Cyklotymia pisze:A ja mam jutro poprawkę z biochemii i umieram ze strachu...

Czyżby czekałą Cię noc z panem Stryerem w objęciach?

ale mała jakoś się Nesce niespecjalnie daje na te plecki przewracać i boję się, że będą problemy U mnie jest kropka w kropkę to samo, widać to u nich rodzinne.:) Jak ją moja siwa chce na plecy wywalić, to ona łapami macha jak mały wentylator i zaczyna się bitwa i szczypanie po zadku. A mikrus drze ...

Moze do kolowrotka Doniarz juz nie wlezie

Porzuć nadzieję. Wlezie.
Ja musiałam moim tę poprzeczkę na której normalnie jest "oś obrotu" uciąć, bo się tak kokosiły że żal było patrzeć.

Yyy...szczerze mówiąc to nie skupiłam się na wymiarach.

alken: to u mnie dokładnie na odwrót.

A właśnie że z kołowrotkiem! Wyciągasz kółko, robisz z drutu podogę, podwieszasz poziomo i napychasz czymś ciepłym i miłym...Moich ciapków nie da się stamtąd wypędzić. :) A do tego bardzo przyjemniutko się to sprząta, bo "klasyczne" hamaki u mnie są zasikiwane w przeciągu 15 minut na zasad...