Szczurek schudł

Niepokojące zachowania szczurów, objawy chorób i ich leczenie.

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
Sonia13
Posty: 328
Rejestracja: wt lut 05, 2013 6:32 pm

Re: Szczurek schudł

Post autor: Sonia13 »

Musiałam to z siebie wyrzucić, powspominać. Ja na prawdę miałam nadzieję, że będzie już coraz lepiej. Ostatnio dyszał bardziej, co sama zauważyłam. Tak od 3 dni. Gdy go zawiozłam do weterynarza wszystko rozpisałam. Napisałam, żeby sprawdzili długość zębów(zauważyłam, że zostały przycięte), bardzo czerwony odbyt, co zauważyłam poprzedniego dnia, mocz, wysypka na brzuchu, która pojawiła się też poprzedniego dnia i inne rzeczy. Nie zrobili tego, ponieważ miał bardzo duże duszności i jego temperatura spadła do 33 stopni. O godzinie 20.00 wczoraj weterynarz do mnie zadzwoniła, lecz nie mogłam odebrać, ponieważ byłam na sylwestrze w Berlinie i nawet gdybym chciała odejść na bok były bardzo małe szanse przeciśnięcia się przez półtora mln ludzi. Napisałam więc do niej smsa czy z Charliem się coś dzieje, dostałam odpowiedź, że jest słaby i żebym zadzwoniła. Poprosiłam mamę, żeby to zrobiła, ale napisała mi jedynie smsa, że Charliemu spadła temp i go ogrzewają. Nie powiedziała mi, że wet powiedziała jej, że nie wie czy Charlie przeżyje do jutra, bo nie chciała mnie martwić a i tak pociąg powrotny najbliższy był dopiero rano. Wczoraj i dzisiaj po insulinie ładnie jadł ryż z pomidorami i kaszę jaglaną. Rano przed podaniem insuliny(1,5jednostki dostawał) miał cukru 263 mg/dL, po 3,5h 150 mg/dL. Zanim go odebrałam został zważony i ważył niestety 253g. Wet kazała mi trzymać go w wysokiej temperaturze. Po przyjechaniu do domu autem gdzie było włączone ogrzewanie zabrałam go do pokoju, gdzie od razu włączyłam elektryczny grzejnik na najwyższą temp. Położyłam się do łóżka, jego obok siebie, żeby ogrzać go też własnym ciałem. Po 11.00 zasnęłam, obudziłam się po 15.00. Charlie był już sztywny, ale jeszcze ciepły. Wpadłam w szok i zaczęłam RKO... Teraz mały leży obok mnie w ślicznym pudełeczku, a ja nie potrafię się z nim rozstać. Nie wiem nawet tak naprawdę co zrobić. Czy pochować go u siebie, czy dać go na sekcję zwłok, gdzie już go nie odzyskam. Będzie leżał na cmentarzu w mieście oddalonym ode mnie o 45km. Już z tego wszystkiego zpomniałam gdzie się daje zwierzęta na sekcję zwłok, chociaż wet mi mówiła, gdy do niej zadzwoniłam. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Ol, czy mogłabyś mi powiedzieć jak to tak naprawdę wygląda? Ile kosztuje? Już nie wiem sama co robić, bo ta sekcja już i tak nic nie zmieni, ale przynajmniej bym wiedziała, kiedy ta cała choroba była dla mnie tak naprawdę zagadką.
Co ja teraz zrobię z Williem... Szczury nie wpadają w depresję, prawda? :-[ Dałam go do Charliego i on się go bał. Cały czas jest niespokojny. Potem sam przyszedł i zaczął lizać mu łapki a potem oczka, ale zaczął robić to zbyt natarczywie i musiałam go zabrać. Boję się. Na razie nie chcę brać kolejnego szczura, ale w razie jakby np Willie nie chciał pić czy jeść będę chyba jednak musiała.
Tak się też zastanawiałam co zrobić z lekami Charliego.. Mam całe dwa listki Zentonilu i jeden ale zaczęty(i inne leki), dziś kupiłam też insulinę... Wet rozmawiając ze mną nie powiedziała mi niestety o tym, że Charlie powoli odchodzi. Dopiero potem gdy tam zadzwoniłam z informacją. Powiedzieli, że się muszą skontaktować z kimś tam czy mogę oddać insulinę. Mam całą masę insulinówek. Nie znasz może kogoś, kto potrzebował by tych rzeczy, bo bym oddała. Sama wiem jak kosztowne jest leczenie szczurka z cukrzycą, a jeśli komuś to miałoby pomóc to tym bardziej.

Zanim zasnęłam nagrałam Charliego. Momentami słychać takie jakby piski przy dyszeniu. Gdy go wzięłam od razu do siebie było to jeszcze głośniejsze i bez przerwy. Potem się dopiero uspokoił.
https://www.youtube.com/watch?v=dnTcxE7PvBU
https://www.youtube.com/watch?v=xs6PVQlji0Y Tutaj kichał
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta, nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany, nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
Awatar użytkownika
Sonia13
Posty: 328
Rejestracja: wt lut 05, 2013 6:32 pm

Re: Szczurek schudł

Post autor: Sonia13 »

Ten cmentarz dla zwierząt jest na strasznym uboczu i raczej żadnym autobusem tam nie dojadę. W związku z czym nie mogłabym go odwiedzać, a tego chyba bym nie przeżyła
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta, nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany, nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: Szczurek schudł

Post autor: ol. »

Ja także miałam nadzieję, że teraz wszystko będzie się już układać i Charlie będzie powoli wychodzić na prostą...
Wydawało się już tak blisko, ale widać czegoś nie wiedzieliśmy, nikt nie wiedział;(

Na filmikach widać duszności, ale widać też spokój jakiego dostarczała mu Twoja obecność. Miał ją do końca i trzeba wierzyć, że uczniła mu lżejszym cały ten trud odchodzenia. W ostatnich chwilach i po całej walce, co więcej może się liczyć...

Rozumiem potrzebę poznania odpowiedzi, ale odradzam Ci sekcję. Zwłaszcza jeśli nie miałby jej robić kompetentny wet. Nie wiem gdzie chciała Cię skierować Twoja wet, jeśli sama nie miałaby jej robić, ale jeśli powiatowy instytut weterynarii albo podobną instytucję, to tam nie udzielą Ci odpowiedzi na dręczące pytania i zostanie poczucie czczości całego przedsięwzięcia. Poza tym ciałko musiałoby być przechowywane w lodówce, więc nie wiem czy teraz nie jest już za późno z tego względu...

Najlepiej pożegnać się z nim gdzieś w zacisznym miejscu, w ogrodzie, lesie, na łące, gdzie on spocznie nie niepokojony - wróci do natury, a Ty zawsze będziesz mogła do niego wrócić.




Leki, jeśli chcesz, możesz przekazać fundacji Viva https://www.facebook.com/pages/Viva-Gry ... k=timeline , która pomaga szczurom i innym gryzoniom wrócić do zdrowia i do godnego życia, strzykawki i leki na pewno pójdą u nich na dobry użytek. Możesz napisać PW do użytkowniczek: metiss, Maszka pod jakim adresem mają teraz zwierzęta najbardziej potrzebujące. Insulinę jednak najlepiej gdyby udało się zwrócić do lecznicy, wysyłanie jej nie ma sensu, bo w drodze może stracić swoje właściwości.

Patrzę sobe na Charliego w kwiecie wieku i formy, był pięknym szczurem, i takim do końca pozostał, otaczała go taka aura delikatności... Takim go zapamiętam ^-^

Trzymaj się i trzymaj ciepło Willego, będzie Cię teraz potrzebował. Osamotnione szczury czasami niestety popadają w depresję, ale nie zawsze, obserwuj Willego, jeśli będzie bardzo zagubiony i nieszczęśliwy, warto zastanowić się nad przygarnięciem mu towarzysza w zbliżonym wieku albo poszukaniem jemu domu gdzie będzie miał towarzystwo innych szczurów. Wiem że to brzmi okrutnie dla właściciela, ale czasami, gdy szczurowi jest bardzo ciężko, to dla niego może to być lepsze wyjście. Myślę, że będziesz widziała jak jest z Willym i czego mu będzie najbardziej potrzeba.
Awatar użytkownika
Sonia13
Posty: 328
Rejestracja: wt lut 05, 2013 6:32 pm

Re: Szczurek schudł

Post autor: Sonia13 »

Wet powiedziała mi o zakładzie higieny weterynaryjnej, ale tam wrzucili by potem Charliego do 60l pojemnika i spalili z innymi więc absolutnie tam go nie dam.
Może masz rację, po tych wszystkich cierpieniach lepiej zostawić jego biedne ciałko w spokoju... Pochowam Charliego najlepiej jak potrafię u siebie na ogrodzie, żeby był już zawsze u siebie w domku, gdzie czuł się najlepiej.
Charie był i dla mnie zawsze będzie wyjątkowy i najpiękniejszy. Był tak cierpliwy, tak odważny... Zawsze przy wszystkich bolesnych zabiegach był spokojny i nie okazywał bólu. Będę za nim tęsknić i nigdy go nie zapomnę. Był najlepszym co mnie w życiu spotkało, dał mi ze swoim bratem tyle miłości i radości kiedy najbardziej tego potrzebowałam. Teraz z Williem musimy dać sobie radę sami. Mam nadzieję, że mój drugi skarbek jakoś to zniesie, on także był dzielny przez ten czas, kiedy Charlie nie miał na nic siły, Willie tylko z nim spał i leżał, bawił się sam lub ze mną. Gdy wchodziłam do pokoju on podbiegal i wspinal się na mnie.. Mqm nadzieję, że dam radę choć trochę zastąpić mu jego najważniejszego i ukochanego towarzysza.
Na razie mały nie chce ze mną siedzieć, idzie w róg łóżka pod kołdrę i tam siedzi. Ma wielkie oczka... Nie wiem co zrobić właściwie... Czy wyprać jego hamaczki czy też zostawić mu zapach Charliego jeszcze trochę i dopiero za dwa, trzy dni wyprać.. Nie wiem czy to dobrze czy źle, że Willie czuje jego zapach :'(
Tak, oddanie go brzmi okropnie, nie wiem czy bym potrafiła to zrobić :-[ On jest dla mnie członkiem rodziny, teraz mamy tylko siebie kiedy Charlie odszedł od nas. Wierzę, że Willie kocha mnie tak mocno jak ja jego i nie chcę się z nim rozstawać... Jeśli będzie się czuł bardzo źle spróbuję poszukać jakiejś dobrej duszyczki w okolicy, która ma doświadczenie i zechcialaby mi pomóc w przyłączeniu drugiego szczurka. Mam nadzieję, że taka by się znalazła, jeśli nie to wtedy będziemy myśleć co dalej. Ewentualnie o ostateczności...

Napiszę do tej fundacji, dziękuję za radę. Dziękuję Ci z Charliem za wszysko, pomogłaś nam bardzo. Nigdy Ci tego nie zapomnę :-*
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta, nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany, nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
Awatar użytkownika
Sonia13
Posty: 328
Rejestracja: wt lut 05, 2013 6:32 pm

Re: Szczurek schudł

Post autor: Sonia13 »

https://www.youtube.com/watch?v=iNfQ9Nr ... ata_player
Nie mogę uwierzyć, że jeszcze niecały miesiąc temu on był tak żywy... Gy patrzę na ten filmik to wydaje się być tak nierealne, że jego już tu nie ma... Może to ja zrobiłam coś źle...Przez ponad ostatni tydzień utrzymywał wagę. Może nieświadomie przestałam go aż tak pilnować z jedzeniem i schudł, a przez to wpadł w hipotermie... jak to się mogło stać, ja tego nie rozumiem... Co on innego mógł mieć. .. Dostawał leki na watrobe i serce, trzustka wydawała się działać w miarę w porządku jak na niego skoro musieliśmy zmniejszać dawkę insuliny, nerki też, bo cukier w moczu był, chociaż dziwne jest to, że pojawiał się nawet przy cukrze 120, ale może to przez to że mocz ktory badalam był jeszcze tym z cukrem, który Charlie dopiero zdecydował się wysiusiac... Niby robiłam dla niego co mogłam, ale czuję się tak cholernie winna... Gdybym zrobiła więcej on mógłby żyć...
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta, nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany, nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Objawy i leczenie”