Mam w tej chwili w domu dwa mono szczury oprócz głównego stada (4 szczury)
Pan Dzwoneczek (red eye, fuzz) waga 210 gramów, pół roku
i Kawiusz, wiek nieznany, masa 700g+, kaptur standard
Fuzza adoptowałam z miotu, w którym były same dziewczynki, więc od 5 tygodnia życia jest sam. Próbuję go łączyć z głownym stadem od października, ale zawsze kończy się tym ze dostaje on ataku paniki na neutralu i rzuca się chłopakom z pazurami na oczy, co kończy się zarobieniem luja ogłuszacza od Bety i rozlewem krwi.
Kawiusz z kolei jest szczurem wyłapanym na ulicy, nie znam jego wieku, ale jest wielki i trochę dziki. Daje się pomiziać, ale o wzięciu na ręce nie ma mowy, na widok innego szczura atakuje agresją, tryka zębami, syczy, przy próbie łączenia atakuje całym ciałem.
Miałam trzy próby połączenia Pana Dzwoneczka i Kawiusza (żeby się trochę zsocjalizowali przed dołączeniem do głównego stada) ale zawsze kończyło się rozlewem krwi.
Myślę o wykastrowaniu Kawiusza, nie ma chyba innej opcji :/
Pan Dzwoneczek ma wadę serca i weterynarz odradza zabieg.
Możecie mi coś doradzić?