[GUZ] pod szyja

Wszystko, co dotyczy problemów z nią związanych. Kwestie ogólne i szczegółowe (uszy, oczy, pyszczek - w tym i zęby).

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
Ania
Posty: 4523
Rejestracja: pt gru 27, 2002 10:52 am
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

[GUZ] pod szyja

Post autor: Ania »

Od około dwóch tygodni z Kasią działo się coś nie tak... Pojawiały się łysienia na pupci, kilka dni temu zauważyłam, że łysieje też przy uszkach (nookoło). Nie było mnie pare dni, po powrocie zauważyłam, że Kasia ma bardzo twardą, niemiłą w dotyku i zapachu sierść, matową sierść a właściwie resztki... sierść jest strasznie przerzedzona. Nie świeci się.
Od blisko tygodnia Kasia buduje gniazdo. Jest niepłodna, wiemy to po jej półrocznym mieszkaniu wspólnie z chłopakami. Zastanawialiśmy się, czy oby może nie jakieś zmiany hormonalne i masz Ci tu...
Dziś rano wróciłam od rodziców, podeszłam do klatki i patrzę, a Ksia taka niemrawa leży ale gdy mnie usłyszała od razu rzuciła się do drzwiczek górnych odsłaniając szyjkę i brzuszek i wtedy oniemiałam...
Na wysokości mostka, niemalże tuż pod szyjką znajduje się guzek wielkości lekko spłaszczonego ale szerokiego dużego orzecha laskowego. Ruchomy, ciężko mi stwierdzić czy przytwierdzony do skóry czy kości ale chyba bardziej do skóry, tak jakby był pomiędzy... połączony kilkoma nićmi i ze skórą i z kością bo łatwo można go przemieszczać "pod" skórą i ze skórą o jakieś pół centymetra w każdą stronę.
Kasia nie jest już młoda, ma 2 lata i 2 miesiące, w ciągu kilku dni pojawił się guz, wcześniej na go nie było choć jestem pewna, że szczurek wyczuł chorobę (budowanie gniazda, odizolowanie od stada, agresja wobec innych szczurów, łysienie, osłabienie). Codziennie badam Kasię i wyczułabym guza... to musiały być ostatnie 3 dni bo po powrocie od rodziców niemal nie poznałam szczura.
Jest mi strasznie przykro, jakieś rady?

Dopdam, że mam wątpliwości co do zabiegu, nie jest młoda, jest dyuże ryzyko, że siię nie wybudzi i nie znam lekarza, którego byłabym "pewna" a z drugiej strony to nie musi być rak ale powiększa się niesamowicie. Szczur nie cierpi jak na razie, uciskanie guzka nie boli, sprawdzałam... nawet jest bardziej żywa niż poprzednio a wiem, że przed śmiercią organizm przestaje się bronić więc czuje się lepiej... co o tym myślicie? Wielu z Was straciło swoje zwierzaki przez guza - jak to postępowało, jest szansa, że się zatrzyma? Co byście radzili zrobić, może jakie badania wykonać? Brak mi sił...
¡oɹƃǝןן∀ ɐu ʎɹnʇɐıʍɐןʞ ǝıdnʞ ǝıu ʎpƃıu znſ
Awatar użytkownika
jokada
Posty: 1918
Rejestracja: pn mar 24, 2003 8:25 pm
Lokalizacja: warszawa
Kontakt:

[GUZ] pod szyja

Post autor: jokada »

bardzo cieplutko o was myśle - trzymam kciuki za zdrówko Kasi

a może to nie rak...?
może jakis ropień?
tak było ze szczurą adoptowana przez Madę- było podejrzenie guza- szybko sie powiększało
ale okazało sie że to na szczęście nie to
Awatar użytkownika
Ania
Posty: 4523
Rejestracja: pt gru 27, 2002 10:52 am
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

[GUZ] pod szyja

Post autor: Ania »

A ropień nie boli? I jak się go wykrywa? Chciałabym jej pomóc ale nie jestem pewna lekarza... fakt, wyleczył mi kilka szczurków ale z przeziębienia, niegroźnych infekcji...
Chciałabym wiedzieć, czy jest szansa zbadania czy to ropień i jak... pobranie tkanki z guza? Jeśli ktoś się orientuje to bardzo proszę o podanie przybliżonej ceny ile to może kosztować. Pieniądze się znajdą na pewno, nie będę oszczędzać ale niestety będę musiała pożyczyć dlatego zależy mi na określeniu "mniej - więcej" kosztu zabiegu badania.
¡oɹƃǝןן∀ ɐu ʎɹnʇɐıʍɐןʞ ǝıdnʞ ǝıu ʎpƃıu znſ
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

[GUZ] pod szyja

Post autor: krwiopij »

pojecia nie mam, ile to kosztuje, ale takie badanie wykonuje sie na pewno... jutro postaram sie dowiedziec, ile moje przyjaciolka placila za badaniu guzka u kota... mam szczera nadzieje, ze to nic bardzo groznego i ze wszystko dobrze sie skonczy... trzymajcie sie cieplo... (walcz, kasiu! jeszcze mloda jestes!)
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
Awatar użytkownika
jokada
Posty: 1918
Rejestracja: pn mar 24, 2003 8:25 pm
Lokalizacja: warszawa
Kontakt:

[GUZ] pod szyja

Post autor: jokada »

podam Ci namiary na Made
mam nadzije że jakos w necie sie pojawi
mail madmada@polbox.com
GG 530564

z tego co wiem Tusia miała to gdzieś pod broda , pierwszym podejrzenim było ze cos z węzłem chłonnym, potem ze rak...
z tego co wiem nie bolało jej to

spróbuj sie z Mada skontaktować

ja jeżeli mogłabym jakos pomóc - to daj tylko znac na gg
Awatar użytkownika
Ania
Posty: 4523
Rejestracja: pt gru 27, 2002 10:52 am
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

[GUZ] pod szyja

Post autor: Ania »

Hm rozmawiałam z Madą ale jak zwykle gadu-padu, ehh :/... wiem w przybliżeniu jakiej kwoty mogę się spodziewać ale nic nie zmieni faktu, że nie wiem co robić. Szansa, że obejdzie się bez skalpela jest nikła a to maleństwo nie jest już najmłodsze. Nie wiem czyryzykować operację w razie czego skoro Kasia może nie przetrzymać narkozy... może nawet nie dojść do siebie, do zdrowia jeśli się obudzi, mogą być przerzuty, nie wiem czy warto ją męczyć.
Jutro najpóźniej pojutrze wybieram się do weta... nie mogę przestać o tym myśleć.
¡oɹƃǝןן∀ ɐu ʎɹnʇɐıʍɐןʞ ǝıdnʞ ǝıu ʎpƃıu znſ
Awatar użytkownika
jokada
Posty: 1918
Rejestracja: pn mar 24, 2003 8:25 pm
Lokalizacja: warszawa
Kontakt:

[GUZ] pod szyja

Post autor: jokada »

Aniu
tu juz niesty decyzje musisz podjąc Ty...
widząc jak sie zachowuje, czy ja to męczy, jaki jest stan jej zdrowia, kondycja
na pewno nie bedzie to łatwe...

jeżeli w jakiś sposób (równiez finansowo) mogłabym pomóc - daj znać

myśle o Was cieplutko

bede czekac na relacje z wizyty u weta
A.
Awatar użytkownika
Angua
Posty: 513
Rejestracja: śr sie 20, 2003 9:17 pm
Lokalizacja: Poznań

[GUZ] pod szyja

Post autor: Angua »

Aniu, jak sie miewa szczurka? Czy cos sie w yjasniło? (nie chce być natrętna, ale chciałabym wiedzieć czy jest jakaś poprawa)
Teraz to juz pewnie spoźniona informacja i niewiele Ci pomoze (cos nie tak jest z wyswietlaniem nowych wiadomosci, ciągle jestem nie na czasie) ale moja samiczka miala ropien wielkosci groszka na pyszczku, nie było to bolesne, guzek dawał sie wyczuc pod skóra i przesuwał sie też "ze skóra", sam w sobie nie był ruchomy
Jezeli to guz to byc moze niezlośliwy? wtedy nie musaiałabys sie obawiac przerzutów. Niestety niezbyt wiele wiem o nowotworach u gryzoni, miałam tylko mysz, która zachorowala na raka w wieku 1,6 roku, miala guz na lebku, a przy tym niedowład lapek, tak ze zdecydowałam sie ja uspić, bo sie meczyła; nie wiem czy guz byłby w końcu śmiertelny.
Trzymaj sie ciepło!
Pozdrawiam
Niektóre opowieści się kończą, ale inne stare historie wciąż trwają. - T. Pratchett
Z nami: Charlie
Odeszły: Miłka +++ Cykoria +++ Jeżu +++ Smużka +++ Spłoszka +++ Strzyga +++ Bezik +++ Chrupek +++ Pippi +++ Bravo
Awatar użytkownika
Ania
Posty: 4523
Rejestracja: pt gru 27, 2002 10:52 am
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

[GUZ] pod szyja

Post autor: Ania »

Jeśli chodzi o Kasię spra3wa zrobiła się bardziej skomplikowana (nie zdrowotnie) niż nam się wydawało. We wtorek dostałam pracę a miałam i miałam jechać popołudniu do weta, we wtorek z pracy zadzwoniłam i prosiłam o przełożenie wizyty na środę. W środę zadzwonił do mnie lekarz i stwierdził, że ma operacje dwa dni pod rząd i prosi o przełożenie na piątek. W piątek Marcin miał z Kasią jechać do weta ale dostał pracę i szlag trafił weta. Plany dotyczą poniedziałku (jeśli lekarz w poniedziałek przyjmuje po południu).

Guz nie rośnie, Kasia złagodniała, czuje się bardzo dobrze, radośnie hasa i nie wygląda na to, by była obłożnie chora. Całkiem niedawno przypomniałam sobie, że Kasia została jakiś czas temu zepchnięta przez chłopaków z hamaka i spadła na żwirek na dół do kuwety i guz mógłby być krwiakiem. Taką mamy nadzieję, bo zauważyliśmy, że guzek jakby zaczął się zmniejszać. Po wizycie u weta wszystko opiszę.
¡oɹƃǝןן∀ ɐu ʎɹnʇɐıʍɐןʞ ǝıdnʞ ǝıu ʎpƃıu znſ
Awatar użytkownika
Ania
Posty: 4523
Rejestracja: pt gru 27, 2002 10:52 am
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

[GUZ] pod szyja

Post autor: Ania »

Dzięki za trzymanie kciuków :)

Wczoraj byłyśmy z Kasią u weta, ten wbił igłę i próbował wyciągnąć coś strzykawką - kłuł 2 razy dla pewności. Nie ma płynu czyli to ani ropień ani krwiak. Jest miękki więc lekarzowi też nie pasowało do charakterystycznego "nowotworu". Dostałam telefon do innego lekarza, który wykonuje zabiegi, udałam się tam po wyjściu od pierwszego weta.
Drugi lekarz wypytał o punkcję i obejrzał guz. Również zdziwił się, że jest miękki i że od początku był miękki... dowiedziawszy się, że jakiś czas temu Kasia spadła z hamaka powiedział, że to może być opuchlizna (na początku podejrzewał powiększoną tarczycę ale guz jest za nisko i zbyt ruchomy). Może to też być gruczolak - guz powstały na skutek zablokowania gruczołu mlecznego - to też prawdopodobne bo Kasia zrobiła się agresywna (zmiany hormonalne). Kasia dostała dwa zastrzyki (nazwę podam później bo karteczkę zostawiłam u rodziców), jeden z nich to antybiotyk a drugi steryd, mają spowodować zmniejszenie opuchlizny. Kasia czuje się dużo lepiej, trzyma się na nogach pewniej, sierść zaczyna jej się świecić (po 1 dniu!) i jutro idziemy na kontrolę - jeśli guz będzie mniejszy zaczniemy kurację zastrzykami, wtedy będzie istniała duża szansa na całkowite wyzdrowienie bez potrzeby "krojenia"
Przy okazji (w ramach ciekawostek) dowiedziałam się, że narkoza dla szczurów wcale nie jest taka groźna bo generalnie zwierzęta te na narkozę są odporne (???) cokolwiek miałoby to znaczyć ja to odebrałam jako odporność w sensie zdrowotnym ale cholera wie, czy wet nie miał na myśli brak reakcji na środek usypiający ;)
Zonbaczymy, jesteśmy dobrej myśli... operacji Kasi raczej nie poddamy bo po pierwsze jest już za stara i za słaba (2 lata, 2 miesiące) a po drugie, jeśli to rak - po miesiącu mogą pojawić siuę przerzuty w innych częściah ciała więc niech sobie dziewczynka pożyje.

c.d.n ;)
¡oɹƃǝןן∀ ɐu ʎɹnʇɐıʍɐןʞ ǝıdnʞ ǝıu ʎpƃıu znſ
GoHa
Posty: 830
Rejestracja: śr wrz 03, 2003 4:29 pm
Kontakt:

[GUZ] pod szyja

Post autor: GoHa »

Ufff... brzmi dosc optymistycznie i daje nadzieje na lepsze ... zycze ci Aniu i Kasiuzeby to byla jakas zwykla opuchlizna lub gruczolak, ktory zniknie bez sladu i szcuras bedzie jeszcze zyl spokojnie z dwa latka ... :D Pozdrawiam ;]
Dobrze jest być kochanym... :)
Awatar użytkownika
Ania
Posty: 4523
Rejestracja: pt gru 27, 2002 10:52 am
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

[GUZ] pod szyja

Post autor: Ania »

Tak jak napisałam - podaję nazwy leków, które lekarz podał Kasi: 20 stycznia dostała Enrofioflox i Dexafort w dawkach około 0,3 - 0,5 każdy, wczoraj to jest 22 stycznia Enrobioflox, Dexafort i Catosal oraz zalecenie podawania echinacei (najlepiej w czystej postaci z ampułki). Dwa pierwsze leki to antybiotyk i steryd, mają one za zadanie oczyścić organizm z toksyn i spowodować zejście opuchlizny (jeśli guz okazałby się opuchnięciem po uderzeniu). Ja jako właścicielka nie umiem określić, czy guz zmalał - wydaje mi się, że tak ale obawiam się, że to może być zmniejszenie tzw "życzeniowe" bo bardzo bym tego chciała. Ze śmiechem mogę nadmienić, że opuchlizna zeszła z ciała całego bo Kasia optycznie schudła i to bardzo - normalnie je i pije czyli doszliśmy z wetem do wniosku, że nie tylko guz był przyczyną złego samopoczucia Kasi skoro sam dalej jest a Ona optycznie się odchudziła. Poza tym jest dużo żywsza - nie ten szczur - "gada" charakterystycznie, skacze, szybko biega, wspina się bez problemów... jakby druga młodość.
Kolejna wizyta we wtorek - 27 stycznia, jeśli guz nie zejdzie zdecyduję się na pobranie materiału z guzka i rozmaz (40 zł). Lekarz zainteresowany "przypadkiem" zaproponował chemioterapię (!!!) lekami homeopatycznymi (!!!) z czego jestem ogromnie zadowolona. Dostałam nazwy kilku leków z nakierunkowaniem na konkretne guzy, mam się zorientować w cenie, później lekarz wykona dokładne badanie stwierdzające o rodzaju guza i ew. zastosujemy jeden z tych leków - jeśli zadziała, będzie to przełom w dziedzinie wyleczenia raka u szczurów... W rzeczywistości, jeśli rozmaz wykaże nowotwór - nie będzie nic do stracenia jak tylko wypróbować leki homeopatyczne które jeśli nie pomogą, na pewno nie zaszkodzą.
Cieszę się, że trafiłam do tego lekarza (przez zupełny przypadek). Szkoda tylko, że ten też przyjmuje tak daleko - na drugim końcu miasta, około 30 min. drogi samochodem ale czego się nie robi dla szczurka ;) Serce mi pęka ze szczęścia gdy widzę, jaka Kasia się radosna zrobiła, aż chce się na Nią patrzeć! ;)
Tym optymistycznym akcentem... - bez zbędnego rozczulania :D
¡oɹƃǝןן∀ ɐu ʎɹnʇɐıʍɐןʞ ǝıdnʞ ǝıu ʎpƃıu znſ
Awatar użytkownika
Angua
Posty: 513
Rejestracja: śr sie 20, 2003 9:17 pm
Lokalizacja: Poznań

[GUZ] pod szyja

Post autor: Angua »

Bardzo sie cieszę, dobrze wiedziec ze niektóre rzeczy gorzej wygladaja niz jest w rzeczywistości :)
Ciekawa sprawa z tą narkozą: ja od weta usłyszałam ze narkoza u szczura to poważna sprawa i trzeba zwierza do tego odpowiednio wczesniej przygotować podając witaminki i rózne takie. Nieco wczesniej w tej samej lecznicy inny weterynarz (duzo starszy) powiedział ze wystarczy przetrzymac bez jedzenia 24 godziny (to oczywiste) i w ogóle luzacko podszedł do sprawy. Albo młody nie ma doswiadczenia i sie za bardzo przejmuje ;) albo starszy za bardzo popadł w rutynę... Co prawda nie chodzilo o pełna narkoze, ale o lekkie przymulenie zwierza. Postaram sie czegos na ten temat dowiedzieć. Pozdrawiam i podrap Kasie za uszkiem ode mnie
Niektóre opowieści się kończą, ale inne stare historie wciąż trwają. - T. Pratchett
Z nami: Charlie
Odeszły: Miłka +++ Cykoria +++ Jeżu +++ Smużka +++ Spłoszka +++ Strzyga +++ Bezik +++ Chrupek +++ Pippi +++ Bravo
ODPOWIEDZ

Wróć do „Głowa”