Strona 4 z 4

Re: GUZ czy wycinać u ponad 2.5 letniej szczurzycy ?

: czw paź 20, 2011 9:57 am
autor: sylwiaj
a jakoś wasze dziewczyny to ładnie przyjowały czy wybrzydzały?

Re: GUZ czy wycinać u ponad 2.5 letniej szczurzycy ?

: czw paź 20, 2011 10:15 am
autor: nausicaa
jak ja dawałam tamoxifen, to na początku było ok, a potem szczur zaczął już wyczuwać, że to coś tam jest i nie chciał.
a chyba galastop był w porządku, na początku nawet sama chciała z palca zlizywać, bo słodkie, potem już mniej

Re: GUZ czy wycinać u ponad 2.5 letniej szczurzycy ?

: ndz gru 11, 2011 6:53 pm
autor: zuzka-buzka
U Martiego guz pojawił się 26 września w poniedziałek. Szybka akcja, kilku wetów zwiedzonych - operacja 29 września w czwartek. Rokowania niezbyt dobre. Godzina 19 w czwartek - szczur odebrany. Ledwo żywy, nie może chodzić, dławi się przez najbliższą noc wszystkim co połknie. To było straszne. Go bolało wszystko - mnie bolało serce. Nie spałam przez 3 dni w ogóle, całą noc i dzień siedziałam przy nim i go przytulałam. Bałam się, że nie przeżyje. Tydzień po operacji było już dużo lepiej, choć wcale nie jadł. Od dnia w którym pojawił się guz, czyli w przeciągu 2 tygodni schudł prawie 200 gram! Zaczął sobie wygryzać szwy. Jeździliśmy na zastrzyki, które były dla Martiego bardzo bolesne. Myślałam, że już tego nie przeżyje, ale wylizał się. Dzisiaj mamy 11 grudnia, po operacji została jedynie troszkę krótsza sierść niż w innych miejscach. I oby tak już zostało. Za operację, dojazd, leki itp. wydaliśmy około 300zł, ale było warto. Szczur dzisiaj cieszy się życiem i jest najbardziej żywiołowy, choć z bratem bliźniakiem - najstarszy. Po operacji Marty częściej chce być przy mnie, gdy otwieram klatkę - on pierwszy wchodzi mi na ramię, gdy jest na wybiegu - tylko on do mnie podbiega jak przechodzę gdzieś w pobliżu. Jestem niesamowicie szczęśliwa i próbuję cieszyć się jak najbardziej każdym kolejnym dniem, który zyskał, bo większość wetów radziła natychmiastowe uśpienie...