[KASTRACJA]

Twój zwierz ma problem z brzuszkiem, czy grzbietem (dotyczy także narządów wewnętrznych: żołądek, wątroba, nerki - oraz szkieletu: kręgosłup, żebra)? - to będzie dobre miejsce, by o tym napisać. Jeśli jakakolwiek przypadłość nie jest związana bezpośrednio z narządami, ale dotyczy tej części ciała (np ropień podskórny na grzbiecie) - również tutaj piszemy.

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Gosik
Posty: 414
Rejestracja: wt maja 04, 2004 8:21 pm

[KASTRACJA]

Post autor: Gosik »

Chodzi o Drinka. Ponoć samce po kastracji stają się spokojniejsze, bardziej przytulaśne i w ogóle takie kluchy.No i to jest całkiem logiczne. Drink zawsze był kochanym pieszczochem. Nie był super odważny, ale tchórzliwy tez bynajmniej nie...raczej co najwyżej ostrożny. Taki spokojny szczurek, który lubi się pobawić, ale tez lubi walnąć się na kolana i byc mizianym za uszkiem :lol: A teraz masakra! Jest strasznie rozlatany. Ale to nie jest zdrowa pełna radości energia. On po prostu wszystkiego sie boi. Nie tak rusze ręką- ucieka(ale jak! czasem nie zdąży wyhamować i w cos walnie, nie popatrzy i w szczelinę nie trafi). Jak ma wyjść z kąta na pokój - to trzy razy zawróci w panicznej ucieczce, zanim cały spięty dojdzie na miejsce. Zawsze lubił buszować pod i na pościeli. A dzisiaj pod kołdrą owszem był normalny, ale jak wyszedł na wierzch to cały czujny i co chwile uciekał-nawet bez wyraźnego powodu.Dzisiaj gdy wchodziłam do pokoju, a on był wypuszczony to uciekał w pełnej panice - aż z klatki spadł :!: -i się do konta chował. A przed zabiegiem jak ktos tylko naciskał klamkę, to biegł sie przywitać. Zachowuje sie jak Finlandia - a z niej jest kawał histeryczki. Martwi mnie to :( Czy to dlatego, że został sam (plus to, że Absolut był bardzo odważnym i opanowanym choć wesołym szczurkiem)? No i teraz jedynym szczurzym toważystwem są panienki w sąsiedniej klatce, a musze przyznać, że Tequilla tez jest troche szurnięta.
Próbowałam go uspokajac na różne sposoby. Ale wygląda tak, jakby mu sie po prostu usposobienie zmieniło. Tylko czemu w tę stronę?
Ostatnio zmieniony pn gru 27, 2004 12:48 am przez Gosik, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
jokada
Posty: 1918
Rejestracja: pn mar 24, 2003 8:25 pm
Lokalizacja: warszawa
Kontakt:

A miał się skluszczyć-"zaatakował mnie"-co jest?!

Post autor: jokada »

pozom hormonów bedzie sie zmniejszał stopniowo, i może to trwać spokojnie i z miesiąc jak nie więcej
no a poza tym, cóż.. wszstko jest osobniczo zmienne
może miał zły dzień ;)
falka
Posty: 838
Rejestracja: pn paź 11, 2004 12:06 pm

A miał się skluszczyć-"zaatakował mnie"-co jest?!

Post autor: falka »

Moim skromnym zdaniem to z powodu tego, że jeszcze nie doszedł do siebie po operacji. Opisywałaś jak to wszystko przebiegało i widziałam, że maluszek odchorował ten zabieg - moja Iset po chorobie zachowywała się jakby pierwszy raz była u mnie w domu, bała się każdego ruchu ręką, wypuszczona na pokój chowała się do dziury i siedziała tam. Stopniowo zaczęła się zachowywać normalnie, dziś buszuje po całym domu tam i z powrotem i nawet STRASZNA łazienka została odwiedzona kilka razy :lol: Nie martw się i daj mu czas - powodzenia :).
Awatar użytkownika
Paula_13
Posty: 378
Rejestracja: śr lis 24, 2004 10:06 pm
Lokalizacja: Świdnica

A miał się skluszczyć-"zaatakował mnie"-co jest?!

Post autor: Paula_13 »

a może po prostu bardzo się krępuje tym, że jego przyrodzenia nie ma i nie chce się pokazywać, albo zdenerwował się na Ciebie, że mu jajka poszłaś oberżnąć.-- oczywiście żartuję. Podtrzymuję to co mówią poprzednicy--poczekaj, (off topic-bo jeśli zdecydowałaś się na szczurka, to musisz się pogodzić z tym, że wszystko u nich trwa długo-chyba, że uczą się czegoś głupiego- no to nie ma ratunku potrafią się nauczyć tego w ułamek sekundy) :)
Na zawsze w moim sercu:
Kasia, Wacuś, Crazy, Lazur, Lazur II, Riko, Messi
Gosik
Posty: 414
Rejestracja: wt maja 04, 2004 8:21 pm

A miał się skluszczyć-"zaatakował mnie"-co jest?!

Post autor: Gosik »

Czekać cały czas czekam, ale nie wiem co z tego wyniknie. Cały czas jest taki...nadpobudliwy :? Liże mi ręce, przyłazi do mnie i w ogóle,ale też nie ma w tym wszystkim dawnego spokoju. Dalej ma takie małe strachy6 (dzisiaj jak go wołałam nie chciał wyjść zza szafki przez jakieś 2 min - to mu się nigdy nie zdażało). Jego zabawy tez zrobiły się...brutalne. Zawsze nieźle szaleliśmy po pokoju, ale teraz on azczyna się ze mną siłować. Łapie mocno łapkami i dość mocno ząbkami. Nie tak, że pozostaja zadrapania...ale tak natarczywie. Jak przyszła do mnie mała kuzynka i nie chciała się z nią bawić, to ją gryzł, w stopę, w kolano, w rękę. Zaczepiał, żeby zwróciła na niego uwagę..ale juz tak boleśnie. Nie zauważyłam też żadnego spadku hormonów, kurcze. Jest strasznie napalony ech.

No i dzisiaj stało się coś czego zbytnio nie rozumiem. Wypuściłam go z klatki, zgasiłam światło i poszłam się przespać. Trochę poświrował pod kołdrą, ja zasnęłam. Gdy się obudziłam zobaczyłam go siedzącego na poduszce. Podniosłam lekko głowę i wtedy mnie zaatakował(?). Dwa razy. Stanął na tylnych łapkach (przyjął taką pozycję, jaką zawsze miał, gdy atakował go Absolut), a przednimi podrapał mi lekko twarz. Nie wiem czy używał też zębów -nie widziałam.Odezwałam się do niego, ale on znowu to zrobił. Takie dwa krótkie natarcia. Z jednej strony zrobił to słabo (mam strupek tylko na nosie - jakbym miała kota), a z drugiej zaatakował mi też oko - a dokładniej powiekę, bo zdążyłam je zamknąć(nie ma specjalnie śladu, ale no cóż trochę piecze jak dotykam).
Podniosłam się, zapaliłam światło, wzięłam go na ręce i wszystko było "w pożądku".
I zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy. Od czasu zabiegu nie widziałam go ani razu rozluźnionego, spokojnego. On cały czas jest spięty :(
O co tu chodzi. Poradźcie mi proszę, bo ja nie bardzo rozumiem. Nie wiem co mam z nim zrobić... :cry:
Beeata
Posty: 923
Rejestracja: sob lut 28, 2004 12:48 pm

A miał się skluszczyć-"zaatakował mnie"-co jest?!

Post autor: Beeata »

Gosik,to jest burz hormonow.Ja Pershinha mialam ochote kilka razu udusic bo zachowywal sie podobnie .Przez pewien okres balam sie go dotknac bo potrafil zaatakowac mnie znienacka.Poki mu to nie przejdzie musisz przeczekac i tyle. Mow do niego ,wtedy kiedy wyczujesz ze jest wyluzowany glaszcz ,ale zedycydowanie odradzam spanie z nim teraz .Nie znam sie na szczurach po kastracji ,ale najwyrazniej cos wnim chwilowo nagromadzilo sie tych hormonow .U normalnego -jajecznego;) szczura mija nadpobudliwosc po 3-4 miesiacach u twojego pewnie to kwestia tygodni . Nie denerwuj sie i chwilowo potraktuj go jako szajbusa a wiec jako istote lekko nieprzewidywalna:))))
"Dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i głupota ludzka. Co do tej pierwszej istnieją jeszcze wątpliwości." A .Einstein
Awatar użytkownika
Paula_13
Posty: 378
Rejestracja: śr lis 24, 2004 10:06 pm
Lokalizacja: Świdnica

A miał się skluszczyć-"zaatakował mnie"-co jest?!

Post autor: Paula_13 »

Wczoraj w nocy położyłam się spać, a Lazur koło mnie. Nagle dostał jakiegoś szaleju. Zaczął ganiać tam i z powrotem, chować się przede mną. Bałam się z nim zasnąć i włożyłam go do klatki, tam spał.
Gosik- "przechodzimy" razem trudny okres, tylko mój szczurek jest jajeczny, a Twój nie. Jakj już gdzieś pisałam, też chcę wykastrować mojego dzieciaka i sprawić mu koleżankę, ale narazie to daleka przyszłość(miesiąc).
Ja czekam, aż mu się uspokoi to wszystko. Ma takie same zagrania jak Drink- podchodzi, liże mnie po rękach i nagle bije mu palma i już go nie ma.
:P Wiem, co czujesz. :P
Na zawsze w moim sercu:
Kasia, Wacuś, Crazy, Lazur, Lazur II, Riko, Messi
Beeata
Posty: 923
Rejestracja: sob lut 28, 2004 12:48 pm

A miał się skluszczyć-"zaatakował mnie"-co jest?!

Post autor: Beeata »

paula,po co wzielas chlopca w takim razie skoro teraz chcesz go wykastrowac? ja przestaje rozumiec ludzi chyba......
"Dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i głupota ludzka. Co do tej pierwszej istnieją jeszcze wątpliwości." A .Einstein
Dona
Posty: 2033
Rejestracja: pt lip 09, 2004 3:45 pm

A miał się skluszczyć-"zaatakował mnie"-co jest?!

Post autor: Dona »

a nie możesz załatwić mu KOLEGI?
Gosik
Posty: 414
Rejestracja: wt maja 04, 2004 8:21 pm

A miał się skluszczyć-"zaatakował mnie"-co jest?!

Post autor: Gosik »

Że tak powiem właśnie jestem w trakcie... Oczekujący kolega jeszcze tydzień temu był chory :( No i w środę mam po niego przyjechać. Nawet jeśli będzie już zdrowy(a wątpię :?) to poczekam jeszcze z tydzień - tak na wszelki wypadek (mała kwarantanna). Ale wezmę go juz na pewno. Będzie na razie w osobnej klatce.

Dzisiaj już było całkiem dobrze. Nawet zasnął mi, po jakichś dwóch godzinach biegania, na kolanach. Ale musiałam iść z nim do weta na zdjęcie szwów... :( Co będzie jutro - zobaczymy
Monica_18
Posty: 54
Rejestracja: wt lip 10, 2007 7:43 pm

Kastracja !?

Post autor: Monica_18 »

Wybaczcie ze bez polskich znakow, ale pisze z angielskiego komputera.
Mam problem od tygodnia moje dwa 5 miesieczne samce strasznie sie bija...
Jeden dominuje nad drugim i tamten obrywa jest pogryziony i ma wydrapana siersc..
Szaleja im chyba hormony bo nigdy tak nie bylo zeby w nocy o 23 , 3 w nocy nawet
budzily mnie piskami po calej klatce i bojkami..
Nie wiem czy ich rozdzielic mam bardzo mala klatke zapasowa , a te w ktorej sa jest duza...
Czy kastracja bedzie dobrym rozwiazaniem? Ile kosztuje taki zabieg?

Martwie sie :(

Czekam na odpowiedzi..
gabiko
Posty: 24
Rejestracja: wt cze 13, 2006 6:47 am

Odp: Kastracja !?

Post autor: gabiko »

i ja się podłącze do tego tematu

pewnie niektórzy z Was pamiętają jak pisałam o kłopotach z Tofciem i Kropką.

Niestety Kropka miał bardzo przykry wypadek ;( nie wiem jak on to zrobił - 8 milionów razy skakał z parapetu na szafkę nocną i ten jeden raz mu nie wyszło ;( nie wiem czy się pośliznął czy zaczepił o firankę... skutek tego był taki, że trzymałam Kropkę na rekach, a za chwilę leżał na szafce ze złamanym kręgosłupem  :'( :'( :'(

powiedziałam sobie, że już nie chcę żadnego ogona i w ogóle (na pewno to znacie) i gdzieś po dwóch dniach zjawia się moje Kochanie i trzyma pudełko a w pudełku piękny niebieski husky... Gucio został kupiony za 12 zl w Kakadu na Ostrobramskiej

Nie byłam przygotowana na powtórne łączenie,  nawet nie mam drugiej klatki, ale jakoś poszło bezproblemowo. Przynajmniej tak to wyglądało...  ::)

Tofik się zrobił potworny. Nie dość, że małemu dokucza, to jeszcze na mnie się rzuca. Zabiera małemu jedzenie, gryzie go, gryzie mnie, dominacja nic nie pomaga. Gucio się zaszył w domku i prawie wcale z niego nie wychodzi. Są momenty - tak jak np dzisiaj przy wymianie ściółki najpierw na mnie parskał i syczał, potem mnie ugryzł a za chwilę się przytulał i rozkładał do miziania. Tak jak na niego patrzę to boję się, że chłopakowi chyba coś się w główce porobiło, tym bardziej, że był przy śmierci Kropka.

I teraz moje pytanie - ile w Warszawie kosztuje kastracja i czy jest jakaś lecznica gdzie można by zostawić ogona do czasu jako takiego wyleczenia?
Nie mam drugiej klatki i nie bardzo miałabym gdzie trzymać Tofcia przez ten pierwszy okres, a nie chciałabym, żeby coś mu się stało. Czy w ogóle jest taka możliwość i ile by to kosztowało?

Jak coś wiecie na ten temat to byłabym wdzięczna za info.

Ps. może ktoś kto bywa w Oazie coś wie na ten temat, bo o ile pamiętam oni tam chyba mają takie warunki
Awatar użytkownika
susurrement
Posty: 1957
Rejestracja: sob wrz 15, 2007 5:08 pm
Lokalizacja: Warszawa

Odp: Kastracja !?

Post autor: susurrement »

monica_18 : wg mnie i tego co się już zdążyłam na ten temat dowiedzieć - kastracja w tym przypadku jest dobrym rozwiązaniem. ale trzeba wiedzieć którego należy wykastrować, dlatego zapraszam do lektury tego: http://szczury.org/viewtopic.php?t=8733.0
strasznie mi się smutno zrobiło jak przeczytałam o Twojej Kropce :( biedactwo..

gabiko : ja bywam w Oazie; leczę tam moje ogonki i ostatnio ich tam kastrowałam i sterylizowałam. z tego co wiem, ze względu na to, że mają szpital - można zostawić ogonka pod ich opieką, ale to kosztuje i słyszałam, że niemało, ale dokładnie ile to nie wiem. w Oazie kastracja kosztuje 120 złotych. a co do opieki po zabiegu.. ja w piątek tydzień temu odebrałam moje ogonki wykastrowane i wysterylizowane i sama się nimi zajmowałam. przez weekend roboty miałam ogrom, bo trzeba było doglądać jak się czują, karmić i poić, a do tego przytulać i pocieszać. cała trójka w kołnierzach (powinna być; jeden z moich samczyków skutecznie potrafił pozbyć się każdego kołnierza, więc był bez, ale krzywdy sobie na szczęście nie zrobił) i nie mieli jak jeść ani pić ani nawet się umyć, dlatego musiałam ich przemywać jak czymś się brudzili. do tego ciągłe ocieranie poryfiny, bo stresowali się strasznie, szczególnie samiczka. najważniejsze są pierwsze trzy dni, dlatego w poniedziałek zostałam z nimi w domu i cały czas się nimi opiekowałam. wieczorem byliśmy na kontroli, wszystko goi się pięknie, dlatego niebawem można było ściągać kołnierze.
najbardziej problematyczne są te trzy pierwsze dni - karmienie, pojenie, obmywanie, martwienie się żeby doszedł do siebie, ciągłe sprzątanie. a z czasem jest już prościej, kiedy kołnierz można zdjąć - ogonek sam je, pije i się myje. ale następnych siedem dni też nie jest prostych, bo cały czas muszą mieszkać na ligninie, dlatego ciągle trzeba im sprzątać. ja swoich po zabiegach trzymałam w transporterkach, bo musieli być w cieple; poza tym nie bardzo w tych kołnierzach mają możliwość się wygodnie poruszać i w klatce mogliby zrobić sobie krzywdę; ale i tak odpoczywali więc mała przestrzeń im nie przeszkadzała.
ze mną 1+3 szczurze łobuziaki, 3 króliki, jeż, chomik i dwa piesy
za TM 47 kochanych aniołków i 2 króliki [*]
gabiko
Posty: 24
Rejestracja: wt cze 13, 2006 6:47 am

Odp: Kastracja !?

Post autor: gabiko »

Dziękuję za odpowiedź ;)

Kastrowany na pewno będzie Tofik, bo to on zaczyna. Mały jest zestresowany - mam go dwa tygodnie i dopiero doszliśmy do obwąchiwania palców i brania jedzenia z ręki. Teraz też słyszę, że piszczy... Na szczęście Tofik nie robi mu krzywdy fizycznej, boję się po prostu, że chłopak się mocno zestresuje i potem będzie problem, bo albo stanie się agresywny, albo będzie bojaźliwy....
Tak w sumie Gucio zapowiada się ciekawie i przytulaśnie - jest bardzo ciekawski, wszystko go interesuje i nie chciałabym, żeby się za mocno zwichrował w tą czy drugą stronę.
Tofik w sumie też jest przytulas, więc myślę, że jakby się udało go wykastrować to bym miała dwóch przytulasów ;D

Kurcze 120 to tak trochę sporo, ale będę musiała to zrobić tak czy inaczej i muszę zapytać czy jest możliwość zostawienia Tofcia, bo po prostu nie mam możliwości go trzymać w domku po zabiegu....
Awatar użytkownika
susurrement
Posty: 1957
Rejestracja: sob wrz 15, 2007 5:08 pm
Lokalizacja: Warszawa

Odp: Kastracja !?

Post autor: susurrement »

nie ma za co :)
w każdym razie Tobie również polecam ten artykuł http://szczury.org/viewtopic.php?t=8733.0
bo trzeba przemyśleć, którego ogonka należy wykastrować; jak się okazuje (po przeczytaniu tego artykułu) - nie jest to tak oczywiste jakie się wydaje być.
120 zł sama kastracja, a jeśli chciałabyś zostawić im go na czas po zabiegu to od dnia będziesz płaciła też niezłą stawkę. kiedyś gdzieś tu na forum czytałam coś o 40 złotych, ale nie wiem czy dobrze kojarzę.
poza tym radzę przemyśleć to zostawienie go im po zabiegu.. wystarczy zaopatrzyć się w transporterek (jeśli go jeszcze nie masz; wystarczy zwykły koszyk na grzyby, którego koszt to ok. 25 złotych) i 3 dni (choć wydaje mi się, że w przypadku samca po zabiegu - wystarczą 2), które możesz mu w pełni poświęcić. a z każdym następnym dniem jest już prościej, bo zaczyna sobie sam radzić z jedzeniem i piciem, więc nie trzeba być przy nim cały czas i można spokojnie zająć się szkołą/pracą.
ze mną 1+3 szczurze łobuziaki, 3 króliki, jeż, chomik i dwa piesy
za TM 47 kochanych aniołków i 2 króliki [*]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Brzuch i grzbiet”