Strona 27 z 29

Re: Guzy / powiększone węzły chłonne / coś innego?

: ndz gru 18, 2011 10:43 am
autor: ol.
tak sobie jeszcze pomyślałam, że może ten największy guzek, który tak szybko urósł i jest inny niż reszta może być jakimś ogniskiem zapalnym - zawsze był odstający ? (bo w sumie ropnie w pierwszej fazie raczej nie dają się przesuwać, ale później jak naciek ropy się skoncentruje to już bardziej), a reszta małych guzów to rzeczywiście powiększone guzy chłonne od tego stanu zapalnego ?

Re: Guzy / powiększone węzły chłonne / coś innego?

: ndz gru 18, 2011 12:43 pm
autor: Entreen
Wydaje mi się, że z tych trzech badań najwięcej da biopsja, ale mogę się mylić.

Re: Guzy / powiększone węzły chłonne / coś innego?

: pn gru 19, 2011 8:45 pm
autor: Maszka
Wróciłyśmy.
1 - węzły chłonne - raczej nie, ponieważ węzły pachowe były usuwane (więc logicznie nie mogą się powiększyć), a na żuchwowe to za nisko. Żuchwowe i kolanowe są ok, nie są powiększone
2 - dać antybiotyk - raczej nie ma sensu, bo może się trochę zmniejszyć, ale p dr nie sądzi aby coś one dały
3 - badania krwi/biopsja - małe prawdopodobieństwo uzyskania wyników przydatnych diagnozie, pani dr nie chce mnie naciągać
4 - zabieg - no i to on się odbędzie. Jutro. Usuwany będzie guzek "prawy-szyjny" oraz "prawy-nożny". Nie ma sensu czekać, prawy szyjny nadal jednak rośnie. Będzie poddany albo histo-pato albo będzie zrobiony posiew.

Nie konkretnie o Lamji, ale też jej dotyczy. Wzięłam też Tintiego, pani dr stwierdziła, że miał styczność z jakąś bakterią a teraz ma subkliniczne, co jakiś czas problemy z górnymi drogami oddechowymi (psikanie, chrumkanie, porfirynka - co jakiś czas "ataki", czasem zupełny spokój; plus główka przekrzywiona -> takim go dostałam, był u weterynarzy, to nie jego pierwszy raz, wcześniej nikt nic nie chciał robić, kazali czekać aż się rozwinie). Wiadomo, że bez badań nie powie co tam w nim siedzi, ale mówiła o możliwości Pastelozzy. Nie mam teraz czasu na przeszukiwanie sieci, zwłaszcza, że info obcojęzyczne w google wyskakuje - ale to co zapamiętałam - oczywiście reszta szczurów jest narażona, może powodować ropnie (Tinto miał, być może, coś z tego Lamisiowego też jest?), coś-tam z gruczołami mlekowymi, zapalenie ucha wew i wieele innych. Jeśli Lamja będzie miała ropień, to będzie poddany posiewowi i się zobaczy, jak nic nie wykaże, to weźmiemy do badania z noska Tintiego, ale tu może być problem z zobaczeniem czegokolwiek.
Mogłam coś pomieszać, bo się spieszę. To są na razie takie wstępne przemyślenia, pani dr stwierdziła, że musi jeszcze przemyśleć sprawę Tintiego, i zobaczyć co w tej Lamji siedzi.


Trzymajcie za małą kciuki! Jutro popołudniu.

Re: Guzy / powiększone węzły chłonne / coś innego?

: śr gru 21, 2011 10:53 am
autor: Maszka
Pani dr i tym razem dała radę :) Usunięte miały być 2 guzy (prawy przy nóżce i prawy przy szyi), ale było wystarczająco dużo czasu na usunięcie trzech. Teraz została już tylko jedna zmiana, wielkości ziarnka pieprzu przy lewej nóżce. Zmiany nowotworowe z listwy mlecznej z laktacją - w tym lewym szyjnym i prawym nożnym było widoczne mleko. Dostała Baytril w gabinecie i 4 strzykawki do domu. 30 jesteśmy umówione na zdjęcie szwów.
Czekamy na wyniki histo-pato, niestety teraz są święta więc może się to trochę przeciągnąć.

Jeśli chodzi o Tintiego, to też dostał Enro - na 10 dni, przy zdejmowaniu szwów mamy kontrolę i myślimy co dalej.

Re: Guzy / powiększone węzły chłonne / coś innego?

: pt sty 06, 2012 3:52 pm
autor: Maszka
Obrazek to jest wynik badań usuniętych guzów.

Lamja rozpruła swoją ranę na brzuchu, była ponownie szyta. Nie wygoiła się jeszcze do końca, a poniżej rany, doszedł kolejny guz, spory. Potem zaczęła krwawić z dróg rodnych, było spore rozwarcie i widoczny w środku mały guzek. Dostała Enro+Cyklo+Vitacon+Rutinoscorbin+Beta-Glukan. Wczoraj guzek urósł, zaczął wychodzić na zewnątrz. Kilka mm, może z 3 - taka kopułka się zrobiła. Telefonicznie dowiedziałam się aby zakupić maść Atecortin i smarować 2-3 razy dziennie. Guzek miał się obkurczyć i z moją pomocą znaleźć się w środku, do czasu sobotniej wizyty (dzisiaj zamknięte). W nocy guzek urósł, teraz wystaje ponad 1cm na zewnątrz, krwawienia z dróg rodnych po zakończeniu Cyklo zwiększyły się (przy Cylko nie było ich prawie w ogóle, teraz są liczne plamy). Guzek przypomina mi taki twardy, półprzeźroczysty bąbel. Nie wiem co to jest. Lamja dalej jest sprawna i ma apetyt.

Można wykonać sterylkę, usunięcie guzów, ale będzie to jej 4 narkoza, a 3 w przeciągu 3 tygodni. Niestety iniekcyjna. Jednak chyba nie ma sensu już jej męczyć. To jest złoliwiec i po wycięciu tych, kiedy Lamiśka się jeszcze nie wygoi, zaskoczą nas pewnie gdzie indziej - tak jak ostatnio. Łącznie miała usunięte już 5 guzów. Teraz są w niej co najmniej dwa + to coś w drogach rodnych. Jutro podczas wizyty decydujemy czy dalej walczymy, czy pozwolimy małej godnie odejść. W końcu jednak komfort jej życia jest chyba ważniejszy, od jego długości...

Guzy na gruczołach mlekowych

: czw mar 01, 2012 2:10 am
autor: Jero
Cześć. Mam do Was pytanie odnośnie takiej sprawy. Opiszę ją całą od początku, żeby dać pogląd na całą sytuację.
Moja strachliwa szczurzyczka (Kola) od około pół roku zmaga się z gruczołami mlekowymi. Na początku miała je zablokowane, tzn. produkowała mleko ale nie wyciekało na zewnątrz, gromadziło się pod skórą. Wet zaaplikował jej leczenie i częściowo to mleko jej się wchłonęło. Przez pewien okres było dobrze, miała przejść sterylizację, żeby zapobiec produkcji mleka ale przez mój brak czasu (miałem akurat ciężki okres w życiu prywatnym i nie mogłem jej poświęcić tyle uwagi ile wcześniej) po pewnym czasie pod górną prawą łapką zrobił się jej nieduży guz. Postanowiliśmy (razem z weterynarzem), żeby jej go usunąć i później skupić się dalej na tym, żeby powstrzymać produkcje mleka.
Po usunięciu, po około tygodniu od zoperowania pojawił się drugi guz, tym razem pod górną lewą łapką. Ten również został usunięty (po odczekaniu oczywiście 3-4 tyg po poprzedniej operacji). Niestety po raz drugi, po wycięciu guza z przodu zrobił jej się (tym razem) większy guz przy prawej tylnej łapce i urósł w ciągu 2 tyg do takich rozmiarów, że wet stwierdził iż jest to już nie do zoperowania. Teraz, po około 5 tyg. od zdjęcia szwów i gdzieś 7 tyg. od ostatniej operacji guz urósł do rozmiarów takich, że jest to właściwie 1/3 szczurki i na domiar złego, zrobił i zaczął się powiększać guz z drugiej strony. Wszystkie te guzy pojawiały się na tych gruczołach mlekowych.
I teraz mam duży dylemat, zamierzam pojechać w piątek do weterynarza, żeby podjąć decyzję co dalej robić. Są właściwie wg mnie tylko 2 opcje - pierwsza to nic nie robić i czekać aż szczurcia po prostu sama odejdzie (co by było w sumie dobrym pomysłem) jednak przez rozmiar tego guza zaczyna mieć problemy żeby się w ogóle poruszać a do tego ciągnie się za nią po podłożu jak tylko gdzieś idzie. Ma problemy, żeby się wdrapać na pięterko w klatce albo wdrapać się do niej z wybiegu. Jednak nie wygląda, żeby jakoś cierpiała albo w jakiś sposób ją to bolało.
Druga opcja to ją uśpić... wolałbym tego uniknąć ale to chyba jest nieuniknione. Nie mogę po prostu patrzeć jak się męczy (męczy jak męczy, ma dużo energii, apetytu nie straciła właściwie się zachowuje tak jak się zachowywała wcześniej). Prędzej czy później na pewno do tego dojdzie, tylko właśnie nie wiem kiedy... Nie chce też jej już ciągać więcej do weterynarza, bo przez to proste branie na ręce kojarzy jej się ze stresem (swego czasu potrafiła jeździć do weta 2-3 razy w tyg). Od początku była strachliwa ale przy tym była na prawdę fajna i dalej jest, jednak tak jak pisałem wyżej, stresuje się strasznie.
Mam też drugą szczurzyczkę - Neytiri i boję się jak ona zareaguje. Jak Kolunia miała te operacje (wiadomo, musiała być 3-4 dni w osobnej klatce żeby jej się trochę skóra zrosła i żeby jej koleżanka się szwami nie interesowała), to Neytiri potrafiła przeleżeć całe dnie w hamaczku, była osowiała i smutna a jak tylko Kola wracała do niej, to poprawę nastroju można było zauważyć od razu.
No i właśnie, pytanie do Was - co byście zrobili na moim miejscu? Czekać jeszcze i obserwować czy jednak podjąć tą decyzję o uśpieniu?

PS: Przepraszam jeżeli nie w tym wątku i sorki jeżeli trochę bez ładu i składu napisane, ale ciut późno i troszkę mi mózg wysiada.

Pozdrawiam

Re: Guzy na gruczołach mlekowych

: czw mar 01, 2012 2:14 am
autor: Jero
Zapomniałem dodać a chyba ślepy jestem (albo się nie da?) i nie widzę nigdzie przycisku edytuj post albo coś w tym guście...

Obie mają dwa lata. Nie są siostrami, urodziły się na przełomie luty/marzec (tydzień różnicy między narodzinami).

Re: Guzy na gruczołach mlekowych

: czw mar 01, 2012 2:38 am
autor: unipaks
Nie ma opcji edycji ::)
Jeśli szczurka nie odczuwa bólu, ma apetyt i energię, nie musisz się jeszcze śpieszyć z tą decyzją; kiedy jednak straci chęć do życia, nie będzie chciała jeść albo zauważysz objawy bólu, nie ma sensu wstrzymywać pomocy w odejściu. Zrobiłeś co możliwe, ile zostało czasu to pokażą kolejne dni, oby ich było dużo i jak najlepszych.
Na Twoim miejscu rozglądałabym się już teraz za towarzystwem dla drugiej - znalezienie szczurci do adopcji może chwilę potrwać, a samotne szybko markotnieją i starzeją się wtedy bardzo prędko.
Albo starszą koleżankę, albo dwie młodsze, żeby mogły zająć się też sobą a nie tylko męczyć starszą domowniczkę :)
Życzę Twojej szczurce dużo sił i jak najmniejszych postępów choroby, trzymajcie się! :)

Re: Guzy na gruczołach mlekowych

: czw mar 01, 2012 6:23 pm
autor: Jero
No właśnie myślałem generalnie o wzięciu następnych dwóch szczurci jak by jednak trzeba było uśpić Kole. I tu w sumie rodzi się następne pytanie, bo jeżeli bym brał to dwie małe i jak lepiej zrobić: Czy wziąć nowe i spróbować je połączyć póki jeszcze się w miarę dobrze Kola trzyma (czyli 2 nowe do 2 moich aktualnych) czy wziąć dopiero po ew. jej uśpieniu (czyli 2 nowe do Neytiri)?

nowotwór gruczołu mlekowego

: pn mar 05, 2012 8:11 pm
autor: sias1a
Wczoraj u mojej Angie zdiagnozowano guza gruczołu mlekowego, na 99% to nowotwór.
Czytałam dużo o narkozie i o jej skutkach oraz o tym że często operacja powoduje nawał przerzutów, wiec zdecydowalam sie nie operowac.
I tu moje pytanie - jak bedzie wygladal taki rozwijajacy sie guz? Malutka (ma rok i 3 miesiace) jest sprawna, skacze tak jak zawsze. Jakie są rokowania dotyczące długości życia? Jak złagodzić objawy?
Martwię się też o jej siostrzyczkę, boję się jak może przyjąć śmierć Angie.. ostatnio jest jakaś osowiała, myślicie że może przeczuwać?
Strasznie mi smutno :(

Re: nowotwór gruczołu mlekowego

: pn mar 05, 2012 9:52 pm
autor: Paul_Julian
Operuj koniecznie. Szczurka jest w młodym wieku. Zbyt młoda, żeby pozwolić sobie na nieoperowanie. Mozna wyciąć po 1 gruczole obok tego guza , i zmniejszyć ryzyko przerzutów. Przed samymi guzami chroni tez sterylizacja (chociaz tu może być juz za pózno).

Tutaj http://szczury.org/viewforum.php?f=13 jest lista wetów. Najlepiej by było podjechać do większego miasta ( Wrocław, Warszawa, Kraków, Gdynia) i zrobić zabieg na narkozie wziewnej. Jest drozsza, ale naprawdę bezpieczna. Niedawno na wziewnej operowalem szczurka z chorym serduszkiem.

Co do ryzyka - przerzuty mogą byc, ale nie muszą.Lepiej usunąc go teraz, kiedy szczurka jest silna, niz np. za pół roku, kiedy powoli zacznie sie starzeć.

Guz może być tez zatkanym gruczołem mlekowym i wtedy skutki mogą być niedobre, bo w takim miejscu rozwijają sie bakterie.


Takie zalecenia dostałem od dr Kacprzak z Medicavetu z Warszawy , w przypadku gdy dobry wet uzna, ze to jednak zatkany gruczoł (dlatego warto iśc do dobrego weta :
- u weta przebić igłą 1-1.2mm i wycisnąć mleka ile się da
- 1/3 enroxilu 15 mg 2x dz. + 1/3 tolfedine 6mg 1x dz. (przez tydzień)
- w domu okłady z sody oczyszczonej

Jesli nie pomoże, to wtedy leki hormonozależne.

Re: [GUZ] gruczołu mlekowego

: wt mar 06, 2012 7:50 pm
autor: kinia87
ja tez borykalam sie z tym czy operowac czy nie. Wynikalo to z leku przed narkoza iniekcyjna, a tylko taka jest w moim miescie. Nie wiedzialam, czy moj Tajfun przezyje narkoze. I nie zaluje, Tajfun odzyl po zabiegu, wszystko sie pieknie wygoilo. Niestety pojawil sie kolejny guz, prawdpodobnie bez zwiazku z poprzednim, tluszczak na klatce piersiowej. Prawdopodobnie tez bedziemy operowac, o ile nie wchlonie sie sam. Nawet sie nie bede zastanawiac. Jak widze, jak moglam poprawic mu samopoczucie i zlikwidowac bol, to naprawde nie ma sie co zastanawiac... i pomimo, ze kolejna narkoza znow bedzie iniekcyjna, naprawde nie mam w tej chwili zadnych zawahan.

Re: [GUZ] gruczołu mlekowego

: wt mar 06, 2012 11:36 pm
autor: sylwiaj
operujcie szczury to twarde bestje:) Mucha juz 3 miesiace boryka sie z guzem gruczołu tyl ze z dr Rzepka stwierdziłysmy ze nie operujemy bo draństwo rośnie ylko wtedy jak jest przerwa w dostawie Lucrinu:) Czesto własnie jak guzy lubią ponownie wyskakiwac to dla swietego spokoju zoperowac i dawac Lucrin:)

Re: [GUZ] gruczołu mlekowego

: pt mar 30, 2012 11:50 am
autor: StasiMalgosia
A ja dodam że warto nie tylko operować ale i sterylizować, im wcześniej tym lepiej.
Zrobiłam "podsumowanie gruczolakowe" dla naszego stada. U szczurów które zostały przy okazji usuwania guzów wysterylizowane (a właściwie wykastrowane, w końcu sterylizacja to tylko pozbawianie płodności przy zachowaniu czynności hormonalnej gruczołów płciowych :P ) nie mieliśmy przypadków kolejnych grczolaków. U szczurzyc niekastrowanych gruczolaki pojawiały się ponownie prawie zawsze.

No i wyniki mojego zestawienia:
22 kastracje, szczurzyce były w wieku od 6 miesięcy do 2 lat 2 miesiecy. 4 były kastrowane z powodów guzów.
- Oy kastracja i usuwanie gruczolaka w wieku 1roku 5 miesięcy, nie miała więcej gruczolaków. Odeszła w wieku 2 lat i 2 miesiecy.
- Eduardo kastracja i usuwanie gruczolaka w wieku 1 roku i 6 miesięcy. Tuż po operacji pojawił się kolejny guz (przez ok 3 tyg po kastracji hormony jeszcze buzują) i został usuniety miesiąc później. Od tego czasu nie pojawiły sie kolejne gruczolaki. Za 2 dni kończy 2 lata.
- Pozostałe 2 guzy okazały sie nie być gruczolakami.
U wykastrowanych szczurzyc, niezależnie od wieku w którym przeprowadzony został zabieg, nie mieliśmy przypadku gruczolaków

Z 10 niekastrowanych szczurzyc, 3 odeszły w wieku w którym rzadko pojawiają się gruczolaki. Z pozostałych 7 u 3 pojawiły się gruczolaki w bardzo zaawansowanym wieku, dlatego nie zostały wykastrowane.
- Roma pierwszy guz w wieku 2l 2m, kolejny w wieku 2 i 5 m, miesiąc później kolejne 2 guzy (gruczolaki stały sie pośrednio przyczyną smierci - 3 operacja w tak zaawansowanym wieku mocno osłabiła serce)
- Berri 2 guzy usuwane w wieku 2l 6m, teraz w wieku 2l i 11m pojawił się kolejny guz
- Gabrysia guz usuwany w wieku 2l i 5 m, jak narazie nie pojawiły sie kolejne. Gabrysia ma teraz 2l i 10 m

Ponieważ nasze stado, mimo że liczne, to za mało by pokusić się na wysuwanie jakichś daleko idących wniosków byłabym wdzięczna za wszelkie informacje o Waszych doświadczeniach z gruczolakami i kastrowanych i niekastrowanych samic.

Re: [GUZ] gruczołu mlekowego

: pt mar 30, 2012 1:02 pm
autor: akzi
nono brawo stasi :)