ja mam dwie wersje dla skąpych rodziców.
wersja dla takich, co mają ślad poczucia humoru: dziecko się też za darmo dostaje, a leczenie nieraz drogie. za co się wzięło odpowiedzialność, o to się dba. i zapytaj rodzica, czy jeśli ciężko zachorujesz, to też im się nie opłaci leczenie
i czy jak będą starzy i chorzy to ucieszą się z pobytu w domu opieki, bo w końcu po co masz tracić kasę, energię i czas na jakieś stękające pudła
wyrośnie co z nich? chyba trawa tylko.
lub wersja łagodna dla znerwicowanych: człowiek zabierze ze sobą z tego świata tylko tyle, ile ze sobą przyniósł. czyli tylko siebie. to, co zdobywa po drodze, winno służyć temu, by świat uczynić lepszym miejscem, w taki czy inny sposób. wszystko, co daje radość lub usuwa ból się kwalifikuje
ale zanim użyjecie którejś z nich, zastanówcie się, czy aby nie macie ogólnie za dużo kosztownych zachcianek. rower, ciuchy, ipod, a tera dajcie mi jeszcze 200 na leczenie szczura. czasem dzieciaki przeginają i rodzice wybuchają o to ostatnie - w tym przypadku o szczura - a nie o całokształt. trochę pomyślunku przy własnych wydatkach takich na co dzień może bardzo pomóc.
inna sprawa że powinno! być coś takiego jak ubezpieczenie zwierzęce!