Kichanie mimo antybiotyku + zmiany w płucach
: sob lut 07, 2015 5:15 pm
A więc mój szczurek Willie (2 lata) w nowym roku zaczął kichać. Najpierw podawałam mu 1/2 rutinoscorbinu, wodę z miodem, temp w pokoju wyższa niż w normalnych mieszkaniach, potem kupiłam echinaceę i zastąpiłam nią rutinoscorbin. Po tygodniu mu nie przeszło, więc pojechaliśmy do weterynarza(14.01) i dostał tam dostałam dwa antybiotyki: Lexicom(3 dni) oraz Enrobioflox(5dni) + vetomune na wzmocnienie odporności 1/2 kapsułki, miałam też kontynuować podawanie echinacei. Dowiedziałam się jednak, że podczas antybiotykoterapii nie należy podawać witamin, gdyż działają one przeciwko antybiotykowi, i najlepiej po odstawieniu antybiotyku zacząć je podawać(tak też zrobiłam). Te antybiotyki miałam podawać Williemu od wtorku, w poniedziałek była wizyta kontrolna, gdzie Enro dostał na kolejne 5 dni. Po tym czasie przestał kichać, lecz porofirynka wciąż się pojawiała. Wizyta kontrolna była w następny poniedziałek. Zapomniałam dodać, że przy pierwszej wizycie miał robione RTG, na którym wyszło, że jest jakaś zmiana w górnym płacie płucnym(i nie można było zobaczyć linii serca). Na tej ostatniej wizycie kontrolnej miał ponownie robione RTG na którym zmiana cały czas była, ani nie zmalała, ani się nie powiększyła. Wet powiedziała, że może to być uwarunkowane genetycznie, lecz gdy dzwoniłam do Pulsvetu, żeby zapytać o parę rzeczy, dr stamtąd powiedziała mi, że jest to albo blizna po dawnej ostrej infekcji płuc, albo rak płuc, albo rozwijająca się infekcja płuc, i że nie jest to jej zdaniem uwarunkowane genetycznie. Kiedyś Willie przeszedł ostre przeziębienie, w osłuchaniu jeśli dobrze pamiętam było słychać świsty, był na antybiotykach i z tego wyszedł szybko, więc może jest to taka "blizna". No bo czy przy 10 dniach antybiotyku może to być rozwijająca się infekcja? :/ A jeszcze dr z PV powiedziała, że jeżeli nie oddycha podejrzanie szczurek i przy osłuchaniu nic nie słychać to to raczej nie jest rak.
Niestety kilka dni temu szczurek pomimo podawania echinacei zaczął znowu kichać(po przyjechaniu w poniedziałek od weta z ostatniej wizyty kontrolnej też kichnął ale raz i potem już więcej nie).... I przyuważyłam, że kilka razy kichnął z takim dodatkowym dźwiękiem, którego nie umiem wytłumaczyć. Wczoraj minęło 10 dni echinacei, więc nie wiem co teraz mu podawać... Wodę z miodem i znowu Rutinoscorbin? :/ Teraz to też już nie jestem pewna co do tych płuc, może to jakaś infekcja jednak..? Mogę pojechać z nim do weterynarza, lecz za tydzień w poniedziałek jedziemy do Poznania do dr Lisieckiej, gdzie zajmą mi się nim porządnie, a tutaj w Gorzowie to ja nie wierzę do końca w weterynarzy. Chodzę do polecanego i nie jestem nie wiadomo jak zachwycona. W sumie nie wiem co oprócz podania mu znowu antybiotyku ona miałaby zrobić dla Williego. Myślę w sumie, że mogłabym się wybrać do poprzedniego weterynarza, który z powodzeniem wyleczył mi Williego wtedy z tego porządnego przeziębienia. Ale nie wiem też czy nie lepiej poczekać do poniedziałku, żeby dr Lisiecka mi się nim zajęła dopiero.. Bo tutaj też muszę jechać z nim autobusem 40km w zimę i on czeka przez 7 godzin w transporterku w mieszkaniu koleżanki mojej mamy aż ja przyjdę ze szkoły i dopiero jedziemy jeszcze autobusem miejskim do weta... A tak to do Poznania pojadę z kimś z blablacar samochodem, gdzie będzie wgl inna temperatura niż w autobusie. Ale wiem też że liczy się czas... Proszę o jakieś rady bo nie wiem co robić
Niestety kilka dni temu szczurek pomimo podawania echinacei zaczął znowu kichać(po przyjechaniu w poniedziałek od weta z ostatniej wizyty kontrolnej też kichnął ale raz i potem już więcej nie).... I przyuważyłam, że kilka razy kichnął z takim dodatkowym dźwiękiem, którego nie umiem wytłumaczyć. Wczoraj minęło 10 dni echinacei, więc nie wiem co teraz mu podawać... Wodę z miodem i znowu Rutinoscorbin? :/ Teraz to też już nie jestem pewna co do tych płuc, może to jakaś infekcja jednak..? Mogę pojechać z nim do weterynarza, lecz za tydzień w poniedziałek jedziemy do Poznania do dr Lisieckiej, gdzie zajmą mi się nim porządnie, a tutaj w Gorzowie to ja nie wierzę do końca w weterynarzy. Chodzę do polecanego i nie jestem nie wiadomo jak zachwycona. W sumie nie wiem co oprócz podania mu znowu antybiotyku ona miałaby zrobić dla Williego. Myślę w sumie, że mogłabym się wybrać do poprzedniego weterynarza, który z powodzeniem wyleczył mi Williego wtedy z tego porządnego przeziębienia. Ale nie wiem też czy nie lepiej poczekać do poniedziałku, żeby dr Lisiecka mi się nim zajęła dopiero.. Bo tutaj też muszę jechać z nim autobusem 40km w zimę i on czeka przez 7 godzin w transporterku w mieszkaniu koleżanki mojej mamy aż ja przyjdę ze szkoły i dopiero jedziemy jeszcze autobusem miejskim do weta... A tak to do Poznania pojadę z kimś z blablacar samochodem, gdzie będzie wgl inna temperatura niż w autobusie. Ale wiem też że liczy się czas... Proszę o jakieś rady bo nie wiem co robić