Kącik zdesperowanych oswajających... ;p

Archiwum na ważne stare tematy

Moderator: Junior Moderator

Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

Kącik zdesperowanych oswajających... ;p

Post autor: krwiopij »

mija szosty dzien, odkad moje diabelki sa ze mna... male, szalone, ciekawskie, ruchliwe... wszedzie ich pelno... :) niestety nie przekonaly sie jeszcze do mojej osoby... wiem, ze bardzo wielu z was tez ostatnio przygarnelo nowe szczurzatka... chcialabym, zebysmy mogli w tym kaciku chwalic sie postepami w zdobywaniu zaufania naszych pociech i dzielic sie naszymi troskami z tym procesem zwiazanymi... (nie ukrywam, ze moim glownym celem jest podniesienie sie na duchu - moze zaprzyjaznianie sie z diabelkami nie idzie mi wcale tak zle... :>)

zaczne od siebie... sytuacja miedzy mna a dzikusami wyglada nastepujaco: male sa bardziej zainteresowane soba nawzajem niz mna... :> kiedy biegaja po klatce, a ja wchodze do pokoju, od razu czmychaja do swojej kryjowki pod hamaczkiem (nie wpadly jeszcze na to, ze zazwyczaj spi sie _na_ hamaczku)... jesli maja ochote, po chwili zlaza na dol i obwachuja mnie ciekawsko, zapewne w poszukiwaniu jedzenia (zdaje sie, ze to jeszcze nawyk ze sklepu)... oczywiscie kazdy gwaltownijszy ruch powoduje ich sploszenie - czarny ucieka na poleczke i stamtad obserwuje sytuacje, bezowy zmyka co sil w lapkach do kryjowki... czarny zrobil sie odwazniejszy i kiedy siedze przy klatce czesto chodzi po mojej rece, czasem nawet ostroznie wlazi mi na ramie... moich dloni jeszcze do konca nie akceptuja... pozwalaja sie dotykac, choc raczej nie sprawia im to przyjemnosci... nie lubia, jak bierze sie ich na rece... kiedy wlaza mi pod sweter, staja sie naprawde slodcy... :P potrafia spac w zaglebieniu mojej dloni albo wtuleni w ramie... staja sie tak rozkosznie ufni... w ciemnosci i cieple czuja sie bezpiecznie, wiec czesto bawia sie wtedy ze soba... ze mna niestety bawic sie nie chca... byc moze malenkie postepy mam, bo chwilami dolaczam sie do ich zabawy i myle sie ktoremus diablowi z bratem, :D ale to nie jest to...

diably wciaz boja sie mnie troche... nie wychadza z ukrycia, kiedy probuje zwabic je na zewnatrz dlonia lekko skrobiac o poleczke (wychylaja sie tylko i obwachuja moje place w nadziei, ze cos smacznego im przynioslam)... chce sie tylko upewnic - mam szanse w dosc szybkim czasie zdobyc ich zaufanie? i wlasciwie jak? mowi sie o konskwencji, o spokojnych ruchach, ble, ble, ble... a jak dokladnie? kiedy biore je na kolana, one od razu chowaja sie pod sweter, a tam albo zasypiaja, albo ze soba walcza... przy klatce mam warowac godzinami? a da to cos? moze jakies inne magiczne sposoby znacie? z wanna nie dziala, bo jak zwykle wciskaja mi sie pod ubranie i tam juz siedza...
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
Aneta

K?cik Zdesperowanych Oswajaj?cych... ;p

Post autor: Aneta »

mojego szczorzastego zwielam jak mial 3 miesiace, wiec byl juz calkiem duzy, jest ze mna miesia i robimy powolne postepy. musze zaznaczyc ze byl naprawde dobrze traktowany w sklepie i oswajany z reka i czlowiekiem. poczatki byly trudne, nie chcial wyjsc z domku, dopiero w nocy buszowal po klatce. pierwszego i drugiego dnia sterczalam godzinami prze klatce ale to nie dalo zadnych rezultatow, wiec zdjelam gore klatki zeby nie wuciagac go na sile bo moglby sie przestraszyc, to podzialalo powoli zaczol wychodzic a nawet delikatnie sie podniesc, wtedy perfidnie to wykozystalam i czmychnelam na lozko, tam pozwolilam mu swobodnie biegac po lozku i mnie, raz nawet pomylil moja twarz z poduszka i zaczol sie po niej wspinac, wiec nie obylo sie bez paru zadrapan. musze zaznaczyc ze z mojego luzka nie bardzo mial jak sie wydostac, jedynie zeskoczyc, ale to jakis 50 cm, a on nie bardzo lubi latac, racdzej woli miec wszystkie lapki na ziemi. tak wiec buszowal sobie spokojnie, az w koncu zasnal slodka na moim brzuchu. odniaslam go do klatki do ktorej wcale nie chcial wracac, zapewne spragniony dalszych emocji. nastepnego dnia to samo. juz po tygodniu wychodzi jak go wolam, sam wylazi z klatki i chowa mi sie pod kapturem, nie ma jeszcze zbytniej ufnosci do dloni, ale jak wiem z doswiadczenia to przychodzi z czasem, tak wie tera poprostu wspina mi sie po rekawie, albo wewnatrz rekawa. ostatnio nawet wybiego i wspina sie na prety kiegy wchodze do pokoju.
Nie martw sie napewno urwiski niedlugo nie beda mozgly bez ciebie zyc, zoabazcysz. to tylko kwestja czasu. tylko nic na sile, najwazniejsze to ni wyciagac na sile z klatki, bo nagle akje sa najlepiej zapamietywane! tak wiec jak uciaka i sie chowa to niech sie schowa sprobuj za 5 min. aha i umnie smakolyki wogole nie zdaly egzaminu, sopel bardziej byl zaabsorbowany ze cos sie dzieje i przez mys mu nie przeszło zeby cos jesc. dopiero teraz (tak naprawde to dzisiaj) je poza klatka i to te niechetnie, ale sie rozkreca. nawet wczoraj jak wracalismy od weta to poszedl ze mna do sklepu i ciekawsko wydladał pomiedzy moja szyja a kapturem, wzbudzajac zreszta zachwyt sprzedawczyni :)
ale wiele jeszcze przed nami, najwazniejsza jest miłość i dobre traktowanie, napewno sie przekonaja ze nic im nie zagraza a wrecz przeciwnie i nabiora ufnosci
AniaP
Posty: 196
Rejestracja: pt gru 12, 2003 7:47 pm

K?cik Zdesperowanych Oswajaj?cych... ;p

Post autor: AniaP »

Świetny pomysł z tym Kącikiem! Może wymiana doświadczeń nam w czymś pomoże, bo też się chwilami zastanawiam czy moje dwie dziewczynki ( no właśnie dziewczynki ! ) pokochają mnie choć troszkę. Na szczęście od samego początku nie gryzą, trochę mnie przerażało że wszyscy piszą o kąsających szczurkach i nie wyobrażałam sobie jak mój szczurek może mnie ugryźć. Może mam "dobrą rękę" ;) bo nidgy żaden szczurasek mój czy też obcy ( a zdarzało mi się mieć szczurki na przechowaniu) mnie nie ugryzł. A może trafiaja mi się same niegryzące szczurki :D .
Jeżeli chodzi o przyzwyczajanie moich dziewczynek do mnie to jest to jeszcze dość trudne do określenia bo są u mnie dopiero trzy dni, jednak ja zawsze z każdym moim szczurkiem stosuję metodę "na siłę" tzn. czy one tego chcą czy nie wyciągam je z domku i staram się w miarę możliwości nie dać im zejść ze mnie. Nie chciałabym jednak polecać tej metody bo oswajanie szczurków zależy od ich charakterku i gdybym widziała że moje szczuraski są bardzo płochliwe to bym raczej tak nie robiła, po co miałyby się za bardzo stresować. Tymczasem dziewczynki do płochliwych nie należą, ja tylko wkładam rękę do ich domku od razu przychodzą wąchają mnie a po chwili już się wspinają po ręce i wychodzą, nie wiem czy to tylko ich ciekawość czy to już lekkie przyzwyczajenie do mnie (mam taką nadzieję), oby się tylko tak dalej udawało.
Dziewczynki charakterki też mają różne: Bellunia jest chyba bardziej dominująca pierwsza łapie jedzonko oczywiście lepsze kąski, czasem myślę że ona wie że jest taka piękna i to wykorzystuje :D , natomiast Skipi ma więcej "ciekawych pomysłów" typu gdzie by tu wskoczyć? i co spsocić?. Całkiem jak moja Niuńka (ma ok 8 m-cy) i właśnie przerwała mi pisanie... bo przed chwilką przegryzła kabelek od lampek choinkowych, całe szczęście - chyba to wyczuła ;) - że nie był włączony. Idę z nią poważnie porozmawiać...
Moje szczurki na stronie http://szczurek.magma-net.pl/
Obrazek
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

K?cik Zdesperowanych Oswajaj?cych... ;p

Post autor: krwiopij »

a ja wlasnie mialamzapytac, czy lepiej oswajac szczurki na sile czy po dobroci... :P teraz to juz sama nie wiem... ja zwykle robie tak, ze najpierw zaznaczam swoja obecnosc drapiac delikatnie w poleczke kolo ich domku... kiedy zaczynaja wychylac lebki, daje im place do obwachania i znizam sie po poziomu parteru... (klatka ma ok. 115cm wysokosci i ich poleczka jest mniej wiecej na poziomie moich oczu... wygadniej mi usiasc obok i patrzec, jak bawiac sie na dole...) teraz rozwiazania sa dwa - albo mnie oleja, albo pokonajawlasne lenistwo i spelzna do na dol... przyznam, ze raczej nie mam cierpliwosci czekac, az na mnie same wejda... zreszta to raczej nie mozliwe - jak juz jeden to zrobi, drugi ani mysli... jak drugi wreszcie sie zdecyduje, pierwszy juz buszuje w sianku... :D staram sie chwytac je delikatnie kiedy biegaja po klatce... nie chce ich wyciagac z domku, zeby mialy swoje zacisze...

zwykle siedza w moim swetrze 2-3 godziny... same wylazic na zwenatrz nie chca... dzisiaj mialam dosc i sama wyciagnelam ich na lozko... poczatkowo strasznie panikowali i desperacko probowali dostac sie spowrotem do swojego schronienia, ale po chwili uspokoili sie i zaczeli ciekawsko weszyc i zwiedzac kazdy kacik... zawsze kiedy spowrotem wpuszczam ich do klatki, siedze z nimi chwile... sa wtedy ozywieni i chetnie wlaza na mnie i bawia sie ze soba... tak milo jest na nichpopatrzec... :)

jak u was z zabawa? male sa do niej chetne, czy jeszcze na to nie wpadly? mam pewna obawe, ze przez to, ze moje diably sa dwa, beda wolaly zabawe ze soba nawzajem niz ze mna... w koncu jak tu uznac to lyse cos z piecioma lapami i bez ogona za szczura, skoro to brat jest szczurem, a wyglada zupelnie inaczej... :P
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

K?cik Zdesperowanych Oswajaj?cych... ;p

Post autor: krwiopij »

cos chyba jest nie tak... :( zamiast przychodzic do mnie, kiedy biegaja po klatce, diabelki uciekaja do swojego 'domku'... smutno mi troche... mam wrazenie, ze jestm im zupelnie niepotrzebna... traktuja mnie jak poleczke i dostawce jedzenia... caly czas bawia sie ze soba nawzajem, ale mojej reki nie chca uznac za towarzysza... smutno mi tym bardziej, ze nie wiem, gdzie popelniam blad... przestalam robic z nimi postepy...

tesknie za skavenem... kiedy przychodzilam do domu, wyjmowalam go z klatki i puszczalam na lozko... a on nie uciekal w panice w najciemniejszy kat, tylko przybiegal do mnie przytulic sie i odebrac codzienna porcje pieszczot... kochalam go, a on chyba troszke kochal mnie... bardzo mi tego brakuje...
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
AniaP
Posty: 196
Rejestracja: pt gru 12, 2003 7:47 pm

K?cik Zdesperowanych Oswajaj?cych... ;p

Post autor: AniaP »

Nie smuć się, zobaczysz napewno nasze maluchy też się oswoją, tylko potrzeba na to trochę czasu, pewnie jednym więcej innym mniej. Zobaczysz że jeszcze wiele radości będziesz z nimi miała. Ja też jak przypomnę sobie mojego Misia (pożegnałam go niedawno przed świętami) robi mi się bardzo smutno i tęsknię za nim, też był wielkim pieszczochem i takim posłusznym... zawsze za mną biegał... Niestety moje dziewczynki też ze mną się jeszcze nie bawią, ale za to jak na nie patrzę są takie rozkoszne, wesolutkie, cudowne i wciąż w ruchu. Tak sobie wczoraj o tym myślałam, że przez to że one mają siebie to ja będę jakby trochę z boku... Wychowanie pojedynczego szczuraska różni sie chyba od wychowania kilku razem, myślę że one będą mniej przywiązne do mnie, bo mają siebie. Ale za to jak im dobrze razem. Jednak ja wierzę że będziemy robić postępy, tylko wiesz rodzeństwo zawsze woli siebie od "rodziców". Powodzenia Tobie i sobie też życzę :)
Moje szczurki na stronie http://szczurek.magma-net.pl/
Obrazek
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

K?cik Zdesperowanych Oswajaj?cych... ;p

Post autor: krwiopij »

kiedy pisalam o nich ostatnio, i ja i one mielismy zly dzien... nastepnego bylo juz sporo lepiej... :) (choc teraz dla odminany mam z nimi zgola inny problem... :/)

bawic sie, oczywiscie, nie chca dalej... ale poza tym, jest calkiem niezle... probuja juz na mnie wlazic, kiedy siadam kolo klatki... dloni dalej nie ufaja, ale chetnie chowaja sie pod swetrem...

czarna diabliczka jest sporo bardziej kontaktowa... jak tylko zastukam leciutko w poleczke, wystawia ciekawski nosek i zaraz szybko zlazi na dol przywitac sie ze mna... chetnie zwiedza lozko pod warunkiem, ze ja jestem tuz obok... kiedy tylko sie porusze, ona pedzi do mnie i za wszelka cene probuje wpelznac mi do dekoltu... :D jej braciszek taki otwarty nie jest... przychodzi do mnie kiedy ma ochote... poza klatka siedzi grzecznie w moim swetrze, ale kiedy ma mozliwosc pochodzenia po mojej poscieli, woli zaszyc sie pod koldra albo za poduszka... nie lubi, kiedy probuje wziac go do reki...

a co u was? sa jakies postepy? pewnie wasze maluchy juz radosnie witaja was przy drzwiczkach klatki i szaleja z wasza dlonia na dywanie... :P
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
AniaP
Posty: 196
Rejestracja: pt gru 12, 2003 7:47 pm

K?cik Zdesperowanych Oswajaj?cych... ;p

Post autor: AniaP »

Niestety moje dziewczynki też do zabawy ze mną nie są zbyt chętne, wolą same zwiedzać kanapę a ja nie mogę za nimi nadążyć, zwłaszcza jak się rozbiegną w dwie strony to nie wiem którą mam pilnować. Przychodzą co prawda sobie pobiegać po mnie i w moim ubraniu, uwielbiam jak wchadzą mi do nogawki :P tak fajnie łaskoczą, ale nie chcą przy mnie usypiać... Moja ręka służy im tylko do wychodzenia z domku, z zabawą już trochę gorzej, choć wczoraj próbowałyśmy bawić się "w chowanego" tzn. one siedziały za poduszką i wychodziły raz z jednej raz z drugiej strony w zależności od tego gdzie była moja ręka, ale to chyba tylko takie przypadkowe psoty. Służę również moim dziewczynkom za schronienie, zawsze kiedy się troszkę przestraszą chowają się za mnie. Cieszy mnie natomiast fakt, że zawsze kiedy wchodzę do pokoju dziewczyny przybiegają zaglądać co się dzieje i dobijają się żeby je wypuścić.
Mam tylko problem z tym jak je nauczyć która jest która, żeby wiedziały do której mówię ;) , myślę że będę je brać na trochę na spacerki osobno, może tak się przyzwyczają do swoich imion. Czy może macie jakieś podpowiedzi w tej sprawie...
Moje szczurki na stronie http://szczurek.magma-net.pl/
Obrazek
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

K?cik Zdesperowanych Oswajaj?cych... ;p

Post autor: krwiopij »

slodkie male dzikuski... :) moje sa zupelnie inne... diabliczka w ogole nie chce wylazic spod swetra... co najwyzej wysunie ryjek i pooglada troche swiat... no, moze odwazy sie wylezc na chwile, jak jest na lozku, a jej brat biega tuz obok... :)

w ciagu dnia spedzam z nimi 3-6 godzin... zwykle siedza w moim ubraniu i spia, ale to zawsze cos... :P jakos nie maja wielkiej ochoty do zwiedzania kanapy... nawet diabel po chwili idzie spac pod poduszke (nie do mnie - on jest taki niezalezny)...

mam pytanie do doswiadczonych... czy jesli szczurek nie bawi sie z reka od malego, to pozniej moze sie to zmienic? nagle olsni go bedzie chcial sie bawic?
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
GoHa
Posty: 830
Rejestracja: śr wrz 03, 2003 4:29 pm
Kontakt:

K?cik Zdesperowanych Oswajaj?cych... ;p

Post autor: GoHa »

Moj starszy szczurek Quba na poczatku tylko biegal po lozku jak szalony i nie chcial sie wogule bawic z reka.... Dopiero jak mial okolo 2,5 miesiaca zaczal na mnie zwracac uwage i bawilismy sie w "ganianego" - ja go w tylek szczypalam, a on podskakiwal i mnie gonil ... :lol: . Za to moj nowy szczurek Leon wogole sie jeszcze reki boi. On od razu umial zejsc z kanapy wiec biega po pokoju i zlapac go mozna tylko metoda zagonienia w rog. Wejdzie czasami na mnie i da sie poglaskac ale jak biega swobodnie to nie ma szans... na razie... ma po prostu inny charakter.... wszystko trzeba zostawic czasowi .... heh ... Leon ma ostre zabki ale nie jest agresywny. Ale czasami probuje mnie posmakowac i stopniowo zaciska zabki coraz mocniej, az musze go stuknac palcem .... maly hojrak... ale mysle ze to minie .... za to jak dorosnie pewnie przyjdzie etap, ze bedzie chcial mnie zdominowac.... musze byc czujna :rolleyes: Qube juz zdominowal prawie, a jest o 3 miesiace prawie mlodszy... Za to Qubus to najspokojniejszy szczurek na swiecie.... Takze Krwiopijko... sama wiesz najlepiej ze sa rozne charakterki... sama sie przekonasz jakie sa Twoje diably w swoim czasie ... :P
Dobrze jest być kochanym... :)
Kronos_Bloodaxe

K?cik Zdesperowanych Oswajaj?cych... ;p

Post autor: Kronos_Bloodaxe »

mam swojego diabełka ponad dwa tygodnie ma już chyba z 2 miechy , pierw się bał ( ale niewiem czego czy mnie czy moich rodziców :lol: )apetyt miał ale to chyba z racji że był sam a ja dawałem mu żarło w miseczce na sól ( ta miseczka byla mała ) raczej go najpierw z klatki niewypuszczałem bo się bałem że wlezie gdzieś i tam zostanie , a teraz wypuszczam żeby pobiegał koło mnie , ma dużą miskę , apetyt dopisuje i jest mu dobże :D ale jak go biore na ramiona to czasami mi jest niedobrze bo na mnie diabeł mały sika :P
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

K?cik Zdesperowanych Oswajaj?cych... ;p

Post autor: krwiopij »

musze sie pochwalic - dzisiaj mala mafit pierwszy raz bawila sie ze mna! :) tak smiesznie podgryzala moja reke, wlazila na nia, chwytala w swoje sliczne rozowe lapki i caly czas probowala przewrocic ja na grzbiet... :D zachowywalam sie tak, jak zwykl jej brat - raz ja gonilam, raz uciekalam, raz dawalam sie przygniesc, raz sama przewracalam ja na plecki... to bylo taaakie fajne... :P

i pomyslec, ze juz zaczynalam watpic, ze to w ogole mozliwe... wciaz boi sie mojej dloni... nie lubi byc dotykana i brana na rece... a tu taka niespodziewanka... to dobry czas na proby, bo diabelki sa rozdzielone i smutno im samym... z mefit mam niezle uklady, wiec jakos szybko mi sie udalo... mam nadzieje, ze z diablem tez jakos pojdzie... on jest taki niezalezny... zdaje mi sie, ze wcale mnie nie lubi... jak tylko biore go na kolana, on spokojnie, ale zdecydowanie szuka zejscia za mnie i zaszywa sie w jakims ciemnym kacie... no coz... a mowia, ze to samce lubia byc glaskane i rozpieszczane... :)

co do siusiania, to ja na szczescie nigdy nie mialam takiego problemu... co prawda na poczatki diabelki byly chwilami wyraznie wystraszone, ale nigdy na tyle, zeby nasiusiac na mnie albo zrobic kupke... dziwne tym bardziej, ze czasem wyciagalam je z klatki na piec godzin, a one zalatwialy sie dopiero po powrocie... :)
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
j_ar

to juz nie wiem;(

Post autor: j_ar »

czyli znaczy sie, ze nie ma jakiejs jednej okreslonej reguly na oswajanie szczurkow? u mnie sa dwie samiczki, takie 15 tygodni (trzy tygodnie temu zakupione), nie chcemy ich na sile wyciagac z klatki a same to tak niesmialo wychodza poza klatke a raczej na klatke i na wyjscie boczne z klatki, ze no nie wiem..... daja sie glaskac w klatce ale takie troszke przyczajone sa i nieufne... jezeli wklada im sie rece do klatki to smialo je wachaja, podgryzaja i staraja sie wchodzic, ale tez i cale na nie nie wchodza... no i teraz wlasnie mam zagwozdke, czy wyciagac je jednak na sile czy tez czekac az same beda chcialy wchodzic na reke ktora bedzie poza klatka?
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

K?cik Zdesperowanych Oswajaj?cych... ;p

Post autor: krwiopij »

twoja sytuacja wyglada calkiem dobrze, z tego co wiem... :) jesli masz cierpliwosc, pozwol im oswajac sie 'po dobroci'... przestaw je na przyklad na biurko, zeby mialy z toba jak najczestszy kontakt... mysle, ze powoli bedzie coraz lepiej... 15 tygodni to dosc sporo, wiec oczywiste jest, ze takie szczurki beda oswajac sie troszke walniej od maluszkow...

a jesli nie masz cierpliwosci, to wyciagnij szczura z klatki i wpakuj pod bluze... :> na niektore ogonki dziala to bardzo dobrze... :)
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
Kronos_Bloodaxe

K?cik Zdesperowanych Oswajaj?cych... ;p

Post autor: Kronos_Bloodaxe »

ta , jeśli masz gilgotki to ostrzegam z tym wkładaniem pod bluze :D . Krwiopijka zazrdoszcze ci mój diabeł coprawda nierobi na mnie kupek ale za to sika :P że moje ubranka są naznaczane małymi strużkami :D mojej mamy również :lol:
Zablokowany

Wróć do „Archiwum Główne”