A pająki rodzą się z kurzu
A myszy ze szmat i gałganów
A jak ropucha uwije sobie gniazdo z Twoch włosów to się pochorujesz
To są tak samo wierutne bzdury jak to, że samica jakiegokolwiek gatunku musi urodzić dla 'lepszego zdrowia'. Bo natura tak chciała. To, że akurat Twojej kotce czy szczurce nic się nie stało to szczęśliwy przypadek. Słowa weterynarza nawet nie skomentuję, bo nie chce mi się wierzyć, że tacy ludzie kończą studia. Chyba, że 40 lat temu i w międzyczasie nie zadbali o odpowiednie dokształcenie, chociażby żeby być na bieżąco z osiągnięciami medycyny weterynaryjnej.
Zamiast tkwić w takim ciemnogrodzie, proponuję zapoznać się, dlaczego NIE powinno się rozmnażać szczurów, nie znając podłoża genetycznego
http://szczury.org/viewtopic.php?f=19&t=9634
Teraz chcialabym, zeby ta co pozostala byla szczesliwa, zdrowa i miala maluszki, jak natura chciala....
Szczurka nie odczuwa instynktu macierzyńskiego jak kobieta. Nie będzie nieszczęśliwa z powodu braku potomstwa. Nie będzie płakała po niespełnionym macierzyństwie. Na pewno jednak poród sporo obciąży jej kondycje fizyczną. Na świat wyjdzie kolejne pokolenie szczurzych dzieci obciążonych wadami genetycznymi. Niektóre wyjdą od razu, niektóre za jakiś czas - guzy przysadki, chroniczne zapalenia płuc, nowotwory, skłonność do ropni i wiele innych. Lamenty, dlaczego szczurek umiera po roku. A potem znów dreptanie do sklepu i zabawa w hodowlę.
U kobity jest tak samo
.
Tak, powiedz to wszystkim kobietom, które doczekały się córek i wnucząt, a mimo to chorują na raka piersi, szyjki macicy, jajników. Przecież urodziły jak natura chciała, powinno być ok, nie?
kotki nierodzace kolezanek mialy problemy
Niesterylizowane kotki ZAWSZE będą miały problemy - to po prostu pewne, że w pewnym okresie życia dopadnie je ropomacicze czy guzy listwy mlecznej. Ale na litość, rozwiązaniem jest STERYLIZACJA, a nie dopuszczanie do ciąży kotki! Ciąże są na prawdę ogromnym obciążeniem, kotki wolno żyjące umierają po kilku latach wydawania na świat młodych. Zabieg za to nie dość, że nie nadwyręża tak zdrowia zwierzęcia, to dodatkowo eliminuje powyższe problemy niemal do zera. Jednorazowa ciąża nie jest zabezpieczeniem przed chorobami układu rozrodczego!
jak natura chciala....
A skoro tak zgadzamy się z naturą, to rozumiem, że jak się poważnie choruje, to do lekarza też niet, tylko ziółka i inne szeptuchowe czary? Samochodem nie jeździmy? Włosów nie farbujemy? Zwierząt nie szczepimy? Kremów nie nakładamy? To takie nienaturalne.