Katkanno, a na co się odczulasz? Ja bardzo chętnie, o ile mi zaproponują. Na razie dostałam sterydzik do wdychania, i jest fantastycznie, nie wiem, że mam astmę, a było na tyle niefajnie, że przyspieszyłam ostatnią wizytę o 2 tygodnie, bo noce były straszne, po 3 strzały fenoterolu.katkanna pisze:O rany... a odczulanie? U mnie jak na razie sprawdza się dobrze, mam szansę wyjść z leków, a na zwierzęta nie reaguję wcale, na inne alergeny zaś coraz mniej.
Dogrzebałam się do papierów z dzieciństwa, dopytałam rodziców - jest identycznie jak było, kiedy byłam kilkuletnim krasnalem. Ten sam z grubsza zestaw alergenów, ale dowiedziałam się, że to nie ja "wyrosłam" i "przeszło mi", ale byłam odczulana Tylko na roztocza, bo i wtedy one były najgorsze, a reszta alergii ustąpiła samoistnie po wyeliminowaniu największej. Zgodnie z moimi przypuszczeniami, rodzice zwierzęta (pies Kuba i świnka morska Kaśka) oddali wtedy raczej na wszelki wypadek, i oczywiście wuja to dało dopóki nie zadziałało odczulanie. Podobnie jak wtedy, alergia i duszności zaatakowały po kontakcie ze zwierzem - omal nie zeszłam po zabawie z kotem w gościach, ale to nie zwierzęta uczulały najbardziej. W związku z tym wiem, że szczury tu nie mają wiele do rzeczy, alergia i astma i tak by wróciły, może rok czy dwa później, ale zapewne niedługo, odczulanie nie działa na całe życie, a u mnie minęło od niego ze 25 lat.
Muszę pogadać z lekarzem, mam wizytę 10 stycznia - skoro wtedy pomogło, to może i teraz, bo sytuacja jest bliźniacza.