Nieoczekiwanie zostałam mamą dwóch szczurków
: wt kwie 25, 2017 4:34 pm
Cześć
Zastanawiałam się czy pisać, bo to dość popularny(niestety!) rodzaj historii. Powoli zaczynałam zbierać informację na temat opieki nad szczurami właśnie tutaj na forum, ku przerażeniu mojej rodzicielki, bo planowałam w przyszłości zdobyć właśnie takich przyjaciół. No właśnie, w przyszłości. Zaczynam teraz pracować i chciałam sobie na to też odłożyć pieniążków.
Siedzę sobie spokojnie w domu, nagle słyszę dzwonek do drzwi. Okazało się, że to moja sąsiadka(uczennica gimnazjum). Mała miejscowość, prawie wieś, wszyscy wszystkich znają, więc jakieś tam info o niezbyt ciekawej sytuacji u niej w domu miałam. Dziewczyna była zapłakana, bo nie mówiąc nic w domu kupiła sobie 2 szczury w zoologicznym w mieście obok i jej ojciec kazał je zwrócić do sklepu, grożąc, że je wypuści. Nosiła ze sobą te maluchy w małej klatce po chomiku od domu do domu pytając, czy ktoś by ich nie chciał, bo nie mogły zostać u niej na noc (był wieczór, nie miała transportu do sklepu, chciała je oddać).
Dwóch panów dumbo, jeden jaśniutki z czerwonymi oczami, drugi fuzz. Rano pojechałam do zoologa, zobaczyłam jak tam to wyglądało. Szczury były trzymane razem ok. 5 dużych(2 matki) i małe w różnym wieku, w małej klatce, bez względu na płeć, a np. te mają podobno 5 tygodni. Skończyło się to tak, że wróciłam z transporterem, karmą i poidłem. Następnego dnia wróciłam do Krakowa, po drodze zahaczając o kolejny sklep, kupując dużą klatkę, hamaczki, dużą podwieszaną rurę. Jeszcze dzisiaj domówiłam wyposażenie, bo jakoś marnie to wygladało (Zawsze dobrze mieć oszczędności na niewliczone wydatki). Maluchy szybko zwiedziły całość, a że od małego były razem to dobrze się dogadują.
I teraz moje pytania.
Czy powinnam iść z nimi do weta, sprawdzić czy na pewno wszystko jest w 100% okej?
Maluchy nadal boją się ludzi, ale pracujemy nad tym. Jednak fuzz wydaje mi sie trochę mały w porównaniu do kolegi - czy to może być kwestia braku sierści, czy jednak lepiej go zważyć?
Jedzą normalnie suchą karmę Versele-Laga(taką jak w sklepie), wczoraj dostały trochę gerberka zgodnie z tym co wyczytałam na forum. Ale jak to w końcu jest z owocami, warzywami i innymi przysmakami w formie bardziej stałej? Mają jakieś 5 tygodni, czyli jeszcze nie dawać czy może już tak? Nie mogłam znaleźć satysfakcjonującej odpowiedzi.
Sorki, wiem, że temat taki jak ten był poruszany tutaj wiele razy, ale chciałabym być pewna, a w każdym poście, który czytałam, znalazłam jakieś "ale" xD
PS. Nie popieram zakupu zwierząt w sklepach zoologicznych. Już teraz mam gdzieś z tyłu głowy, że jak już uda mi się oswoić te szczurki to adoptuję im lub kupię w zarejestrowanej hodowli jeszcze jednego kolegę. Chcę żeby miały szczęśliwą, szczurzą rodzinkę.
Zastanawiałam się czy pisać, bo to dość popularny(niestety!) rodzaj historii. Powoli zaczynałam zbierać informację na temat opieki nad szczurami właśnie tutaj na forum, ku przerażeniu mojej rodzicielki, bo planowałam w przyszłości zdobyć właśnie takich przyjaciół. No właśnie, w przyszłości. Zaczynam teraz pracować i chciałam sobie na to też odłożyć pieniążków.
Siedzę sobie spokojnie w domu, nagle słyszę dzwonek do drzwi. Okazało się, że to moja sąsiadka(uczennica gimnazjum). Mała miejscowość, prawie wieś, wszyscy wszystkich znają, więc jakieś tam info o niezbyt ciekawej sytuacji u niej w domu miałam. Dziewczyna była zapłakana, bo nie mówiąc nic w domu kupiła sobie 2 szczury w zoologicznym w mieście obok i jej ojciec kazał je zwrócić do sklepu, grożąc, że je wypuści. Nosiła ze sobą te maluchy w małej klatce po chomiku od domu do domu pytając, czy ktoś by ich nie chciał, bo nie mogły zostać u niej na noc (był wieczór, nie miała transportu do sklepu, chciała je oddać).
Dwóch panów dumbo, jeden jaśniutki z czerwonymi oczami, drugi fuzz. Rano pojechałam do zoologa, zobaczyłam jak tam to wyglądało. Szczury były trzymane razem ok. 5 dużych(2 matki) i małe w różnym wieku, w małej klatce, bez względu na płeć, a np. te mają podobno 5 tygodni. Skończyło się to tak, że wróciłam z transporterem, karmą i poidłem. Następnego dnia wróciłam do Krakowa, po drodze zahaczając o kolejny sklep, kupując dużą klatkę, hamaczki, dużą podwieszaną rurę. Jeszcze dzisiaj domówiłam wyposażenie, bo jakoś marnie to wygladało (Zawsze dobrze mieć oszczędności na niewliczone wydatki). Maluchy szybko zwiedziły całość, a że od małego były razem to dobrze się dogadują.
I teraz moje pytania.
Czy powinnam iść z nimi do weta, sprawdzić czy na pewno wszystko jest w 100% okej?
Maluchy nadal boją się ludzi, ale pracujemy nad tym. Jednak fuzz wydaje mi sie trochę mały w porównaniu do kolegi - czy to może być kwestia braku sierści, czy jednak lepiej go zważyć?
Jedzą normalnie suchą karmę Versele-Laga(taką jak w sklepie), wczoraj dostały trochę gerberka zgodnie z tym co wyczytałam na forum. Ale jak to w końcu jest z owocami, warzywami i innymi przysmakami w formie bardziej stałej? Mają jakieś 5 tygodni, czyli jeszcze nie dawać czy może już tak? Nie mogłam znaleźć satysfakcjonującej odpowiedzi.
Sorki, wiem, że temat taki jak ten był poruszany tutaj wiele razy, ale chciałabym być pewna, a w każdym poście, który czytałam, znalazłam jakieś "ale" xD
PS. Nie popieram zakupu zwierząt w sklepach zoologicznych. Już teraz mam gdzieś z tyłu głowy, że jak już uda mi się oswoić te szczurki to adoptuję im lub kupię w zarejestrowanej hodowli jeszcze jednego kolegę. Chcę żeby miały szczęśliwą, szczurzą rodzinkę.