To i ja się tu wypocę
Jako żem jeden wielki paradox, to nie mam jednego ulubionego gatunku filmowego (podobnie jak i książkowego itd.) i uwielbiam horrory, komedie a nawet kostiumowe romansidło-dramaty
A więc:
Z horrorów dużo by wymieniać, więc napiszę tylko kilka tytułów i ogólnie, że nie lubię dennych "nowości" w stylu "Piły" czy "Hostel", na miarę niskobudżetowego "Cradle Of Fear" (durny film klasy c albo i gorzej, bo "Kredkom" chciało się poza "mroczną" muzyką nakręcić "mroczny" film :/) - "Martwica mózgu" to chociaż śmieszna była, a te gnioty jak dla mnie to jeden wielki żal (oczywiście, to moje zdanie i nikt zgadzać się z nim nie musi
)
Uwielbiam wszelkie starości, czyli wszystkich Jasonów, Freddych i Mików - ale rzecz jasna oryginały, a nie żałosne remake'i (Rob Zombie - uwielbiam Cię, ale "Halloween" w Twoim wykonaniu to śmiech na sali po prostu...
);
"Amityville" - wszystkie części;
"Tremors" ["Wstrząsy"] - dwie pierwsze części najlepsze: straszny horror to to nie jest, ale jest taki "inny" i zabawny :]
"The Crow" ["Kruk"] - z Bradonem Lee w roli Kruka,
"The Crow: Salvation" ["Kruk 3: Zbawienie"] - z Eric'iem Mabius'em jako Kruk i Kirsten Dunst [mój ulubiony - nie wiem czemu],
"The Crow: Wicked Prayer" ["Kruk 4" ^^'] - taki sobie, ale jest z Edward'em Furlong'iem
Tarą Reid, Emmanuelle Chriqui i Danny'm Trejo (choć ten ostatni niewiele występuje) - dwójki nie wymieniłam, bo nie lubię - w 4 to przynajmniej obsada fajna, a w 2 kicha :/
"Cariie" - obie części, choć druga już nie na podstawie King'a, to jednak równie, moim zdaniem, dobra;
Azjatyckie (tylko azjatyckie oryginały, nie żałosne amerykańskie podróby):
"Chakushin Ari" ["Nieodebrane połączenie"] - pierwsza część najlepsza, druga nawet przejdzie, niestety trzecia mnie nie pociesza - tę muzyczkę miałam swego czasu jako dzwonek w komórce i bardzo denerwowałam tym brata ;] ;
"Gin gwai" ["The Eye" - "Oko"] - cóż tu mówić, świetny film po prostu;
"Battle Royale" - wstrząsa mną ten film, bardzo wczuwam się w sytuację tych dzieciaków i zawsze mam po nim doła, ale jak to zwykle bywa pierwsza część najlepsza;
"Bunshinsaba" - koreański horror, warty obejrzenia, jeden z naszych (moim i siostry) ulubionych;
Z wampierzowatych to tak na prawdę jedynie "Queen of The Damned" ["Królowa Potępionych"] - Stuart Townsend jest wprost boski jako wampir, a jako że gra tam również Aaliyah [*], której twórczość bardzo lubię, oraz Marguerite Moreau (która świetnie zagrała "Podpalaczkę" King'a) to film ma dla mnie tym większą "wartość";
Komedio-horror lub czarna komedia jak kto woli o głupawej nazwie "Idle Hands" ["Zręczne Ręce"] - no wręcz ubóstwiam ten film, zawsze się śmieję do rozpuku choć znam go na pamięć
- rękę leniwego kolesia, spędzającego czas na paleniu trawki, opanowuje szatan
więc mamy kilku kretynów, "nawiedzoną" kapłankę czy zakonnicę [jak zwał tak zwał] próbującą zabić demona i "jedyną normalną" w postaci dziewczyny głównego lenia, zagraną przez Jessice Albę, i masę zabawnych sytuacji
(polecam obejrzeć bez lektora, bo pół gagów ucięte jak zazwyczaj).
Jak już przy takich jestem, to wymienię jeszcze "Sleepy Hollow" ["Jeździec bez głowy"] - z Johnny'm Depp'em i Christiną Ricci;
"Beetle Juice" ["Sok z Żuka"] - z Geeną Davis, Alec'iem Baldwin'em, Michael'em Keaton'em i (niezbyt lubianą przeze mnie) Winoną Ryder;
"Detroit Rock City" - zabawna komedia z Edwardem Furlongiem w roli głównej (John Connor z Terminatora 2) o czwórce nastoletnich chłopaków zafascynowanych zespołem "Kiss", którzy próbują wybrać się do Detroit na koncert tychże, w czym skrzętnie przeszkadza im matka jednego z nich -popieprzona katoliczka, toteż chłopcy mają mnóstwo zabawnych sytuacji;
"RRRrrrr!!!"
bardzo lubię, ale tylko z dubbingiem (o dziwo, bo nie cierpię dubbingu);
Na koniec oczywiście wszelki Monty Phyton
Jeśli już komedie, to uwielbiam parodie - niestety z każdym rokiem coraz mniej udane:
przede wszystkim oczywiście "Hot Shots!"
czy może być coś lepszego?
"Robin Hood: Men in Tights" ["Robin Hood: Faceci w rajtuzach"] - po prostu
no i ten szeryf i jego pomyłki :]
"Scary Movie" to chyba nawet nie muszę wymieniać
Uśmiałam się również przy "(T)Raumschiff Surprise: Periode 1" ["Gwiezdne jaja: Część I - Zemsta Świrów"] z Til'em Schweiger'em, ale mojemu kumplowi - fanowi wszelkich Gwiezdnych wojem itp jakoś nie przypadło do gustu
Trochę z innej beczki:
Uwielbiam "Dangerous Minds" ["Młodzi gniewni"] - chyba nie trzeba opisywać, i jakby męską wersję tegoż filmu "Only the Strong" ["Tylko dla najlepszych"] z Mark'iem Dacascos'em (nota bene grającym rolę Kruka w serialowym "Kruku") - były żołnierz Zielonych Beretów Louis wraca do Ameryki i prosi swego byłego nauczyciela z liceum (który pomógł mu "wyjść na ludzi" w młodości) o pomoc w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości i znalezieniu pracy, okazuje się to jednak niemożliwe, gdyż nauczyciel sam ledwo daje sobie radę z życiem, przygnieciony zachowaniem ówczesnych nastolatków latających po szkole z bronią i sprzedających na przerwach narkotyki. Louis pomaga chłopcu maltretowanemu przez dealera, po czym dostaje ofertę pracy w szkole jako nauczyciel Capoeiry najgorszych dzieciaków w szkole. Tym sposobem chłopcy zaczynają zmieniać postępowanie, jednak nie podoba się to bossowi narkotykowemu, który jest wujkiem jednego z uczniów...
Bardzo dobry i ciekawy film, na prawdę polecam fanom dobrej fabuły jak i akcji (lub chociaż fanom Capoeriy
);
"Walking Tall" ["Z podniesionym czołem"] (2004) - film oparty na faktach, z The Rock'iem (Dwayne Johnson) w roli głównej i Neal'em McDonough w roli "złego", jak również Johnny'm Knoxville'em :] w roli przyjaciela głównej postaci- świetny film, godny polecenia.
"Red Sonja" ["Czerwona Sonja"] -
musiałam
Bardzo lubię filmy muzyczne, ale tylko te w których to się śpiewało lub tańczyło, a nie skakało jak małpa po speedzie, czyli:
"Grease" obie części, choć wolę pierwszą, "Saturday Night Fever", "Dirty Dancing", "Hairspray" i na koniec..."Cra Baby"
głupkowaty ten film na maxa, ale go uwielbiam... no i Johnny Depp z tą fryzurką
Filmy z Fred'em Astaire'em i Gene'em Kelly'm.
Swego czasu uwielbiałam filmy z Jackie'em Chan'em (jako że jego uwielbiam), ale już mi się "przejadły" ;]
A na deser walnę "Mortal Kombat"
Uwielbiam, po prostu. Choć w drugiej części bezczelnie zabili Johnny'ego i podmienili mi Sonię, ale za to Raydena zagrał tym razem James Remar (uwielbam Lamberta, jednak Remar to Remar
)
Jeśli ktoś dotrwał do końca to gratuluję
Jak mi się coś jeszcze przypomni (bo dużo tego) to dodam...