![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
![Obrazek](http://imageshack.us/scaled/thumb/577/le15.jpg)
![Obrazek](http://imageshack.us/scaled/thumb/12/wet7.jpg)
A ty żyłeś, zdrowiałeś, rosłeś
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Bo często trzeba cię było szukać :-P Jak przystało na dzika, chowałeś się zawsze w jakichś dziurach, długo nie umiałam cię złapać z powrotem do klatki, musiałam czekać, aż łaskawie sam wrócisz. Oj, miałeś charakterek. Dziur w palcach nie zliczę. Nie można cię było do niczego zmuszać, trzeba było podchodzić z szacunkiem. Żadnego kładzenia na plecy. Dwa razy w dwóch różnych lecznicach próbowałam zrobić ci RTG, raz pogryzłeś mnie, drugi raz - lekarza.
Jakoś nawet nie zauważyłam, kiedy się oswoiłeś. Mogłam wyciągać cię z domku, podnosić i wkładać do klatki, nawet robić zastrzyki bez owijania cię całego ręcznikiem. Leki z palca zlizywałeś delikatniej, niż oswojone hodowlane szczury-żarłoki
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
W stadzie zawsze byłeś outsiderem. Widać było, że jest ci potrzebne, często spaliście przytuleni, ale równie często wdawałeś się w bójki. Hierarchia cię nie obchodziła, nie pchałeś się na szczyt i nigdy nie byłeś wysoko, ale nie dałeś sobie wejść na głowę. Nigdy nie widziałam cię leżącego na plecach, nawet na starość zachowałeś swoją wyjątkową, dzikusową sprawność i spryt.
Żyłeś tak długo, jak na twój stan płuc. Nasza pani doktor stwierdziła, że jesteś "szczur-cud"
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)