Klusek (1.01.2012-8.02.2015)

Miejsce dla tych, których już z nami nie ma...

Moderator: Junior Moderator

valhalla
Posty: 2245
Rejestracja: pt gru 10, 2010 11:26 pm
Lokalizacja: Warszawa

Klusek (1.01.2012-8.02.2015)

Post autor: valhalla »

Klusek miał dość burzliwy początek życia, choć z początku nic nie zapowiadało, że pierwszy rok będzie można nazwać „początkiem” - dla wielu szczurów to już połowa życia... jednak nasz mały rekordzista dożył ponad 3 lat, więc myślę, że można tak o tym mówić ;) Trafił do mnie tak jak Mlekołak – był jednym z pięciu chłopców z miotu znalezionego na śmietniku w styczniu 2012.

Obrazek

Wówczas został u mnie Mlekołak, a Klusek znalazł dobry dom. Miał tam kolegę, półdzikusa, z którym początkowo dobrze się dogadywał. Przyszła jednak burza hormonów i chłopcy zaczęli walczyć. Obrywał Klusek, choć teraz wiem, że trochę musiał to prowokować. Pewnego razu oberwał naprawdę mocno, więc opiekunowie zadecydowali o rozdzieleniu chłopców, a ponieważ sami znaleźli się w trudnej sytuacji, zdecydowali się również ich oddać. Klusek trafił z powrotem do mnie. Z początku miałam zamiar znaleźć mu nowy dom, ale po miesiącu nie mogłam bez niego żyć.

Obrazek

Łączenie ze stadem, podzielonym z powodu chorób, było jednak trudne. Klusek niby był w stanie mieszkać z chłopakami, ale żył w ciągłym stresie. Zdecydowaliśmy się na kastrację i to było strzałem w dziesiątkę – Kluś uspokoił się i bez trudu połączyliśmy go potem z Mlekołakiem i Węgielkiem. Od nowa nauczył się stadnych zachowań. Iskanie szło z początku opornie, potem stał się mistrzem :) Jednak dopiero parę miesięcy później wyszła na jaw najlepsza część natury Kluska, którą można opisać dwoma słowami – Szczur Pocieszyciel.

Obrazek

Po śmierci Hermana, kiedy Adolf został sam, naturalnym wyborem był Klusek. Spokojny kastrat, nigdy nie atakował Adolfa, a znał go dobrze, bo jako jedyny na wybiegach gardził kanapą i zasuwał – jak Naziści – po podłodze. Adolf do szczęśliwego życia potrzebował mieć swojego szczura – kogoś, kogo będzie chronił i komu będzie pomagał. 1,5-roczny kaptur nie wymagał oczywiście takiej pomocy, jak niepełnosprawny Herman, ale Adolf nie zwracał na to uwagi. Klusek miał tam jak w raju – mógł do woli jeść, bo Adolf nigdy nie wyrywał mu jedzenia z łapek, a wręcz czekał, aż jego przyjaciel się naje i dopiero sam przystępował do posiłku. Mieli jedno spięcie, ale poszło o naleśniki, więc byli usprawiedliwieni ;) Beżyk nie odstępował Klucha na krok i widać było, że jego obecność pomogła mu pozbierać się po stracie Hermana. Adolf niestety odszedł po 3 miesiącach tej sielanki i wówczas nadeszły czasy Stada przez duże S.

Obrazek

Klusek dołączył do dwóch trudnych śmietnikowców – Ullego i Marquanda. Byli ze sobą bardzo zżyci i obawialiśmy się, jak przyjmą trzeciego szczura. Przyjęli go... jak swojego, praktycznie od razu. Klusek nie był piątym kołem u wozu. Łączenie przeszliśmy standardowo – transporter, mała klatka, duża klatka. Wszystko w ciągu paru dni, bo każdy etap był formalnością. Chłopaki połączyli się już na początku, razem zgodnie spali, tulili się, jedli. Ulli spał raz z Kluskiem, raz z Marquandem, dokładnie pilnując, by żaden nie poczuł się zaniedbany. Jako Stado przeszli razem ponad rok różnych wydarzeń – dwie operacje Marquanda, choroba Ullego (z którą poradził sobie przede wszystkim dzięki chłopakom), starość. Dopadła po kolei każdego, tak jak choroby. Po śmierci Marquanda Klusek znowu pomógł drugiemu szczurowi przejść przez żałobę. Ulli leżał na nim plackiem parę dni, ale przetrwał. Kluska starość i śmierć dopadły na sam koniec, na szczęście bez dodatkowych chorób. Został sam na posterunku i odszedł jako ostatni.

Obrazek

Dlaczego pisałam najpierw o stadach, a dopiero teraz o samym Klusku? Bo Klusek był szczurem w pełni tylko w stadzie. Był najlepszym przykładem na to, że nie można nigdy przekreślać stadności szczura po problemach z łączeniem, tylko walczyć, bo efekty mogą być zaskakujące. To w stadzie Klusek spełniał się najlepiej i dawał każdemu przyjacielowi to, co miał najlepsze. A miał mnóstwo cierpliwości i miłości.

ObrazekObrazek

Z człowiekiem również lubił przebywać, bardziej niż jego brat. Dawał się przytulać, głaskać, nie uciekał, co najwyżej czasem opiszczał. Traktował człowieka mniej więcej jak szczura - „Zrób ze mną wszystko, co chcesz, wiem, że jestem ci teraz potrzebny”. Nie był jednak typowym szczurem kanapowym. Na wybiegach zeskakiwał z kanapy i wracał do klatki albo – kiedy akurat była czyszczona – sprawdzał, na jakim etapie są porządki i kiedy będzie mógł wrócić. Trochę więcej zaczął biegać po podłodze, gdy poznał Adolfa. Lubił dobrze zjeść, ale nie sprawiał problemów z nadwagą. To było kluczowe – Klusek nie sprawiał problemów. Z zasady. Spokojny, cichy, nierzucający się w oczy. Zwykły kaptur, po którym trudno byłoby się domyślić na pierwszy rzut oka wszystkich tych szczurzych zasług :)

Obrazek

Klusek nie chorował. Nigdy nie złapał nawet kataru. Dwa miesiące przed śmiercią zaczął dostawać prilium, bo serce ze starości zaczęło szwankować. Wcześniej jednak ze spokojem opierał się wszelkim chorobom, które gnębiły inne szczury. Starość również była dla niego raczej łagodna - zaczęła się rok temu w kwietniu. Stopniowo tracił władzę w tylnych łapkach i powoli, ale jednak chudł. Nie stracił ani woli życia, ani dobrego humoru. Mimo nieczynnych łapek nadal potrafił uciec z pola widzenia. Zawsze trzymał jedzenie w dwóch łapkach, choć na późniejszym etapie wymagało to od niego położenia się na boku. Dostosowywaliśmy klatkę do rosnących wymagań staruszka – miał swój tunel, blisko miskę i własne poidełko, do którego mógł sięgnąć. W ostatnich dniach po prostu gasł, ale spokojnie, bez bólu. Odszedł spokojnie nad ranem 8.02.2015.

Obrazek

Kochany Klusku, przepraszam, że tyle zwlekaliśmy z pożegnaniem, ale to dla nas trudne. Dużo się stało przez ten czas w naszym życiu. Skończył się pewien rozdział. Trudno pożegnać takiego szczura – pisałam to wiele razy w pożegnaniach, ale Ciebie chyba najtrudniej, bo nie ma dalszego ciągu. Ostatnia strona długiej księgi. Będzie tom drugi, ale Ciebie już tam nie będzie. Tak jak nie będzie Froda, Czmysia, Glusia, Agutków, Haszczków, Lizawki, Węgla, Łasia, Nazistów, Marquanda ani Ullego. Klusiu, nigdy Cię nie zapomnimy. Dziękujemy za te 3 lata. Za pomoc w sytuacjach, w których tylko szczur mógł dać sobie radę ze szczurzymi problemami. Byłeś niezrównany. Twoje stada na pewno biją się teraz o Ciebie. Wielu tam czekało na Twoje przyjście. Do zobaczenia, mały przyjacielu.

Obrazek
Rozpieszczury: pomknęły wszystkie...
Za Tęczowym Mostem: Gluś, Frodo, Pan Lizawka, Czmyś, Trzpiotek, Człapek, Szkodnik, Ryjek, Herman, Mlekołak, Adolf, Węgielek, Marquand, Ulli i Klusek [*]
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: Klusek (1.01.2012-8.02.2015)

Post autor: unipaks »

Klusek zamknął wtedy WIELKI ROZDZIAŁ... Gdzieś tam za TM biega znów z nimi wszystkimi razem i z każdym z osobna :)
Zostają w pamięci takie szczury...
[*]
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
ODPOWIEDZ

Wróć do „Odeszły...”