Atenka

Miejsce dla tych, których już z nami nie ma...

Moderator: Junior Moderator

farcaster
Posty: 22
Rejestracja: wt lip 22, 2014 10:26 pm

Atenka

Post autor: farcaster »

Dzisiaj odeszła jedna z moich małych księżniczek – Atena. Atenę zżerały guzy których nie można było w żaden sposób zoperować. Powodem tego było to że jeden z nich na grzbiecie był zbyt blisko kręgosłupa i wnikał w głąb jamy brzusznej. To sprawiało że nie inne guzy też nie były do ruszenia ponieważ wtedy przy osłabionym organizmie po operacji ten na grzbiecie strasznie by się rozrósł.
Początek końca miał miejsce tydzień temu w środę. Zauważyłem że na deskach w klatce pojawiły się ślady krwi. To Atena zostawiała krwawe ślady. Nie bagatelizując sprawy umówiłem się do weterynarza na następny dzień z podejrzeniem pęknięcia jednego z guzów. Następnego dnia pojechałem do przychodni. Tam pani doktor obejrzała małą i faktycznie stwierdziła że niewielki guz tuż przy ogonie faktycznie pękł. Nie mogąc nic zrobić z guzem, lekarz przemył jej ranę i przepisał antybiotyk, leki przeciwbólowe i pojawić się za tydzień na kontrolę. Tak jak miałem robić tak zrobiłem. Pojawiłem się znów w przychodni po tygodniu. Pani doktor która ją obejrzała powiedziała że rana niestety dalej krwawi i na dodatek ropieje. Rozmawialiśmy i w pewnym momencie pani doktor powiedziała, bym na poważnie zastanowił się nad eutanazją. Powiedziała że pęknięty guz będzie się powiększał a mała dalej będzie krwawić. Zauważyła też że Atenka jest bardzo blada i może być to wynikiem krwawienia z rany ale i także krwotoku spowodowanego przez guz na grzbiecie. Dodała że rana na pewno bardzo boli małą i żeby ulżyć jej w cierpieniu powinienem właśnie rozważyć eutanazję. Powiedziała mniej więcej coś takiego: „zrobił Pan już wszystko żeby jej przedłużyć życie”. Zaproponowała zabieg na tego dnia ale odmówiłem. Nie potrafiłem podjąć decyzji. Pani doktor powiedziała więc bym podawał jej leki przeciwbólowe dwa razy dziennie i przemyślał jej propozycję. Wróciliśmy do domu. Myślałem o tym cały dzień i następny. W końcu podjąłem decyzję że zdecyduję się na zabieg. Przyszło mi to z wielkim trudem. Cały czas chodziłem w te i we w te nie potrafiąc wziąć telefonu i umówić się na zabieg. Rozmowa była jakaś bez emocji. Nie wiem czego się spodziewałem. „Dzień dobry, chciałbym zapisać się na zabieg eutanazji” – powiedziałem tylko.
Umówiony byłem na sobotę dnia następnego o 10. Wstałem wcześnie bo po siódmej. Małe spały jeszcze w swoim hamaku. Kiedy godzina wyjazdu się zbliżała wywabiłem małą jej ulubionymi łakociami. Wyjąłem ją z klatki na łóżko i dałem chrupka. Mała chwyciła kąsek i zakopała się pod kocami. To miał być jej ostatni chrupek. Wyjechaliśmy o 8.40 bo do weta musze dojeżdżać spory kawał aż do Warszawy. Ulice były puste więc zajechaliśmy wcześnie. Na miejscu musieliśmy czekać na otwarcie kliniki. Posadziłem sobie transporterek z małą na kolanach. Atenka była zagrzebana w ręczniku który jej włożyłem. Wydawała się nie zdawać sprawy co ją czeka. Zaczęła się wiercić więc zacząłem ją głaskać. Wydawało się że była zadowolona.
Pani doktor przyjęła nas od razu. Byliśmy do pierwszymi w przychodni. Na początku dostałem do podpisania oświadczeniem że zgadzam się na zabieg. Podpisałem. Potem pani doktor opowiedziała mi o sposobach w jaki sposób wykonuje się zabieg. Były dwa sposoby. Pierwszy polegał na tym że wprowadzało się szczurkowi lek przeciwbólowy w zwiększonej dawce że przestawał czuć cokolwiek, a następnie drugi lek który wyłączał prace mózgu i serca. Drugi sposób polegał na tym że umieszczało się szczura w specjalnej komorze i usypiało gazem. Wybrałem ten pierwszy sposób. Pani doktor powiedziała że mogę być obecny przy pierwszym sposobie ale tylko przy podawaniu leku przeciwbólowego. I w sumie bym został ale kiedy usłyszałem jakie mogą wystąpić objawy u małej typu drgawki czy trzęsienie nóżek, wymiękłem. Powiedziałem: „Proszę Pani, nie dam rady”. Proszę mała wybacz mi że mnie przy tobie nie było.
Nim pani zabrała ją do innej sali, pożegnałem się z nią. Wziąłem ją na ręce i przytuliłem. Mała wyrywała się chciała mi wejść na ramiona. Przytuliłem ją wtedy po raz ostatni. Ostatni raz dałem jej całusa. Ostatni raz powiedziałem „kocham cię”. Nie zapomnę nigdy sceny gdzie pani doktor zabiera małą. Nie zapomnę jej tych wielkich, przestraszonych oczek. Kiedy pani doktor ją zabrała ja chodziłem zdenerwowany i modliłem się do Boga by odeszła w spokoju i trafiła w lepsze miejsce.
Kiedy pani doktor wróciła powiedziała że mała odeszła bardzo spokojne. Zabrałem ją z powrotem do domu by ją pochować.
Czuje teraz pustkę. Już mi jej brakuje i żałuje bardzo że musiałem ją uśpić. Tak bardzo chciałbym żeby była tu ze mną i ze swoją małą siostrą. Żebyśmy razem bawili się na wybiegu, żeby znowu zaczęła mi obgryzać palce i żeby znowu przy nas była.
Kocham cię, księżniczko.
Kiedyś znów się spotkamy.
Do zobaczenia.
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: Atenka

Post autor: unipaks »

Przykro mi z powodu śmierci Ateny :( Choć ta decyzja jest zawsze bardzo trudna, czasami bywa ostatnim aktem prawdziwej przyjaźni, kiedy już nie potrafimy w żaden sposób pomóc naszym małym przyjaciołom, a pragniemy im zaoszczędzić niepotrzebnego cierpienia...
Trzymaj się, farcaster...
Dla Ateny [*]
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
ODPOWIEDZ

Wróć do „Odeszły...”