Strona 1 z 1

Kokos- przegrany wojownik...

: wt lis 15, 2016 8:09 am
autor: Estix
Dziś w nocy odszedł nasz Kokos (18 mcy ).. Po ponad miesięcznej walce z zapaleniem płuc, zespołem przedsionkowym, wielkim ropniem, który spenetrował mu kości czaszki. Nie doczekał nawet wyników wymazu. Dziś pewnie przyjdą...
W ostatnim tygodniu była poprawa, a tu nagle rano taki cios...

Serce pęka...
Gdy patrzę na samotnego Pixela - pęka podwójnie...

Śpij wojowniku... Byłeś dzielny do końca...

Re: Kokos- przegrany wojownik...

: wt lis 15, 2016 8:27 pm
autor: Paul_Julian
Biedactwo, taki młodziutki :(
Trzymajcie sie z Pixelkiem!

Re: Kokos- przegrany wojownik...

: wt lis 15, 2016 11:06 pm
autor: Estix
Dziękuję Paul za wsparcie..
to moje pierwsze rozstanie ze szczurkiem.. wiem, że zawsze będzie boleć..
po szybkim kursie podawania zastrzyków, nutridrinka ze strzykawki, przemywania ropnia z trzema przetokami - że nie wiadomo było, którędy ropa tryśnie... Robiłam rzeczy, których się nie spodziewałam. Całowałam te małe łapki, ale one nie chciały biegać..
Do tego to cholerne zapalenie płuc.. I zespół przedsionkowy, który bolał go niemiłosiernie, ale ustąpił w ciągu 2 dni.. I pojawił się cień nadziei, że płucka wyzdrowieją, że ropnie znikną.
Do końca wierzyłam, że Kokos będzie tym jednym, absolutnie wyjątkowym przypadkiem, który wyjdzie z choroby, że będzie żył, że zapomnimy o tym...
Z dziurą w głowie wielkości grosza..
To się nie mogło udać...
Kiedy go dziś rano zobaczyłam - spał... - zimny , fioletowy i sztywny. Nie wierzyłam.
Zrobiłam wszystko, wszystko co mogłam, ale nie wygrałam.. No k..wa nie udało się...
Walczyliśmy cała rodziną, Mąż przejął wszystkie obowiązki w domu, nie chodziłam do pracy, moje gimbusy opuszczały szkołę, by ogarniać Kokosa - wstawałam w nocy, by zmieniać wodę w termoforze...
Klnąć mi się chce..
Pani Wetka kochana dziś powiedziała mi tak:
" mam od dziś kotka do adopcji, znalezionego - dałam mu na imię Kokos, bo ciągle myślę o tym szczurku - myślałam, że Pani się ucieszy, a tu taka smutna wiadomość.."
Zrobiłam wszystko.. Wszystko.. A jego nie ma.

Czekamy już na chłopaka z Bydgoskich Ogonów... Chcemy kochać i walczyć dalej. O każde małe szczęście.

Re: Kokos- przegrany wojownik...

: czw lis 17, 2016 6:10 am
autor: Paul_Julian
Jedyna pociecha to to, ze jego już nie boli :(

Re: Kokos- przegrany wojownik...

: ndz paź 01, 2017 8:57 am
autor: Szczurnięta8
Bardzo Bardzo Bardzo mi przykro z powodu twojego szczura na pewno kiedyś się spotkacie [*] a puki twój drugi szczur żyję jeżeli to konieczne to trochę odczekaj ale postaraj się kupić mu przyjaciółkę lub przyjaciela






Do zobaczenia wojowniku i moja Gwiazdko za tęczowym mostem! [*]