
Na dzień dobry kilka słów o mnie i mojej przygodzie z ogonkami:
Dawno, dawno (bo aż 11 lat) temu będąc jeszcze w gimnazjum dostałam od rodziców na urodziny szczurkę. Była czarna, tylko na głowie miała białą plamkę i stąd jej imię: Kropka. Teraz wiem, że Kropka nie była najszczęśliwszym szczurem - była sama i mieszkała w niedużej klatce. Ale wtedy i ja i moi rodzice polegaliśmy na "fachowej" opinii sprzedawcy w sklepie zoologicznym, który twierdził, że dwa szczury będą się gryzły jak dorosną. Wspominam czas z Kropką bardzo miło, niestety niedługo po tym jak skończyła 2 latka odeszła. Miała dwa duże guzy, a rodzice nie chcieli zgodzić się żeby ją operować. Twierdzili, że takich małych zwierzątek nikt nie operuje

Potem w domu pojawiły się dwa duże psy (owczarek i doberman) i rodzice nie chcieli słyszeć o kolejnych gryzoniach. Czas płynął, skończyłam gimnazjum, potem liceum i wyjechałam na studia do Dortmundu. Na studiach poznałam mojego Męża, który jak się okazało również miał w przeszłości szczury. Ale, ale..! Czego to on mi o nich nie opowiadał: że w stadzie były takie urocze, że klatki zajmowały mu całą ścianę w pokoju, a ja nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Tuż po studiach bardzo chcieliśmy wziąć ogonki, ale w malutkiej wynajmowanej kawalerce właściciel nie chciał słyszeć o żadnych zwierzętach.
Przed miesiącem zmieniliśmy mieszkanie na dużo większe i nareszcie, po 11 latach, znowu będę mieć szczury

Mam nadzieję, że pozwolicie mi i moim dziewczynkom zadomowić się na tym forum
