Enciakowy zwierzyniec
: ndz mar 27, 2011 1:25 pm
Wszyscy się chwalą, to ja też . Wprawdzie nie szczurasy (jeszcze!), ale moje mychole-pychole.
Ich pojawienie się w moim pokoju było impulsem, ale stworki są tak pocieszne i kochane, że nigdy decyzji nie żałowałam, a patrzenie w ich czarne ślepka od ponad roku... Sam miód .
Mama łapała się za głowę, kiedy z nimi przyjechałam na wakacje, ale kiedy myśli, że nikt nie widzi, siada przy klatce i obserwuje, a kiedy ja mam je na rękach, to coś jej rączki w moją stronę się wyciągają...
Wraz z moim mężczyzną postanowiliśmy nazwać je Tanja i Wala. I oto i one!
Wala:
Żywe srebro, złapać ją za pomocą aparatu to było Mission Impossible... Ciekawskie, wojownicze stworzenie, zwiedzi wszystko, gdzie ma łatwy dostęp - bo wysilić się... Niiieeee... Garnie się do rąk, a jeszcze bardziej do miski z jedzeniem . Na mój widok siada przy miseczce i patrzy znacząco...
Tanja:
Leniwe, okrągłe pycho, które puszczone po łóżku wlezie mi do nogawki i ani myśli nosa wystawić. Z racji robienia się przez nią coraz bardziej w koło, ostatnio zbojkotowałam rękawy, nogawki i zmuszam do joggingu po łóżku . Przyjmuje to, jak zawsze, filozoficznie... Wdzięczna modelka do zdjęć, toteż mam ich jakieś trzy razy więcej, niż Wali .
w przecudnym ujęciu .
Oraz dziewczęta razem:
A cóż to...?
Spały tu uroczo przytulone, niestety w chwili, gdy złapałam za aparat, pierony już zaczęły się budzić...
Niedawno dorobiłam się dwóch kolejnych, ślicznych, piaskowych istotek. Niestety, były tak maleńkie, że kraty nie były dla nich przeszkodą. Transporter mi zeżarły (pół cm plastiku? Pfff, co to dla nich...), więc dostały eksmisję do mego domu rodzinnego, póki nie podrosną. A potem będziemy łączyć. Póki co, na razie próby wypadały pomyślnie, duże dziewczynki z radością obwąchały małe, małe... z jeszcze większą radością i entuzjazmem obwąchały duże. Do gorszących czy brutalnych scen nie doszło . Póki co też nie jestem pewna ich płci, toteż zwlekam z łączeniem, póki nie podrosną - nie mam ochoty dorobić się kolejnych dwudziestu myszek, niezależnie, jak śliczne są . Póki co stworki zwą się Penelopa i Luiza, ale zdjęć na razie brak. Wrzucę, jak zrobię .
I na koniec, zdjęcie pseudoartystyczne pod jakże wspaniałym tytułem "Omnomnom"...
Ich pojawienie się w moim pokoju było impulsem, ale stworki są tak pocieszne i kochane, że nigdy decyzji nie żałowałam, a patrzenie w ich czarne ślepka od ponad roku... Sam miód .
Mama łapała się za głowę, kiedy z nimi przyjechałam na wakacje, ale kiedy myśli, że nikt nie widzi, siada przy klatce i obserwuje, a kiedy ja mam je na rękach, to coś jej rączki w moją stronę się wyciągają...
Wraz z moim mężczyzną postanowiliśmy nazwać je Tanja i Wala. I oto i one!
Wala:
Żywe srebro, złapać ją za pomocą aparatu to było Mission Impossible... Ciekawskie, wojownicze stworzenie, zwiedzi wszystko, gdzie ma łatwy dostęp - bo wysilić się... Niiieeee... Garnie się do rąk, a jeszcze bardziej do miski z jedzeniem . Na mój widok siada przy miseczce i patrzy znacząco...
Tanja:
Leniwe, okrągłe pycho, które puszczone po łóżku wlezie mi do nogawki i ani myśli nosa wystawić. Z racji robienia się przez nią coraz bardziej w koło, ostatnio zbojkotowałam rękawy, nogawki i zmuszam do joggingu po łóżku . Przyjmuje to, jak zawsze, filozoficznie... Wdzięczna modelka do zdjęć, toteż mam ich jakieś trzy razy więcej, niż Wali .
w przecudnym ujęciu .
Oraz dziewczęta razem:
A cóż to...?
Spały tu uroczo przytulone, niestety w chwili, gdy złapałam za aparat, pierony już zaczęły się budzić...
Niedawno dorobiłam się dwóch kolejnych, ślicznych, piaskowych istotek. Niestety, były tak maleńkie, że kraty nie były dla nich przeszkodą. Transporter mi zeżarły (pół cm plastiku? Pfff, co to dla nich...), więc dostały eksmisję do mego domu rodzinnego, póki nie podrosną. A potem będziemy łączyć. Póki co, na razie próby wypadały pomyślnie, duże dziewczynki z radością obwąchały małe, małe... z jeszcze większą radością i entuzjazmem obwąchały duże. Do gorszących czy brutalnych scen nie doszło . Póki co też nie jestem pewna ich płci, toteż zwlekam z łączeniem, póki nie podrosną - nie mam ochoty dorobić się kolejnych dwudziestu myszek, niezależnie, jak śliczne są . Póki co stworki zwą się Penelopa i Luiza, ale zdjęć na razie brak. Wrzucę, jak zrobię .
I na koniec, zdjęcie pseudoartystyczne pod jakże wspaniałym tytułem "Omnomnom"...