Dolby-surrounded by rats...
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
- dolby_surround
- Posty: 283
- Rejestracja: śr lis 18, 2009 8:27 pm
- Lokalizacja: Toruń
Dolby-surrounded by rats...
Witam,
na forum jestem już od dawna - z dwa lata, ale dopiero teraz stwierdziłam, że będę prowadzić 'pamiętnik'. Po pierwsze - żeby było wygodniej osobom, od których adpotowałam zwierzaki zorientować się co u nich. Po drugie - dla własnej przyjemności. Po trzecie - żeby mieć kiepską wymówkę, bo bardzo mi się nie chce uczyć do sesji Jak dotąd miałam styczność z czterema szczurami - trzy aktualnie, jeden już niestety za TM. Wszystkie panienki.
Toki - odeszła 20 maja. Czarna kapturka, przygarnięta wprawdzie z zoologika, ale wdzięczna jak żaden następny. Była bardzo strachliwym szczurem - zbyt gwałtowny ruch, a już cała zamierała, by po chwili czmychnąć pod szafę. Mimo to była bardzo chętna do kontaktu z człowiekiem, przytulaśna i kochana. Szczurza pedantka - wszystkie resztki, które były rozrzucone po klatce, na bieżąco sprzątała i zanosiła do miski, a kupki zagarniała w jeden kąt. W jedzeniu dość wybredna, gardziła wszelkimi odmianami zbóż i wyciągała z mieszanki tylko najlepsze kąski. Odeszła ode mnie zbyt nagle, absolutnie nic tego nie zapowiadało.
Buba - adoptowana z forum, biała kulka z czarnymi oczkami. Teraz już starsza pani. Straszliwa indywidualistka - woli zwiedzać, wąchać, zrzucać przedmioty z półek i generalnie wszystko niż kontakt ze swoją panią. Czasem mam wrażenie, że ma kompletnie w nosie, że jestem. Straszny obżartuch i przy tym śpioch, a przez to ociężały grubas. Zżera wszystko co jej się podsunie pod nos. Wszystkiego musi posmakować, powąchać, dotknąć, wejść na to - dlatego ona zalicza najwięcej wypadków - a to przypali wąsy o świeczkę, a to wkręci wąsy w wentylator od komputera, a to spadnie razem z doniczką z parapetu... coś niemożliwego. Ale wbrew pozorom jest bardzo spokojna i opanowana, albo raczej wszystko jej wisi. Ale kocham tego grubasa..
Mini - adoptowana od Wild. Kapturka agutkowa - bardzo przypomina mi Toki, również z charakteru. Dlatego jak przyjechała do mnie, to pierwsze co się rozkleiłam. Ciężko powiedzieć o niej cokolwiek, bo mam ją od jakichś dwóch tygodni. Jeszcze dzieciak - ma dwa miesiące. Wszędobylska, trochę strachliwa i musi być w odpowiednim humorze, żeby dać się wziąć na ręce. Jak nie ma ochoty - piszczy, ale jak już pozwoli, to włazi na człowieka, wchodzi pod bluzkę i tam buszuje. Potrzeba jej jeszcze trochę czasu, by się poczuła zupełnie swobodnie. Czasem jak w nią diabeł wstąpi, to rzuca się i zasuwa jak dzika. Uwielbia Bubę. Zawsze musi z nią spać, łazi za nią i jest bardzo upierdliwa. Raz nawet miała świetną zabawę z rozpędzania się i skakania na Bubę, gdy ta akurat robiła sobie małą drzemkę. Ciekawe co z niej wyrośnie.
Gryzia - również od Wild, siostra Mini. Agutka z białym brzucholem. Miała być Gucia, ale jej charakter skłonił mnie do zmiany. Zadziorny, gryzący dzieciak. Ja na szczęście zdołałam ją opanować i mnie już nie dziabie, ale innym zawsze radzę, żeby nie zbliżali do niej rąk. Złośliwa indywidualistka, z obiema koleżankami musi się wdać w bójkę. Wprawdzie taką zabawową, ale czasem piski są takie, że się zaniepokoję i sprawdzam, czy wszystko w porządku. Wyjęta z klatki lata jak szalona, by w końcu wylądować zmęczona na moich kolanach i zasnąć. Nie mam pojęcia co z niej wyrośnie, ma bardzo zmienne nastroje..
Na razie tyle. Mam nadzieję, że wytrwam i będę tu pisać na bieżąco.
Miłego dnia
na forum jestem już od dawna - z dwa lata, ale dopiero teraz stwierdziłam, że będę prowadzić 'pamiętnik'. Po pierwsze - żeby było wygodniej osobom, od których adpotowałam zwierzaki zorientować się co u nich. Po drugie - dla własnej przyjemności. Po trzecie - żeby mieć kiepską wymówkę, bo bardzo mi się nie chce uczyć do sesji Jak dotąd miałam styczność z czterema szczurami - trzy aktualnie, jeden już niestety za TM. Wszystkie panienki.
Toki - odeszła 20 maja. Czarna kapturka, przygarnięta wprawdzie z zoologika, ale wdzięczna jak żaden następny. Była bardzo strachliwym szczurem - zbyt gwałtowny ruch, a już cała zamierała, by po chwili czmychnąć pod szafę. Mimo to była bardzo chętna do kontaktu z człowiekiem, przytulaśna i kochana. Szczurza pedantka - wszystkie resztki, które były rozrzucone po klatce, na bieżąco sprzątała i zanosiła do miski, a kupki zagarniała w jeden kąt. W jedzeniu dość wybredna, gardziła wszelkimi odmianami zbóż i wyciągała z mieszanki tylko najlepsze kąski. Odeszła ode mnie zbyt nagle, absolutnie nic tego nie zapowiadało.
Buba - adoptowana z forum, biała kulka z czarnymi oczkami. Teraz już starsza pani. Straszliwa indywidualistka - woli zwiedzać, wąchać, zrzucać przedmioty z półek i generalnie wszystko niż kontakt ze swoją panią. Czasem mam wrażenie, że ma kompletnie w nosie, że jestem. Straszny obżartuch i przy tym śpioch, a przez to ociężały grubas. Zżera wszystko co jej się podsunie pod nos. Wszystkiego musi posmakować, powąchać, dotknąć, wejść na to - dlatego ona zalicza najwięcej wypadków - a to przypali wąsy o świeczkę, a to wkręci wąsy w wentylator od komputera, a to spadnie razem z doniczką z parapetu... coś niemożliwego. Ale wbrew pozorom jest bardzo spokojna i opanowana, albo raczej wszystko jej wisi. Ale kocham tego grubasa..
Mini - adoptowana od Wild. Kapturka agutkowa - bardzo przypomina mi Toki, również z charakteru. Dlatego jak przyjechała do mnie, to pierwsze co się rozkleiłam. Ciężko powiedzieć o niej cokolwiek, bo mam ją od jakichś dwóch tygodni. Jeszcze dzieciak - ma dwa miesiące. Wszędobylska, trochę strachliwa i musi być w odpowiednim humorze, żeby dać się wziąć na ręce. Jak nie ma ochoty - piszczy, ale jak już pozwoli, to włazi na człowieka, wchodzi pod bluzkę i tam buszuje. Potrzeba jej jeszcze trochę czasu, by się poczuła zupełnie swobodnie. Czasem jak w nią diabeł wstąpi, to rzuca się i zasuwa jak dzika. Uwielbia Bubę. Zawsze musi z nią spać, łazi za nią i jest bardzo upierdliwa. Raz nawet miała świetną zabawę z rozpędzania się i skakania na Bubę, gdy ta akurat robiła sobie małą drzemkę. Ciekawe co z niej wyrośnie.
Gryzia - również od Wild, siostra Mini. Agutka z białym brzucholem. Miała być Gucia, ale jej charakter skłonił mnie do zmiany. Zadziorny, gryzący dzieciak. Ja na szczęście zdołałam ją opanować i mnie już nie dziabie, ale innym zawsze radzę, żeby nie zbliżali do niej rąk. Złośliwa indywidualistka, z obiema koleżankami musi się wdać w bójkę. Wprawdzie taką zabawową, ale czasem piski są takie, że się zaniepokoję i sprawdzam, czy wszystko w porządku. Wyjęta z klatki lata jak szalona, by w końcu wylądować zmęczona na moich kolanach i zasnąć. Nie mam pojęcia co z niej wyrośnie, ma bardzo zmienne nastroje..
Na razie tyle. Mam nadzieję, że wytrwam i będę tu pisać na bieżąco.
Miłego dnia
- dolby_surround
- Posty: 283
- Rejestracja: śr lis 18, 2009 8:27 pm
- Lokalizacja: Toruń
Szczurze lokum
A teraz chciałam się pochwalić moją klatką
Namęczyłam się nad nią jakoś we wrześniu zeszłego roku. Kupiłam drugą, większą, ale nie chciałam marnować dobrej starej klatki.
Nie miałam miejsca na łączenie ich w tradycyjny sposób - przez postawienie jednej na drugiej, poza tym to rozwiązanie wydało mi się dość nieestetyczne. Dlatego po krótkim namyśle zaplanowałam inny sposób połączenia (dziadek ciągle mi wypomina, że powinnam iść na politechnikę, a nie na rachunkowość, ale już za późno). Kupiłam metalową siatkę, zwój miękkiego drutu, "łazienkową" płytę pilśniową na półki (klatka nie miała półek) i tak powstał ten oto twór:
Jeśli mam być szczera, to nie powtórzyłabym wyczynu, bo nie dość, że pracochłonny, to jeszcze musiałam latać co chwilę do Obi, żeby mi przycięli tę płytę jak trzeba. No i nie wspomnę o ranach ciętych, zadrapaniach, otarciach i pęcherzach wskutek cięcia drutu. Ale z efektu jestem dumna.
Jeśli chodzi o wyposażenie. Dziewczynki mają tam sporo atrakcji, ale jednocześnie dużo miejsca dla siebie. Górna klatka przeznaczona jest na 'potrzeby fizjologiczne' - drewniany domek, miska z jedzeniem, poidło i hamak. Można ją w bardzo łatwy sposób odłączyć i przenosić. Biorę ją ze sobą, gdy wyjeżdżam na wakacje na działkę w lesie. Dolna klatka jest centrum zabaw. Na górnym piętrze jak na razie znajduje się tylko ulubione legowisko Buby (uszyte przeze mnie ze starego polaru) oraz kilka kulek do toczenia. Na dole jest rura, koszyk do spania, wiszące kulki z dzwoneczkiem (bardzo interesujący dla zwierzaków dźwięk, gdy wprawią zawieszkę w ruch) oraz odcięty kaptur od polaru, zawieszony na boku klatki.
Podsumowując, włożyłam mnóstwo wysiłku i serducha, żeby małe miały jak najlepiej. Efekt oceńcie sami
Namęczyłam się nad nią jakoś we wrześniu zeszłego roku. Kupiłam drugą, większą, ale nie chciałam marnować dobrej starej klatki.
Nie miałam miejsca na łączenie ich w tradycyjny sposób - przez postawienie jednej na drugiej, poza tym to rozwiązanie wydało mi się dość nieestetyczne. Dlatego po krótkim namyśle zaplanowałam inny sposób połączenia (dziadek ciągle mi wypomina, że powinnam iść na politechnikę, a nie na rachunkowość, ale już za późno). Kupiłam metalową siatkę, zwój miękkiego drutu, "łazienkową" płytę pilśniową na półki (klatka nie miała półek) i tak powstał ten oto twór:
Jeśli mam być szczera, to nie powtórzyłabym wyczynu, bo nie dość, że pracochłonny, to jeszcze musiałam latać co chwilę do Obi, żeby mi przycięli tę płytę jak trzeba. No i nie wspomnę o ranach ciętych, zadrapaniach, otarciach i pęcherzach wskutek cięcia drutu. Ale z efektu jestem dumna.
Jeśli chodzi o wyposażenie. Dziewczynki mają tam sporo atrakcji, ale jednocześnie dużo miejsca dla siebie. Górna klatka przeznaczona jest na 'potrzeby fizjologiczne' - drewniany domek, miska z jedzeniem, poidło i hamak. Można ją w bardzo łatwy sposób odłączyć i przenosić. Biorę ją ze sobą, gdy wyjeżdżam na wakacje na działkę w lesie. Dolna klatka jest centrum zabaw. Na górnym piętrze jak na razie znajduje się tylko ulubione legowisko Buby (uszyte przeze mnie ze starego polaru) oraz kilka kulek do toczenia. Na dole jest rura, koszyk do spania, wiszące kulki z dzwoneczkiem (bardzo interesujący dla zwierzaków dźwięk, gdy wprawią zawieszkę w ruch) oraz odcięty kaptur od polaru, zawieszony na boku klatki.
Podsumowując, włożyłam mnóstwo wysiłku i serducha, żeby małe miały jak najlepiej. Efekt oceńcie sami
- WildHeart
- Posty: 1184
- Rejestracja: pt cze 18, 2010 11:59 am
- Numer GG: 5104941
- Lokalizacja: WPR
- Kontakt:
Re: Dolby-surrounded by rats...
ciesze sie strasznie ze was tu widze ucałuj ode mnie obie piszczałki
Re: Dolby-surrounded by rats...
Bardzo pomysłowe połączenia klatki, i widać, że także porządne. No i pewnie szczurki mają radochę z przechodzenia przez taki tunel
Twoja mini jest podobna do mojej Nastki, tylko że moja ma taki dzikusowaty, krótki pyszczek
Twoja mini jest podobna do mojej Nastki, tylko że moja ma taki dzikusowaty, krótki pyszczek
- dolby_surround
- Posty: 283
- Rejestracja: śr lis 18, 2009 8:27 pm
- Lokalizacja: Toruń
Re: Dolby-surrounded by rats...
Chyba mają radochę, bo czasem zjeżdżają w dół leżąc na boku albo na plecach. Tzn. maluchy, bo Buba to już nie jest zabawowy szczur
Re: Dolby-surrounded by rats...
Hahh, no co Ty! zjeżdżają na plecach?
Chociaż po maluchach to wiele się można spodziewać, mój maluch np.siedzi na rurce od poidełka gdy z niej pije, albo.. leży właśnie na pleckach, obejmuje czterema łapkami ową rurkę i tak z niej pije
Bubie, jako "starszej pani" nie wypada szaleć jak dzieciak
Chociaż po maluchach to wiele się można spodziewać, mój maluch np.siedzi na rurce od poidełka gdy z niej pije, albo.. leży właśnie na pleckach, obejmuje czterema łapkami ową rurkę i tak z niej pije
Bubie, jako "starszej pani" nie wypada szaleć jak dzieciak
- dolby_surround
- Posty: 283
- Rejestracja: śr lis 18, 2009 8:27 pm
- Lokalizacja: Toruń
Wypad do lasu
Pogoda w końcu poprawiła się, więc postanowiliśmy pojechać na działkę. Po krótkim namyśle zdecydowałam się wziąć ze sobą Bubę, żeby pobiegała sobie na świeżym powietrzu. Z reszty rzeczonej w poprzednim poście siatki zrobiłam tam duży wybieg. Ale zabrałam ze sobą też smycz, żeby Bubas mógł sobie pozwiedzać. Maluchy zostały w domu, bo jeszcze nie wiem czego się po nich spodziewać. Wezmę je, gdy już będą spokojniejsze...
Kilka fotek z dzisiejszego wypadu (i przy okazji moja osoba, jakby kogoś interesowało )
Kilka fotek z dzisiejszego wypadu (i przy okazji moja osoba, jakby kogoś interesowało )
Re: Dolby-surrounded by rats...
Jakie piękne, duże, białe szczurzysko!
Do twarzy jej w różowym
Do twarzy jej w różowym
Re: Dolby-surrounded by rats...
Cudne gryzonie i niesamowita klatka:D
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
- dolby_surround
- Posty: 283
- Rejestracja: śr lis 18, 2009 8:27 pm
- Lokalizacja: Toruń
Szaleństwo
Gryzak i Mini... To co ja mam teraz z tymi dwoma szaleńcami, to nie da się opisać. Przy moich poprzednich leniwcach to po prostu szczurze torpedy. I nie wiem na dodatek czy to już zakrawa na dziczenie, czy to efekt rujki, czy po prostu to dzieciaki, co muszą się wyszaleć. A może ja mam jakiś dziwny zapach, że tak się zachowują w mojej obecności? Bo w klatce są spokojne, wszystko zaczyna się na wybiegu. Dopóki trzymam się z daleka od nich, to albo śpią, albo ciekawsko zwiedzają. Jak tylko usiądę z nimi na łóżku, to już nie te zwierzaki, rzucają się jak nienormalne aż czasem wygląda jakby miały jakąś padaczkę.. Może ma ktoś jakieś pomysły, bo już sama nie wiem, czy się niepokoić czy wszystko jest w najlepszym porządku, a ja po prostu jestem przewrażliwiona. Nie miałam jeszcze do czynienia z takimi szaleńcami, więc proszę o wyrozumiałość
Re: Dolby-surrounded by rats...
Mi się wydaje, że poprostu trafiły Ci się "szalone" szczury, i to jest normalne Są młode, chętne do zabawy, bardzo żywiołowe. Moja Bianka w trakcie 'zabaw' sprawia wrażenie, jakby nie biegała, a conajmniej się teleportowała Trzepie łapkami jak szalona, rzuca się na rękę, odbiega, przybiega, odbiega i tak w kółko.
Skoro Twoje poprzednie szczury były spokojne, to normalne, że teraz zastanawiasz się, czy z Twoimi 'szaleńcami' jest wszystko ok, ale jak dla mnie nie masz się czym przejmować
Więcej się z nimi baw
Skoro Twoje poprzednie szczury były spokojne, to normalne, że teraz zastanawiasz się, czy z Twoimi 'szaleńcami' jest wszystko ok, ale jak dla mnie nie masz się czym przejmować
Więcej się z nimi baw
- dolby_surround
- Posty: 283
- Rejestracja: śr lis 18, 2009 8:27 pm
- Lokalizacja: Toruń
Nudy, nudy i prawie wakacje
Szalone szczury... Tyle, że to szaleństwo przerasta mnie samą. I o ile, nauka do egzaminów w towarzystwie Buby i Toki była czymś miłym, dzięki czemu mogłam się skupić, to teraz muszę te dwie rzeczy rozdzielać. Obie torpedy buszują mi pod bluzką, wdrapując się po mojej żywej skórze, co zdecydowanie skupieniu nie sprzyja. Nie żeby mi to przeszkadzało
Dzisiejszy dzień minął w atmosferze ulgi, że został mi tylko jeden egzamin, co uczciłam długą popołudniową drzemką (co mi się normalnie nie zdarza). Mini i Gryzia położyły się obok i też zasnęły, co powitałam z wyrazem zdziwienia, że się opanowały.
Kilka zdjęć z dziś:
Dzisiejszy dzień minął w atmosferze ulgi, że został mi tylko jeden egzamin, co uczciłam długą popołudniową drzemką (co mi się normalnie nie zdarza). Mini i Gryzia położyły się obok i też zasnęły, co powitałam z wyrazem zdziwienia, że się opanowały.
Kilka zdjęć z dziś:
Re: Dolby-surrounded by rats...
Buba jest cudna!
wymiziaj wszystkie i ucałuj brzusie :*
wymiziaj wszystkie i ucałuj brzusie :*
Manfred [*] Alfred [*] Bolesław [*] Kayomi [*]
Re: Dolby-surrounded by rats...
Piękne mordki i gratuluję pomysłu połączenia klatek, świetnie to wygląda