Więcej panieneczek i... kawalerów dwóch :D
: sob lis 05, 2016 7:12 pm
W środę powitaliśmy w naszym domu dwoje uroczych, 3-miesięcznych maluszków Rodzeństwo, brat i siostra (wyciachani), dzikie szczurki znalezione w śmietniku, kiedy jeszcze były ślepe. Odkarmione i wychowane przez człowieka, jak dotąd bardzo sympatyczne i miłe stwory Oraz niesamowicie szybkie Jeszcze u siebie w domu, po tym jak wylądowali na moich rękach, po jakichś 5 sekundach zapomnieli o panice i nastąpiła inspekcja: co masz w nosie/uszach/pod okularami/golfem. Po 5 minutach chłopczyk leżał sobie na moich rękach, a dziewczynka się myła. Straszny dla dziewczynki okazał się jedynie transporter, wiała na moje ręce z prędkością światła
W domu po przyjeździe byli odrobinę wystraszeni - dziewczynka miała chęć się pointegrować, ale ostrożniejszy i dość przerażony brat nie pozwalał. Osłaniał ją albo dyscyplinował. Następnego dnia, przy pomocy deserku waniliowego, został przekupiony i oboje maluchów zdecydowało się wyjść z klatki, oczywiście, jak to nowe malce w domu, uciekając co chwilę z powrotem. Wczoraj zaś okazało się, że za obrany słonecznik i chłopczyk da się błyskawicznie namówić na wyjście Dziś wyszli już bez zachęt jadalnych Siostra wyjada mu większość smakołyków, bo jest szybsza i się nie boi, no i jeszcze daje bratu z liścia w pysk
Przedstawiamy Placka i Wanilię
Oczywiście, nie wiemy do końca, co z nich wyrośnie Ale jak dotąd, poza większą ostrożnością i szybkością, nie różnią się aż tak od innych szczurów w tym wieku. Poszaleć, pospać, dobrze zjeść Nie gryzą, tolerują rękę w klatce (a jak karmi, to z otwartymi ramionami przyjmują ), choć nie są zachwyceni, kiedy ich wtedy dotykam (poza klatką przy braku gwałtownych ruchów nie przeszkadza im to). Komunikują się jednak w tej sprawie spokojnie i kulturalnie - odchodząc lub po prostu odpychając dłoń pyszczkiem albo łapkami. Ponieważ są chętni do kontaktu, nie robię niczego na siłę i szanuję ich decyzję, kiedy chcą być zostawieni w spokoju. Po pełnym wrażeń bieganiu po nas czy łóżku nagle wracają do klatki i "trawią" przeżycia, żeby znów przyjąć nas otwarcie po godzince Biorą ziarenka z palców bardzo delikatnie, iskają paluchy, robią manicure, a dziś Placek próbował wciągnąć mnie do klatki i za karę, że nie dałam się wciągnąć, odwrócił się do mnie zadkiem i nie wyszedł
Za kilka dni spróbujemy łączyć malce ze stadem. Powinno się udać, ale jeśli nie, to klatek i pokojów w domu dostatek Z zakupem większej dla całego stada czekamy na wyniki łączenia. Trzymajcie kciuki
Dzidzia się wczoraj na mnie obraziła, bo za długo siedziałam u smarków. Powiedziałam, że idę do mycia - Dzidzi nie przyszła. Nie przyszła też pod łazienkę ani nie poszła ze mną po piżamkę - to jest stały wieczorny rytuał. Siedziała ze szczurami w kanapie aż do pory powrotu do klatki, a kiedy otworzyłam kanapę - zwiała
Z mniej ciekawych wieści: Czikicie rośnie coś w klatce piersiowej Na kontrolnym RTG wyszło nadal wielkie, kuliste serce, ale Czikita nie ma żadnych objawów poza tym jednym kryzysem, który nas wysłał do weta. Wygląda i bryka jak w szczycie życiowej formy. Zrobiliśmy więc echo serca u kardiologa, z którego wynika, że Czikita w ogóle na serce nie choruje. Wielkość, kształt, zastawki, praca itd. - wszystko jest w absolutnym porządku, ale... coś o wymiarach 1x1,3cm się usadowiło w takim miejscu, że na RTG dało obraz powiększonego serducha. Nie wiemy, jak szybko rośnie i czy było tam od dawna. Jak nie urok, to...:/
Filipek już całkiem miziaty misio. Codziennie przychodzi a kolanka na głaski i nawet nie jest wtedy napadany przez Dzidzię. Schodki, które zbudowałam, żeby było mu łatwiej wchodzić do klatki, i z niej wychodzić, ignoruje, rozwala albo gryzie, używać nie ma zamiaru i nie życzy sobie, żeby robić z niego niedołężnego dziadka, o :-P
W domu po przyjeździe byli odrobinę wystraszeni - dziewczynka miała chęć się pointegrować, ale ostrożniejszy i dość przerażony brat nie pozwalał. Osłaniał ją albo dyscyplinował. Następnego dnia, przy pomocy deserku waniliowego, został przekupiony i oboje maluchów zdecydowało się wyjść z klatki, oczywiście, jak to nowe malce w domu, uciekając co chwilę z powrotem. Wczoraj zaś okazało się, że za obrany słonecznik i chłopczyk da się błyskawicznie namówić na wyjście Dziś wyszli już bez zachęt jadalnych Siostra wyjada mu większość smakołyków, bo jest szybsza i się nie boi, no i jeszcze daje bratu z liścia w pysk
Przedstawiamy Placka i Wanilię
Oczywiście, nie wiemy do końca, co z nich wyrośnie Ale jak dotąd, poza większą ostrożnością i szybkością, nie różnią się aż tak od innych szczurów w tym wieku. Poszaleć, pospać, dobrze zjeść Nie gryzą, tolerują rękę w klatce (a jak karmi, to z otwartymi ramionami przyjmują ), choć nie są zachwyceni, kiedy ich wtedy dotykam (poza klatką przy braku gwałtownych ruchów nie przeszkadza im to). Komunikują się jednak w tej sprawie spokojnie i kulturalnie - odchodząc lub po prostu odpychając dłoń pyszczkiem albo łapkami. Ponieważ są chętni do kontaktu, nie robię niczego na siłę i szanuję ich decyzję, kiedy chcą być zostawieni w spokoju. Po pełnym wrażeń bieganiu po nas czy łóżku nagle wracają do klatki i "trawią" przeżycia, żeby znów przyjąć nas otwarcie po godzince Biorą ziarenka z palców bardzo delikatnie, iskają paluchy, robią manicure, a dziś Placek próbował wciągnąć mnie do klatki i za karę, że nie dałam się wciągnąć, odwrócił się do mnie zadkiem i nie wyszedł
Za kilka dni spróbujemy łączyć malce ze stadem. Powinno się udać, ale jeśli nie, to klatek i pokojów w domu dostatek Z zakupem większej dla całego stada czekamy na wyniki łączenia. Trzymajcie kciuki
Dzidzia się wczoraj na mnie obraziła, bo za długo siedziałam u smarków. Powiedziałam, że idę do mycia - Dzidzi nie przyszła. Nie przyszła też pod łazienkę ani nie poszła ze mną po piżamkę - to jest stały wieczorny rytuał. Siedziała ze szczurami w kanapie aż do pory powrotu do klatki, a kiedy otworzyłam kanapę - zwiała
Z mniej ciekawych wieści: Czikicie rośnie coś w klatce piersiowej Na kontrolnym RTG wyszło nadal wielkie, kuliste serce, ale Czikita nie ma żadnych objawów poza tym jednym kryzysem, który nas wysłał do weta. Wygląda i bryka jak w szczycie życiowej formy. Zrobiliśmy więc echo serca u kardiologa, z którego wynika, że Czikita w ogóle na serce nie choruje. Wielkość, kształt, zastawki, praca itd. - wszystko jest w absolutnym porządku, ale... coś o wymiarach 1x1,3cm się usadowiło w takim miejscu, że na RTG dało obraz powiększonego serducha. Nie wiemy, jak szybko rośnie i czy było tam od dawna. Jak nie urok, to...:/
Filipek już całkiem miziaty misio. Codziennie przychodzi a kolanka na głaski i nawet nie jest wtedy napadany przez Dzidzię. Schodki, które zbudowałam, żeby było mu łatwiej wchodzić do klatki, i z niej wychodzić, ignoruje, rozwala albo gryzie, używać nie ma zamiaru i nie życzy sobie, żeby robić z niego niedołężnego dziadka, o :-P