Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Dział poświęcony wszystkim innym zwierzakom, tym małym i tym dużym. Szczurkom wstęp wzbroniony :)

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
monisss
Posty: 262
Rejestracja: pt maja 27, 2011 9:27 am
Lokalizacja: Szczecin

Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Post autor: monisss »

Długo się broniłam przed facebookiem, uznając go za niepotrzebny zabieracz czasu i kolejną, będącą w modzie zachciewajkę. Jednak, po jakimś czasie złamałam się i ja. Nie spodziewałam się, że ta strona ma tak wielką siłę przebicia, że dzięki niej dzieje się wiele dobrego.

Kilka tygodni temu znajoma wrzuciła mi ogłoszenie na tablicę. Mały kot, podrzucony pod jedną ze szczecińskich kamienic, uszkodzone tylne łapki, prośba o pomoc. Tylko, że w ogłoszeniu nie było ani adresu, ani kontaktu do osoby, która ogłoszenie zamieściła. Po paru dniach i uruchomieniu chyba wszystkich możliwych kontaktów, dostałam numer telefonu. Zadzwoniłam, jak zwykle chęć pomocy kończyła się na podaniu adresu i poinformowaniu czy kot nadal będzie na podwórku w dniu następnym. Sama nie wiem, czy liczyłam na coś więcej... Po trzech dniach kot się pojawił, dostałam telefon, mam być za pół godziny, bo później Pani będzie zajęta i nikt na podwórko mnie nie wpuści.

Pojechałam, kota złapałam, zabrałam do domu. Mały, czarny, dziki kot, łapki jak u żaby, wykrzywione na zewnątrz. Standardowo weterynarz, prześwietlenie, leki. Młody zaczął dochodzić do siebie, lepiej reagował na człowieka, z psami się bawił. Zaczęliśmy szukać domu. Przez cztery dni rozmawiałam z przyszłą opiekunką, przekonała mnie do siebie w 100%, ale nie powiedziałam jej wszystkiego. Chciałam mieć pewność, że chęć adopcji Młodego będzie podyktowana sercem, nie oczami. Bo moi drodzy, w między czasie okazało się, że jest to kot brytyjski, o bardzo rzadkim umaszczeniu, dymnym. W dodatku dziwnym zbiegiem okoliczności, hodowla, która rok temu miała kotkę o identycznym wyglądzie, miała również teraz kociaki. W tym samym wieku, co "mój" chłopczyk. Najprawdopodobniej w momencie zbliżania się terminu wydawania kociąt, hodowcy wpadli na genialny plan, żeby się problemu pozbyć. Przecież kociak z krzywymi łapkami nie świadczy dobrze o hodowli.

Gucio zamieszkał w nowym domu, z kilkoma innymi zwierzakami i kochającymi właścicielami. Jesteśmy w kontakcie cały czas, jak tylko przyjadę znowu do Szczecina, jesteśmy umówieni na spotkanie. Gucio to jeden z tych "tymczasów", co wydeptują sobie drogę do serca i zostawiają w nim wyjątkowo mocne ślady swoich łapek.

Obrazek

W nowym domu:
Obrazek Obrazek Obrazek
"Zniewoliliśmy resztę zwierzęcego stworzenia oraz potraktowaliśmy naszych dalekich kuzynów w futrach i piórach tak okrutnie, że poza wszelką wątpliwość, gdyby mieli oni stworzyć religię, szatanem byłby dla nich człowiek." — William Ralph Inge
Awatar użytkownika
nff
Posty: 254
Rejestracja: śr mar 13, 2013 3:29 pm
Lokalizacja: Poznań

Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Post autor: nff »

Gucio przeuroczy, nie dziwę się, że rozkochał tyle serc. :)
Jesteś niesamowita, mam wrażenie, że gdy zwierzę jest w potrzebie to poruszysz niebo i ziemię by pomóc.
Oby więcej takich ludzi było na świecie. :)
moi ukochani: Misiu, Najmniejszy, Mały, Gruby, Czarny & Puchaty
Awatar użytkownika
monisss
Posty: 262
Rejestracja: pt maja 27, 2011 9:27 am
Lokalizacja: Szczecin

Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Post autor: monisss »

nff, przy Guciu miałam zwątpienie. Przecież ktoś go zauważył i ten ktoś mógłby mu pomóc. Dlaczego to zawsze my musimy być na każde zawołanie? Rozmawiałam z tą dziewczyną, przedstawiłam jej możliwości, gdzie może się z kotem zgłosić, kto jej pomoże. Niestety chęci do realnej pomocy nie było. Chciałam to zostawić, przecież nie muszę wszystkiego robić za kogoś. Ale nie chodziło o pomoc tej kobiecie, chodziło o bezbronne kocie, które pomocy samo sobie nie udzieli. Ja już nawet się nie denerwuje mocno na postawę większości osób, robię to, co muszę robić. Tłumacząc sobie jednocześnie, że guzik mnie obchodzą oni, zwierze jest ważniejsze.

Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie koleżanka, z prośbą o pomoc. Mały kot w schronisku, butelkowy, ok. 3 tygodni. Bardzo słaby. W tym czasie miałam w domu 4 butelkowe maluchy, na szczęście blisko im było do samodzielności. Niestety nie mogłam pojechać po małą od razu, w schronisku byłam 3 godziny później. Maleństwo bez odruchu ssania, wygłodniałe, potwornie słabe. Całą noc przeleżała w zimnej schroniskowej klatce. Dopiero rano, jak przyszli weterynarze ktoś się małą zainteresował. W sumie to zainteresowaniem ciężko to nazwać... Mała została położona na poduszce grzewczej i spróbowano ją nakarmić, a że nie chciała jeść, to trudno. Nawet nie wiedzieli czy to chłopiec, czy dziewczynka. Przez pięć dni trwała walka o życie malucha, każde karmienie było koszmarem, dla mnie i dla niej. Jeden dzień był lepszy, drugi gorszy. Codzienne wizyty u weterynarza, kroplówki, antybiotyki, pasta wzmacniająca. Dosłownie wszystko. Były wzloty i upadki, chwile radości i wielkiego smutku. Piątego dnia przyszedł kryzys, bardzo poważny. Pojechałam na nocny dyżur, była 23. Zapytałam wprost, czy warto Małą ratować. Szanowna Pani Weterynarz stwierdziła, że owszem, bo kot jest w niezłej formie. Przywiozłam kota praktycznie nieprzytomnego, w agonii, przelewającego się przez ręce. Leki zostały podane, Pani Weterynarz postanowiła napoić ją glukozą, mimo, że mówiłam, że nie ma odruchu ssania. Po napojeniu, Pani Doktor zasiadła do komputera, a kot przewalił się na bok i zaczął dusić. Zapytałam ponownie, warto ją męczyć? Odpowiedź zwaliła mnie z nóg: " Jeśli nie ma Pani ochoty dalej się kotem zajmować, to ja oczywiście kota uśpię. Wie Pani, odchowanie 3 tyg. kociaka wymaga wiele pracy". Oczywistym jest przecież, że do gabinetu o 23, przyjechałam w ramach rozrywki. Poprosiłam o uśpienie Małej, według mnie pozwolenie na uduszenie, byłoby formą znęcania się nad zwierzęciem. Po wszystkim, Szanowna Pani Weterynarz stwierdziła, że kot nie dożyłby rana i to dobra decyzja. Nie odpowiedziałam.

Zdjęcie zrobione w pierwszy dzień, kot nie miał siły nawet łapą ruszyć...
Obrazek
"Zniewoliliśmy resztę zwierzęcego stworzenia oraz potraktowaliśmy naszych dalekich kuzynów w futrach i piórach tak okrutnie, że poza wszelką wątpliwość, gdyby mieli oni stworzyć religię, szatanem byłby dla nich człowiek." — William Ralph Inge
Awatar użytkownika
...Falvie...
Posty: 167
Rejestracja: pt sie 09, 2013 1:05 pm
Lokalizacja: Białystok

Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Post autor: ...Falvie... »

O jezu ale ty masz fajnie :) ciekawie musi być.
Awatar użytkownika
monisss
Posty: 262
Rejestracja: pt maja 27, 2011 9:27 am
Lokalizacja: Szczecin

Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Post autor: monisss »

Falvie przy tak dużym stadzie jest tyle samo radości, co smutku niestety. Trzeba sobie poradzić z większą ilością chorób, załamań formy i oswoić ze śmiercią. Bo choć każda strata boli niemiłosiernie, to trzeba mimo to funkcjonować, żeby ogarnąć resztę stada.

U Forresta w kwietniu zdiagnozowano kardiomiopatię, niedomykalność zastawek i niewydolność lewej komory serca, a co za tym idzie arytmię i gromadzenie się wody w płucach. Są to wady wrodzone, które objawy dają dopiero w końcowej fazie. Tak też było w przypadku Forcia. Dostał 3 do 6 miesięcy życia... Mój synek, mimo swoich prawie 5 lat nadal jest dzieciakiem. Ciężko pogodzić się z myślą, że nie dane mu będzie przeżyć nawet tych 7-8 lat, które są średnią dla Bordedosiów.
"Zniewoliliśmy resztę zwierzęcego stworzenia oraz potraktowaliśmy naszych dalekich kuzynów w futrach i piórach tak okrutnie, że poza wszelką wątpliwość, gdyby mieli oni stworzyć religię, szatanem byłby dla nich człowiek." — William Ralph Inge
Awatar użytkownika
...Falvie...
Posty: 167
Rejestracja: pt sie 09, 2013 1:05 pm
Lokalizacja: Białystok

Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Post autor: ...Falvie... »

Też fakt. To musi być ciężkie. :c
Malachit
Posty: 3017
Rejestracja: ndz lis 02, 2008 4:20 pm
Numer GG: 2405640
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Post autor: Malachit »

monisss pisze:nff, przy Guciu miałam zwątpienie. Przecież ktoś go zauważył i ten ktoś mógłby mu pomóc. Dlaczego to zawsze my musimy być na każde zawołanie? Rozmawiałam z tą dziewczyną, przedstawiłam jej możliwości, gdzie może się z kotem zgłosić, kto jej pomoże. Niestety chęci do realnej pomocy nie było. Chciałam to zostawić, przecież nie muszę wszystkiego robić za kogoś. Ale nie chodziło o pomoc tej kobiecie, chodziło o bezbronne kocie, które pomocy samo sobie nie udzieli. Ja już nawet się nie denerwuje mocno na postawę większości osób, robię to, co muszę robić. Tłumacząc sobie jednocześnie, że guzik mnie obchodzą oni, zwierze jest ważniejsze.
Może mam jeszcze za mały staż, żeby się na to uodpornić, ale mnie nadal do szału doprowadza ludzka znieczulica... już i tak jest dobrze, jak ktokolwiek się zainteresuje i chociaż spróbuje nawet się kimś wyręczyć, ale da komuś znać - gorzej, jak zignoruje, bo co go obchodzi jakieś zwierzę...
No ale z tym niewiele możemy zrobić, oprócz prób uświadamiania chociaż najbliższego otoczenia.
A ty i twoje zwierzaki jesteście najlepszym przykładem dla innych ;)
Wyszukiwarka nie gryzie
Awatar użytkownika
monisss
Posty: 262
Rejestracja: pt maja 27, 2011 9:27 am
Lokalizacja: Szczecin

Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Post autor: monisss »

Wiele w życiu widziałam, z wieloma tragediami się spotkałam. Miałam okazję zobaczyć szerokie spektrum ludzkiego okrucieństwa w stosunku do zwierząt. Przez mój dom przewinęły się różne nieszczęścia, mniej lub bardziej wycieńczone, wymagające naprawdę specjalnej troski, kroplówek, masy leków, wyjątkowego traktowania. Ale jak żyję nie widziałam psa w takim stanie, w jakim jest Pasja. Tak wychodzonego, że nawet mięśnie są w stanie zaawansowanego zaniku. Wycieńczona do granic, nie mogąca ustać na łapach. Jak zobaczyłam ją pierwszy raz, nie mogłam uwierzyć, że pies w takim stanie może żyć. Przecież to jest niemożliwe.

Pasję poznałam we wtorek, dzień po przymusowej sterylizacji z powodu ropomacicza. Leżała w gabinecie, na kołdrze, podłączona do kroplówki, nie miała siły nawet głowy podnieść. Spojrzała na mnie oczami, które były przepełnione bólem, ale tliła się w tym spojrzeniu również nadzieja. Nadzieja na lepsze jutro. Do schroniska trafiła 30 lipca, niezauważona, zapomniana spędziła w nim 12 dni. Przez 4 dni tłumaczyłam sobie, że nie mogę jej wziąć. Miałam cztery swoje psy, koleżanki psa na tymczasie, dwa swoje koty i trzy butelkowe kocięta. Byłam u niej w piątek, nie było lepiej. W sobotę Pasja po raz pierwszy od ponad 2 tygodni wyszła za bramę schroniska. Fantastycznie jeździ samochodem, ułożyła się spokojnie na tylnej kanapie. Jakby wiedziała, że to podróż po lepsze życie, po miłość i bezpieczeństwo.
Tym sposobem mam w domu 6 psów i koty. Jestem od poniedziałku w Szczecinie, u rodziców. Jestem im tak ogromnie wdzięczna za to, że tolerują to wszystko. Czasami tylko powiedzą pod nosem, że może już wystarczy. Że na kolejnego zwierza w domu już nie ma miejsca.
Moje życie towarzyskie jest na poziomie, mocno poniżej zera. Po prostu nie mam na nie czasu. Ale czym jest nie pójście na spotkanie ze znajomymi, w obliczu uratowanego życia? Są rzeczy ważne i ważniejsze. Na szczęście moje priorytety są we właściwym porządku :) Poza tym mam z tego tak ogromną satysfakcję i poczucie dobrze spędzonego czasu, że nie żal mi opuszczonych wypadów na piwo :)

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
W domu śpi się bezpieczniej:
Obrazek
"Zniewoliliśmy resztę zwierzęcego stworzenia oraz potraktowaliśmy naszych dalekich kuzynów w futrach i piórach tak okrutnie, że poza wszelką wątpliwość, gdyby mieli oni stworzyć religię, szatanem byłby dla nich człowiek." — William Ralph Inge
Awatar użytkownika
monisss
Posty: 262
Rejestracja: pt maja 27, 2011 9:27 am
Lokalizacja: Szczecin

Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Post autor: monisss »

Moja wspaniała, dzielna dziewczynka:
Obrazek Obrazek Obrazek
"Zniewoliliśmy resztę zwierzęcego stworzenia oraz potraktowaliśmy naszych dalekich kuzynów w futrach i piórach tak okrutnie, że poza wszelką wątpliwość, gdyby mieli oni stworzyć religię, szatanem byłby dla nich człowiek." — William Ralph Inge
Awatar użytkownika
noovaa
Posty: 4882
Rejestracja: sob sie 07, 2010 12:22 pm
Numer GG: 8639358
Lokalizacja: Białystok

Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Post autor: noovaa »

Pięknie wygląda :)
Obrazek
Szczurza rodzinka: * Lili * Kropka * Zmyłka * Wypierd *
Odeszły: * Maja * Różyczka * Adaś * Niunia * Yuki * Remi * Jagódka * Yogi * Phantom * Czochruś * Ninja * Nefertari * Misiu *
Awatar użytkownika
monisss
Posty: 262
Rejestracja: pt maja 27, 2011 9:27 am
Lokalizacja: Szczecin

Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Post autor: monisss »

Pan Gucio:
Obrazek Obrazek

Według relacji obecnej opiekunki Gucio jest wcielonym złem, małym szatanem, który musi mieć wszystko i wszystkich pod kontrolą ;) A na ofiarę numer jeden wybrał sobie kociego seniora, rezydenta.
"Zniewoliliśmy resztę zwierzęcego stworzenia oraz potraktowaliśmy naszych dalekich kuzynów w futrach i piórach tak okrutnie, że poza wszelką wątpliwość, gdyby mieli oni stworzyć religię, szatanem byłby dla nich człowiek." — William Ralph Inge
Awatar użytkownika
jestemsen
Posty: 403
Rejestracja: śr wrz 19, 2012 2:23 pm
Numer GG: 10813298
Lokalizacja: Poznań

Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Post autor: jestemsen »

Życzę Ci wytrwałości w tym, co robisz, żeby nigdy nie straciło to dla Ciebie sensu... Żeby zawsze było sensem Twojego życia. A dla Pasji wiele zdrowia i już samych promiennych dni :)
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=39350- nasza rodzina :)
Obrazek

Za TM: Daisy, Zuza, Pączek, Pchełka, Niunia, Balbina, Ruby, Fretka, Yogi, Maniek
Awatar użytkownika
monisss
Posty: 262
Rejestracja: pt maja 27, 2011 9:27 am
Lokalizacja: Szczecin

Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Post autor: monisss »

17 i 18 czerwca pisałam egzamin zawodowy, 30 sierpnia oficjalnie zostałam technikiem weterynarii. I powiem Wam szczerze, że te egzaminy to mogą sobie w buty wsadzić. Wiedza teoretyczna jest ważna, ale rozwiązywanie kolejnych testów i wkuwanie na pamięć morfologii kleszcza nie jest w stanie przygotować nas do walki o życie zwierzęcia.
Ja dzisiaj miałam prawdziwy egzamin, bez kartki i długopisu. Egzamin, który dał mi więcej niż dwa lata nauki.

Rano zauważyłam, że Forrest ma zachwiania równowagi, mętny wzrok i pomimo, że zachowuje się normalnie, coś z nim nie tak. Udało mi się dodzwonić po kilku próbach do zaprzyjaźnionego lekarza. Dostałam instrukcje: natychmiast kroplówka, po godzinie espresso z miodem. Niedokrwienie mózgu. Nie było czasu żeby jechać do gabinetu. Musiałam sama założyć wenflon, podłączyć kroplówkę, kontrolować pracę serca- miał silną arytmię. Jak przyjechał nasz lekarz, Synek leżał już pod kroplówką. Doszło migotanie przedsionków, stan bezpośrednio zagrażający życiu. Ale ciśnienie się podniosło, migotanie ustało. Po prawie litrze kroplówki i mocnej kawie równowaga wróciła, Forrest się ustabilizował.
A ja teraz wiem, że zachować spokój nad kartką papieru podczas egzaminu jest łatwo, ale w sytuacji kiedy wiesz, że czyjeś życie zależy tylko od Ciebie już tak łatwo nie jest. Szczególnie jeśli jest to życie psa, który jest tak bliski mojemu sercu...

Mój dzielny synek
Obrazek
"Zniewoliliśmy resztę zwierzęcego stworzenia oraz potraktowaliśmy naszych dalekich kuzynów w futrach i piórach tak okrutnie, że poza wszelką wątpliwość, gdyby mieli oni stworzyć religię, szatanem byłby dla nich człowiek." — William Ralph Inge
Nietoperrr...
Posty: 5467
Rejestracja: sob paź 17, 2009 12:28 pm
Lokalizacja: Oleśnica
Kontakt:

Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Post autor: Nietoperrr... »

Sama jestem po Technikum Weterynaryjnym.5 lat kucia chorób zwierzęcych,chowu i karmienia kur,świń i bydła,anatomii i patologii,wgłębiania się w bakterie,wirusy,choroby odzwierzęce i co??I całą tą wiedzę można sobie w nos wcisnąć bez pracy ze zwierzętami.Po 13 latach od skończenia szkoły pamiętam jedynie praktyki i te rzeczywiste problemy ze zwierzakami,a nie definicje przepisywane do zeszytów z książek...
Jesteś wspaniała w tym,co robisz.
TU I TERAZ Gwizdo,Duszek
Za TM Agata,Kleofas,Figo,Bobek,Frodo,Niko,Bazyl,Zgredek,Indiana,Otiś,Angel,Bercik,Apsik,Rademenes,
Akysz,Szopen,Akuku,Duszka,Tosia,Rambo,Hektor,Lian-Czu[*]
Mebelki polarkowe http://www.fotosik.pl/u/iwonakoziarska/album/1166241/38
Awatar użytkownika
monisss
Posty: 262
Rejestracja: pt maja 27, 2011 9:27 am
Lokalizacja: Szczecin

Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D

Post autor: monisss »

Nietoperrr..., dokładnie. Musieliśmy wiedzieć prawie wszystko o pryszczycy, chorobie niebieskiego języka, ptasiej grypie. Znać wszystkie kosteczki, które są w kopycie konia, wiedzieć czym i jak karmić krowę w ciąży/ po porodzie/ w trakcie choroby. Jak zbudowany jest kleszcz, wesz czy wszoła, znać ich wszystkie fazy wzrostu. Ale słowem nikt nie wspomniał jaki antybiotyk jest najskuteczniejszy przy zapaleniu górnych dróg oddechowych u psa. Nie mieliśmy nawet jednych zajęć na temat resuscytacji zwierzęcia. Nie wiem kto układa program nauczania, ale bardzo mu to nie wyszło.
Może wyobrażają sobie, że jak ktoś przyjdzie z zapchlonym psem/kotem to oczekuje od technika, że dokładnie wyjaśni mu szczegółową budowę pajęczaka, opisze wszystkie stadia rozwoju i sposób rozmnażania.
Większość mojej grupy, mając dużą wiedzę teoretyczną, na praktycznych zajęciach w gabinecie bała się podejść do pacjenta. Ja mimo tego, że wiem tylko jak wygląda kleszcz, nie znam jego wszystkich faz rozwoju, wiem jak go usunąć i jaki środek podać, żeby zwierzak kleszczy nie zbierał. I uważam, że to jest wiedza, którą powinniśmy mieć.

Jedno pytanie na egzaminie teoretycznym, pobiło wszelkie rekordy- rysunek kaczki i pytanie o jej typ użytkowy. Czy przy leczeniu kaczki/ krowy/ świni tak istotny jest jej typ użytkowy, a nie sposób w jaki wyleczyć ją można? Na to wygląda...
"Zniewoliliśmy resztę zwierzęcego stworzenia oraz potraktowaliśmy naszych dalekich kuzynów w futrach i piórach tak okrutnie, że poza wszelką wątpliwość, gdyby mieli oni stworzyć religię, szatanem byłby dla nich człowiek." — William Ralph Inge
ODPOWIEDZ

Wróć do „Inne Zwierzaki”