vernice pisze:Z jednej strony bardzo chcę mieć szczurki, z drugiej strony trochę się boję. Też tak mieliście?
Myślę, że to często tak jest - a bo to biega, gryzie i sieje zniszczenie, a jak to będzie...
Ja nie miałam mieć zwierzaków. Miałam kiedyś psinkę, kiedy odeszła, postanowiłam, że więcej nie, zwierzęta szybko odchodzą i zostawiają dziurę w sercu. Po kilku latach już mi się cniło za jakimś futrem, bo jak tak, dom bez zwierząt... chciałam kota, ale mąż nie bardzo, więc nie mieliśmy żadnych futrzaków. A potem...
Kluseczka wróciła z nami z pewnej imprezy niespełna rok temu. Znajomi kupili sobie konderniespodziankę, niebieską łysolinę. Na szczęście poszukali szczurom domów wśród znajomych. Chłop mój najpierw odpowiedział "nieee" na rzucone lekkim tonem pytanie "chcecie szczura?". Rzucili mu więc szczura na kolana, szczur wdrapał się chłopu do kieszeni koszuli i tam, jakby nigdy nic, zasnął sobie słodko... no i tak została, wróciła z nami do domu
To był totalny impuls, nieprzemyślane działanie, ale jedna z najlepszych decyzji, jakie zdarzyło mi się podjąć w ważnych sprawach
Czarnuszka - kiedy już ochłonęliśmy, przyszedł czas na "no i co teraz z Tobą, mała...?". O szczurach nie wiedziałam nic - jaka klatka, jaka karma, no nic. Tyle, że są badzo mądre i przywiązują się do swojego ludzia, to trochę za mało, więc poszedł w ruch wujek Google, hasło "szczury forum", szczur jest stadny, nie może być sam. Więc Czarnuśkę przygarnęliśmy, żeby dać Klusce przyjaciółkę. Napisałam tu na forum, że szukamy dziewczynki, za kilka minut napisała do mnie Martini, że jest panna w Warszawie, super się składa, bo szuka domu, wypełniłam ankietę, ktoś mi zaufał - szczura miałam z dostawą do Łodzi.
Wszystko, co później, to już tylko GMR
Tym zabawniejsze, ze bardzo bałam się przyjazdu Czarnej - no bo Kluska taka malutka, łysa, a ja sobie wyobrażałam, że przyjedzie jakiś żarłoczny stwór i mi Kluchę pobije albo coś
Liwia i Tulia - GMR dopadło mnie już niespełna miesiąc po przyjeździe Czarnusi. Pojawiło się ogłoszenie na forum, ktoś znalazł pod lecznicą szczury - 2 chłopców i dziewczynę, znalazła im domy, a tu bam, panna w ciąży (no a jak...) - Tulia i Liwia to córki tej panny. Do dziś nazywamy je maluchami, choć zaraz kończą 10 miesięcy
Znów ktoś nam zaufał, ankieta - trzeba było zaczekać tylko, aż maluchy urosną na tyle, żeby ich mama mogła puścić je w świat
Pączek - miałam nie brać więcej szczurków przez jakiś czas, ale pojawiło się ogłoszenie na forum, że mała jest malutka, sama, smutna, ktoś ją chciał wyrzucić i szuka domu pilnie, bo tam, gdzie jest, nie może za długo zostać. Ze 3 dni biłam się z myślami i zaglądałam do wątku raz po raz... choć z różnych względów było ciężko z tym szczurkiem, to bardzo się cieszę, że ją mamy, i nasze dziewczyny też
Wszystkie są cudowne, choć każda inna