Strona 1 z 1

Z życia sklepu zoologicznego

: pn paź 05, 2015 9:59 pm
autor: Tigrisaki
Dzieje się u nas sporo rzeczy z zakresu tak zwanego czarnego humoru. Czasem z winy klientów, czasem z winy pracowników. Pomyślałam, ze podzielę się z Wami moimi przeżyciami.

Zacznę od sytuacji tak absurdalnej, że potrzebowałam paru godzin na przetrawienie sprawy. Dostałam rano smsa, że mamy w wolierze zająca. Okazało się, że dnia poprzedniego jakaś para znalazła niedaleko naszego centrum handlowego "królika" i nam go przyniosła, żebyśmy się nim zajęli. Był młody, więc faktycznie można było wziąć go za miniaturkę, ale umaszczenie miał tak dzikie, że do głowy by mi nie przyszło żeby wziąć go na ręce.
Schronisko go nie chciało, my go nie sprzedamy przecież. Po konsultacji dowiedzieliśmy się, że największe szanse na przeżycie będzie miał jeśli odłozymy go w pobliżu miejsca, w którym go znaleziono. Mleka już nie potrzebuje, a w pobliżu drapieżników za bardzo nie ma.

Mieliśmy co prawda wiele dziwnych zwierząt, ale dzikiego królika jeszcze nie.

Re: Z życia sklepu zoologicznego

: pn paź 05, 2015 10:05 pm
autor: Tigrisaki
Druga sytuacja z dzisiaj. Przychodzi pani i pyta o welonki. Owszem są. To ona by chciała. Pytam czy akwarium już jest, czy ma filtr, czy potrzebuje uzdatniaczy. Niczego nie potrzebuje, a akwarium ma. Tłumaczę, że filtr jest potrzebny każdej rybce, a wystarczy nawet taki najtańszy za 30 złotych. I tu pojawiła się duma w głosie owej pani. Ona już miała welony bez filtra i jej przeżyły trzy lata i jakoś nic im nie było...
Trzy lata. Welonki żyją około siedmiu, czasami nawet i dziesięć, jedenaście.
Wyszła oburzona, że jakieś dzieciaki będą jej mówić jak ma rybki hodować. U nas welonków nie kupiła, ale pewnie kupi gdzie indziej i znowu zabije je swoimi warunkami.

Re: Z życia sklepu zoologicznego

: wt paź 06, 2015 9:54 am
autor: smeg
To chwalenie się długością życia zawsze mnie rozwala przy adopcjach kotów - na tłumaczenie, że kot nie powinien wychodzić blisko ruchliwej ulicy albo że okna powinny być zabezpieczone często otrzymuje się odpowiedź "paaani, ja już miałem z 10 kotów, wszystkie ze 3 lata żyły, a ostatni to nawet 5, ze starości zdechł". Koty żyją do 20 lat.

Re: Z życia sklepu zoologicznego

: śr paź 07, 2015 5:35 am
autor: Tigrisaki
Tego tupu chwalenie jest naprawdę częste. Bywam czasami nachalna, kierownik mi już zwracał uwagę, że mam trochę odpuścić. Widzę dziewczynę, która wybiera dropsy dla chomika. Odruchowo pytam czy nowy chomik. Nie. To po co te dropsy jeśli nie do oswajania? Bo je lubi. Ale to jest sam cukier, mąka i olej, a chomiki bardzo łatwo tyją. Nie będzie mi pani mówić czym mam karmić mojego chomika, bo wiem lepiej czego on potrzebuje. Okej.
Na plus są ludzie, którzy po informacji, że chomiki nie mogą być trzymana w grupach, kupują dodatkowe klatki, albo dają się przekonać, że gryzaki melisowe są lepszym rozwiązaniem na rosnące ciągle ząbki niż kolby. No ale, rurki z kremem vitapolu mają przemawiać do człowieka a nie do chomika.

Re: Z życia sklepu zoologicznego

: sob paź 17, 2015 7:38 pm
autor: Tigrisaki
Sytuacja smutna.
Przychodzi pani, rozgląda się, rozgląda, w końcu pyta:
- Czy macie kule takie do biegania po domu?
- Mamy, ale one nie są dobrym pomysłem [długie tłumaczenie dlaczego]
- Ale my już mieliśmy taką kulę dla naszej wiewiórki(sic!) i nic jej nie było!
Zabrakło mi słów. Burundukę wypuszczać w kuli po domu. Tłumaczyła, że ma psa i pies może ją zjeść.
Na koniec powiedziałam jej, że lepiej, żeby ją już trzymała w klatce niż zamęczała w kuli.
Usłyszałam jeszcze jak mówi do koleżanki, że więcej tu nie przyjdzie. I dobrze.

Re: Z życia sklepu zoologicznego

: sob paź 17, 2015 9:05 pm
autor: yss
Zdarzało mi się edukować ludzi w zoologach będąc tylko klientem :D

A za kule do biegania ktoś powinien posiedzieć. I to długo. Jeden z najpotworniejszych pomysłów.

Re: Z życia sklepu zoologicznego

: pt paź 23, 2015 12:19 pm
autor: Malachit
Mi tam się zdarzało edukować nawet sprzedawców, będąc klientem >:D ale oczywiście są pracownicy, którzy znają potrzeby zwierząt i są tacy, którzy wychodzą z założenia, że to tylko towar i ma się sprzedać.
I tak podziwiam osoby dbające o zwierzaki, które pracują w zoologach - ja bym chyba została "przez przypadek" seryjnym mordercą już po kilku dniach - ludzie to jednak nie są najodpowiedzialniejsze stworzenia, zwłaszcza klienci ::)
Nigdy nie zapomnę jednej z sytuacji. Wybieram sobie karmę/cokolwiek w zoologu i do klatek podchodzi kobieta na oko 50letnia. Przygląda się papugom, więc podchodzi do niej pracownik, na co ona do niego, że chciałaby jakąś papużkę, bo one tak ładnie wyglądają i by jej pasowała [do wystroju mieszkania??] i ile one żyją? On jej odpowiada, że zależy, kilkanaście lat. Ona zdziwiona, że tak długo? Bo ona by chciała tak na rok-dwa. Pracownik na to, że niestety nie ma tak krótko żyjących ptaków. I tu dochodzimy do meritum - i mnie, i pracownika zamurowały kolejne słowa paniusi - "No... ale przecież zawsze można po tych dwóch latach uśpić, prawda?". Powiedziałam jej, żeby uważała, żeby jej dzieci za kilka lat nie postanowiły uśpić i musiałam opuścić sklep, bo kobieta zaczęła się wydzierać o "wymądrzających się gó*niarach" a mi się nie chciało dyskutować...
Tylko co miałabym zrobić na miejscu tego pracownika? Uśpić na miejscu? :P

Re: Z życia sklepu zoologicznego

: pt paź 23, 2015 5:40 pm
autor: Newbie8
odnośnie kul do biegania (trochę odbiegnę od tematu).
nad morzem w tym roku była taka atrakcja. babka wsadziła córkę do takiej wielkiej kuli, żeby sobie "pobiegała po morzu". mała prawie się udusiła w upale i bez powietrza

Re: Z życia sklepu zoologicznego

: pt paź 23, 2015 6:01 pm
autor: olgapsiara
A ja przygody ze sklepów zoo :

1. Przychodzi babka z mężem i dwójką dzieci. Mały synek : ,,Mamo! Mamo! Kupmy myszkę!". Na to mama : ,,Ale nie będziemy mieli gdzie jej trzymać...". Starsza córka (16 lat) : ,,Przecież nam zostało jakieś małe akwarium po rybach mamo". A co na to mama? ,,To wybierz sobie synku, którą chcesz myszkę". Załamka... ::)

2. Przychodzi pani z dwójką dzieci i ,,Dzień dobry. Bo wie pan co? Mój synek (5 lat) znalazł na łące jaszczurke zwinkę i mi się jej zrobiło żal, więc ją wzięliśmy i ją trzymamy w słoiku". Sprzedawca ,,Ale wie pani, że zwinki są pod ochroną?". Kobieta ,,No wiem, ale synek mnie bardzo prosił. No w każdym razie my chcemy mu kupić normalną jaszczurke, żeby mógł ją sobie wyjmować"... I tak dalej toczyła się rozmowa ::)

3. Pani zdejmuje akwarium z myszkami ,,Nie na sprzedaż". Pytam się : ,,One nie są na sprzedaż, bo są w ciąży, tak?". A ona : ,,No taką mam nadzieje! Przecież to jest hodowla!" ::)

I dla rozluźnienia atmosfery dwie śmieszne sytuacje ze sklepu zoologicznego :
Chłopiec, na oko 10 lat podchodzi do akwarium ze szczurami i ,,Mamo! Zobacz jakie gigantyczne myszy!" :D
Oraz mój tata do mnie, wskazując na chomiki ,,Olga, ej! Zobacz! Widziałaś kiedyś takie małe chomiki?!". Ja na to ,,chomiki takie są od zawsze" ;) . A on ,,A tamte są dużo większe" i wskazuje na .......... A ja no to ,,Yyy... tato. To są świnki morskie" ::)

Re: Z życia sklepu zoologicznego

: ndz sty 24, 2016 2:35 am
autor: Gabriellle
Ostatnio byłam z moją kochaną rodzicielką w zoologu. Ja kupowałam karmę dla ryb i parę innych rzeczy, a mama czekała przed sklepem. Zrobiłam zakupy, zapłaciłam i wyszłam. Rozglądam się i nikt na mnie nie czeka. Wróciłam do środka, patrzę, a mama sobie klęczy i obserwuje jakieś stworzonka.
-Skończyłam, możemy iść.
-Te, Gabryśka, dlaczego chłopaki nie mają kołowrotka?
Zdziwiła mnie, ale odpowwiadam. Ma prawdo nie wiedzieć.
-Szczuki nie za bardzo przepadają za takimi rozrywkami. Po za tym, mają długi ogon i mogą sobie zrobić krzywdę. Wolą polatać na moim łóżku.
-No ale te szczurki się tak śmiesznie kręcą!
Przyglądam się uważniej zwierzakom i po chwili się załamuję.
-Mamo, ale to są koszatniczki....