Jak szczury zmieniły Was/Wasze życie?

Tylko tu pogadasz na różne tematy (prawie bez ograniczeń)!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
u89
Posty: 22
Rejestracja: pn paź 19, 2015 10:41 am
Lokalizacja: Zielona Góra

Jak szczury zmieniły Was/Wasze życie?

Post autor: u89 »

UWAGA! Będzie długo! ;)
Mam moje maluchy bardzo krótko, jednak już widzę ogromne zmiany, jakie zaszły wraz z ich przybyciem. Zmieniłam się nie tylko ja, ale także mój TŻ, a nawet podejście znajomych. Może od początku.
Jestem z mężem już od 1 roku studiów. Zamieszkaliśmy ze sobą tydzień po pierwszym spotkaniu, miłość od pierwszego wejrzenia ;). Najpierw mieszkaliśmy na stancji z innymi, później w mini kawalerce (16m2), a teraz mamy 3pokojowe mieszkanie. Nawet przez 2 lata pracowaliśmy w tym samym miejscu, później wspólnie założyliśmy firmę. Żyjemy bardzo skromnie, wszystko co możliwe odkładamy na przyszły dom. Jesteśmy ludźmi, którzy wychodzą raz w tygodniu na najtańszą imprezę, nie kupujemy ciuchów, mebli, nigdy nie byliśmy na wakacjach, czasem wychodzimy do kina i tyle. Takie mega dusigrosze. Firma rozkręciła się bardziej, niż przypuszczaliśmy, zarabiamy naprawdę dużo, jednak żyjemy tak, jak wtedy, gdy zarabialiśmy "po studencku". Firma zrobiła też wiele złego - mąż potrafił pracować od 6 do 23, nie wychodziliśmy nigdzie, mało ze sobą rozmawialiśmy, robiło się między nami oschle i nieprzyjemnie.
Aż na zakończenie naprawdę pokaźnego zlecenia (kiedy to oboje pracowaliśmy przez 2tyg. po 16 godzin dziennie) zrobiliśmy imprezę ze znajomymi. Wywiązała się rozmowa, że ja chcę w końcu kota, TŻ chce psa, więc (w wielkim żarcie) pójdziemy na kompromis i weźmiemy szczura. Na drugi dzień przyszedł znajomy, w ręce miał kartonik, a w nim Garosza. Byliśmy zszokowani, nic nie wiedziałam o szczurach, nigdy o nich nic nie przeczytałam, nie mieliśmy nawet klatki czy jedzenia! Kac przeszedł nam błyskawicznie, wysłałam męża do zoologicznego po COKOLWIEK, a Garosza schowałam pod bluzą. Byłam chyba bardziej wystraszona niż on. TŻ wrócił z klatką (chomiczą ;/) i podrzędnym jedzeniem. Od razu zdaliśmy sobie sprawę, że to za mało, więc zamówiliśmy większą klatkę i dostawę karmy. Do tego zabawki, kuwetę, domki, hamaki itd. Jednego dnia wydaliśmy prawie 1000 zł. Na szczurka. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby mój mąż tak ochoczo wydawał pieniądze. Byłam z niego dumna. Po niecałych 2 tygodniach Garosz dostał towarzysza Thralla.
Kłótnie między mną a mężem wreszcie nabrały sensu :D. Może brzmi to głupio, ale wszystko jest lepsze od obojętności. Teraz nie tylko trzeba było pracować, ale poświęcać każdą chwilę szczurkom. Na początku nie umieliśmy tego pogodzić, jednak raz-dwa "wpisaliśmy się" w tryb dzienny maluchów. Tym samym ja z mężem zaczęłam spędzać dużo więcej czasu. Mamy wreszcie kogoś "naszego", nie tylko to marzenie o domu, które spełni się za rok czy dwa. Te szczurki są teraz. Mąż wychodząc na zwykłe zakupy często wraca z jakimiś zabawkami, czy nowym kocem "będzie dla rojbrów". Człowiek, o którym myślałam, że jest największym skąpcem na ziemi. Zbliżyliśmy się do siebie, znowu jesteśmy "rodziną". To pierwszy plus szczurków.
Jestem osobą maksymalnie nerwową. Stąd też po części były nasze związkowe problemy. Często krzyczałam, obrażałam się, robiłam fochy. Teraz, jak coś mnie zdenerwuje, idę do małych, przytulam się, popatrzę jak się bawią i automatycznie poziom stresu spada do zera :). To drugi plus szczurków.
Znajomi i rodzina notorycznie pożyczali od nas pieniądze - "tyle macie, na nic nie wydajecie, za kilka miesięcy oddam". Zaczęło nas to bardzo męczyć, ponieważ oprócz firmy gramy też na giełdzie, więc pieniądze u nas nie leżą w skarpecie. Teraz, jak przychodzą w odwiedziny i widzą, że szczurki mają dobrobyt i co chwilę coś nowego, to trochę nie wiedzą, co powiedzieć. Podobnie z imprezami - często wyciągali nas na zwyczajnie chlanie, bo "przecież nie macie dzieci, a jak postawicie 4 piwa nic wam się nie stanie". Teraz mówimy, że nie możemy, bo szczurki od 20/21 się bawią i chcemy z nimi być. Więc znajomi zaczęli przychodzić do nas. Z prezentami. Dla szczurków :). To trzeci plus.
Pewnie by można jeszcze wymieniać i wymieniać. Każdego dnia te małe paszczaki robią coś, co chwyta moje serce, widać ich miłość do nas. Tak czy siak pijacka decyzja mojego kumpla o kupieniu nam szczurka była chyba najlepszą, jaką podjął w trakcie całego swojego życia :D.
Wybaczcie elaborat, tak mnie wzięło na podzielenie się szczęściem z serducha.
Awatar użytkownika
rat_Madziula
Posty: 32
Rejestracja: ndz gru 27, 2015 7:12 pm

Re: Jak szczury zmieniły Was/Wasze życie?

Post autor: rat_Madziula »

Ekstra! Szybko się czyta i uśmiałam się :D np.,,ja chcę w końcu kota, TŻ chce psa, więc (w wielkim żarcie) pójdziemy na kompromis i weźmiemy szczura." 8)
Mój szczurek również zmienił moje zycie. Wcześniej miałam chomiki-są fajne i ładne ale no niestety nie ukrywajmy głupie w porównaniu do szczurów.kiedy miałam chomiki byłam wtedy jeszcze mała(jakies 10-11 lat). 1 KWIETNIA zakupiliśmy z tatą mojego szczurka. JESZCZE miałam chomika ale tata wpadł do domu i oznajmił mi ze możemy już kupić szczurka.(już wcześniej o tym rozmawialiśmy i nie było problemu bo tata kiedyś tez miał szczurka).kiedy mi powiedział o planowanym zakupie zwierzaka dodał-prima apryli(czy jakoś tak). a no tak. no przez 1 kwietnia. wkurzylam się i poszlam do pokuju. wtedy mój tata wszedł i powiedział zebym się szykowała bo jedziemy po szczurka.odwiedziliśmy najpierw real ale tam nie było na razie ogonków. potem tata przepomniał sobie ze zna jakiś dobry zoolog i pojechaliśmy tam ale już tam nie było takiego sklepu natomiast dalej był tez jakiś zoologik. poszliśmy tam. były szczurki ale nie było dla nich dobrych klatek.za dwa tyg będzie dostawa- powiedziała sprzedawczyni. z wielkim rozczarowaniem wyszłam ze sklepu i pojechaliśmy do domu. przypomniałam sobie ze moja kolezanka zna jakiś dobry zoolog ,zapytałam jej i jak się okazało ten sklep zoologiczny znajduje się w tesco ::) .zjedliśmy obiad i pojechaliśmy do sklepu . było duuuzo szczurasków i tylko 1 samiczka bez pewności ze to dziewczynka .pan był mily i pokazal nam samiczkę. pan poprosił nas abyśmy ją popilnowali .była taka maleńka. kupiliśmy klatke poidełko i takie tam.madzia przez pierwszy tydzień siedziała w domku i nie wychodziła.nauczyła mnie pokory i cierpliwości . z czasem zaczęła wyłazić i chodzić po klatce. kolejnym sukcesem oswajania było naka reagowania na imię itd. odmieniła moje zycie i przez to mam co robić. dziś moja pocieca ma już prawie 2 lata i dalej uczę ją różnych sztuczek i robię z nią pokazy jak ktoś przyjdzie. ;D
Kto jest okrutny w stosunku do zwierząt, ten nie może być dobrym człowiekiem.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Pogaduchy”