Ostre zapalenie gardła, szybko pogarszający się stan

Wszystko, co dotyczy problemów z nią związanych. Kwestie ogólne i szczegółowe (uszy, oczy, pyszczek - w tym i zęby).

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Korzeniak
Posty: 3
Rejestracja: pn sty 01, 2007 7:29 pm

Ostre zapalenie gardła, szybko pogarszający się stan

Post autor: Korzeniak »

Chciałbym poprosić o pomoc kogokolwiek, kto leczył szczurka z podobnymi objawami, bądź kogoś kto ma pomysł co z tym zrobić. W tej chwili wezmę pod uwagę nawet najdziksze pomysły co do tego, czego można jeszcze spróbować.
Sytuację postaram się przedstawić w miarę jasno i szczegółowo.

Szczur samiec, wiek około 19-20 miesięcy.
Poza drobnymi problemami (kichanie, szczur wrażliwy na kurz, problem dawno rozwiązany - zmiana miejsca klatki) szczur był dotąd zdrowy.
Problemy zaczęły się tydzień temu w sobotę wieczorem. Pierwszego dnia dało się zauważyć małe (na prawdę małe) problemy z jedzeniem twardego, suchego pokarmu. Poza tym, wszystko było w porządku.
Następnego dnia do wieczora wszystko wyglądało dobrze.
Wieczorem, około godziny 19 zauważyłem, że szczur ma poważniejsze problemy z jedzeniem.
Wizyta u lekarza była zaplanowana już na poniedziałek rano, jednak stan zaczął się bardzo gwałtownie pogarszać. Szczur słabł, nie jadł, nie pił. Około godziny 22 zwierzak zaczął robić się ospały i "zwiotczały". Pół godziny później szczurek był już u weterynarza.
Dostał podskórnie steryd, preparat witaminowy oraz enrofloksacynę.
Po 2 godzinach od wizyty stan znacznie się poprawił. Szczur ożywił się, napił się wody, zjadł przygotowaną "papkę".

Przez kolejne dni szczur dostawał podskórnie enrofloksacynę codziennie, co dwa dni dodatkowo preparat witaminowy. Stan szczurka się raczej nie zmieniał, lecz pił, jadł miękki pokarm, próbował czasem zjeść coś twardszego. Przez cały czas dało się wyczuć nieprzyjemny zapach z pyszczka, cały czas porfiryna wokół oczu i nosa.

W środę (4 dni od rozpoczęcia leczenia) stan szczura się zmienił - na gorsze. Szczur trochę słabszy, więcej porfiryny. Do tego ślinienie.

Szczur nadal jadł i pił, jednak przychodziło mu to coraz trudniej. Z każdym dniem miał coraz większy problem z doczyszczeniem futerka.

W czwartek wieczorem szczur przestał jeść nawet rozdrobniony mokry pokarm.
Niestety nawaliłem w tym miejscu, ponieważ przy takich objawach i postępowaniu choroby powinienem mieć już przygotowany nutridrink, czy coś podobnego.
Dostawał wieczorem i w nocy wodę z miodem - wypijał, lecz miał problemy z przełykaniem.

Wczoraj (piątek, 6 dni od rozpoczęcia leczenia) stan jeszcze gorszy. Objawy podobne, lecz większe nasilenie. Szczur nie dał sobie zaglądnąć do pyszczka (wcześniej z tym nie było większych problemów - co jakiś czas przy "kontrolnym" oglądaniu szczurów z łaską zajrzeć pozwalał). Szczur przestał jeść i pić.
Przy okazji wizyty na zastrzyk poprosiłem, aby jednak do gardła zajrzeć. Szczurka trzeba było "ogłupić", inaczej to było niemożliwe (pani doktor podjęła wcześniej kilka prób, bez skutku).

Szczur nie był usypiany, jedynie premedykacja(domięśniowo). Zareagował słabo, po 15 minutach lekko uspokojony, troszkę zwiotczały. Zaglądanie do pyszczka poszło bardzo opornie, szczur przeżył bardzo silny stres.

Okazało się, że w gardle, w okolicach nasady języka są jakieś ropiejące zmiany. Kolor żółto-pomarańczowy, galaretowata konsystencja. Odklejają się od tego małe grudki.
Szczurek dostał codzienną dawkę enrofloksacyny, został też nawodniony/odżywiony (zastrzyk podskórny). Do domu dojechał szybko i w cieple(około godziny 16). Przez kolejne 2 godziny był ospały. Trzymałem go w transporterku, zapewniłem ciepło (transporter wyłożony ręcznikami, drugi szczur do towarzystwa, wysoka temperatura w pokoju), sprawdzałem czy się nie wychładza.

Szczurek wydawał się wracać do siebie.

Po godzinie 18 nagłe osłabienie - w ciągu dosłownie 3-4 minut. Szczur zasnął, przestał reagować. Natychmiast zaczął się wychładzać.
Do transporterka włożyłem owiniętą ręcznikiem butelkę z ciepłą wodą.

Niestety nie byłem w stanie dodzwonić się do weterynarza (a małe miasteczko, wybór żaden - nie bardzo miałem do kogo dzwonić po nieudanych próbach).
Udało mi się jedynie internetowo skontaktować z lekarzem. Za radą osoby, z którą rozmawiałem, zrobiłem szczurkowi "masaż/nacieranie", aby pobudzić krążenie. Po ok. godziny było lepiej, szczurek zaczął się budzić. Nie był w stanie chodzić, wylądował w ciepłym transporterku.

Szczurek był cały czas bardzo słaby, non stop spał. Około północy szczurek miał krótki "występ" przed kamerką - lekarka, z którą się kontaktowałem internetowo chciała zobaczyć, jak się zachowuje.
Szczur w tym momencie zachowywał się jak właśnie przebudzony z narkozy. Przypominam, że od podania środka minęło 6 godzin, a szczurek nie był nawet poddany narkozie, lecz lekko uspokojony.
Brak koordynacji, brak równowagi. Szczur po próbie przejścia kilku kroków przewracał się i zasypiał.

Od późnego wieczora do teraz udało mi się podać na siłę odrobinę nutridrinka - na pewno nie więcej niż 10ml. Resztkę sił szczur pożytkował na obronę przed karmieniem.

Nie zauważyłem większych problemów z oddychaniem. Szczurek oddycha z zamkniętym pyszczkiem, brak objawów duszenia się.

Ten stan utrzymywał się do około 4 rano. Rano szczurek bardziej się ożywił, wyglądał, jakby nie mógł znaleźć sobie miejsca. Za wszelką cenę chciał wyjść z transporterka. Pozwoliłem mu zrobić niewielki spacer. Szczurek robił kilka "pijanych" kroków i się przewracał. Wrócił do transporterka.

Po godzinie ożywił się jeszcze bardziej. Zaczął trzymać temperaturę bez dogrzewania. Postanowiłem wpuścić go do klatki - to miejsce, w którym sypia, więc miałem nadzieję na zwiększenie jego komfortu. Oczywiście szczurek w klatce był odpowiednio asekurowany przeze mnie, aby nie zrobił sobie krzywdy.

Po godzinie 5 zaczął udawać zdrowego szczura, jednak ze skutkiem tragikomicznym. Po kilku niezgrabnych krokach kładł się i odpoczywał. Nadal kłopoty z równowagą, jednak był w stanie odróżnić chyba swoje przednie kończyny od tylnych. Duża poprawa w stosunku do poprzednich godzin, silniejszy, lepiej "kontaktuje".

W tej chwili szczurek śpi, oczka pół przymknięte (jak przez całą noc).
Za dwie godziny wizyta u weterynarza. Niestety nie było możliwości tego zrobić w ciągu nocy.

Starałem się przedstawić sytuację w miarę dokładnie. Właściwie opisałem dwie rzeczy: ogólnie chorobę szczurka oraz zachowanie z dzisiejszej nocy. Za pewne nagłe pogorszenie stanu ma związek z chorobą, jednak doszły do tego środki uspokajające.

Moje pierwsze pytanie: czy ktoś z Was spotkał się z podobną sytuacją po "uspokajaniu" szczura (np. przed drobnym zabiegiem)? Chodzi mi o tak długi czas dochodzenia do siebie po podaniu środków uspokajających. Wyglądało to trochę tak, jakby szczur zareagował na nie dopiero po kilku godzinach - i to bardzo gwałtownie. Jak mają się choroba szczurka i dzisiejszy zabieg do stanu, który opisałem. Czy da się jednoznacznie powiedzieć, że to wina choroby lub specyficzna reakcja na środki, które szczurek dostał(niestety nie znam nazwy, dziś się dowiem, co konkretnie dostał)?

Czy są inne sposoby na leczenie szczurka w takim stanie poza podawaniem antybiotyku? Czy można w bezpieczny sposób podać szczurowi coś na zmniejszenie obrzęku w gardle?

Szczurek dostaje enrofloksacynę od 6 dni. Jakie jest prawdopodobieństwo, że przyplątała mu się bakteria odporna na ten antybiotyk?

Gdzie szukać przyczyny (martwię się, że drugiemu szczurkowi może przytrafić się to samo)? Czy po prostu "przyplątało się" czy jest to wynikiem jakiegoś zaniedbania z mojej strony?

Starałem się dokładnie opisać sytuację. Co zrobiłem źle? Wiem, że zawaliłem sprawę nie idąc do lekarza w momencie zauważenia niewielkich zmian w zachowaniu. Nie wyglądało to na poważną sprawę, ale szczurek powinien wylądować u weterynarza.
Wiem też, że dzisiejszej nocy powinien pomagać mu lekarz (bezpośrednio). To duże zaniedbanie, ale na prawdę nie było do kogo się zwrócić w okolicy.
Co więcej? Czy mogę jakoś zapewnić szczurkowi lepszą opiekę w tej chwili?

Piszę z nadzieją, że znajdę kogoś, kto ma jakieś doświadczenie z podobną sytuacją. Będę wdzięczny za każdą wskazówkę, co można jeszcze zrobić. Na pewno nie odpuszczę, przynajmniej do momentu, gdy jest nadzieja na odratowanie szczurka. Każda porada jest na wagę złota.
lxxx
Posty: 352
Rejestracja: pn kwie 23, 2007 5:27 pm

Re: Ostre zapalenie gardła, szybko pogarszający się stan

Post autor: lxxx »

Nie kojarzę identycznego przypadku na forum, ale opis sytuacji pasuje do wcale nie tak rzadkiego ropnia w obrębie jamy ustnej, który być może nacieka w głąb a lecznie antybiotykiem bez jego (ropnia) ewakuacji nie okazało się być skuteczne.
Podobny właśnie przypadek opisywał ktoś na innym forum, tam dwukrotnie pod narkozą nacinano ropień, niestety mimo fachowej pomocy i nieszczędzonych środków szczurka nie udało się uratować.
Jedyne co mogę zaproponować to numer telefonu do osoby, która z chorymi i niepełnosprawnymi szczurkami ma dużo do czynienia. A jak wygrzebię z pamięci tamten przypadek, przekieruję Cię do właścicielki. Z pewnością są elementy wspólne dla tych historii.
Jedno jest pewne, stan Twojego szczurka jest bardzo poważny a rokowanie niepewne.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Głowa”