[WARSZAWA-Mokotów] lecznica Elwet

Polecani i "nie-polecani" weterynarze oraz Wasze przygody z nimi.

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
kluska-bmw
Posty: 20
Rejestracja: wt sty 20, 2009 4:32 am

Re: [WARSZAWA-Mokotów] lecznica Elwet

Post autor: kluska-bmw »

A ja baardzo źle wspominam dr Astachow. Nasza przygoda z nią zaczęła się od tego, że dr Mikłusz poszedł na urlop;/ było to w listopadzie ubiegłego roku. pojechaliśmy do niej, bo wymacałam u Tosi guza przy sutku. Od samego początku dr była bardzo nieprzyjemna. Powiedziałam jej, że Tosia ma zdiagnozowaną wadę serca i przyjmuje leki. Po czym stwierdziła, że trzeba ją operować. Więc się pytam - skoro wada serca to mniejsze szanse na wybudzenie itp, itd. Na co odrzekła, że tak czy siak trzeba ją operować, bo guz rośnie. Zrobiłam wieelkie oczy, łzy mi pociekły, a na twarzy dr zauważyłam glupowaty uśmieszek, jakby śmiała się, że ryczę. poczułam się tragicznie i długo zastanawiałam nad operacją, ale dr Mikłusz ciągle nie wracał, a wiadomo, że guziska szybko potrafią rosnąć, więc pojechałyśmy z Tosią na operację. Cała otoczka "przed" była zwiastunem, żeby tylko tam nie jechać. Tośka jak nigdy nie dała mi się wyjąć z klatki...urwałam zderzak pod Elwetem...i mój maluszek sie nie wybudził ;(
ale nigdy nie zapomne temu babsku jak zadzwoniła mi o tym powiedzieć...ze stoickim spokojem odrzekła : " niestety szczurek po operacji się nie wybudził", na co ja " beeee", a ona : "jeśli Państwo nie zgłosicie się po nią do jutra do 10 szczurek razem z transporterkiem trafi na śmietnik". Nawet dziś jest mi ciężko wspominać tą rozmowę, a pamiętam ją jakby była wczoraj.
Pomijam już fakt, że jak pojechałam ją odebrać to nie mogłam się z nią skontaktować, więc tłumaczył mi inny lekarz, który w jakichś świstkach wyczytał, że szczur z operacji się wybudził, ale doznał szoku i serducho nie wytrzymało, a dr przez tel powiedziała mi coś innego. Chyba już byłam tak zdołowana, że nie wpadłam na pomysł o sekcję.
Moje ogoniaste ze mną : Zuza ( Szoszana), Lola ( Blondyna), Tola
[*] Tosia i Szajbunia- Szajbus ;(
Awatar użytkownika
klauduska
Posty: 2919
Rejestracja: wt gru 14, 2010 9:01 am
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: [WARSZAWA-Mokotów] lecznica Elwet

Post autor: klauduska »

dr Astachow.
a ja mam same dobre wspomnienia z wizyt u niej. Nie wiem czemu poprzednicy pisali, że nie ma serca do szczurków. jak z moimi przyszłam [byłam 2 razy] to cały czas je pieściła, gadała do nich i podziwiała, jak Tyciek w ciągu 3 tyg urósł. Lek, który zapisała na przeziębienie pomógł szybciutko. Obchodziła się z nimi delikatnie. Osłuchała płucka, obejrzała uszka.
Co prawda sporo wzięła [za 1wszym razem -56, za drugim 55].
Jedyne co, to to, że za pierwszym razem nie zważyła Tyćka, dopiero za drugim. Małemu tylko zapisała witaminki.
Iwo
Posty: 194
Rejestracja: pt kwie 29, 2011 11:43 pm
Lokalizacja: Warszawa

Re: [WARSZAWA-Mokotów] lecznica Elwet

Post autor: Iwo »

Dr Astachow to pomyłka!

Zdiagnozowała wczoraj palpacyjnie u mojego szczura złamanie, po czym stwierdziła, ze jeszcze zrobimy RTG, zeby sie upewnic. Po RTG potwierdziła, ze kosc jest złamana i trzeba szczura trzymac w małej klatce na uwięzi przez 2 tygodnie.....

Nie ufam innym lekarzom, tylko dr Rzepce. Postanowiłam dzis pojechac do niej na wizytę, zeby potwierdzic diagnoze.

Pani dr Rzepka zrobiła oczy jak 5zł, słysząc ode mnie, ze dr Astachow stwierdziła złamanie! Ani badanie palpacyjne tego nie wykazało, ani RTG! Jak patrzyła na to zdjęcie, to po prostu zaczęła sie smiac.. Powiedziała dodatkowo, ze zdjecia sa nieprofesjonalne wykonane.. I zapytała, gdzie byla opuchlizna. Powiedziałam, ze nigdzie.. Dr Rzepka powiedziała na to, ze przy kazdym złamaniu jest opuchlizna, wiec skoro nie było opuchlizy nie mogło to byc złamanie... Nawet noovaa od razu powiedziała mi, ze przy złamaniu jest opuchlina! A przeciez ona nie jest lekarzem!

Reasumując: Dr Astachow to jakaś pomyłka, a moj szczur jest zdrowy! Miał tylko naciagnięte ścięgno. Dzis juz chodzi normalnie...
Kaszka ryżowa i wafelki ryżowe - rządzą nami ;D
Nisia
Posty: 2363
Rejestracja: sob lut 12, 2005 7:07 pm

Re: [WARSZAWA-Mokotów] lecznica Elwet

Post autor: Nisia »

Dr Astachow.... byłam u niej raz. A było tak:
Najpierw jedna z moich szczurek nabawiła się urazu łapy. Nie wiem, czy to złamanie było, czy zwichnięcie. Wiem, że urazowi uległ staw skokowy. Łapa spuchła. Ograniczyłam małej ruchliwość, robiłam okłady z altacetu... zadzwoniłam do dr Rzepki (chodziłam do niej ze szczurami w zastępstwie dr Kacprzak), powiedziała, że nie ma sensu narażać jej na stres wizyty, bo i tak nic więcej się nie poradzi. Łapa się zrosła, ale widać było, że staw był uszkodzony, bo pozostał troszkę zdeformowany.
Jeden z moich szczurów drapał się jak oszalały, aż wydrapał sobie łysy placek na głowie. Był 15 sierpnia, poszukiwałam iwermektyny. Tylko do Astachow udało mi się pojechać. Stwierdziła (uwaga, będzie zabawnie), że szczur ma nużycę, bo ma łysy placek. Mówię jej, że wydrapał sobie przed chwilą, sam, ale odniosłam wrażenie, że ona nie słucha, co mówi właściciel zwierzaka. Dała iwermektynę. A łapa, uwaga uwaga, powiedziała, że miała połamaną w kilku miejscach kość udową! Mimo, że wspominałam, iż opuchlizna kończyła się pod kolanem.
Po drugą dawkę pojechałam do Rzepki. Uśmiała się serdecznie z tej nużycy, bo nużeniec wprawdzie powoduje łysienie, ale absolutnie nie ma świądu. Powiedziała, że to najprawdopodobniej świerzb był, a nie nużeniec. Całe szczęście, że leczy się tak samo. A co do łapy - orzekła, że kość udowa jest cała, uszkodzony najwyraźniej staw skokowy.

Tak więc doktor Astachow nie zna się na szczurach. Umie podawać leki we właściwych dawkach, ale zupełnie nie się na diagnozowaniu.

Ale wątek jest o całej lecznicy, nie tylko o niej, więc napiszę, że doktor Bohdan Kurski, kardiolog, jest REWELACYJNY.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Weterynarze”