Dzisiaj w klatce dziewuchy się pobiły, z tego co widziałam to Kaśka z Dorotką. Od razu zareagowałam, ale i tak myślałam, że to sprzeczka jak zwykle. Chwile po tym wyciągnęłam dziewuszki i Dorotka była jakaś osowiała. Przygotowałam jej gerberka z proszkiem na wzmocnienie, który kiedyś dostałam od weta i nagle zobaczyłam, że ma rozerwaną skórę na około 1cm długości pod nóżką. Kaśka tak jej wgrzmociła, że aż widać cały mięsień
Nie zauważyłam wcześniej, bo ani krewka nie leci ani Dorotka nie kuleje. Jest za to bardzo osłabiona. Dzwoniłam już do pani dr Strugały, powiedziała, że nic się nie stanie jeśli poczeka do jutra rana. Tak bardzo się boję, Dorotka jest jeszcze chudziutka, marniutka mogłam w ogóle nie dawać jej do moich dziewuch. W sumie dobrze sobie radziła, nawet Emilke dominowała mimo, że taka malutka, ale jednak tak wielkie cielsko jak Kaski w porownaniu do niej. Taka głupote zrobic
Mam nadzieje, ze do rana nic się nie stanie.