Dziękuję! Zmień proszę na "Smok, Feldmarszałek, Duda i Niespodzianek".Cyklotymia pisze:Napisz nową nazwę tematu to podmienię
To wyobraź sobie jak się mi oczy spociły jak pewnego pięknego dnia podleciał do mnie Ewoś, położył się obok mnie na łóżku, pomiędzy moją ręką a twarzą (śpię zazwyczaj na własnej zgiętej łapie), wyiskał mnie po ustach i wycałował, a potem się zwinął w kłębek, położył mi pyszczek tak, że dotykał moich ust i pulsował oczkami
(jak mi go brakuje...)
Co za kochany bąbel! Wzruszyłam się od samego przeczytania. Nie wyobrażam sobie, jak musisz za Nim tęsknić. Jest mi dziś smutno i prześladują mnie myśli o przemijaniu i traceniu. Mojej znajomej umarła dzisiaj dwuletnia szczurza dziewuszka. Nie, nie chcę już o tym myśleć, nie, nie nie. Nie wchodzić w dział "odeszły..." i nie myśleć - taki jest plan.
Bo jest przecież druga strona tęczy, prawda?
Moja znajoma (a raczej znajoma mojej znajomej) ma do oddania 10 osesków. Kiedy to usłyszałam, aż mi się coś zrobiło w środku. Tak bym chciała odchować kolejnego dzieciucha, patrzeć jak rośnie i jak zaczyna mi ufać! Ale na razie nie ma mowy. Z Wielką Czwórką mam wystarczająco dużo roboty, a wiem, że jeśli się złamię i adoptuję piątego, to po nim będzie szósty, siódmy i ósmy, aż w końcu utonę w morzu szczurów. Poza tym mam za małą klatkę. Moja klatka była przewidziana na trzy duszyczki, a zamieszkują ją cztery, bo niespodzianie pojawił się Niespodzianek. Poluję na allegro na tanią klatkę dla czterech. Ewentualnie na jakąś mniejszą, którą mogłabym doczepić do obecnej klatki żeby było więcej pięter.
Tak, nawet dzisiaj, przy okazji kupowania w Ikei osłon na kable, oglądałam deseczki. Były za duże, za grube i za długie. Wiem, że pięterka z kratek nie są zbyt szczęśliwym pomysłem. W któryś weekend muszę się wybrać na wieś do domu i zapytać o jakiegoś stolarza albo poszukać narzędzi i zakasać rękawy. Chyba że na allegro trafi mi się klatka z drewnianymi pięterkami, byłoby idealnie.unipaks pisze:A nie myślałaś o jakichś półeczkach do klatki, choćby plastikowych tackach. Byłoby chyba i milej, wygodniej, i bezpieczniej dla szczurzych łapek oraz reszty ciała
Dziś Dudzik pierwszy raz w życiu mnie ugryzł. Delikatnie i bezkrwawo co prawda, ale jego ząbki zacisnęły się na mojej ręce kiedy chciałam go podnieść, a to niedobrze. Został jeszcze równy tydzień do łączenia trójcy z Feldkiem i mam nadzieję, że Duda przestanie wtedy chojrakować, bo na alfę to on się wybitnie nie nadaje, jeszcze ten jego dumbowy rozbrajający wyraz buziulki... Bo, powiedzmy sobie szczerze, czy taka mordeczka jest w stanie wzbudzić respekt?
A tak wyglądał Dudzik, kiedy był dzieciątkiem:
A tak, choć trudno w to uwierzyć, wyglądał Feldmarszałek...
To właśnie te dwa zdjęcia zrobione przez Marcheweczkę sprawiły, że postanowiłam ich adoptować. Niestety nie zdążyłam nacieszyć się ich maleńkością, bo kiedy do mnie przyjechali byli już podrośnięci. ^^