2 starsze + 1 młodszy = prośba o rady

[Toha]

Za to, że tylko jednego?
Czy za to, że się denerwujesz, jak widzisz aktualizację tego wątku ?

[Barakuda]

Hej toha, napisz mi proszę jak sprawy się mają. Sama jestem na dwa dni przed adopcją nowego kolegi dla moich dziewuch. Przeczytałam cały Twój wątek i jestem teraz pełną obaw. Podobno najciężej łączy się właśnie 3 szczura. Mój jeszcze przed pierwszym kontaktem z dziewczynami będzie kastrowany bo to pelnojajeczny facet ale bardziej boję się tego, że starszy od moich dziewczyn i przez całe życie był biedak sam a moje pannice razem.
Mam nadzieję że u Was sytuacja się unormowała a w klatce zapanował spokój i względna cisza..?

[Toha]

Hej,
sprawy wyglądają tak, że jesteśmy dwa tygodnie po kastracji, prawie wszystko już zagojone, ale czekamy jeszcze parę dni, żeby spadły bardziej hormony. I wtedy zaczynamy łączenie od nowa. Nie mam pojęcia, co się wydarzy, ale na razie wydaje się, że będzie podobnie (mam nadzieję, że chociaż trochę lepiej), ale Speedy raczej nadal się ich boi.

Myślę, że w Twojej sytuacji warto wiedzieć, co się może dziać, ale też nie ma co się za bardzo nakręcać. Każde łączenie jest zupełnie inne. Z tego, co widziałam na forum, to łączenie przeciwnych płci podobno bywa zupełnie bezproblemowe. Jedna rzecz mnie tylko zastanowiła w Twoim wpisie, jeśli chłopak dopiero będzie kastrowany, to po jakim czasie zamierzasz zaczynać łączenie? Poczytaj na forum, ja się nie znam, ale wydaje mi się, że trzeba sporo odczekać, żeby mieć pewność, że on ich nie zapłodni.

[Barakuda]

Wszystkiego dowiem się we wtorek na badaniu krwi. I tak czeka nas przynajmniej 10 dni do zdjęcia szwów a potem jeszcze kilka kolejnych na pełne wygojenie rany ( tak mi się wydaje). Chłopina ostatnie 7 miesiecy był sam w klatce ( niestety nigdy poza rodziną w której się urodził nie miał szczurzego stada) więc wytrzyma jeszcze trochę. Jest oswojony i ma 8 miesięcy więc już nie jest zbzikowanym podlotkiem a moje dziewczyny żadnej agresji wobec siebie nie przejawiają więc mam nadzieję że wszystko się uda szybko i sprawnie ale też staram się nie napinać w żadną stronę.
Trzymam kcuki za Twoich chłopaków i życzę powodzenia z całego serducha.

[Toha]

Pełne wygojenie rany nie trwa tygodni. Mój Speedy był kastrowany w Pulsvecie i większość szwów miał w środku, tylko jeden był za zewnątrz, więc generalnie nawet tuż po to wyglądało nieźle Dziś - po dwóch tygodniach - to już wygląda naprawdę dobrze.

Ale doczytałam na forum, rzeczywiście nie trzeba czekać jakoś bardzo długo, te dwa tygodnie powinny wystarczyć.

To rzeczywiście bierzesz podobnego szczura do Speediego. Będę trzymać kciuki, ale generalnie łączenie międzypłciowe nie jest takie "atrakcyjne" jak moje, czyli samcze ;P

[Barakuda]

Toha, jako jedyna na całym forum podniosłaś mnie na duchu i dodałaś mi odwagi bo jedyne co miałam to dobre chęci i nadzieję że pójdzie gładko ( które to nieco przyćmił Twój wątek). Trzymaj i za nas kciuki, żeby kastracja się udała a potem żeby było już tylko miło i wesoło. Jaki był całkowity koszt kastracji w przypadku Speediego?

[Toha]

To fajnie, po to między innymi przecież jest forum Będę mocno trzymać kciuki i dawaj znać, jak Wam idzie!
Kastracja w Pulsvecie na znieczuleniu wziewnym to 170zł. W cenie dostajesz największy spokój (jaki się da mieć przy pierwszym takim zabiegu), bo to najlepsi ludzie od małych zwierzaków

[Barakuda]

Hop, hop! Pisz co u Was.

[Toha]

Miałam już parę dni temu napisać, ale coś mi się nie udawało zdjęć dodać na gmaila. Zmieniłam przeglądarkę i się udało

W zeszłą środę zaczęłam łączenie kolanowe i transporterowe. Było całkiem spokojnie, więc już w piątek chłopaki zamieszkali razem. Na początku nadal było spokojnie. Potem w sobotę wieczorem było gorzej, Speedy miał małą rankę tam, gdzie kiedyś miał jaja i bardzo piszczał jak go chcieli wąchać. Noc spędził sam, przez ten czas ranka się zagoiła i zachowanie wróciło do normy. Potem znów było całkiem ok, czasem słyszę jakieś kłótnie. Słabo im się udał wspólny wybieg, bo staruchy ganiały Speediego, potem w klatce było gorzej, więc zrobiłam im sesje transporterowe i znowu da się razem żyć.

Mam nadzieję, że już większych wrażeń nie będzie. Chociaż wspólny wybieg jeszcze jest jakimś wyzwaniem.

Oto zdjęcia:

Początek łączenia:


Mój nowy patent na łączenie, ale przydał mi się tylko na chwilę


Przed włożeniem do klatki próba na większym terenie niż transporter, ale jeszcze nie w klatce:


Zmuszeni na początku, żeby być razem:


Moje ulubione!

[Barakuda]

No wyglądają bosko! Mam nadzieję że szybko się dotrą. Ja coraz bardziej się boję. Dex na wybiegu ugryzł do krwi moja córkę ale to była ewidentnie jej wina a wczoraj ugryzł też do krwi mojego męża w stopę. Raczej nie kest agresywny ale wystraszony jednak jego gabaryty i zachowanie w stresie wersus moje dwie drobniutkie i chudziutkie panienki napawa mnie obawami o bezpieczeństwo dziewczyn. Bardzo mi zależy by stworzyć jedno stado ale bardziej zależy mi na bezpieczeństwie całej trójki. We wtorek odjajczanie ( przesunęło się nam bo był zawszowiony) i mam nadzieję, że Dex nie będzie już taki skory do gryzienia. Że mną też dziwnie się zachowuje. Ale to temat na inny wątek.
Tobie biję poklony za cierpliwość i zacięcie w łączeniu.
Wymiziaj chłopaków koniecznie.
Pozdrawiam

[Toha]

Stadko się połączyło - myślę, że po takim czasie można to już stwierdzić.
Wzruszyłam się jak pierwszy raz zobaczyłam, że Speedy iska Bobiego i na odwrót ^^
A teraz to już nawet się kitraszą i przewracają (z tego, co widziałam, to Speedy zawsze na górze!)

Barakuda, daj znać u Ciebie - może też założysz swój wątek?
Jakby ktoś kiedyś czytał te wywody i miał pytania, to śmiało!

[Barakuda]

Czekałam na wieści od Ciebie i bardzo się cieszę że są tak radosne. Biję pokłony w Twoją stronę za cierpliwość i wytrwałość przy łączeniu stada. Ją odczekalam równo 14 dni od kastracji Dextera i odważyłam się wczoraj na spotkanie całej trójki w wannie. Najpierw Dexter, potem dołączyła do niego mój aniołek Lulu i noe zwracali na siebie zbytniej uwagi więc dołączyła do nich Oliwka. Całą trójka była tak zestresowana sytuacja że praktycznie od razu przylgneli do siebie. Były przytulanki, było iskanko więc postanowiłam dać ich razem Na wybieg. I tu okazało się że moja zwariowana Oliwka jest zauroczona Dexterem. Chodziła za nim krok w krok, notorycznie przydeptując mu ogon za to potulna Lulu zamieniła się w Lulu Waleczną i Dexter dostał od niej manto. Jako że Oliwka noe zdobyła uznania u Dexa ti jest nieco osłabiona po antybiotyku to zrozpaczona poszła spać na komodę a Dexter zwiesil się napuszony w kącie czekając na kolejny atak że strony Lulu. Zabralam biedaka by na serducho mi się biedak noe wykończył i noc spędzili pdobno. Dzisiaj było podobnie. W wannie zgodne syado a na wybiegu Lulu zapomina t o tym co było przed chwilą i zamienia się w jakiegoś agresora. Dzisiaj to już nawet Oliwka broniła Dexa i ewidenynie odpędzała Lulu od tej sparalizowanej strachem kupki tluszczyku, który jest od nich ponad dwa razy większy. Pierwszy Taz widziałam coś takiego pomijając fakt, że obstawiałam że kłopoty może sprawiać Dexter albo Oliwka a nie Lulu. Kolejna noc Dex spędzi sam. Mam nadzieję, że w końcu Lulu się uspokoi bo dzisiaj to ona wyszła z ranką przy uchy ( nie wiem od kogo dostała wciry bo w trójkę wylądowali na chwilę pod sofą....). Tak czy siak jakoś to idzie. Chyba najbardziej zestresowana to jestem ja. Zastanawiam się co tu zrobić z Lulu żeby tak nie fikała do Dexa bo on na serio był bardzo pozytywnie nastawiony a teraz widzę że coraz bardziej się jej boi.

[Starsza Pani]

To w zasadzie powinien być wzorcowy wątek łączeniowy.
GRATULACJE!

[Megi_82]

Co za wątek... czytałam jakby o nas Wprawdzie mam same baby, ale ostatnie łączenie dodało mi nieco siwych włosów Trwało tak naprawdę pół roku, 2 lub 3 szycia i niezliczone rany, bezkrwawe i krwawe. I to zaczynanie piętnasty raz od początku, polepszenie i lipa, i znów, i małymi kroczkami, i drastycznymi krokami jak obcy dom, poprawa-regres-poprawa-tulenie-iskanie-szycie Ale w końcu się udało i dziś dziewczyny są bardzo ze sobą związane, choć dzień bez mordobicia to dzień stracony