RE: Ogromny problem, załamnie :(

Archiwum na ważne stare tematy

Moderator: Junior Moderator

Alices
Posty: 293
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 3:28 pm
Lokalizacja: Szczecin

Ogromny problem, załamnie :(

Post autor: Alices »

Wiem, że dużo jest tych tematów i przeczytałam WSZYTSKIE! Jednak nic mi nie pomogło. SPprawa wygląda tak.
Kupiłam samca, Maciusia we wrześniu dokładnie 23.09.2006 roku. Był już dorosły jak go wzięłam (Nie wiem dokładnie ile ale tak z 7 miesięcy miał NA PEWNO- tak powiedziała ekspedientka. W sklepie była kobieta- miłośniczka szczurków, która doradziła mi wszystko i pomogła. Na początku było na prawdę cudownie. Wchodził na kolanka, dał się głaskać, chodziłam z nim po domu. Myślałam, że tak pozostanie. Niecały tydzień później szczurek pierwszy raz mnie ugryzł podczas zabawy. Rzucałam mu piłeczkę malutką, a on śmiesznie w podskakach przynosił mi ją spowrotem. Nagle rzucił się na moją rękę wgryzając si,ę do krwi. Zaprzestałam zabawy w celu bezpieczeństwa. Po jakimś czasie znowu mnie ugryzł i od tamtej pory robi to wiecznie. Zaczęłam się go bać, miałam całe poranione ręce. Założyłam ochronne rękawice- tak jak polecaliście w którymś z tematów. Na początku je gryzł, ale po upływie ok. tygodnia, może półtora, przyzwyczaił się do nich, ale była zasada, że nie zawsze mogłam go głaskać. Czasami go coś napadało i gryzł je niemożliwie. W drugiej z waszych opisywanych metod oswajania był kawałek materiału przesiąknięty swoim zapachem. Zrobiłam tak, ale to również nie pomogło. Podawanie smakołyków z dłoni też nie było dobre, ale to była jedna z ostatnich metod oswajania. Potem godzinami siedziałam przy jego klatce mówiąc do niego, dając poczuć zapach swej dłoni. Postawiłam klatkę na łóżku, ale pierwsze co zrobił dziabnął mnie w rękę. Najbardziej nie chciałam go zdominować i właściwie miałam racje.
Zwiększyłam grubość rękawic. Przyszedł do mnie i usiadł na ramieniu. Na początku go głaskałam w rękawicy po futerku i było dobrze. Po chwili położyłam rękę na kolanie, a on zszedł i ją ugryzł, bez przyczyny. Postanowiłam jeszcze dać mu trochę czasu, na poprawę. Jednak on przyszedł znowu i ugryzł wysuniętą dłoń ( w rękawicy oczywiście). Wykorzystałam moment i przewróciłam go na plecki. Szczęście, ze zrobiłam na prawdę grube rękawicy, bo i przez nie mam lekko zdrapaną skórę. Straszliwie mocno wgryzł się w rękę osłonietą rękawicą i leżąć na pleckach. Mimo mojej interwencji w celu zostawienia rękawicy, nie pomogło. Wyrwał się po kilkunastu sekundach leżenia. Przybiegł znowu i kiedy zobaczył moją dłoń w rękawicy od razu się na nią rzucił. ZNowu go zdominowałam, ale również z podobnym efektem jedynie tym razem był dłużej na pleckach.
Pomyślałam o kastrowaniu. Przeczytałam tematy na ten temat. Jednak niec che go okaleczać. Postanowiłam dac mu ostatnią szansę.
Dzisiaj wypuściłam go i standardowo pobiegł za łóżko. Po chwili zawołałam go i zszedł ze swojej kryjówki. Stanął na ściance od chowania pościeli, a ja przyłożyłam rękę z rękawicą. Powąchał i nagle, jkaby dostał olśnienia wgryzł się w nią. Przemówiłam do niego ostrym tonem, ze ma to zostawić i, że jest niegzreczny. O dziwo, puścił. Po chwili ponownie przyłożyłam do niego rękę i znowu się rzucił. Ponownie przemówiłam do niego ostro pstrykając go leciutko w bok. Wszystko na nic.
Chcę mu bardzo kupić kolegę, ale najpierw chcę go dobrze oswoić, bo mama się nie zgodzi. Poza tym nie chcę ciągle się go bać. Męczymy się oboje. Ja teraz nie chcę z nim siedzieć, bo gryzie, on czasem przyjdzie, ale gryzie.
To już pięć miesięcy tych prób i szans. Nie mogę już tak dalej z nim żyć. Chcę się z nim pobawić, zaprzyjaźnić i żyć normalnie. Przeczytałam artykuły o kastracji na waszym forum, ale czy uważacie, ze to jest taki przypadek przy którym nic już nie pomoże, jedynie kastracja? Zależy mi żeby do wakacji został oswojony, ponieważ będę z nim wychodzić na dwór i wygospodaruje mu więcej czasu, ale w takim wypadku nawet o spacerze na dwór nie ma mowy.
Co robić? Byłam naprawdę wytrzymała i cierpliwa, przecież 5 miesięcy do dość długi okres czasu jak na oswajanie.
Mamy w szczecinie dobrą klinikę, gdzie by go (mam nadzieję) dobrze i bezpiecznie wykastrowali. Jednak nie wiem co dalej. Czytała również na waszym forum, ze zakłada im się jakieś kapturki ( jak np. kotu po sterylizacji). Przecież ja mu nie założe, bo mnie znowu dziabnie :(.
I tak się jeszcze zastanawiam, czy kastrowaniu mam zacząć go od razu przyzwyczajać do ręki bez rękawicy? jak ma przebiegać dlasza część oswajania po zabiegu? I czy jak mu dokupie samca (kolegę) i jeden będzie wykastrowany, a drugi nie to będą się dogadowały?
Ja na prawdę nie wiem co dalej robić :(. Nie chcę go okaleczać, ale co jeszcze mogę w tym wypadku zorbić? Może jest jakiś treser albo coś? Nie chcę go narażać na niebezpieczeństwa i ból podczas operacji :(. Mimo wszystko kocham go, ale muszę coś z tym zrobić, bo męczymy się oboje.
Mam nadzieję, ze jakoś uda mi się rozwiązać sprawę jego agresji :). Nie tracę nadziei nawet po tych pieciu miesiącach :). Nadzieja zawsze daje szanse na lepsze :)
Z góry baardzo dziękuje wam za pomoc i przepraszam jeśli podobny temat był, ale ja na prawdę czytałam wszystko co możliwe i próbowałam i nie wiem co dalej, moze przez przypadek coś przeoczyłam, jeśli tak, to wielkie PRZEPRASZAM. :)
Maciuś [*] dożył zaledwie 2 lat...
Guci[*] dożył niecałych 9 miesięcy...
Joga
Posty: 95
Rejestracja: wt gru 26, 2006 11:17 am

RE: Ogromny problem, załamnie :(

Post autor: Joga »

Kurcze, dziwne...Możnaby to nazwać dorastaniem, ale po pierwsze szczurek już jest dorosły i przeszedł stan dorastania. Po drugie - bez przesady, jakby dorastał to aż tak chyba by się agresywnie nie zachowywał.
Nie masz może w domu rodzeństwa czy kogoś innego, kto mógł mu, nawet nie naumyślnie, zrobić krzywdę, tzn. przytrzasnąć ogonek czy coś innego - coś, przez co ręka zaczęła mu się źle kojarzyć?
Pozdrawiam.
Ze mną:
Od 30.07.06 r. Ogonek i Wąsik
Od 19.01.07 r. Silver :)
Awatar użytkownika
yss
Posty: 6442
Rejestracja: pt sty 05, 2007 8:12 pm
Lokalizacja: szczecin

RE: Ogromny problem, załamnie :(

Post autor: yss »

a może coś mu się po prostu przestawiło w główce? przerwały się jakieś połączenia nerwowe... ludzie potrafią nagle oszaleć, dlaczego nie szczur?

bardzo mi żal twojego szczurka :( coś mu dolega, a nie można mu pomóc...
ten się nie myli, kto nic nie robi
Alices
Posty: 293
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 3:28 pm
Lokalizacja: Szczecin

RE: Ogromny problem, załamnie :(

Post autor: Alices »

Siostra i rodzice nie zbliżają się do niego kiedy chodzi po pokoju. Wszyscy patrzą na niego tylko zza krat :(. Nie wiem co mu jest na prawdę. Nawet kiedy by dorastał to to trwa aż 5 miesięcy? Na prawdę nie wiem co robić. Spróbuję go jeszcze kilka razy zdominować, ale nie wiem czy to pomoże... :(
Maciuś [*] dożył zaledwie 2 lat...
Guci[*] dożył niecałych 9 miesięcy...
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

RE: Ogromny problem, załamnie :(

Post autor: IVA »

Powiem szczerze, że troche mi ręce opadły, bo myślałam, ze w temacie o agresywnym szczurze pisałam wyraźnie. No ale trudno.
Jak idziałam to co tam napisałam przeczytałaś, więc dodam tylko, iz pojawienie się agresywności u szczurzego samca w wieku około roku, nie jest niczym dziwnym. Być może własnie wtedy występuje najwieksza produkcja tostesteronu, w kazdym razie jeśli ktos przez dłuższy czas zajmuje się szczurami (samcami) to prędzej czy później trafi na taki przypadek.
Jak Ci juz napisałam mozna sobie ułożyc zycie z takim agresywnym ogonem ale to nie jest pewnie tym czego oczekujesz od małego przyjaciela. Jeśli zdominowanie go nie pomogło a tym bardziej, że jak sama napisałaś trochę sie go boisz, to gryzienie moze się skończyć kiedy szczuras znacznie się zestarzejej (jeżeli wogóle) albo gdy dopadnie go poważna choroba (czego na pewno nie chcesz). Efekty konaktu z agresywnym szczurem bywają dość bolesne a czasami na tyle dotkliwe, że na ciele pozostaja blizny.
Jeśli po takim okresie nie dajesz sobie rady z ogoniastym, to jak juz pisałam w poprzednim temacie, jego przypadek nadaje sie do kastracji. Nie będzie to okaleczanie go a wręcz pozwoli mu znaleźć nalezyte miejsce w stadzie a byc moze wtedy będzie tez mogła zaadoptowac dla niego towarzysza lub towarzyszkę. W chwili obecnej nawet nie myśl o koledze dla niego, bo może to się skończyć tragicznie - widziałam jak walczą dwa dominujące samce i daję Ci slowo, że rozdzielenie ich to poważne rany na rękach mimo rękawić a do tego one same odnoszą spore rany. Klatka jest zbyt mała alby agresywny szczur mógł zaakceptować innego samca - czasami toleruje jesli drugi samic jest jego bratem ale i tak tamtem musi sie całkowicie podporządkowac i znosic złe humory agresora, jak równiex liczne zranienia.
W tej sytuacji jak juz wyżej pisałam kastracja nie będzie okaleczeniem a na prawde sama zobaczysz ile z niej może być korzyści.
Szczury jak podają źródła mozna kastrowac po osoągnięciu 4 miesiąca zycia. Ograniczeniem tutaj może byc wiek (rok to jeszcze nie starość), oraz choroby - uposledzona praca serca, płuc itp. Ponieważ konieczne jest uspienie ogonka do zabiegu, ważnym jest aby zabieg ten przeprowadzał weterynarz, który ma doświadczenie w usypianiu gryzoni.
Więcej już chyba nie mam do dodania, reszta nalezy do Ciebie. Dodam, że na Twoim miejscu stwierdzeniu, iz szczuras jest zdrowy zdecydowałabym sie na kastrację. Osobiście jeśli kiedys trafi mi się znowu tak agresywny szczur jak Ci chłopcy, których kiedys miałam to na pewno sie na nią zdecyduję. Starczy mi, ze w jednym palcu mam uszkodzony nerw i kilka niezbyt ładnych blizna na rekach.
Dodam też, iz absolutnie nie rozważałabym uśpienie takiego szczura, kastracja w tym przypadku jest dobrym wyjściem. Jeśli chcesz możesz poprosic swojego weta aby zaaplikował Twojemu szczurowi hormon jaki podaje się agresywnym psom, jest to pewne wyjście ale nie zawsze skuteczne. Gdy hormon nie pomoze wtedy pozostaje Ci juz tylko wykastrowanie go albo zaakceptowanie takim jaki jest, ze wszystkimi konsekwencjami.
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
Alices
Posty: 293
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 3:28 pm
Lokalizacja: Szczecin

RE: Ogromny problem, załamnie :(

Post autor: Alices »

Wykastruje go w takim razie, może się zmieni, przynajmniej mam taką nadzieję, że chociaż zmniejszy jego agresywność. Sam wybierze czy chce ze mną kontakt czy nie. Jeżeli nie przyniesie to efektów to po prostu załamie ręce i dalej będę z nim żyć tak jak do tej pory. W tym, ze już nie będę się narażać na kolejne ugryzienie skoro nie ma sensu, bo i tak nic nie pomaga :(.  
Póki co wierzę, że wszystko się ułoży i szczurek 'znormalnieje' :).
Będę powiadamiać o jego dalszych losach :)
Dziękuje za wsparcie, pomoc i nadzieję, która jeszcze jest :).
Niedługo i Maciuś Wam podziękuje, szczególnie IVIE za to, że pomogła nam znaleźć wspólny kontakt i rozwiązanie problemu :).
Jedyne co pozostaje to czekać, czekać i jeszcze raz czekać :)
Pozdrawiam i DZIĘKUJE :)



//Powodzenia i na przyszlosc nie zadawaj takich samych pytan w dwoch tematach.
limba81 mod
Ostatnio zmieniony wt lut 13, 2007 2:44 am przez limba, łącznie zmieniany 1 raz.
Maciuś [*] dożył zaledwie 2 lat...
Guci[*] dożył niecałych 9 miesięcy...
Zablokowany

Wróć do „Archiwum Główne”