Re: GUZ !!! Proszę o pomoc.
: ndz paź 28, 2012 2:23 pm
Bardzo dziękuję za wsparcie.
Chciałam sprostowac posta Szczurzycy.
Z początkiem 2011 roku zaadoptowałam Maję miała NIBY 3 miesiące i facet chciał się jej perfidynie pozbyc albo dac wężom na pokarm, więc ją zaadoptowałam, ale to nie było z tej strony szczury.org
Parę dni potem Maja urodziła mi kilka ślicznych kluseczek, szukałam pomocy oczywiście na szczury.org.
Nie byłam na to wszystko po prostu przygotowana, więc klatka też nie była zbyt wielka, mierzyła ok.80x80x50 (coś koło tego).
Ściółka to był granulat drewniany i był ZAWSZE rozłożony na 2/3 powierzchni klatki, bo 1/3 to zazwyczaj były szmatki czy ręczniczki aby maluchom było ciepło. Jeśli chodzi o karmę zgodzę się, że to nie była Versele Laga, ale NIGDY to też nie było badziewie typu Vita Craft, ale JR Farm czy Tima Rattima, chociaż najczęściej to pierwsze. Oprócz karmy szczurki zawsze miały suchy chleb, owoce, warzywa, białko czy też gerberki ITD. ITP.
Szczurki były na kontroli u weta i wszystko było bardzo dobrze. Z sierścią również nie było prolemu, nie mam pojęcia czego Szczurzyca tam się doszukała. Szukałam domków dla szczurków, większosc ludzi była z Krakowa lub z okolic, dlatego umówiliśmy się tak że Szczurzyca przyjedzie po szczurki i je tam porozdaje tym osobom co były chętne, zanim oddałam szczurki rozmawiałąm z tymi ludźmi, czytałam ich posty o ich szczurach dlatego wiem że szczurki poszły w dobre ręcę.
Parę szczurków oddałam w Katowicach, z niektórymi ludźmi mam do kontakt do dzisiaj i szczurki mają się dobrze.
Ja w owym czasie zostawiłam sobie właśnie jednego szczurka z miotu, była to Sisi. Sisi urodziła się z wadą przedniej łapki i była odrzucana przez rodzeństwo, tylko Maja ją akceptowała. Wydaję mi się, że Sisi była samotniczką, choc szczury to zwięrzęta stadne... to ona zawsze odstawała od grupy, ciągle w klatce były jakieś bójki między nią z jej rodzeństwem. Sisi ciągle trzymała się na uboczu albo siedziała po kątach z dala od swojego rodzeństwa... Gdy rodzeństwo słodko spało razem ze sobą, to Sisi spała sobie po drugiej stronie klatki. Dlatego postanowiłam, że tylko ją sobie zostawię i tak sobie żyła u mnie.
Ale była naprawdę ukochanym szczurkiem. Była przede wszystkim bardzo spokojna, nigdy nie zrobiła żadnej szkody, była bardzo przytulna...
Teraz mam nadzieję, że jest w Szczurzym Raju, że jest jej dobrze i że już nie cierpi i że nic ją nic nie boli, i że jest zdrowa.
Moje postanowienia na najbliższy czas:
Pozbierac się po stracie Sisi.
Nie adoptowac na razie żadnych szczurków. Nie chcę żeby podobna sytuacja się powtórzyła, że trzeba leczyc szczurka a funduszy brak na takie leczenie... Dlatego "najbliższego" towarzysza zamierzam zaadoptowac dopiero gdy skończę szkołę i będę na swoim.
I gdybym miała adoptowac to przynajmniej 2 szczurki.
Jeszcze raz chciałam wszystkim podziękowac za pomoc i za wsparcie.
Postaram się do końca listopada posprzedawac jeszcze parę rzeczy i odesłac Wam pieniążki .
Odzwiedzę forum na tygodniu albo w weekend.
Dziękuję.
Chciałam sprostowac posta Szczurzycy.
Z początkiem 2011 roku zaadoptowałam Maję miała NIBY 3 miesiące i facet chciał się jej perfidynie pozbyc albo dac wężom na pokarm, więc ją zaadoptowałam, ale to nie było z tej strony szczury.org
Parę dni potem Maja urodziła mi kilka ślicznych kluseczek, szukałam pomocy oczywiście na szczury.org.
Nie byłam na to wszystko po prostu przygotowana, więc klatka też nie była zbyt wielka, mierzyła ok.80x80x50 (coś koło tego).
Ściółka to był granulat drewniany i był ZAWSZE rozłożony na 2/3 powierzchni klatki, bo 1/3 to zazwyczaj były szmatki czy ręczniczki aby maluchom było ciepło. Jeśli chodzi o karmę zgodzę się, że to nie była Versele Laga, ale NIGDY to też nie było badziewie typu Vita Craft, ale JR Farm czy Tima Rattima, chociaż najczęściej to pierwsze. Oprócz karmy szczurki zawsze miały suchy chleb, owoce, warzywa, białko czy też gerberki ITD. ITP.
Szczurki były na kontroli u weta i wszystko było bardzo dobrze. Z sierścią również nie było prolemu, nie mam pojęcia czego Szczurzyca tam się doszukała. Szukałam domków dla szczurków, większosc ludzi była z Krakowa lub z okolic, dlatego umówiliśmy się tak że Szczurzyca przyjedzie po szczurki i je tam porozdaje tym osobom co były chętne, zanim oddałam szczurki rozmawiałąm z tymi ludźmi, czytałam ich posty o ich szczurach dlatego wiem że szczurki poszły w dobre ręcę.
Parę szczurków oddałam w Katowicach, z niektórymi ludźmi mam do kontakt do dzisiaj i szczurki mają się dobrze.
Ja w owym czasie zostawiłam sobie właśnie jednego szczurka z miotu, była to Sisi. Sisi urodziła się z wadą przedniej łapki i była odrzucana przez rodzeństwo, tylko Maja ją akceptowała. Wydaję mi się, że Sisi była samotniczką, choc szczury to zwięrzęta stadne... to ona zawsze odstawała od grupy, ciągle w klatce były jakieś bójki między nią z jej rodzeństwem. Sisi ciągle trzymała się na uboczu albo siedziała po kątach z dala od swojego rodzeństwa... Gdy rodzeństwo słodko spało razem ze sobą, to Sisi spała sobie po drugiej stronie klatki. Dlatego postanowiłam, że tylko ją sobie zostawię i tak sobie żyła u mnie.
Ale była naprawdę ukochanym szczurkiem. Była przede wszystkim bardzo spokojna, nigdy nie zrobiła żadnej szkody, była bardzo przytulna...
Teraz mam nadzieję, że jest w Szczurzym Raju, że jest jej dobrze i że już nie cierpi i że nic ją nic nie boli, i że jest zdrowa.
Moje postanowienia na najbliższy czas:
Pozbierac się po stracie Sisi.
Nie adoptowac na razie żadnych szczurków. Nie chcę żeby podobna sytuacja się powtórzyła, że trzeba leczyc szczurka a funduszy brak na takie leczenie... Dlatego "najbliższego" towarzysza zamierzam zaadoptowac dopiero gdy skończę szkołę i będę na swoim.
I gdybym miała adoptowac to przynajmniej 2 szczurki.
Jeszcze raz chciałam wszystkim podziękowac za pomoc i za wsparcie.
Postaram się do końca listopada posprzedawac jeszcze parę rzeczy i odesłac Wam pieniążki .
Odzwiedzę forum na tygodniu albo w weekend.
Dziękuję.