Strona 2 z 2

Re: Znerwicowany szczurek

: śr lip 02, 2014 6:56 am
autor: radioactive4
smeg pisze:I tak byłam w szoku, że wzięłaś trzeciego szczura, czytając temat o podejściu Twojego chłopaka do nich... Uważaj, żebyś za chwilę nie musiała im wszystkim na gwałt szukać domów, bo coś mu się nie spodoba
Raczej o to się nie obawiam, on znowu też taki nie jest, żeby zwierzątko wyrzucić. W życiu miał już wiele pupili i nigdy nie było takiej historii, żeby któres porzucił. Jedynie psa wzięła teściowa jak się wyprowadzała, bo na psa w wieku 13 lat to już trzeba łożyć pieniądze, znosić go ze schodów (u nas z 4 piętra), co dla niego jest fanaberią, rozdrabniac jedzenie, żeby to trzema zębami pogryzł.
I należy mu się zwrot honoru, bo w tym miesiącu rozliczył się ze mną za ściółki i weterynarza :P po tym jak zobaczył tamten temat. Postęp ;)

Z trzema maluszkami myślę, że wyrobię nawet sama, ale cztery...
Rozmawiałam wczoraj z Moim, on chce jeszcze czwartego, "Może nawet samca". "Kastracika?" "Niekoniecznie..." "Tyś jest głupi?"

Na razie nie szukam czwartego szczura po ogłoszeniach, gorzej jak on mi przyniesie jakiegoś ogona z jajcami ze sklepu zoologicznego...
smeg pisze:Najwięcej miałam 14 szczurów na raz (+zdarzały się tymczasy), tylko w 2013 roku pochowałam ich 10, z czego większość w wakacje - na raz umierały mi 1,5-roczne, 2-letnie, 2,5-letnie i 3-letnie szczury. Niby zachowałam odstępy w doszczurzaniu i różnicę wieku między nimi, a nie za wiele to pomogło. Więc wiem, co mówię, to była dla mnie masakra psychiczna i nie chcę już wracać do tak dużego stada.
Nie wyobrażam sobie tego...
Przemówiłaś mi chyba najbardziej dosadnie.

Re: Znerwicowany szczurek

: śr lip 02, 2014 10:22 am
autor: Kameliowa
Niestety w przypadku dużego stada, tak jest. Ja któregoś czasu miałam 10 małych na tymczasie i jakieś 12 swoich. Małcych nie chciałam zostawiać, nawet jednego, bo i tak stado miałam duże, w różnym wieku. Niestety w przeciągu roku, jak małe oddałam umarły praktycznie wszystkie moje, w mniej więcej miesięcznych odstępach. To jest naprawdę ciężka rzecz. Zanim się otrząśniesz po śmierci jednego, umiera następny.