Strona 19 z 19

Re: Maluty Hanki i Maćka

: pt lis 22, 2013 4:33 pm
autor: iwoncia8405
bardzo mi przykro :'(

Re: Maluty Hanki i Maćka

: ndz lis 24, 2013 7:00 pm
autor: Hanka&Medyk
Z radością donoszę, że niuniaki, które są u nas od środy, czyli Miotła vel. Mietka, LuxTorpeda (to jeszcze nic pewnego ;) ) i Teodora (mamuśka dziewczyn) ładnie się aklimatyzują, a X-treme Beauty od Zirrael (która chyba będzie nazywana Ciapką od ciapki na głowie) zaakceptowały bez wahania. Siedzą razem w klatce i dzielą hamaki w pełnej harmonii.

Re: Maluty Hanki i Maćka

: pn lis 25, 2013 3:13 pm
autor: IHime
Przykro mi z powodu Buby. :(
Dobrze, że macie te trzy nowe cuda (swoją drogą, zobaczyć bym chciała ;) ), po tych smutnych miesiącach potrzeba Wam trochę ożywczej radości.

Re: Maluty Hanki i Maćka

: pt maja 16, 2014 9:00 pm
autor: Hanka&Medyk
Heh, dziś nadszedł czas na odpuszczenie walki w imieniu Krówki. Z oddychaniem było coraz gorzej, chociaż aktywność, apetyt i przemiana materii zachowane. Dr Kuba zwierzył mi się po fakcie, że po przeczytaniu przed wizytą historii choroby bał się co zobaczy na wizycie... i podziękował mi za słuszną decyzję.
Od długiego, długiego czasu mieliśmy ropnie w płucach, leczone Rifampicyną (to chyba z rok już) i Summamedem, problemy krążeniowo-oddechowe leczone Prilium, Theospirexem i Encortonem, guz w pachwinie (teraz już był wielkości małej brzoskwini) - Parlodel, a od 3 tygodni stwierdzoną dodatkowo kardiomiopatię rozstrzeniową i arytmię - Vetmedin, dodatkowo Furosemid przy dusznościach.

Re: Maluty Hanki i Maćka

: pt maja 16, 2014 9:36 pm
autor: Eve
Przykro ale czytając cały przebieg leczenia z każdym słowem dalej wzrastała chęć powiedzenia że ukradliście naprawdę godne podziwu miesiące. .. wiadomo że zawsze jest za wcześnie .. ale najważniejsze że nie było "za późno "
to była :
Waleczna Mysza.

Re: Maluty Hanki i Maćka

: pn cze 23, 2014 7:36 pm
autor: Hanka&Medyk
Dawno mnie nie było, ale w sumie u szczurów taka sielanka, że nawet nie było o czym pisać :) Tylko ostatnio coraz częściej się z lubym zastanawialiśmy, czy aby na pewno mamy szczury, a nie krety, bo mój fotel z powgłębianego zrobił się potunelowany :p

A z gorszych wieści: Dzisiaj średnio przytomna po porannym trzykrotnym wybudzaniu alarmem w telefonie usłyszałam o 6:30 od lubego "Zabierz szczura do weterynarza, bo krew mu leci". Niewiele myśląc poleciałam do klatki i rzeczywiście, Piszczałka krwawiła z dróg rodnych, dość obficie. Domyłam się do końca, wzięłam Piszczałkę i Gniotkę (do towarzystwa i dogrzewania) na fotel, złożyłam przez net wniosek o urlop na żądanie, poszukałam lecznicy całodobowej i dając za wygraną zdecydowałam się na PV za parę godzin. Przekimałam się jeszcze z godzinę, żeby odkryć, że krwawienie szczęśliwie ustało, zadzwoniłam chwilę po 9. do PV, żeby uprzedzić, że przyjadę i po śniadaniu zebrałam 4 litery w troki.
Teraz już mysza siedzi w domu w izolatce po sterylce u dr Ani. Okazało się, że to krwiomacicze, a przy okazji doktor znalazła ropień na/w jajniku - poszedł na posiew. Na domiar złego właśnie się "skapnęłam", że nie mam już żadnego poidła... w związku z czym mysza dostała do jedzenia brzoskwinie pokrojone w małe kawałki, żeby chociaż cokolwiek mokrego miała... a jutro po pracy w te pędy do zoologicznego po wyposażenie.