Dawno nic nie pisałam na forum, ponieważ do ej pory wiedliśmy z naszym małym stadkiem sielnakowe życie...Jednak znów nadciągły ciemne chmury :/ W sobotę u naszej Doris zauważyliśmy krwawienie z pochwy, oraz wymacaliśmy guza w dole brzucha...
Po jednej z wizyt u weterynarza która nic tak na prawdę nie wniosła, drążyliśmy temat, a po rozmowie z Megi_82 z forum którs też mi pomogła, (za co jeszcze raz jej dziękuję :*) stwierdziłam że się nie poddam i będę szukać rozwiązań. Największym problemem jest fakt iż mieszkam w Holandii i cięzko jest tutaj o naprawdę dobrego specjalistę, który zna się na szczurach, a przy okazji stawki za zwykłą wizytę są niesamowicie drogie. My znaleźliśmy jednak szpital dla zwierząt przy uniwersytecie gdzie pracują najlepsi weterynarze w całej Holandii. W końcu zostaliśmy mile zaskoczeni kompetencją lekarzy - wykładowców. Najpierw przeprowadzono około pół godzinny wywiad, zbadano, zważono a potem na wziewce uśpiono Doris i zrobiono jej kilkanaście zdjęc RTG, oraz USG. Okazało się ze nasze słoneczko ma 5x5 cm guza który na pewno przyczepia się z jednej strony na macicy, dlatego najprawdopodobniej nastąpiło krwawienie, oraz w innym miejscu, choć tak naprawdę najwięcej okaże się dopiero po jej otwarciu...
Po rozmowie z lekarzem zdecydowaliśmy sie operować ją w przyszlym tygodniu... Bez operacji nie wiadomo ile pożyje a gdy guz zacznie rosnąc na pewno zacznie ją to boleć choc tak naprawdę to juz na pewno uciska na narządy wewnętrzne. Szanse są około 50-50, ale w tej sytuacji myślę że to jedyne wyjście, po prostu nie potrafię nie robić z tym nic, muszę się chwytać każdej szansy. Doris jest moim największym skarbem i nie mogę jej tak po prostu odpuścic...Nawet weterynarze powiedzieli ze jest wyjatkowa, nie uciekala, dala się badac, glaskac itd. W nagrodę gdy jechalismy do domu az lekarka kazala przyniesc dla niej jakieś owoce
Obawiam się tego całego zabiegu bo jednak guz jest duży i utrata krwi też będzie duża... Ale chyba najlepiej zrobić to póki Doris jest w miarę dobrej kondycji, je pije i biega normalnie, a niżeli pózniej zalowac.
Przy zabiegu będzie 2 chirurgów, + 1 osoba która będzie kontrolować utratę krwi, oraz +1 osoba pilnująca oddychanie. Mam nadzieję że wszystko skończy się dobrze...Jutro poznam termin zabiegu...
P.s - wszystkim którzy mieszkają w Holandii i chcieliby mieć zwierzęta radziłabym się zastanowić, ponieważ za samą diagnozę dziś zapłaciliśmy 390 euro, bijąc tym samym nasz osobisty rekord. Operacja oczywiście będzie kosztowałą drugie tyle albo i więcej, no ale niestety do pl nie mamy jak się udać w tej chwili...
Trzymajcie więc proszę kciuki za Doris ! Pozdrawiam :*