Półdzikie szczurki z Krakowa

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Re: Półdzikie szczurki z Krakowa

Post autor: merch »

Tak mi jeszcze przyszlo do glowy....
Szkoda ,ze wiecej osob sie nie zglosilo, zastanawiam sie czy klopoty z tymi szczurkami byly spowodowane charakterem tatusia, czy brake odpowiedniej socjalizacji czy moze te maluchy byly rozne i tylko z czescia sa takie klopoty.

W moim miocie nie bylo specjalnych problemow i zastanawiam sie czemu zawdzieczam to szczescie? Czy charakterowi dzikuski , ktora mi sie trafila- jest to szczur ktory oswoil sie rewelacyjnie , juz jako dorosly - ale od poczatku byla zupelnie nie agresywna, nigdy nie gryzla reki wsadzanej do klatki i to nawet calkiem obcych osob , ktore czasem ( jak wyjezdzalam ) sie nia opiekowaly.
Napewno dolozyla sie socjalizacja, ale z drugiej trony szczurki z tego miotu tez byly różne , niektóre od poczatku bardzo proludzkie i wyluzowane inne wymagaly troche wiecej pracy i zachowaly pewna ostroznosc (zwlaszcza w stosunku do obcych).

Do tych rozwazan dodam jescze przyklad szczura Margo z forum sps , ktory w ogole zostal oswojony jako dorosly, prawdopodobnie wrecz starszy juz szczur.
edur
Posty: 22
Rejestracja: czw gru 20, 2007 9:32 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Półdzikie szczurki z Krakowa

Post autor: edur »

Nie mam za bardzo możliwości, żeby przemieszczać się z klatką. Czasami jak siedzimy trochę dalej i dziewczyny zapomną, że jesteśmy to próbują wyjść, ale ja wtedy zaczynam się interesować i uciekają. Trochę się boję, że jak wyjdą to nie uciekną w popłochu do klatki tylko do pod kanapę, albo gdzieś...
Dziś dziewczyny dostały po kawałku marchewki i nawet przyszły po nią na brzeg klatki. Pociesza mnie to, że maleńkie postępy są. Czasami wpatrujemy się w siebie wzajemnie, ale o głaskaniu, a tym bardziej braniu na ręce mowy nie ma. Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy będę musiała zawieźć je do weterynarza np...
Osioł
Posty: 62
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 8:19 pm

Re: Półdzikie szczurki z Krakowa

Post autor: Osioł »

Maluchy były po 2 matkach ale nie sądzę żeby to miało jakiś znaczący wpływ bo obie szczurzyce były dosyć pozytywnie nastawione do ludzi, przynajmniej tak mi się wydaje po dość krótkiej obserwacji. No może jedna, starsza była bardziej nieufna al nie agresywna. Co do tatusia, mocno zdystansowany delikatnie mówiąc, zachowywał się jak Delira czyli skulony w kącie klatki, zero reakcji na moją obecność.
Możliwe że zawiniły tu geny ojca ale ja bym jednak większą rolę przypisała zupełnemu brakowi socjalizacji. Jak mi powiedział facet który Delirę wydawał do adopcji, "nie było czasu brać je na ręcę bo przecież ich tyle było". Teraz też zero zainteresowania ani na forum ani na mail. Szkoda bo prosiłam o namiary na innych właścicieli młodych.
Osioł
Posty: 62
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 8:19 pm

Re: Półdzikie szczurki z Krakowa

Post autor: Osioł »

Edur co tam u dziewczyn słychać?? Na allegro pojawili się bracia naszych dziewczyn, są do adopcji, przypuszczam że ktoś stracił cierpliwość do nich. Choć na aukcji nie ma słowa o agresji samczyków więc może one są ok ??? Napisałam do właścicielki ale wątpię żeby mi odpisała. Kontaktu z "hodowczynią" nadal nie mam a Ty??
Z Delirą już dużo lepiej, bierze smakołyki z ręki, wychodzi z gniazda na cmokanie. Udało mi się ją na ręce zabrać ;D Nadal jest strasznie czujna, boi się szmerów i ruchu. Rośnie wielka, już teraz jest większa od moich starych bab. Mam nadzieję że u Twoich dziewczyn też jakieś postępy są.
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Re: Półdzikie szczurki z Krakowa

Post autor: merch »

Tez napisałam , dostalam odpowiedź zaraz wkleje.
Zalezy mi, zeby te szczurki znalazly dobry domek, wyglądaja jak moje.
Natomiast niewątpliwie teraz trzeba poswiecic im duzo czasu i cierpliwosci.
Z tego co doczytalam faktycznie oprócz genow (bo wsrod dzikich szczurow tez sa rozne charaktery)wazna jest wczesna socjalizacja.


Witam!

Z chęcią odpowiem na Twoje pytania.

Zacznę od końca, bo to ułatwi odpowiedź na pierwsze pytanie. Otóż nie tyle chcę oddać zwierzaki, co robię to z konieczności. Od kiedy je mam z przyczyn niezaeżnych zmienił się mój tryb życia, tak że spędzałam z nimi za mało czasu. Przyznasz, że godzina rano i wieczorem to nie wystarczająco, prawda? (Jak na razie nie zapowiada się na wygraną w milionerach, muszę więc kontynuować robotniczy tryb życia i oddać szczury, którym nie jest u mnie dobrze. Ale masz rację - są przesłodkie i bardzo zabawne i niesamowicie inteligentne!)

Wzięłam je jak miały miesiąc, a ponieważ były 2 trudności z oswajaniem były o wiele większe. Odziedziczyły też znaczną pulę genów po swoim tatuśku i na początku gryzły rękę wkładaną do klatki. Teraz już tego nie robią. Nie mniej nie ryzykuję wzięcia ich na rękę, choć mam wrażenie, że może to być tylko kwestia dłuższego przyzwyczajenia. Kiedy były małe wypuszczałam je, co rujnowało pokój, bo gryzonie nie miały zamiaru wracać do klatki (ale to też jak miały ok 1 miesiąca). Potem - ok 5 miesiąca życia nauczyły się otwierać klatkę, ale bały się otoczenia i nie uciekały tak jak kiedy były młodsze. Ponieważ dużo jeżdżę po Polsce musiałam je pakować w transporter i trzymać w pociągu. To wymagało podstępu, bo niechętnie puszczają klatkę. Ciasne pudełko z łakociami załatwiało sprawę.

Jeśli chodzi o szczurze strony byłabym Ci wdzięczna. Ogłosiłam się co prawda na [ciach!] ale to wszystko:)
Reklama wycięta. /Agata
Osioł
Posty: 62
Rejestracja: ndz lis 05, 2006 8:19 pm

Re: Półdzikie szczurki z Krakowa

Post autor: Osioł »

Dzięki merch. Ja też już mam kontakt z właścicielką tych chłopaków. Jej opis tylko potwierdza to co już sama wiem, szczury były karygodnie zaniedbane jeśli chodzi o kontakt z człowiekiem. Ze wszystkich szczurków z tego miotu jakie znam wychodzi na to że moja Delira jest najbardziej oswojona. Możliwe że sporo pomogły w tym moje dorosłe, niesamowicie proludzkie panny heh no i duuużo cierpliwości i samozaparcia z mojej strony ;)
edur
Posty: 22
Rejestracja: czw gru 20, 2007 9:32 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Półdzikie szczurki z Krakowa

Post autor: edur »

Powiem szczerze, że mnie też od czasu do czasu chodzi po głowie pomysł, żeby je komuś oddać, ale nie dlatego, że mi się znudziły, tylko dlatego, że oddałabym je wyłącznie osobie która ma dużo większe doświadczenie i lepiej by sobie z nimi poradziła, dzięki czemu byłoby im lepiej...
Kontaktu z panią z Krakowa nie mam. Nie wysłałam jej obiecanych fotek. Na razie się nie upomina...

U dziewczynek jest chyba nieźle. Jestem dumna z tego, że nauczyłam je zabawy w "daj mi smakołyk".
Podchodzą do brzegu klatki, a czasami schodzą na parter i wychylają główki, żeby dostać jakiegoś suchara. Biorą w ząbki bardzo delikatnie i nie uciekają, tylko wrzucają go pod nogi i wyciągają pyszczki po następny. Zaczęłam im dawać nawet bardzo małe ziarenka słonecznika i było grzecznie :] Tylko dziś jedna się rozpędziła i prawie wciągnęła mi palec. Na szczęście zdążyłam odsunąć..
Sporo się na siebie patrzymy. Siedzę jakiś metr od klatki. Laski wychodzą z legowiska. Kładą się. Spuszczają mordkę. Póki nie szuram zbyt głośno i nie robię gwałtownych ruchów gapimy sie na siebie, a ja do nich gadam ;-)
Są coraz bardziej ciekawskie i częściej wychylają się z klatki w naszej obecności, ale ciągle się boją i są bardzo ostrożne.
O dotykaniu na razie nie ma mowy. Ostatnia próba, sprzed tygodnia, zakończyła się krwawo :]
edur
Posty: 22
Rejestracja: czw gru 20, 2007 9:32 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Półdzikie szczurki z Krakowa

Post autor: edur »

edur
Posty: 22
Rejestracja: czw gru 20, 2007 9:32 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Półdzikie szczurki z Krakowa

Post autor: edur »

Nowości z obozu dzikusów są raczej nieprzyjemne. Tydzień temu przeprowadziliśmy się, w związku z czym musieliśmy przenieść maluchy do mniejszej klatki - drucianej (do tej pory mieszkały w wielkiej klatce-szafce dla 4-5 szczurów). Po przeprowadzce małe szybko znalazły sobie na górze przytulny kącik i siedziały w nim cały dzień, uciekając na nasz widok, brykając w nocy - czyli nic szczególnego. Wczoraj podczas codziennego przekupstwa jedzeniem odbiło im. Zaczęły rzucać się na pręty w naszą stronę, próbować je gryźć, strasznie fukały na nas, nie chciały jeść. Zdarzyło się to po raz pierwszy odkąd są z nami. Co dziwne całą akcję zaczęła ta spokojniejsza, druga się przyłączyła po tym jak zjadła kilka kąsków. Wydaje mi się, że one po prostu bardzo chcą wyjść. Mają mniej miejsca. Ale jak mam wypuścić nieoswojone szczury? Tym bardziej w mieszkaniu w którym trwają jeszcze końcowe prace remontowe... Nie wiem co mam zrobić żeby im ulżyć. Przed przeprowadzką były bardzo duże postępy. Wychodziły z klatki (grzecznie i bez fukania) na kanapę pokonując ponad metr żeby dostać coś smacznego, na dodatek dawały się przy tym trochę poczochrać. No i cóż ja mam zrobić?
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Re: Półdzikie szczurki z Krakowa

Post autor: merch »

Na pewno zagwarantowac wieksza klatkę.
Byc moze o stres zwiazany z remontem tak na nie zadziałał....
Ale ak na prawde to co piszesz jest dla mnie tak dziwne, ze az nie do uwierzenia...
edur
Posty: 22
Rejestracja: czw gru 20, 2007 9:32 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Półdzikie szczurki z Krakowa

Post autor: edur »

Dlaczego tak bardzo dziwne? Wiedziałam, że przeprowadzką pogorszymy stan rzeczy, ale nie sądziłam, że aż tak. Klatka jest wystarczająco duża na dwa szczury, obecnie większej mieć nie możemy.
Dziś w ciągu dnia grzecznie jadły ode mnie kisielek z łyżeczki, ale teraz (wieczorem) jedna już się rzuciła na kraty w moją stronę. Może można dać im coś na uspokojenie? Można?
Nakasha
Posty: 5397
Rejestracja: wt sty 04, 2005 7:14 pm
Numer GG: 4379189
Lokalizacja: Białystok - Kuriany
Kontakt:

Re: Półdzikie szczurki z Krakowa

Post autor: Nakasha »

Można dać herbatkę z melisy. Ale to nie zastąpi dobrego, cierpliwego oswajania ;).

Jednak lepiej będzie, jeśli będziecie je wypuszczać i oswajać dalej. Chociażby w łazience, lub w niewielkim szczuroodpornym pokoju, który można zamknąć.

Takie mocne reakcje nie są częste, będę trzymać kciuki, żeby szybko minęły ;).
Z nami: Ganix, Yetta, Inari, Cerridwen, Ceres Ciel i dziczek Włóczykij
Za TM: 88 szczurzych duszyczek

Obrazek
Awatar użytkownika
ButterFlyNeko
Posty: 15
Rejestracja: ndz lis 30, 2008 11:54 am
Lokalizacja: Kraków/ Mysłowice

Re: Półdzikie szczurki z Krakowa

Post autor: ButterFlyNeko »

Też miałam półdziką szczurzycę od pana z Krakowa. Był to mój pierwszy szczur i za bardzo nie wiedziałam jak do niej podejść, mieszkałam na dodatek w akademiku co tylko dokładało mi problemów (wiem, że jeden z moich kolegów również miał szczurka od tego 'hodowcy'). W końcu po 3 miesiącach naprawdę straciłam nadzieję na oswojenie jej. Jej zachowanie nie zmieniało się nic a nic: gryzła (mocno jak cholera, kiedyś przegryzła nawet skórzaną rękawice i wjechała mi w palec zębami na głębokość 1 cm), uciekała, wygryzała sobie łapki po same łokcie ze stresu. Przy czyszczeniu klatki musiały mi asystować 2 osoby, bo inaczej nie dawałam rady (moja mama i chłopak). Nie mogła też siedzieć w normalnej klatce z krat, bo pod wpływem odgłosów i zapachów cały czas biegała znerwicowana po niej, nie spała nawet przez chwilę. Była czujna nawet, kiedy ktoś siedział w pokoju obok. Mogła siedzieć spokojnie jedynie w plastikowym transporterze. Strasznie się czułam oglądając ją w ten sposób. Moja mama na początku stwierdziła, że nie będzie siedzieć w jednym pokoju z tym obrzydliwym stworem, później jednak cały wolny czas poświęcała Shakirze ( tak ją nazwała). Zakochała się w niej i poświęcała jej po kilka godzin dziennie. Opowiadała jej jak minął jej dzień i w ogóle. Tak minęły kolejne 3 miesiące. Mama szczerze się cieszyła, bo dała radę ją pogłaskać bez ugryzienia, co jednak nie trwało długo. Kiedyś wróciłam wieczorem do domu i zastałam mamę zapłakaną. Okazało się, że Shakira jednak ją ugryzła, a mama nie płakałą z powodu bólu lecz zawodu. W końcu jednak szczurzyca otworzyła w nocy pojemnik i uciekła, a w związku z tym, że mieszkam w domu jednorodzinnym (w okolicach lasów) nie odnalazłam jej. Uciekła wiosną i mam wielką nadzieję, że przez ten czas udało jej się przystosować.
" The Closer You Get To The Light, The Greater Your Shadow Becomes"
Kingdom Hearts
Nakasha
Posty: 5397
Rejestracja: wt sty 04, 2005 7:14 pm
Numer GG: 4379189
Lokalizacja: Białystok - Kuriany
Kontakt:

Re: Półdzikie szczurki z Krakowa

Post autor: Nakasha »

ButterFlyNeko, to bardzo przykra historia. Aż taka agresja zdarza się rzadko, a jeśli szczurki z domieszką genów dzikusów są konsekwentnie oswajane od małego, istnieje duża szansa, że nie będą agresywne ;).
Z nami: Ganix, Yetta, Inari, Cerridwen, Ceres Ciel i dziczek Włóczykij
Za TM: 88 szczurzych duszyczek

Obrazek
Awatar użytkownika
ButterFlyNeko
Posty: 15
Rejestracja: ndz lis 30, 2008 11:54 am
Lokalizacja: Kraków/ Mysłowice

Re: Półdzikie szczurki z Krakowa

Post autor: ButterFlyNeko »

Wiem, dlatego mam żal do siebie, bo może właśnie mój brak doświadczenia przyczynił się do tego co się stało. Jednak Shakirze mogę podziękować za to, że jeśli chodzi o podejście do ogonków nauczyła mnie strasznie dużo. W związku z tym, że była taka wrażliwa, teraz wiec czego unikać i czego nie robić, bo dla moich pupili też jest to przerażające lub nieprzyjemne.
" The Closer You Get To The Light, The Greater Your Shadow Becomes"
Kingdom Hearts
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”