Szajbus i Akira

Miejsce dla tych, których już z nami nie ma...

Moderator: Junior Moderator

martwa
Posty: 616
Rejestracja: pt paź 03, 2003 1:53 pm
Kontakt:

Szajbus i Akira

Post autor: martwa »

..Szajbus był moim pierwszym szczurem, po szeregu innych zwierząt różnej maści, i całym sobą dowiódł tego, iż nic ponad szczury..

http://martwa.iport.sm.pl/beauty/galeri ... index.html

..rodzice ofiarowali mi go w prezencie, gdy był już całkiem spory, ponoć odebrali go od dzieciaków, które go nie chciały; od początku były z nim problemy, całą skórę wraz z ogonem miał pomarańczową i drapał się zawzięcie do krwi, toteż cały był w strupkach; chodziłam regularnie do weterynarza, który zalecił kąpiele w specjalnym preparacie, ktory jednak nic nie pomógł, skóry nie dało się doczyścić, a szczurkowi nie przynosiło to ulgi bo nadal się drapał; pewnego dnia, po półtora roku, umarł, wyglądało, jakby we śnie;
..był indywidualistą, stronił od kontaktu z ludźmi, leniwy do granic możliwości, bardziej niczym rozpieszczony pers, niż szczurzysko, ale kochałam go, ponieważ był niezwykły i takim go zapamiętałam..

http://martwa.iport.sm.pl/beauty/galeri ... index.html

..Akira była bardzo wyczekiwanym szczurkiem, na drugie imię miała Wild Foot Of Wind, a wszystko przez jej początkową wrażliwość na wszelki ruch i dźwięk, pełna wdzięku i prędka jak mało kto; dostałam ją na urodziny od rodziców, bodajże czternaste, bądź piętnaste, żyła trzy lata aż do 11.07.03, czyli do sierpnia tych wakacji, kiedy to wróciłam z 4dniowego wyjazdu, i zastałam ją z ogromnym guzem na łopatce i zmartwiałą łapką; począwszy od tego dnia, przez następny tydzien ciągłych wizytacji u weterynarza, codzień płakałam widząc jak się męczy; byłam u czterech różnych weterynarzy tej samej kliniki 24/h, żaden nie wiedział co to jest, czy to krwiak, czy guz, bo mała nie chciała się dać do rentgena; miała kurację antybiotykową, ciągłe punktacje, bo z guza sączyła się krew; pamiętam, jak doktor nakłuła guza, stwierdziła, że krew krzepnie, dała zastrzyk i kazała mi jechać do domu, z tym, że krew nie krzepła, a akira krwawiąc leżała rozłożona na pięterku, a ja ryczałam myśląc, że to już koniec; któregoś dnia, gdy antybiotyk nie skutkował, zdecydowaliśmy się na operację; pamiętam, jak wprowadzałam ją w narkozę, gdy pełna ufności położyła mi się na nogach, przyjęła zastrzyk, zaczęła kiwać głową w obie strony i skurczyła się by zasnąć z otwartymi oczami; czułam się strasznie winna, że zgadzam się na taką krzywdę; następnego dnia wykonałam telefon do kliniki, okazało się, że nie był to krwiak do usunięcia, tylko bardzo rozbudowany guz, a akira nie była dość silna żeby przeżyc narkozę; dostałam ją spowrotem w pudełku po butach..
..była cudowna, pełna gracji i z mądrością w oczach, stuprocentowo ufna, łaknąca miłości i potrafiąca ją odwzajemnić, gdy wtulała główkę w moją dłoń mrużąc oczy, bardzo za nią tęsknię :cry:

..no :(
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2004 3:52 am przez martwa, łącznie zmieniany 1 raz.
czasami po prostu brakuje kamieni
niemfa
Posty: 210
Rejestracja: czw maja 29, 2003 5:34 pm

Szajbus i Akira

Post autor: niemfa »

Tak mi przykro... SZczurki piekne...i napewno byly superowe skoro z taka czuloscia o nich piszesz...ale nie martw sie tym ze one odeszly..wspominaj te najcudownijsze chwile przezyte z nimi
Amantium Irae Amoris Integratio Est...
PALATINA

Szajbus i Akira

Post autor: PALATINA »

:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Łączę się z Tobą w cierpieniu, zwłaszcza że sama czekam na uśpienie trzech szczurków :cry: :cry: :cry:
Myszka ma teraz 2 lata i 7 miesięcy. Ma lekki niedowład tylnych łapek i guz na sutku. Wygląda jak żywy trup - taka chuda i z bardzo przerzedzonym futerkiem. Jednak nadal czuje się dość dobrze, więc czekam...
Majeczka ma niecałe dwa lata. Jest już po jednej operacji wycięcia guza, ale teraz ma kolejny. Pierwszą operację źle zniosła - wygryzła sobie szwy i miała alergię na antybiotyk, więc zdecydowałam sie, że tym razem nie będę jej ciąć.
Tylko że guz jest już wielkości orzecha włoskiego, wisi jej na łapce, ale poza tym szczurka czuje się dobrze i zachowuje się normalnie. Znów kusi mnie operacja, ale boję się kolejnego rozczarowania, gdy za kilka tygodni po zabiegu znajdę kolejny guz...
Nie wiem, co robić...
Paskuda - to właściwie szczur mojej koleżanki, ale mieszkamy razem, a w dodatku Paskuda to córka mojej szczurki... Też ma nawotwór...

:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
martwa
Posty: 616
Rejestracja: pt paź 03, 2003 1:53 pm
Kontakt:

:(

Post autor: martwa »

..dobrze cię rozumiem, sama nie wiem czy następnym razem, Boże uchowaj, zdecyduję się na operację guza..
..więcej wycierpiała się na wizytacjach u lekarza, np. gdy poszłyśmy do rentgena, najpierw chłopak, wyglądający na praktykanta, zdjął ze stołu kota z łapą obdartą ze skóry, szybko przetarł stół szmatą i zabrał się do unieruchomienia Akiry, próbował za ogon, za uszy, za skórę na karku, ale mała się nie dała, toteż robili jej wieczne punktacje, czyli nakłuwanie guza, traciła krew, co doprowadzało do skrajnego wycieńczenia organizmu, nie mówiąc już o kuracji antybiotykowej i o samym, codziennym z resztą, stresie..
..nie umiem ci doradzić, następnym razem chyba oszczędzę szczurkowi tych nieprzyjemności, jeżeli guzek będzie naprawdę duży a szczurek stary, i pozwolę mu dogorywać w domu, w ciszy i spokoju, chociaż to przykre.. :cry:
czasami po prostu brakuje kamieni
ODPOWIEDZ

Wróć do „Odeszły...”