RE: Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Miejsce dla tych, których już z nami nie ma...

Moderator: Junior Moderator

Awatar użytkownika
'Asia
Posty: 710
Rejestracja: pt maja 27, 2005 9:44 am
Lokalizacja: Poznań

Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Post autor: 'Asia »

W związku z problemami na forum oraz moimi własnymi, a także tym że zawsze takie rzeczy jestem w stanie napisać dopiero po paru dniach ochłonięcia - piszę dopiero dziś, choć stało się to już 5 dni temu...

Lola [*][*][*] XX.04.2004 - 12.01.2007 [/b]

Lola to najpiękniejszy, najcudowniejszy i najukochańszy Aniołek jaki zjawił się dotąd w moim dwudziestojednoletnim życiu...
Była moim pierwszym ogonkiem... Gdy skończyła pół roku wzięłam również Żabkę, po długiej walce w domu, aby Lola miała towarzyszkę, jednak wszelkie próby ich łączenia kończyły się tragicznie... Dosłownie (lejąca się krew to mało...)... No cóż - stwierdziłam że tak czasem się zdarza i dziewczęta miały osobne klatki...  Niecałe 2 miesiące temu Żabka odeszła po trzytygodniowej walce z chorobą...  :( Choć była dużo młodsza... Lola jednak zawsze była silniejsza...

Ale zacznę od początku. Lolę wzięłam z zoologika. Maluśkiego sklepiku, który niedługo potem przestał istnieć... Nie miałam wtedy dużego pojęcia o szczurkach, jedynie trochę "książkowe", dopiero później odkryłam to forum. Moja przyjaciółka wzięła siostrzyczkę Loli i często razem odwiedzałyśmy się. Dziewczyny były zadowolone i my także - patrząc jak się razem bawią i śpią :)
Niunia (szczurka kumpeli) odeszła w sierpniu zeszłego roku...

Lola na samym początku była bardzo strachliwa... Ciężko było mi do niej dotrzeć... Choć ufała mi, zasypiała na rękach, kolanach, pod bluzą, to jednak na każdy odgłos reagowała ze strachem. Otaczałam ją więc miłością, czułością i każdą chwilę poświęcałam na to by malutka coraz bardziej się oswoiła. Chodziłyśmy razem po prostu wszędzie. Jeździłam z nią do znajomych, rodziny, chodziłam po parku, po mieście, po prostu była ze mną non-stop. Szybko całkowicie wyzbyła się strachu i stała się bardzo przyjacielska i ufna do obcych nawet ludzi. Nigdy przed nikim nie uciekała, nie bała się...
W domu była przeciwieństwem Żabki. Podczas gdy Żaba całymi dniami pędziła po pokoju i rojbrowała jak tylko mogła ( :) ) - Lola poświęcała na to dużo mniej czasu (choć pod względem rozjbrowania wcale nie była gorsza od Żaby :) ). Natomiast więcej czasu spędzała na pieszczotach i zabawach ze mną... To był niesamowity pieszczoszek, mój kochany przytulaczek. Czasem spała ze mną w łóżku. Tak jak i tej ostatniej nocy... :(:(:(

Choć Żabkę oczywiście też kochałam, to jednak Lola była ze mną dużo mocniej związana... To była jakaś magiczna więź... Nie wiem jak to Wam wyjaśnić, moze część z Was rozumie co ja mam na myśli... Ja ją po prostu kochałam jak żadnego innego zwierzaka na świecie i czułam jakby że ona też mnie kocha... Gdy było mi smutno, gdy płakałam, ona zawsze wiedziała... Zawsze wtedy przychodziła i lizała mnie po rękach, zlizywała mi łzy, wtulała się do mnie, bo wiedziała że to uwielbiam...
Ona w pewien sposób jakoś mnie zmieniła... Sprawiła że stałam się szczęśliwsza, że czułam że dla pewnego małego stworzonka jestem całym światem...
Fascynacja Lolą nigdy mi nawet odrobinkę nie zmalała... Mogłam całymi dniami wgapiać się w nią, bawić, pieścić... Nawet po 2 latach... Gdy ją widziałam od razu robiłam się weselsza... Gdy jej dłużej nie widziałam tęskniłam i myślałam czy nie jest jej smutno samej... Gdy przychodziłam do domu i otwierałam klatkę ona biegła najpierw w podskokach do mnie...

Niestety szczęście nie trwało długo... :'((
We wrześniu zeszłego roku pojawił się guz... Ponieważ malutka miała wtedy 2 i pół roku operacja była ryzykowna... Na dodatek długo szukałam kompetentnego weterynarza, który by ją operował... W końcu 29 września 2006 Lola przeszła operację... Diagnoza - guz sutka, włókniak, niezłośliwy. Przez cały zabieg drżałam po prostu i zalewałam się łzami... Bałam się o nią... Na szczęście wszystko przebiegło pomyślnie, choć malutka dość ciężko wybudzała się po operacji... Po paru jeszcze komplikacjach potem Lola szybko wróciła do siebie...
Niestety - prawie 1,5 miesiąca później kolejny guz sutka, między nóżkami :( Nie mogłam zrobić nic innego jak tylko pozwolić jej po prostu żyć już z tym guzem do końca i być przy niej otaczając miłością i opieką... Lola była już wtedy strasznym śpiochem- całymi dniami spała w moim łóżku pod kołderką. Zrobiła się jeszcze potulniejsza i bardziej kochana niż kiedykolwiek... Nie psociła już, mało biegała,ale nadal uwielbiała moje pieszczoty...
Im bliżej Gwiazdki tym gorzej było  :(:(:( Bałam się że opuści mnie już w Boże Narodzenie :( :( Lola zaczynała już mieć problemy z równowagą, z chodzeniem, była bardzo słabiutka... Przeszłyśmy już tylko na gerberki (do ulubionych należał indyk oraz jarzynki z cielęcinką), jogurty, rozdrobnione owoce + betaglukan. Pod koniec grudnia Lolinka właściwie potrzebowała mnie już we wszystkim... Nie miała już siły umyć się... Musiałam ją myć co jakiś czas, gdyż często miała brzusio od siuśków, lub rozpłaszczone kupki przyklejały jej się do ogonka  :( Musiałam ją też poić ze strzykawki gdyż z poidełka nie miała juz siły :( Jadła jednak sama i to z dużym apetytem... Ostatnie 3 tygodnie spędziłam z nią każdą chwilę, nie spałam po nocach, czuwając przy niej, zaczęłam opuszczać zajęcia :( :( :( :( :( :(
Przez te 3 tygodnie, choć myślałam że to już niemożliwe, pokochałam ją jeszcze bardziej niż kiedykolwiek, a ona mi marniała w oczach...
Na początku stycznia pojawił się drugi guz... :( Przy odbycie...

Jeździłyśmy non-stop na zastrzyki. Wet dawał mi cień nadziei, choć nie wiem teraz czy mnie po prostu nie naciągał zwyczajnie  :| Ale gdybym nie jeździła z nią - nie darowałabym sobie tego nigdy... Dwa dni przed swym odejściem miała przycinane ząbki bo okazało się że ma duzo za długie i bardzo jej przeszkadzały (jak ja mogłam tego wcześniej nie zauważyć... :( :( )

W nocy przed odejściem mego aniołka rozmawiałam z Elly na gadu. Obawiałam się o Lolkę bardzo mocno  :( Potem umyłam jeszcze Lolce brzuszek i zadek (oczywiście czytałam na forum jakimi środkami można to robić). Gdy kładłam się spać, wzięłam Lolka do łóżka. Położyłam ją w jej kącik gdzie czasem ze mną spała i przykryłam żeby miała cieplutko. Następnego dnia obudziłam się w południe. Odkryłam Lolkę i spała jak zwykle - na boczku z wyciągniętymi rozprostowanymi łapkami przy pyszczku i podkurczonymi nóziami... Miała zamknięte oczka, nigdzie żadnej porfirynki... Była jeszcze cieplutka, jednak... SERDUSZKO JUŻ JEJ NIE BIŁO :'-(((
To był taki straszny moment... Musiała odejść krótko przed moim przebudzeniem... Tyle tygodni walki, tyle poświęceń, starań... Tyle miłości jej oddałam, a teraz... czuję jakby odebrano mi kawałek serca :'(( Choć wiem że taka jest kolej rzeczy to wciąż nie mogę się z tym pogodzić :'(( To dla mnie cios, choć malutka długo przygotowywała mnie na swoje odejście... Z Żabką było o tyle gorzej, że choć była mocno chora to nigdy nie spodziewałabym się że właśnie wtedy odejdzie... Na dodatek odeszła cierpiąc, z otwartymi oczkami, krewką na bródce i brzusiu :'(((
Lolka odeszła pięknie... W śnie, bez cierpienia, spokojnie i po cichu :'((( Takiej śmierci dla niej chciałam właśnie... Gdy już nie żyła wciąż jeszcze była taka śliczna... Cały dzień się w nią wgapiałam zalewając się łzami. Wyglądała jakby spała tak jak zwykle...
Mam nadzieję że pamięta że ją bardzo kocham i że jest teraz szczęsliwa za tęczowym mostkiem... Pochowana została w niedzielę, bo w piątek ani w sobotę nie mogłam się pozbierać do tego...

Choć minęło już kilka dni wciąż odruchowo idę do kuchni szykować jej jedzonko o tej porze co codziennie i dopiero po chwili się orientuję...

Choć cieszę się że pięknie odeszła, że już nie cierpi, to ja ciągle cierpię... Z tęsknoty... :( I pewnie jeszcze długo będę...

Dziękuję wszystkim którzy zechcieli to przeczytać... Wybaczcie że jak zwykle się rozpisałam ale o niej nie potrafię napisać w kilku słowach... :(:(:(

Muszę również gorąco podziękować wszystkim, którzy pomagali mi przy Loli wsparciem psychicznym, bądź cennymi radami, w szczególności: Esti, Krwiopijka, merch, limba81, Nisia, Elly - dla Was wielkie DZIĘKUJĘ :* A jeśli kogoś jeszcze pominęłam to bardzo przepraszam :( i również dziękuję Wam...


Lolinko, śpij spokojnie mój Aniołeczku...
[*][*][*]
Bardzo Cię kocham i zawsze bedziesz w moim serduszku...

LOLA XX.04.2004 - 12.01.2007 [*][*][*][/b]

------

Jeszcze tylko przybliżę Wam Lolkę w kilku moich ukochanych fotkach:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tu jest 3-minutowy zabawny filmik z Żabą i Lolą w rolach głównych (i jedynych :) ):
>>>Obejrzyj moje szczurki<<<

A jakby jeszcze ktoś zechciał poświęcić chwilkę na zapalenie świeczki byłabym bardzo wdzięczna... 
Ostatnio zmieniony ndz sty 21, 2007 3:27 am przez 'Asia, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Aniołki: Lola (*), Żaba (*), Maja (*), Zuzia(*), Mela(*), Marie (*) ;(( Pamiętam... >>ZOBACZ<< Aktualnie: pustka w sercu i pusto w klatce... ;(
marjetka
Posty: 48
Rejestracja: czw maja 04, 2006 11:21 am

Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Post autor: marjetka »

Bardzo pięknie to wszystko opisałaś!!! Twoje szczurunie miały szczęście, że do Ciebie trafiły. Bądź pewna, że pomimo choroby, Loli było u Ciebie bardzo dobrze!!! Zwierzaki bardzo dobrze wyczuwają, że się kocha... Czasem trzeba podjąć trudną decyzję, wybrać jakieś mniejsze zło... Musiałaś wybrać, czy iść z szczurką na ponowną operację, czy nie... Ja zmagałam się z podobnym problemem. Kiedyś miałam szczurkę Kasię. Miała operację na guza sutka. Żyła po niej jeszcze 8 miesięcy (dożyła prawie 2 lat), a potem nagle okazało się, że ma wewnętrzne przerzuty. Odeszła sama, ale to bolało, że musiała odejść w ten sposób :( Też ją pod koniec z siostra karmiłyśmy, poiłyśmy, myłyśmy... Watni dzień przez utratą świadomości (po utracie jej szybko odeszła) polizała mnie jeszcze (choć to moja siostra była dla niej bardziej ulubioną opiekunką), jakby chciała powiedzieć 'dziękuję, ze mnie przyniosłaś'. Kasię wspominałam już gdzieś na forum - wychowała 1 miot dzieci (14), kupiłam ją, bo dowiedziałam się, że ktoś ją oddał do sklepu (jak zabakę...)...

Straciłam już 2 szczurki, więc wiem, że to boli... One cały czas sa w moim sercu, ale teraz jestem o nie spokojna, bo nie chorują i niczego im nie brakuje. Bawią się na ogromnej zielonej łące, mają plac zabaw i mnóstwo smakołyków...
Trzymja się!!! Nie jesteś sama!
Za Tęczowym Mostem: Kubuś, Kasia, Kajtuś, Maciuś, Pimpuś (aka Pipuś)
Awatar użytkownika
Elly
Posty: 1127
Rejestracja: ndz sty 29, 2006 2:22 pm

RE: Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Post autor: Elly »

Aśku :przytul: wiem, ze sie dzielnie trzymasz.. Lolinek na pewno teraz jest szczęsliwy za Tęczowym Mostkiem i biega z resztą naszych aniołkow... Odeszła w piękny sposob, a do tego byla przy Tobie.
Piękny wiek jak dla szczura, prawie 3 lata..
To zawsze wielki bol jak nasi przyjaciele odchodzą, a taka jest kolej rzeczy :(

:przytul:

['] ['] ['] dla Lolinka..
Moje stadkoEliza, Korek i Gina :D || Za Tęczowym Mostem: Pysia, Mary Jane, Dee Dee, Masza, Greta, Wujuś (Karmel)[']
Awatar użytkownika
'Asia
Posty: 710
Rejestracja: pt maja 27, 2005 9:44 am
Lokalizacja: Poznań

RE: Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Post autor: 'Asia »

marjetko! Dziekuje za to co napisalas! Az zakrecila mi sie znowu łza w oku jak przeczytałam Twój post...
Chciałabym wierzyć że dałam moim kluseczkom naprawdę wszystko czego potrzebowały... Ale wiem że popełniłam wiele błędów... :( Wciąż męczą wyzuty sumienia - że może mogłam, jak sugerowali niektórzy na forum, wcześniej pomyśleć o ukróceniu cierpień Lolki (nie mówiąc już o Żabce - tego nie mogę sobie darować... ale ja wierzyłam tak mocno że ona jednak wyzdrowieje... :( :( :( ), potem znowu myślę że może lepiej że odeszła jednak w ciepełku, na znanym terenie, w moim łóżku, w śnie, tak jak dla niej marzyłam... I wciąż miotają mną myśli jak powinnam postąpić... :(

Jednak jedno co jest pewne, to to że bardzo kochałam i kocham wciąż w pamięci i w sercu moje szkraby i bardzo chciałam dać im wszystko co było im potrzebne... Mam nadzieję że to czuły...

Elluś... Ty byłaś przy mnie duchowo kiedy traciłam Lolkę... :( Wiesz że wiele to dla mnie znaczy i jeszcze raz dziękuję Ci :*

PS. Trochę zmodyfikowałam tamten post, tzn. dodałam jeszcze podziękowania osobom które dużo mi pomogły w sprawie Lolki i nie mogę przecież zapomnieć o tym, bo nie wiem co bym bez Was zrobiła... :* (zmieniłam też niedziałające emotikony...)

Lola [*][*][*][/b]
Ostatnio zmieniony ndz sty 21, 2007 3:57 am przez 'Asia, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Aniołki: Lola (*), Żaba (*), Maja (*), Zuzia(*), Mela(*), Marie (*) ;(( Pamiętam... >>ZOBACZ<< Aktualnie: pustka w sercu i pusto w klatce... ;(
Awatar użytkownika
Guślarka
Posty: 1124
Rejestracja: czw sty 05, 2006 12:47 pm
Lokalizacja: Krosno

RE: Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Post autor: Guślarka »

[*] dla Loli... Śledziłam Twój temat i wiem, jak dużo z nią przeszłaś. Musiałaś ją naprawdę bardzo, bardzo kochać... I pamiętaj - to, co kochamy, nigdy nie odchodzi...
"Dawno, dawno temu..."

Jedna z nielicznych osób nie chorujacych na GMR.
lenalove
Posty: 557
Rejestracja: wt sty 31, 2006 10:07 pm

RE: Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Post autor: lenalove »

doskonale rozumiem co czujesz... Identycznie czułam gdy odeszła Miszel.. Dziś już mi lepiej ale na wspomnienie jej ściska mnie w sercu. Trzymaj się i zajmij jakimis głupotami - mnie to pomogło się otrząsnąć, bo zapomnieć to nigdy!
moje aniołeczki: Natka ['], Miszel [']- zawsze w moim serduchu
Awatar użytkownika
sue
Posty: 376
Rejestracja: pn gru 05, 2005 9:23 pm
Lokalizacja: Lublin

RE: Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Post autor: sue »

[']

Bardzo mi przykro..
Nie możesz siebie obwiniać, myśleć co by było gdyby, ważne że wierzyłaś i że chciałaś dla niej jak najlepiej. Cieszę się, że odeszła w spokoju, w cieple, przy Tobie, a nie w zimnym gabinecie weterynaryjnym. Trzymaj się..
Nobody is perfect. My name is nobody.

['] Pestka [II 2006 - 31 VIII 2007]


Obrazek
Awatar użytkownika
maua_czarna
Posty: 1289
Rejestracja: pt lip 16, 2004 3:27 pm
Lokalizacja: Bielsko-Biała/Kobiór

RE: Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Post autor: maua_czarna »

pieknie napisane...wiem,ze Ci trudno, sama niedawno tez stracilam moja kochana ogonke...ale nie obwiniaj sie o nic, bo zrobilas wszystko, co tylko moglas,zeby jej pomoc i napewno jest ci za to wdzieczna

[size=x-large]( * )[/size][size=medium] dla Lolki[/size]
Obrazek Chrupka i Banieczka :)
Obrazek: Myszka,Bohun, Glorka, Ciri, Loluś, Bryndza, Blixa, Żorżeta, Groszek, Zagłoba, Soldat, Brusi, Anarchia, Rebelia,Rusalka, Ebola, Kofola, Obalka, Dżuma, Sepsa
Awatar użytkownika
'Asia
Posty: 710
Rejestracja: pt maja 27, 2005 9:44 am
Lokalizacja: Poznań

RE: Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Post autor: 'Asia »

Dziewczyny! Bardzo Wam dziękuję... :* To pomaga... Że jesteście ze mną...
Tak żałuję że nie mogłyście poznać Lolki... :(
Tak tęsknię za nią... Za jej pysiem kochanym, tym cudownym ciepełkiem, tym mięciutkim brzusiem... Chcę ją znowu podrapać po łopatkach, co tak bardzo uwielbiała i patrzeć jak mruży przy tym oczka i wyciąga łapki... Tak bardzo tęsknię za tym... :( :( :(

lenalove, ja teraz mocno zaangazowalam sie w poszukiwanie nowych lokatorów :) Kupiłam nową wielką klatkę, ciągle myślę co by do niej jeszcze włożyć i... tylko boję się jednego... czy będę w stanie jeszcze pokochać jakiegoś ogonka tak bardzo mocno jak ją i czy nie będę ich z nią porównywać... :( :( :(

Mam nadzieję że uda mi się wypełnić w końcu tą wielką pustkę, choć Lolka zawsze będzie w moim sercu i zawsze będę o niej pamiętać... [*]
I mam też nadzieję że nadal będę (o ile w ogóle byłam...) dobrą opiekunką dla kolejnych kochanych potrzebujących czyjejś miłości kruszynek...
Obrazek
Aniołki: Lola (*), Żaba (*), Maja (*), Zuzia(*), Mela(*), Marie (*) ;(( Pamiętam... >>ZOBACZ<< Aktualnie: pustka w sercu i pusto w klatce... ;(
Awatar użytkownika
Elly
Posty: 1127
Rejestracja: ndz sty 29, 2006 2:22 pm

RE: Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Post autor: Elly »

Nie wiem jak Tobie Aśku, ale mi bardzo pomogly nowe panienki moje... Didinka, Twoja ulubiona i Maszynka ;] Mysle, ze bedziesz sie cieszyla nowymi maluchami i w jakims stopniu pozwola Tobie przestac caly czas o tym wszystkim myslec :przytul:
Tak, jestem z Toba caly czas..
Trzymaj sie.
Ostatnio zmieniony ndz sty 21, 2007 4:59 pm przez Elly, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje stadkoEliza, Korek i Gina :D || Za Tęczowym Mostem: Pysia, Mary Jane, Dee Dee, Masza, Greta, Wujuś (Karmel)[']
marjetka
Posty: 48
Rejestracja: czw maja 04, 2006 11:21 am

RE: Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Post autor: marjetka »

[quote="aska4art"]
marjetko! Dziekuje za to co napisalas! Az zakrecila mi sie znowu łza w oku jak przeczytałam Twój post...
Chciałabym wierzyć że dałam moim kluseczkom naprawdę wszystko czego potrzebowały... Ale wiem że popełniłam wiele błędów... :( Wciąż męczą wyzuty sumienia - że może mogłam, jak sugerowali niektórzy na forum, wcześniej pomyśleć o ukróceniu cierpień Lolki (nie mówiąc już o Żabce - tego nie mogę sobie darować... ale ja wierzyłam tak mocno że ona jednak wyzdrowieje... :( :( :( ), potem znowu myślę że może lepiej że odeszła jednak w ciepełku, na znanym terenie, w moim łóżku, w śnie, tak jak dla niej marzyłam... I wciąż miotają mną myśli jak powinnam postąpić... :(

Nie martw się tym - myślę, ze każdy wrażliwy czlowiek, który opiekuje sie jakimkolwiek zwierzakiem bywa w sytuacji, kiedy musi wybierać w sytuacji, która wydaje sie bez wyjścia. Ja musiałam kiedyś uśpić chomiczka (miał raka, dzielnie walczył przez kilka miesięcy, ale widać było, że ma juz dość...)... Wiedziałam, że będe musiała to zrobić - ryczałam strasznie, zwłaszcza przed. Odwlekałam pójście, bo miałam nadzieję, że natura sama zrobi swoje...

Każdy popelnia błędy - ja też mam masę wyrzutów sumienia względem wszystkich moich pociech, które ze mną były oraz tych, które jeszcze ze mną są. Ale najważniejsze jest to, że zawsze kochałaś swoje myszunie - one o tym wiedzą i jestem pewna, że szczególnie teraz, kiedy juz jest im naprawdę dobrze, nie chca, żebyś się martwiła, bo są świadome tego, że je kochałaś i nadal kochasz.

Pozdrawiam!!!
Za Tęczowym Mostem: Kubuś, Kasia, Kajtuś, Maciuś, Pimpuś (aka Pipuś)
Gośka
Posty: 79
Rejestracja: pn paź 02, 2006 8:40 am

RE: Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Post autor: Gośka »

['] ['] ['] dla Lolinka...tak mi przykro
Generał [']
Awatar użytkownika
'Asia
Posty: 710
Rejestracja: pt maja 27, 2005 9:44 am
Lokalizacja: Poznań

RE: Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Post autor: 'Asia »

Elluś, wiem że jesteś ze mną, dziękuję że zaangazowalas sie w szukanie dla mnie kolejnych maluchów i to pomaga, dziekuje... :*

marjetko, naprawdę dziękuję za to co piszesz... Bardzo mi to pomaga...:*

Gośka, również dziękuję...

Tak bardzo żałuję że nie mogłyście jej poznać... Jej nie dało się nie kochać... Chciałam ją pokazać całemu światu... Ona była wyjątkowa... :( :( :(

Lolinko już 10 dni nie ma Cię ze mną... :( Twoje odejście taką pustkę sprowadziło na mnie i mój pokój... :(
Tak bardzo tęsknię i tak mocno kocham... [*]
Obrazek
Aniołki: Lola (*), Żaba (*), Maja (*), Zuzia(*), Mela(*), Marie (*) ;(( Pamiętam... >>ZOBACZ<< Aktualnie: pustka w sercu i pusto w klatce... ;(
Livonia
Posty: 650
Rejestracja: sob maja 15, 2004 6:57 pm
Lokalizacja: Poznań

RE: Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Post autor: Livonia »

najgorsza strata po 1 szczurek... bo pierwszy jest zawsze najkochańszy Elly ma rację - nowe szczury nie sprawią, że zapomnisz ale pozwolą znów się uśmiechnąć do maluszka, znów śmiać się z ich wyczynów. pozdrawiamy i tulimy z chłopakami
Awatar użytkownika
Elly
Posty: 1127
Rejestracja: ndz sty 29, 2006 2:22 pm

RE: Najwspanialszy Aniołek mojego życia - Lola... [*]

Post autor: Elly »

Fajne jest odkrywanie nowych szczurkowych cech.. Dinka i Masza sprawily, ze juz nie mialam takiego dola wielkiego, tylko smialam sie, bo rozsmieszaly mnie swoim wspinaniem sie po antresoli (tak jak widzialas zreszta :D) czy wchodzeniem mi na ramie po spodniach itp... (tez widzialas). Na poczatku pewnie bedziesz troche je porownywac do Lolinka i Zabki, tak jak ja to robilam, ale pozniej przestalam.
Nowe szczury to jest swojego rodzaju lek na smutek ;) Wiadomo, nigdy sie nie zapomni tych poprzednich i to juz nie jest to samo.. Jednak sa to nowi przyjaciele, ktorzy potrafia pokochac tak samo jak te poprzednie :)
Aśku, dziekuje :> :*
Moje stadkoEliza, Korek i Gina :D || Za Tęczowym Mostem: Pysia, Mary Jane, Dee Dee, Masza, Greta, Wujuś (Karmel)[']
ODPOWIEDZ

Wróć do „Odeszły...”