Odp: samczyki i samiczki (Warszawa)
RE: samczyki i samiczki (Warszawa)
Kapturek aguti już u mnie.
Poważnie myślę nad białaskiem/białaskami.
Czekam na klatkę, którą zamówiłam w poniedziałek i jak jutro łączenie chłopaków przebiegnie. Kapturek jest w klatce obok na noc.
Lucek bardzo żywo zareagował na koleżkę, wyciągał łapki przez kraty, itp.
No, mam nadzieję na przyjaźń po grób.
I jeszcze bardzo mi zapadła Oliwka w serce, bardzo. Czy ona jeszcze jest?
Poważnie myślę nad białaskiem/białaskami.
Czekam na klatkę, którą zamówiłam w poniedziałek i jak jutro łączenie chłopaków przebiegnie. Kapturek jest w klatce obok na noc.
Lucek bardzo żywo zareagował na koleżkę, wyciągał łapki przez kraty, itp.
No, mam nadzieję na przyjaźń po grób.
I jeszcze bardzo mi zapadła Oliwka w serce, bardzo. Czy ona jeszcze jest?
Ostatnio zmieniony pt cze 08, 2007 5:07 pm przez zasadzkas, łącznie zmieniany 1 raz.
RE: samczyki i samiczki (Warszawa)
Jakoś chłopaczyska się mijają. Lucek nawet zaczepia do zabawy, poza klatką, w łazience na bieganiu -kopuluje, nie ma większych starć wtedy, kaptur głównie ucieka. W klatce jest inaczej, nie ma kopulacji, kapturek większość dnia siedzi w rurze i wychodzi tylko na jedzenie. Dzikus jest z niego, choć nieagresywny, z rąk ucieka, nigdy nie chciał ugryźć, ale wije się jak piskorz. I zaczyna Lucka podszczypywać, w klatce.
Lucek wchodzi w większy kontakt ze mną, co pokazuje trochę, że z tamtym ma za mały. Potrzebuje towarzysza.
Obserwuję nadal, co się dzieje, bo wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie.
Jestem przekonana do powiększenia stada, odezwij się, jak wrócisz.
Lucek wchodzi w większy kontakt ze mną, co pokazuje trochę, że z tamtym ma za mały. Potrzebuje towarzysza.
Obserwuję nadal, co się dzieje, bo wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie.
Jestem przekonana do powiększenia stada, odezwij się, jak wrócisz.
RE: samczyki i samiczki (Warszawa)
Dobrze że chłopaki dogadały się - z pewnością za jakiś czas świata poza sobą nie będą widzieć Kapturek nie był bardzo oswajany, raczej obserwowany i wybrany pod kątem nie-agresji wobe ludzi i innych ogonów. Białaski z klatki kaptura nadal czekają na nowy dom...
A Oliwka jest już u Jutki, w swoim nowym domku...
A Oliwka jest już u Jutki, w swoim nowym domku...
dziołchy: Nona, Kira, Oliwka, Sue, Tika, Fatima, Zulejka, Maszka, Latina, Penelopa, Kasjana
kawalery: Czarnul, Eliasz, Borys, Klimek, Ziemek, Milan, Dylan, Pedro, Cedrik, Maksim
kawalery: Czarnul, Eliasz, Borys, Klimek, Ziemek, Milan, Dylan, Pedro, Cedrik, Maksim
RE: samczyki i samiczki (Warszawa)
Czy mogłabym wziąć jednego? Czy są w dwupaku?
Wiem, że kapturek się oswoi, tak jak Lucek. Najważniejsze, że nie jest agresywny.
Poradź, czy wyciągać go z tej rury, gdzie się chowa, czy czekać, aż sam zacznie wychodzić i przestanie spierniczać na mój widok?
Jak puszczam na bieganie po łazience i mycie klatki, to rurę wyjmuję i stawiam z nimi na podłodze. Mam cierpliwość, tylko czy mi nie zdziczeje jeszcze bardziej?
Wiem, że kapturek się oswoi, tak jak Lucek. Najważniejsze, że nie jest agresywny.
Poradź, czy wyciągać go z tej rury, gdzie się chowa, czy czekać, aż sam zacznie wychodzić i przestanie spierniczać na mój widok?
Jak puszczam na bieganie po łazience i mycie klatki, to rurę wyjmuję i stawiam z nimi na podłodze. Mam cierpliwość, tylko czy mi nie zdziczeje jeszcze bardziej?
Ostatnio zmieniony wt cze 12, 2007 2:40 pm przez zasadzkas, łącznie zmieniany 1 raz.
RE: samczyki i samiczki (Warszawa)
Ja bym mu rury nie zabierała. Niech się facet czuje gdzieś bezpiecznie, bo tyle ostatnio się w jego życiu dzieje.
I bierz białego, bierz!!!
I bierz białego, bierz!!!
"Wierząc we własną drogę wcale nie musisz udowadniać, że droga innego człowieka jest zła"
(P.Coelho)
(P.Coelho)
RE: samczyki i samiczki (Warszawa)
Mam taką samą sytuację z mamą maluszków i przyznam ,że nie wiem co robic - ale chyba jednak rura jej nie służy w sensie oswajania .
RE: samczyki i samiczki (Warszawa)
Rura zostaje. Podczas mycia klatki rozmontowuję rurę i wyjmuje razem ze szczurem. Męczarnia, ale spróbuję go zdobyć cierpliwością. Gapi się, jak Lucek podchodzi, może kiedyś zacznie ryzykować.
A dziś późno przywiozłam albinoska, z klatki kaptura. Bieganie w łazience było, teraz są w jednej klatce, ale oddzieliłam piętra na noc, na wszelki wypadek. Mimo, że szczury się pamiętają, układ jest nowy i niech się biały prześpi w spokoju.
Ajlii, zauważyłam, że białasek kręci głową w poziomie, w prawo i lewo. Ogony tak nie robiły. Może on ślepy? Albo głuchy. No, nie wiem, muszę więcej zobaczyć. Trochę to podobny ruch do autystycznego, tak w wyglądzie, choć kontaktował się ze szczurami normalnie.
A dziś późno przywiozłam albinoska, z klatki kaptura. Bieganie w łazience było, teraz są w jednej klatce, ale oddzieliłam piętra na noc, na wszelki wypadek. Mimo, że szczury się pamiętają, układ jest nowy i niech się biały prześpi w spokoju.
Ajlii, zauważyłam, że białasek kręci głową w poziomie, w prawo i lewo. Ogony tak nie robiły. Może on ślepy? Albo głuchy. No, nie wiem, muszę więcej zobaczyć. Trochę to podobny ruch do autystycznego, tak w wyglądzie, choć kontaktował się ze szczurami normalnie.
RE: samczyki i samiczki (Warszawa)
Wcześniejsze ogony tak nie robiły. Muszę go poobserwować więcej, to pierwsze chwile u nas. Może stres tak przeżywa? Co myślicie?
Ostatnio zmieniony śr cze 13, 2007 10:06 am przez zasadzkas, łącznie zmieniany 1 raz.
RE: samczyki i samiczki (Warszawa)
hihi, zasadzkas, wszystkie albinosy tak się kiwają:) łapią ostrość, bo mają kiepski wzrok:]
RE: samczyki i samiczki (Warszawa)
Potwierdzam. To normalne
"Wierząc we własną drogę wcale nie musisz udowadniać, że droga innego człowieka jest zła"
(P.Coelho)
(P.Coelho)
RE: samczyki i samiczki (Warszawa)
O, jesoo, dziewczyny, ledwo spałam.
Kurczę, nie wiedziałam. Myślałam, że czeka mnie dzisiaj jazda do stolicy do neurologa :-) Jak dobrze. Białaska jednak zupełnie oddzieliłam bo Lucek do niego przełaził a ten wydawał dźwięki przerażenia. Spał gdzie indziej.
Dziś kolejne bieganie po łazience, a potem przeprowadzka do nowej klatki, gdzie wszyscy są nowi. Białasek spokojniejszy, ogląda swoje nowe lokum, choć dopiero jak chłopaki już wybiegali swoje w tą i z powrotem.
Klatka jest super, mam cudny konar z nad morza, który świetnie pasuje, dwie rury pcv i duży polarowy hamak. Tylko półki muszę dopiero polakierować i zainstalować.
Jakie mam fajne stadko i kocham te śmierdziuchy bardzo.
Znacie "teorię", że w jednym pokoju może być jeden wariat? Inni ustępują temu największemu. Może ten być strachajło czy agresor. Kaptur przestał się mnie tak okropnie bać, ustępując miejsca strachom białaska.
Lucek zaś jest już fajnie oswojony, nauczył się przez Harrego. Podbiega do mnie i na mnie, daje się głasknąć, dziś go nawet po brzuchu poczochrałam.
Życie jest piękne, oby tylko zdrówko dopisało.
I proszę mnie tu uprzedzać o meandrach ogoniastych, cobym nie zeszła przed szczurami. Pozdrawiam.
To, co udało się cyknąć dziś:
Lucjusz zwany w domu Luckiem i gorące popołudnie:
Lucek z kapturem, jeszcze bezimiennym:
Trzech muszkieterów z jednej interwencji na hamaku:
sekundę potem biały czmychnął do rury, dwie, może trzy sekundy potem kaptur dał dyla.
Oj, oszołomy z nich jeszcze, ale moje i damy radę :mrgreen:
Kurczę, nie wiedziałam. Myślałam, że czeka mnie dzisiaj jazda do stolicy do neurologa :-) Jak dobrze. Białaska jednak zupełnie oddzieliłam bo Lucek do niego przełaził a ten wydawał dźwięki przerażenia. Spał gdzie indziej.
Dziś kolejne bieganie po łazience, a potem przeprowadzka do nowej klatki, gdzie wszyscy są nowi. Białasek spokojniejszy, ogląda swoje nowe lokum, choć dopiero jak chłopaki już wybiegali swoje w tą i z powrotem.
Klatka jest super, mam cudny konar z nad morza, który świetnie pasuje, dwie rury pcv i duży polarowy hamak. Tylko półki muszę dopiero polakierować i zainstalować.
Jakie mam fajne stadko i kocham te śmierdziuchy bardzo.
Znacie "teorię", że w jednym pokoju może być jeden wariat? Inni ustępują temu największemu. Może ten być strachajło czy agresor. Kaptur przestał się mnie tak okropnie bać, ustępując miejsca strachom białaska.
Lucek zaś jest już fajnie oswojony, nauczył się przez Harrego. Podbiega do mnie i na mnie, daje się głasknąć, dziś go nawet po brzuchu poczochrałam.
Życie jest piękne, oby tylko zdrówko dopisało.
I proszę mnie tu uprzedzać o meandrach ogoniastych, cobym nie zeszła przed szczurami. Pozdrawiam.
To, co udało się cyknąć dziś:
Lucjusz zwany w domu Luckiem i gorące popołudnie:
Lucek z kapturem, jeszcze bezimiennym:
Trzech muszkieterów z jednej interwencji na hamaku:
sekundę potem biały czmychnął do rury, dwie, może trzy sekundy potem kaptur dał dyla.
Oj, oszołomy z nich jeszcze, ale moje i damy radę :mrgreen:
Ostatnio zmieniony śr cze 13, 2007 4:31 pm przez zasadzkas, łącznie zmieniany 1 raz.
RE: samczyki i samiczki (Warszawa)
'ja wziełabym ktoregos z tych maluchów...samiczke do towarzystwa mojej...."
nieaktualne...wezme malucha od Arbor Vitae
nieaktualne...wezme malucha od Arbor Vitae
Ostatnio zmieniony ndz cze 17, 2007 10:45 pm przez dagus, łącznie zmieniany 1 raz.
RE: samczyki i samiczki (Warszawa)
Witam. Chciałabym zapytać, czy to jeszcze aktualne. Jeśli tak to chętnie wezmę jakiegoś małego samca (koniecznie samca, ponieważa sama mam 3 młodych samców). I na jakiej zasadzie dokonuje się odbioru szczurków?
RE: samczyki i samiczki (Warszawa)
Jest u mnie na tymczasie Fredzio Kanałowiec - aguti wzięty od Ajlii. Chłopak jest po przejściach. Miał uraz oka, które ładnie sie zagoiło jest ciut mniejsze ale chyba nie ślepe. Raduję się, że szczurki znajdują domy i stąd moje pytania? Czy kolesie Fredzia z klatki są już rozdani? Jak jest możliwość wielopaku to może Fredzia nie oddzielać od kumpli. Proszę o nim pamiętać. Fredzio ma 6-8 miesięcy nie jest agresywny ale do ludzi podchodzi z dużą rezerwą. Jest dorodny , ma jasne brzucho i masę spokoju w sobie. Za tydzień bedzie pozbawiony klejnotów.
PS. Jeżeli wykonałam jakiś ruch przekraczając uprawnienia to z góry przepraszam - nieswiadomie .
PS. Jeżeli wykonałam jakiś ruch przekraczając uprawnienia to z góry przepraszam - nieswiadomie .
RE: samczyki i samiczki (Warszawa)
Qub_Sce, a skąd jesteś? Na szczury jest umowa adopcyjna, którą trzeba podpisać. Można to zrobić przez szczurzych pośredników (z forum) i szukać transportu. Najwygodniej jest osobiście, ale ogonki daleko też jeżdżą.
Wymądrzam się, bo nie wiem, kiedy ktoś odpowie. Najlepiej zadzwoń do Gryzaj, ona zarządza adopcjami i zajmuje sie tymi szczurami:
0505143764
Wymądrzam się, bo nie wiem, kiedy ktoś odpowie. Najlepiej zadzwoń do Gryzaj, ona zarządza adopcjami i zajmuje sie tymi szczurami:
0505143764
Ostatnio zmieniony wt cze 19, 2007 11:57 pm przez zasadzkas, łącznie zmieniany 1 raz.