Strona 1 z 2

[Łódź] 3-4 miesięczna albinoska z Interwencji

: śr maja 30, 2007 1:18 pm
autor: Ania
Na moje oko była młodsza (miała ok 2 miesięcy, gdy trafiła do Szczecina). Zostala przekazana do domu stałego, do Marttiny. Okazało się, że jest ciąży.
W nocy z 29 na 30 maja zaczeła mocno krwawić, po 30 minutach męczarni Marttina pojechała do całodobowej lecznicy, w której nie podano dziewczynce Oxytocyny, bo miała za małe rozwarcie. Dostała 3 zastrzyki i lekarz kazał czekać do rana. Nad ranem miała cesarskie cięcie.
Niestety - macica była rozerwana w 3 miejscach, nastąpił ogóly krwotok wewnętrzny. Szczurka nie przeżyła, młode zostały uśpione.
Przykre.

RE: [Łódź] 3-4 miesięczna albinoska z Interwencji

: śr maja 30, 2007 1:23 pm
autor: krwiopij
Bardzo mi przykro. :( Miałam nadzieję, że mała jednak da radę. Na jej przykładzie dobrze widać, jak strasznie może się skończyć ciąża w tak młodym wieku...

RE: [Łódź] 3-4 miesięczna albinoska z Interwencji

: śr maja 30, 2007 4:14 pm
autor: merch
Biedactwo :(

RE: [Łódź] 3-4 miesięczna albinoska z Interwencji

: śr maja 30, 2007 5:18 pm
autor: AngelsDream
['] Naprawdę przykre. A jednocześnie przestroga dla nas wszystkich.

RE: [Łódź] 3-4 miesięczna albinoska z Interwencji

: śr maja 30, 2007 5:18 pm
autor: limba
Boziu... :(
Dla albinoski [']['][']... :(

RE: [Łódź] 3-4 miesięczna albinoska z Interwencji

: śr maja 30, 2007 7:01 pm
autor: mus_musculus
[*] teraz jest :aniolrat:

RE: [Łódź] 3-4 miesięczna albinoska z Interwencji

: śr maja 30, 2007 8:58 pm
autor: AniaS
Smutne... łzy się cisną do oczu.

RE: [Łódź] 3-4 miesięczna albinoska z Interwencji

: czw maja 31, 2007 5:12 pm
autor: marrrtina
to bylo straszne patrzec jak mala cierpi:-( mam wielki zal do weta ze nie operowal od razu wtedy w nocy... kazal czekac do rana... mam zal do siebie ze sie zgodzilam... ale myslalam ze wet wie co robi...
mala bardzo mi ufala.. mam wrazenie ze ja zawiodlam... nad ranem byla juz wyczerpana i poddala sie:-(

pamietam jak jeszcze przed laczeniem wyciagala lapeczke przez prety zeby zlapac shive... potem podczas laczenia ciagnela shive za ogon... od razu przypadly sobie do gustu... duzo biegala, skakala, lubila sie bawic.. byla bardzo radosna i we wszytkim nasladowala moja starsza samiczke.... w pare dni nauczyla sie przychodzic na cmokniecie...
pozwalala mi dotykac brzuszka... zadnych piskow...

w ta ostatnia noc zasnela na pleckach oparta glowka o moja dlon...

kiedy zostawialam ja rano w lecznicy nawet przez mysl mi nie przeszlo ze moge jej juz nie zobaczyc... myslalam tylko o mlodych... ze skoro cesarka to chociaz jeden plus ze nie bedzie swiadoma... i ze ja tez mlodych nie zobacze... ze tak bedzie latwiej...

gdbyby nie ciaza bylaby teraz ze mna... :cryrat:
jest mi masakrycznie zle, czuje pustke, w klatce brakuje slicznych czerwonych oczat...
byla naprawde kochana, bardzo sie do niej przywiazalam pomimo ze byla u mnie tylko 10 dni...

nie zasluzyla na to co ja spotkalo... miala jeszcze tyle przed soba... to niesprawiedliwe:cryrat:

RE: [Łódź] 3-4 miesięczna albinoska z Interwencji

: czw maja 31, 2007 5:19 pm
autor: Telimenka
[*] dla dzielnej Albi....biedactwo...wiem co czujesz...trzymaj sie jakos i nie obwiniaj,to wet powinien wiedziec co robi....:cryrat:

RE: [Łódź] 3-4 miesięczna albinoska z Interwencji

: czw maja 31, 2007 6:27 pm
autor: merch
Marrtina , niestety masz racje jeśli weterynarz potrafił to powinien ją operować zwłaszcza ,że maluchy i tak do uśpienia :(. Współczuje ci bardzo. Chyba,ze nigdy nie robił takiej operacji i po prostu sie bał. Wtedy coż trzeba go zrozumieć.

RE: [Łódź] 3-4 miesięczna albinoska z Interwencji

: sob cze 02, 2007 9:51 am
autor: PALATINA
Bardzo przykre...

Ciekawa jestem, czy macica pękła przed czy w trakcie zabiegu... i czemu te macice tak łatwo pękają (to nienormalne!)??!
Dr Ania Jałonicka, która w Oazie kastrowała między innymi ciężarne samiczki też narzekała, że macice im pękają, a nie powinny! Tyle pociechy, że jej samiczki przeżyły.

RE: [Łódź] 3-4 miesięczna albinoska z Interwencji

: sob cze 02, 2007 10:15 am
autor: merch
Palatina - myśle ze to kwestia ilości przede wszystkim - w końcu w wiekszości przypadków nic sie nie dzieje i może młodego wieku.
Poza tym w tym przypadku macica była rozerwana w wyniku nieskutecznej akcji porodowej- to jest chyba typowe powikłanie.
Co do uwag dr , ja niesądze ,żeby ona wczesniej przeprowadzała tak dużo sterylizacj w wysokich ciążach. Chyb apodstawwe wskazania do sterylizacji są inne niż ciąża.

RE: [Łódź] 3-4 miesięczna albinoska z Interwencji

: sob cze 02, 2007 1:38 pm
autor: RattaAna
biedna mała... :cryrat:
najważniejsze, że teraz nic już ją nie boli
marrtina - współczuję
[size=x-large][*] [/size][/color]za dzielną Albinoskę...

RE: [Łódź] 3-4 miesięczna albinoska z Interwencji

: sob cze 02, 2007 2:19 pm
autor: 'Asia
Straszne to ;((( Płakać się chce... Biedna malutka... Bardzo mi przykro marrtina, straszne przeżycie ;((( Ściskam mocno
Teraz stała się aniołkiem i już nigdy nie zazna bólu... :aniolrat:

Dla malutkiej [*]

RE: [Łódź] 3-4 miesięczna albinoska z Interwencji

: sob cze 02, 2007 3:35 pm
autor: marrrtina
[quote="merch"]
Poza tym w tym przypadku macica była rozerwana w wyniku nieskutecznej akcji porodowej- to jest chyba typowe powikłanie.
[/quote]

dokladnie... :-( parcie bylo a maluszki nie mialy ktoredy wyjsc :-( ale na to weci wpadli dopiero jak mala zostala otwata:-( czemu nikt nie pomyslal o tym wczesniej- nie wiem...

wetka powiedziala ze macica byla wypelniona krwia... rozerwana w trzech miejscach (musialo sie to stac jeszcze przed zabiegiem)... rwala sie doslownie podczas szycia pomimo zastosowania najcienszych niteczek itp. :cryrat:

nie chce nawet myslec jak malutka tao musiala cierpiec kiedy jej cialko pekalo od srodka a ona nie rozumiala co sie dzieje:cryrat: i dlaczego wet ktory przyjmowal nas w nocy pozwolil jej cierpiec do rana pomimo przedstawienia dokladnie stytuacji... nie chce nikogo obwiniac.. kazdy ma prawo postawic zla diagnoze... wygladali bardzo profesjonalnie.. babka ktora operowala sama ma gryzonie... moze on faktycznie nigdy tego nie robil... ale ehh.. bolec i tak bedzie:cryrat:

to jest dla mnie ulga ze mala juz nie cierpi... ale nie potrafie sie z tym pogodzic...:cryrat: bo caly czas wydaje mi sie ze mozna bylo temu zapobiec...