moje szczupaki kochane
: ndz cze 28, 2009 6:01 pm
dziś o Hermanie, tym oto indywiduum:
Herman alias „głupi czub", na który to epitet zasługuje kilka razy dziennie –żywiołowy fantasta, nieobliczalna bestyjka, która zawsze wie czego chce i wie to lepiej ode mnie, żeby nie było wątpliwości. Uparty, obrażalski, choleryk. Do tego kaskader albo kamikadze z powołania, po 9 miesiącach nadal nie umiem dociec który bardziej.
Znalazł się u mnie z przemożnej chęci posiadania kota (sic!) i tak jak kot obdarzony jest najwyraźniej darem 7 żyć. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że po zawrotnej liczbie jego upadków, salt, nieudanych prób zdobycia komody z podłogi (przecież fakt, że przez 9 miesięcy Hermanowi nie powiodło się wdrapywanie, podciąganie i wskakiwanie na ten wysoki i gładki twór nie świadczy jeszcze, że jest to niewykonalne – on po prostu jeszcze nie złapał formy – zatem sposób na to ? – olimpijski - ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć), idąc zaś dalej – prób zdobycia parapetu z kaloryfera (tutaj Herman święci 60 % triumfy, tak !), wskakiwania do klatki przez zamknięte drzwi (0% udanych prób, oh that’s frustrating), wskakiwania „na pamięć” na stolik, który (zdradziecki !) stoi kilka centymetrów bardziej w prawo niż Herman się spodziewał, a także Miśkowego zamachu na jego życie (Michu zrzucił kiedyś przyrząd do masażu na kumpla) – zwycięski Herman, przeszedłszy przez ogień, miecz i wodę (a także złośliwość rzeczy nieożywionych), z błyskiem w źrenicy oka galopuje przez cały pokój po swą nagrodę – wytarganie przeze mnie za jego głupi czub.
Co przyjmuje z pokorą i skrytym zadowoleniem, bo taki już z niego masochista…
Oposy z epoki lodowcowej to wypisz wymaluj bratnie dusze Hermana – połączeni jednym pragnieniem „Wystrzel mnie, och wystrzel !”.
Deficyt totalny instynktu samozachowawczego. Ale jak tu nie uwielbiać takich postrzeleńców ?
Jeszcze kilka fotek:
Herman - bokser
Herman - Drakula
Herman - turysta
Błysk w oku - Herman ma plan
I o Misiu:
Michu – Misiu może i nie dostał 7 żyć od losu, ale on dzięki sobie samemu dożyje wieku matuzalemowego. Misiek to oaza spokoju, kraina łagodności, ostrożny, przewidujący, zrównoważony. A przy tym zatrważająco metodyczny, jeśli sobie coś założy osiągnie to, o wiele mniej widowiskowymi metodami niż Herman, ale skuteczniej i, co ważniejsze, bezpieczniej. Wejścia na parapet – 99 % sukcesów, bo Misiu nie robi tego na ślepo, z rozpędu, tylko podchodzi spokojnie, mierzy wzrokiem wysokość, przymierza się przez moment, robi lekkie hop i jest – prosta sprawa. Komoda kusi go równie jak Hermana, ale po kilku początkowych próbach Misiu zmiarkował, że droga na nią nie wiedzie od dołu, trzeba poczekać, przyczaić się kiedy jakiś stolik lub fotel stoją wystarczająco blisko a wtedy wystarcza hop lekkie jak chmurka…
Misiu i smakołyk zawinięty szczelnie w papierku – podczas gdy Herman zniechęci się w, powiedzmy, 3 sekundy ?, Misiu ze spokojem przyjmie wyzwanie: będzie obracał, szeleścił będzie, i ząbki pójdą w ruch – aż zostanie mu wynagrodzone i pobłogosławione orzeszkiem. A wtedy, nie łapczywie, ale powoli będzie się nim delektował aż po ostatni okruszek.
Misiu i obdzieranie ścian z tapety – metodyczność, w stosunku do której jestem bezsilna. Herman też od czasu do czasu coś rozedrze, coś nadgryzie, ale cokolwiek by to było jego niespokojna natura szybko się znudzi i każe mu gnać i szukać kolejnego guza. Misiu nie, jeśli sobie coś upodoba może się temu oddawać godzinami, nie pomaga zajęcie go czymś innym, przeganianie czy kary (kilkuminutowy areszt w klatce) – przy najbliższej okazji Misiu wraca i ze spokojem i niewinnością anioła, która może doprowadzić do pasji, kontynuuje swoje dzieło.
Herman alias „głupi czub", na który to epitet zasługuje kilka razy dziennie –żywiołowy fantasta, nieobliczalna bestyjka, która zawsze wie czego chce i wie to lepiej ode mnie, żeby nie było wątpliwości. Uparty, obrażalski, choleryk. Do tego kaskader albo kamikadze z powołania, po 9 miesiącach nadal nie umiem dociec który bardziej.
Znalazł się u mnie z przemożnej chęci posiadania kota (sic!) i tak jak kot obdarzony jest najwyraźniej darem 7 żyć. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że po zawrotnej liczbie jego upadków, salt, nieudanych prób zdobycia komody z podłogi (przecież fakt, że przez 9 miesięcy Hermanowi nie powiodło się wdrapywanie, podciąganie i wskakiwanie na ten wysoki i gładki twór nie świadczy jeszcze, że jest to niewykonalne – on po prostu jeszcze nie złapał formy – zatem sposób na to ? – olimpijski - ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć), idąc zaś dalej – prób zdobycia parapetu z kaloryfera (tutaj Herman święci 60 % triumfy, tak !), wskakiwania do klatki przez zamknięte drzwi (0% udanych prób, oh that’s frustrating), wskakiwania „na pamięć” na stolik, który (zdradziecki !) stoi kilka centymetrów bardziej w prawo niż Herman się spodziewał, a także Miśkowego zamachu na jego życie (Michu zrzucił kiedyś przyrząd do masażu na kumpla) – zwycięski Herman, przeszedłszy przez ogień, miecz i wodę (a także złośliwość rzeczy nieożywionych), z błyskiem w źrenicy oka galopuje przez cały pokój po swą nagrodę – wytarganie przeze mnie za jego głupi czub.
Co przyjmuje z pokorą i skrytym zadowoleniem, bo taki już z niego masochista…
Oposy z epoki lodowcowej to wypisz wymaluj bratnie dusze Hermana – połączeni jednym pragnieniem „Wystrzel mnie, och wystrzel !”.
Deficyt totalny instynktu samozachowawczego. Ale jak tu nie uwielbiać takich postrzeleńców ?
Jeszcze kilka fotek:
Herman - bokser
Herman - Drakula
Herman - turysta
Błysk w oku - Herman ma plan
I o Misiu:
Michu – Misiu może i nie dostał 7 żyć od losu, ale on dzięki sobie samemu dożyje wieku matuzalemowego. Misiek to oaza spokoju, kraina łagodności, ostrożny, przewidujący, zrównoważony. A przy tym zatrważająco metodyczny, jeśli sobie coś założy osiągnie to, o wiele mniej widowiskowymi metodami niż Herman, ale skuteczniej i, co ważniejsze, bezpieczniej. Wejścia na parapet – 99 % sukcesów, bo Misiu nie robi tego na ślepo, z rozpędu, tylko podchodzi spokojnie, mierzy wzrokiem wysokość, przymierza się przez moment, robi lekkie hop i jest – prosta sprawa. Komoda kusi go równie jak Hermana, ale po kilku początkowych próbach Misiu zmiarkował, że droga na nią nie wiedzie od dołu, trzeba poczekać, przyczaić się kiedy jakiś stolik lub fotel stoją wystarczająco blisko a wtedy wystarcza hop lekkie jak chmurka…
Misiu i smakołyk zawinięty szczelnie w papierku – podczas gdy Herman zniechęci się w, powiedzmy, 3 sekundy ?, Misiu ze spokojem przyjmie wyzwanie: będzie obracał, szeleścił będzie, i ząbki pójdą w ruch – aż zostanie mu wynagrodzone i pobłogosławione orzeszkiem. A wtedy, nie łapczywie, ale powoli będzie się nim delektował aż po ostatni okruszek.
Misiu i obdzieranie ścian z tapety – metodyczność, w stosunku do której jestem bezsilna. Herman też od czasu do czasu coś rozedrze, coś nadgryzie, ale cokolwiek by to było jego niespokojna natura szybko się znudzi i każe mu gnać i szukać kolejnego guza. Misiu nie, jeśli sobie coś upodoba może się temu oddawać godzinami, nie pomaga zajęcie go czymś innym, przeganianie czy kary (kilkuminutowy areszt w klatce) – przy najbliższej okazji Misiu wraca i ze spokojem i niewinnością anioła, która może doprowadzić do pasji, kontynuuje swoje dzieło.