Strona 1 z 114

Alkenowe nieznośne fifioły

: sob lip 11, 2009 8:10 pm
autor: alken
Witam wszystkich :)

Nareszcie się zebrałam do założenia tematu. Ja- prawie 22 lata, z Wałbrzycha, studiuję filologię polską, moją pasją jest literatura, nie licząc miłości do szczurasów. W moim domu nigdy nie było za dużo zwierząt, a szkoda, bo bardzo je lubię. Jako dziecko miałam świnkę morską (przekochane i cudowne stworzenie, do tej pory mam sentyment), a moim pierwszym dorosłym, własnym wyborem był szczur. Niestety, nie wiedziałam wtedy wielu rzeczy. Tego, że nie z zoologa, że powinien mieć towarzysza (większość znajomych miała samotne szczury, mówili, że dwa się gryzą, nie da się ich oswoić itp.), ale nadrobiłam już wszelkie braki w wiedzy ;)
Na początek moja kochana pieszczoszka, której niestety już ze mną nie ma.

Mysza- przybyła do mnie 10 kwietnia 2007. Kupiłam ją w Galerii Dominikańskiej we Wrocławiu. Zobaczyłam agutkową kulkę i zakochałam się, nigdy wcześniej nie widziałam podobnego umaszczenia. Na początku było ciężko, bo spodziewałam się przytulaka, który siedzi na ramieniu- a okazało się, że toto lata i nie da się dotknąć. Wyszło na to, że boję się własnego zwierzaka :P Jednak nie zniechęcałam się i w końcu udało mi się oswoić. I tak szczęśliwie żyłyśmy sobie razem aż do marca tego roku- wylazł nowotwór. Na początku szczucia nie nadawała się do operacji, bo miała jeszcze jakąś infekcję pęcherza. Niestety guz rozrastał się w zastraszającym tempie, już pod koniec kwietnia był wielkości jajka, Szczurcia była zdrowa, żywa, w dobrym stanie, ale guz zaczął przeszkadzać. Zdecydowałam się na operację. Wszystko poszło dobrze, choć bardzo długo się wybudzała. Myślałam, że czeka ją jeszcze choć pół roku życia, ale znalazłam dwa kolejne małe guzki. Co prawda nie rosły, ale jakoś przeczuwałam, że zbliża się koniec. Ona też chyba się powoli ze mną żegnała. Trzy ostatnie tygodnie spędziła poza klatką (kiedyś ciężko ją było wygonić). Siedziała w środku mojej kanapy całe dnie przesypiając, nie dała się zapędzić do klatki. W końcu pewnego dnia pogorszyło się, wetka stwierdziła, że to pewnie przerzuty do środka. Mysza słabła, aż w końcu nie była w stanie już jeść- poszłam ją uśpić. Po trzech dawkach, które powinny uśpić psa, nadal próbowała umyć sobie pycho. Bo taka była- zawsze czyściutka i pachnąca. Bardzo mi jej brakuje. Odeszła 24 czerwca 2009.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Ziuta- czarny kapturek, szczur z problemami. Adoptowałam ją 22 maja 2009 (ogłoszenie przyklejone na SPS). Ma około 9.5-11.5 miesiąca. Miała zamieszkać z Myszą w nowej klatce, ale się okazało, że staruszka już nie daje sobie rady, spada ciągle z krat i pięterek. Dałam sobie spokój z łączeniem, a dla Ziuty szukałam towarzyszki.
Właściwie wzięłam ją do siebie w dość nieprzemyślany sposób. Umówiłam się z jej poprzednią właścicielką, że przyjadę obejrzeć szczura. Miałam obejrzeć, a zabrałam. A bo tak mi się szkoda zrobiło. Oczywiście dziewczyna w dość eufemistyczny sposób opisała usposobienie Ziuty („zamknięta w sobie i nieśmiała”). No ale czego to się nie robi, żeby się pozbyć ciężaru :/ Podobno musiała ją oddać bo w czerwcu przyjeżdżał właściciel mieszkania, który nie toleruje zwierząt. Za to gdy zabierałam Ziutę usłyszałam „a chcemy ze współlokatorką kotka kupić”. Tak, kotka. No ale co miałam zrobić, gdybym jej nie wzięła, wylądowałaby w krzakach. I tak warunki miała skandaliczne- klatka chomikówka, nigdy nie wychodziła, jadła jakieś śmieci z vitapolu, bała się początkowo nowego jedzenia.
No i Ziuta nie do końca jest nieśmiała i zamknięta w sobie. Jest wiecznie przerażona. Gryzie, nie pozwala się dotknąć, skrzeczy. Pomimo prób dotarcia do niej jej stan się nie zmienia. A raczej się waha. Czasem pozwala się wziąć na ręce, pogłaskać, a 10 minut później każda próba zbliżenia się do niej kończy się ręką ociekającą krwią. Jednego dnia skacze wesoło po pokoju, drugiego gdy otwieram klatkę wpada w jakiś katatoniczny stan, siedzi parę godzin z wytrzeszczonymi oczami w bezruchu, robiąc pod siebie. Nie wiem czy mogę coś jeszcze dla niej zrobić, choć dzięki towarzystwu Lilki naprawdę odżyła, bo wcześniej prawie w ogóle nie ruszała się z kąta.

Obrazek

Lili- mój dumbowaty albinosik, mały śmierdzielek. Urodziła się 21 maja 2009 u Sorrte. Na zdjęciach wyglądała słodko i niewinnie, w porównaniu do swojej diabłowatej czarnej siostry. No ale święta nie jest :) Od początku dała popalić Ziutce skacząc jej po głowie i tarmosząc. Na początku biedna Ziuta nie przyzwyczajona do towarzystwa innych szczurów uciekała na sam widok Lilki ;) Teraz, po tygodniu mieszkania razem, są jak przyklejone (choć tłuką się dalej, ale Ziuta już nie jest ofiarą Lileczki). Naprawdę wielką frajdą jest posiadanie więcej niż jednego szczurasa. Kto nie miał, nie wie jak to jest i jak bardzo szczur potrzebuje towarzystwa drugiego szczura.

Obrazek

Heh, ciekawe czy ktoś da radę przeczytać ten elaborat ;D jeśli nie, to zapraszam choć do oglądania zdjęć.

Obrazek Obrazek Obrazek

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: sob lip 11, 2009 8:34 pm
autor: unipaks
a tak :) . I pewnie niejeden :D
Szczuraski śliczne i mam nadzieję , że dzikusia pokocha cię i nie opędzisz się od niej.
Głaski dla baboli :)

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: sob lip 11, 2009 8:35 pm
autor: unipaks
Chciałam jeszcze dodać , że fotka z nóżkami mnie rozbroiła totalnie - cudowne ogonki! :D

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: sob lip 11, 2009 8:40 pm
autor: alken
No cieszę się, że na szczurzym forum zdjęcie z nóżkami jest odebrane jako zdjęcie z nóżkami, bo już żarty słyszałam, że szczurza pornografia ::) Nie no, ja zwierząt w ten sposób nie postrzegam :P dla mnie to słodkie stópki i słodka dupka mojego dzieciaczka :D

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: sob lip 11, 2009 8:56 pm
autor: ol.
Witaj, fajnie że będziesz opowiadać o swoich szczurkach. Po charakterystyce obu przeczuwam, że będzie się tu sporo działo :)

Szkoda Myszki, ale najwyraźniej dzięki niej masz kolejne szczurki. Tak więc oprócz wspomnień pozostawiła po sobie żywe dziedzictwo, a to najlepsze czym mogą pocieszyć nas zwierzaki zniknąwszy przedwcześnie za tęczowym mostem.

Ziuta i Lili pięknie wyglądają razem. Trzymam kciuki żeby rezolutna Lili pomogła w socjalizacji Ziuty. Wydaje mi się, że są duże szanse na to, iż, idąc za przykładem koleżanki, zaufa jeszcze kiedyś ludziom bez zastrzeżeń. A ludzia ma fajnego, sądząc po wypowiedzi.

Dużego czochrańca panienkom !

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: sob lip 11, 2009 9:08 pm
autor: merch
Bialas ma aniolkowato chochlikowaty pyszczek. Kaptu jak kaptur prezentuje sie dostojnie , a agut , aguty to coz moje ulubione umaszczenie :)

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: sob lip 11, 2009 9:20 pm
autor: Vicka211
Piękne dziwuchy :D I Mysza śliczna była :) Te zdjęcie ze stópkami urocze :D Mizianko dla obu panienek ;D :-*

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: ndz lip 12, 2009 8:59 am
autor: alken
Dialog o obronie męskości, w rolach głównych ja i tż.

JA: Wiesz, chciałabym mieć kiedyś w stadzie kastracika...
M.: Nie ma mowy!!!
JA: Ale dlaczego?
M.: Będziesz zwierzę okaleczać! Po co ci taki?
JA: A bo chiałabym mieć samca, a przecież z babami nie mogę.Nie będę specjalnie kastrować tylko jak się jakiś znajdzie, w adopcjach, to wezmę ^^
M.: I będziesz patrzeć jak się męczy!
JA: Jak to się męczy?
M.: No...bo nic nie może...
JA: Jak to nic nie może, przecież wszystkiego nie obcinają, ma cały harem, używanie też niezłe, nie ma łupieżu i problemów z hormonami ;)
M.: E tam, co ty wiesz, czym jest utrata męskości...

:P

Obrazek
A w takiej pozycji znalazłam ostatnio Ziutę. Przyglądam się, patrzę, wąsiki się nie ruszają, oczy tępo w patrzone gdzieś przed siebie, jakaś taka bezwładna...serce mi stanęło, że nie żyje, biegnę do klatki a ta podnosi głowę z miną "co się tak gapisz" :P Do zawału mnie kiedyś doprowadzą :P

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: ndz lip 12, 2009 9:26 am
autor: Ogoniasta
Fajniutkie ogonki! :)
Kapturek piękny!:) Trzymam kciuki za socjalizacje dzikuska! :)
Lili jest słodziutka!! Dumbolki są rozkoszne. :)
Tą pozycje Ziutki do spania też skądś znam. ;) Moja Fibi tak często zwisa z koszyka. ;)
Wymiziaj panienki porządnie! :)

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: ndz lip 12, 2009 9:28 am
autor: odmienna
Ziuta i Lili :) .
ale zdjęcia Myszy... ja chyba powinnam założyć szczurzy Dom Spokojnej Starości; tak jak mnie staruszki rozczulają, to malo co na świecie :D A jeszcze taki piękny z niej byl agut.

(że małpiszony potrafią wystraszyć- to fakt.)

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: ndz lip 12, 2009 11:05 pm
autor: *Delilah*
Cudne Babiszonki :)
Oczywiscie zapialam z zachwytu nad nozeczkami Lili (moja Lili pozdrawia swoją niemal-imienniczkę:)!

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: pn lip 13, 2009 7:34 am
autor: Nue
Zdjęcie ze stópkami rozbraja;D
Trzymam kciuki za Ziutkę - dobrze, że w końcu trafiła do Ciebie :)

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: pn lip 13, 2009 6:35 pm
autor: alken
Zrobiłam kilka zdjęć jak wczoraj wieczorem biegały. Z Lilką był problem, gdyż wychodzi zwykle na zdjęciach (jeśli nie śpi) jak biała plama :P One w ogóle jakieś podejrzane są, jeszcze niczego nie zdewastowały ;D Ziuta trochę poskubała hantelków, znalazłam też ślad ugryzienia na kablu od dvd, ale nic poważnieszego. Może szykują swe zęby na jakąś większą akcję :P nie wierzę, żeby mój pokój pozostał nienaruszony. Pilnuję tylko, żeby ofiarą nie padła sofa, bo już Mysza wygryzła niezłe dziury w tapicerce.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: pn lip 13, 2009 6:45 pm
autor: Babli
Osz Ty w życiu! ja tu nie zaglądałam, a tu ta śmietanka z oczyskami jak rubiny, i uszkami jak radary! Umarłam, umarłam, i nie ożyję! Będę was nawiedzać :D i zdjęć, zdjęć, zdjęć!

Re: Moje babole przebrzydłe :)

: pn lip 13, 2009 6:49 pm
autor: alken
:) haha, Babli, ja widziałam w wątku adopcyjnym że Ci się chciało mojej śnieżynki, ale się powstrzymałaś, i tak trafiła do mnie :D