Temat pokrył się już dawno pajęczynami i zarósł grubą warstwą kurzu, więc chyba czas najwyższy trochę go odświeżyć i przypomnieć o sobie. Szczególnie, że zostałam poniekąd wywołana do tablicy
tak to pewnie bym znowu się zbierała nie wiadomo ile
Z większych zmian jakie u nas zaszły to takie, że mieszkamy obecnie w Poznaniu. Niestety w naszym życiu nadal brak szczurków. A nie ukrywam, że brakuję mi ich bardzo, a najbardziej ósemki, która z nami była
U Rokiego (odpukać) na razie spokojnie. Na spacerach szaleje, w domu wyleguję się wszędzie gdzie się da, a jak trzeba to i pożebrze o jakiś dobry kęs
Jakiś czas temu (to chyba wrzesień był) zakochał się w pewnej suni z osiedla. Nie chciał jeść, ciągle piszczał, że chce na spacer, a jak tylko ją ujrzał z balkonu od razu pisk i wycie
Co najmniej pół osiedla go słyszało
Pierwszy raz widziałam go w takim stanie i słyszałam żeby wył. Na początku to nawet nie wiedziałam, że to on tak wyje
Oczywiście po jakimś czasie okazało się, że winowajczyni całego zamieszania miała cieczkę i stąd te jego zapędy. Ale powiem szczerze nie było to nic przyjemnego i nie chciałabym znowu tego przechodzić. Ze względu na Rokiego jak i ze względu na siebie
Z koleżanką są teraz dobrymi znajomymi. Jak tylko z daleka ją widzi to od razu zaczyna piszczeć, ale całe szczęście potem jest spokój. A Rokuś to chyba jeden z nielicznych psów na którego sunia nie szczeka
Jako, że szczurów nie mam, będą oczywiście zdjęcia Rokiego
jeszcze z poprzedniego mieszkania
tu cała historia, nie mogłam więc wrzucić jednego zdjęcia
koniec
i obecne
tak się wyleguje na balkonie, oczywiście jak były cieplejsze dni
Teraz to tylko na chwilę wyjdzie, posiedzi, popatrzy co się ciekawego dzieję na zewnątrz i wraca
a tak podróżujemy
spacerowe
i wylegiwanie się w domu
i nawet pod biurko się wciśnie
W większości zdjęcia robione tel. więc niestety kiepskiej jakości. Na niektórych fotkach Roki ma swój głupkowaty wyraz pyska, który oznacza, że nic do niego nie dociera i można sobie mówić, krzyczeć a on i tak swoje
Dzisiaj na spacerze próbowałam mu zrobić jakieś w miarę normalne fotki. Oczywiście mogłam sobie próbować, Roki wie lepiej
Co mu chce zdjęcie zrobić Roki w drugą stronę, no nie lubi chłopak jak mu się fotki pstryka
Ach, przy okazji wrzucę zdjęcia psiaków, które jakiś czas temu znalazłam (jeszcze w Wawie). Całe szczęście w obu przypadkach znaleźli się właściciele (chociaż w jednym to do końca nie wiem czy takie szczęście, ale wierzę, że tak).
pierwsza znajda - słodka i urocza Dżina, bardziej się słuchała niż Roki
i druga, czyż nie jest piękna?
W obu przypadkach Roki był mega szczęśliwy, czego nie mogę powiedzieć o suniach
Roki nie należy do dżentelmenów, że tak powiem
Na dzisiaj wystarczy. Mam nadzieję, że są jeszcze tacy co o nas pamiętają i tu zajrzą