I już mam do nadrobienia 2 historie, a w zasadzie 3 ! To skopiuję z FB
Historia pierwsza :
Metro w W-wie, wracam z Wystawy. Ruska torba bazarowa, w środku koci transporter, na nim zwykły Aladino medium. Torba na wpół otwarta , i dziewczynka moze 5-6 letnia zagląda z naprzeciwka i teatralnym szeptem mówi do mamy :
- Pan wiezie zwierzątka !
Na to mama:
- Chyba nie, a skąd wiesz ?
- Bo jest klateczka !
I już drepta do mnie i kuca przy torbie :
- Proszę paanaaaa? A czy pan wiezie zwierzątka ?
- Tak.
Dzieciak się rozpromienia z triumfem pt. " a nie mówiłam !" i :
- A jakie? Mogę zobaczyć ?
- Szczurki. Wracam ze szczurzej wystawy. Wyjąć ich nie mogę, ale moze coś będzie widać.
Rozpinam torbę, a z kociego transportera wystają zaciekawione ryjki. Dziewczynka już totalnie zachwycona, piszczy:
- Jakie śliczne ! Jakie łapki! Mamo zobacz, ogon widać !
Zagląda do torby i po chwili wynurza sie zatykając palcami nos, co jednak wcale jej nie przeszkadza nadal tam zaglądać:
- Pachnie brzydko...
- No, tak , bo są już długo w podróży, a jeszcze daleko jadą...
Dziewczynka nadal była zachwycona i zaglądała Okazało sie , ze jakiejś pani syn też ma szczurki i nie wiedział, ze jest wystawa. Na następnym przystanku dziecko z mamą wysiadało i mama kazała sie pożegnać. No i było :
- Wysiadamy, pożegnaj się ze szczurkami.
- Do widzenia, pa pa szczurki !
Jeszcze na peronie metra machała i wołała "pa pa, szczurki !"
Historia druga i trzecia O Kreci wczoraj i dziś :
Krecia wczoraj : Krecia siedzi u mnie za pazuchą wypranej szczurzej bluzy. Wepchałem ją tam jakos i siedzi, i wierci sie tam. Piska czesto, szura ząbkami i niucha. Ma spuchniętą lewą przednią łapkę, nie wiem czy to u mnie czy nie. Jak ją dotykam przez bluzę to cicho piska jak Nezumi, ale częsciej włącza sie "syrena okrętowa".
I szuranie ząbkami. Miącham ostrożnie przez materiał bluzy. Bywa, że nie dotykam, a tylko się ruszę (albo i nie) i już buczy XD
I dziś !
Krecia robi gigantyczne postępy. Nie dośc, ze dzis nie dostałem dziaba, to w miarę spokojnie dała się wyciągnąć z klatki. A potem troche siedziała pod bluzą - bobków było tyle, ze porządny prosiak by się nie powstydził XD
Jak wyściubiła nosa - dałem jej sinlaku. Nie rozpaćkała tylko wszamała 3 łyzeczki, w międzyczasie pozwaając na głaskanie, miąchanie uszu (uszy były postawione).
Potem leżała mi na przedramieniu, wczepiona, i pozwalała sie głaskać po całości szczura <3
Jeszcze mocno sapie i ma zadyszkę, więc jak tylko zaczyna to wpycham ją pod bluzę. A tam piszczy tylko jak ją dotykam
Megi_82- opowiadaj o Jerzym !