Moje Najsłodsze Fiśki <3
: pn paź 25, 2010 10:46 pm
Szczurza historia zaczęła się 2 lata temu i trwa nadal. Na początku brakowało mi wiedzy,
ale to forum przyczyniło się do wielu zmian. Oto krótka historia tego co dzało się do teraz...
Moi szczurzy Panowie postanowili sami o sobie opowiedzieć...
Itachi(1.10.2008 - 18.08.2009):
-Kiedy pani wzięła mnie do siebie byłem bardzo wystraszony.
Nie było już wielu szczurków i ludzi którzy na mnie patrzyli, teraz był wielki pies za szybą...
Na szczęście miałem ciszę, w nocy poznałem każdy kącik mojego nowego mieszkanka,
następnego dnia zaprzyjaźniłem się z moją panią :)
Bardzo lubiłem siedzieć w jej dekolcie, było tam cieplutko i mięciutko... ^^
Jednak bardzo brakowało mi noska drugiego szczurka... :(
Gdy moja pani nie patrzyła, jakaś wielka ręka dokarmiała mnie słodkościami...
Lubiłem grzebać w kwiatkach i czesto miałem brudny nosek!
I jak zauważyliście zamieszkałem w większym domku.
Ciągle wykradałem te dziwne orzeszki, które moja pani nazywała 'korkami',
ale pod skorupką nigdy nie znalazłem orzeszka...
Raz niechcąco przewróciłem pudełko z moim jedzonkiem,
ale pani na szczęście nie krzyczała na mnie tylko się ze mnie śmiała... ^^'
Ogarnęło mnie niesamowite szczęście gdy moja pani pewnego dnia przyprowadziła drugiego szczurka!
Odrazu go polubiłem :) Miał na imie Lucjusz.
Szybko zamieszkaliśmy razem i to w nowym, większym domku... :)
Lucjan, Lucyfer (1.03.2009 - 9.10.2010):
-Nawet nie wiem kiedy Itachi odszedł... nie pożegnał się ze mną... zostałem sam...
Był dla mnie dobry i łagodny jak mama, opiekował się mną zawsze... a pani tyle płakała...
Musiałem się nimi zająć. Kusy się obraził...
Postanowiłem, że na smutki najlepsza będzie czekolada...
A potem pani zaskoczyła mnie pewną informacją...
Przygarnęła jakieś dwa małe chudzielce...
Ten czarny to Serafin.
A szary to Hidan.
Stałem sie strasznym leniem i obżartuchem.
Ale na demolkę zawsze miałem siłę! :D
I bardzo lubiłem jeść z panią chrupki... ^^
Ona ze mną chyba też, bo mogła mnie miziać, a ja nie uciekałem :P
Któregoś dnia bardzo źle się poczułem. Pani była zdenerwowana. Pan doktor robił mi zastrzyki, po których było mi lepiej. Wiedziałem, że pani kupiła nam nowy domek, bardzo chciałem go jeszcze zobaczyć.
Odkąd zachorowałem nie chciałem siedzieć w klatce, najchętniej spałem u pani na kolanach. Dostawałem kolejne zastrzyki.
W końcu pani urządziła nam nowy dom, Hidan i Serafin w nim zamieszkali a ja byłem osobno.
Poczułem się gorzej i chciałem się z nimi porzegnać, więc pani mnie do nich wpuściła. Potem powiedziałem pani jak bardzo podoba mi sie nowy dom i zasnąłem u niej na rękach zanim poszliśmy na ostatni zastrzyk...
Nie wiedziałam, że tak ciężko będzie to napisać... Poraz kolejny przeżywam wszystko co się działo... Itachi był najbardziej przywiązanym szczurkiem do mnie, najprawdopodobniej dlatego, że bardzo długo mieszkał sam. Jako jedyny szczur bardzo lubił siedzieć na ramieniu i pod bluzką, jako jedyny bawił się ze mną jak młode szczury - ja go gilałam i uciekałam, a on mnie gonił i 'też' mnie podgryzał a potem się chował, i tak w kółko... :) Zazwyczaj gdy go wyciągałam z klatki odrazu chciał iść zwiedzać i uciekał... Jednak zawsze gdy wracałam do domu smutna i brałam go na ręce żeby się wyżalić i przytulić, ten patrzył się na mnie jakby ze zdziwieniem i nie uciekał, zawsze wysłuchał do końca.
Był magicznym szczurkiem.
Lucek chyba miał najbardziej stereotypowy charakterek - po wyjściu z klatki odrazu uciekał w jakieś dziwne kryjówki i chomikował różne rzeczy, jedyny z moich ogoniastych, który gryzł kable, pod koniec życia przytyło mu się, ale mimo to nikt mu nie podskoczył i rozdzielał bijących się, żył w swoim własnym świecie... :)
Kolejne szczurki opiszę w następnym poście... Już bardziej optymistycznie...
ale to forum przyczyniło się do wielu zmian. Oto krótka historia tego co dzało się do teraz...
Moi szczurzy Panowie postanowili sami o sobie opowiedzieć...
Itachi(1.10.2008 - 18.08.2009):
-Kiedy pani wzięła mnie do siebie byłem bardzo wystraszony.
Nie było już wielu szczurków i ludzi którzy na mnie patrzyli, teraz był wielki pies za szybą...
Na szczęście miałem ciszę, w nocy poznałem każdy kącik mojego nowego mieszkanka,
następnego dnia zaprzyjaźniłem się z moją panią :)
Bardzo lubiłem siedzieć w jej dekolcie, było tam cieplutko i mięciutko... ^^
Jednak bardzo brakowało mi noska drugiego szczurka... :(
Gdy moja pani nie patrzyła, jakaś wielka ręka dokarmiała mnie słodkościami...
Lubiłem grzebać w kwiatkach i czesto miałem brudny nosek!
I jak zauważyliście zamieszkałem w większym domku.
Ciągle wykradałem te dziwne orzeszki, które moja pani nazywała 'korkami',
ale pod skorupką nigdy nie znalazłem orzeszka...
Raz niechcąco przewróciłem pudełko z moim jedzonkiem,
ale pani na szczęście nie krzyczała na mnie tylko się ze mnie śmiała... ^^'
Ogarnęło mnie niesamowite szczęście gdy moja pani pewnego dnia przyprowadziła drugiego szczurka!
Odrazu go polubiłem :) Miał na imie Lucjusz.
Szybko zamieszkaliśmy razem i to w nowym, większym domku... :)
Lucjan, Lucyfer (1.03.2009 - 9.10.2010):
-Nawet nie wiem kiedy Itachi odszedł... nie pożegnał się ze mną... zostałem sam...
Był dla mnie dobry i łagodny jak mama, opiekował się mną zawsze... a pani tyle płakała...
Musiałem się nimi zająć. Kusy się obraził...
Postanowiłem, że na smutki najlepsza będzie czekolada...
A potem pani zaskoczyła mnie pewną informacją...
Przygarnęła jakieś dwa małe chudzielce...
Ten czarny to Serafin.
A szary to Hidan.
Stałem sie strasznym leniem i obżartuchem.
Ale na demolkę zawsze miałem siłę! :D
I bardzo lubiłem jeść z panią chrupki... ^^
Ona ze mną chyba też, bo mogła mnie miziać, a ja nie uciekałem :P
Któregoś dnia bardzo źle się poczułem. Pani była zdenerwowana. Pan doktor robił mi zastrzyki, po których było mi lepiej. Wiedziałem, że pani kupiła nam nowy domek, bardzo chciałem go jeszcze zobaczyć.
Odkąd zachorowałem nie chciałem siedzieć w klatce, najchętniej spałem u pani na kolanach. Dostawałem kolejne zastrzyki.
W końcu pani urządziła nam nowy dom, Hidan i Serafin w nim zamieszkali a ja byłem osobno.
Poczułem się gorzej i chciałem się z nimi porzegnać, więc pani mnie do nich wpuściła. Potem powiedziałem pani jak bardzo podoba mi sie nowy dom i zasnąłem u niej na rękach zanim poszliśmy na ostatni zastrzyk...
Nie wiedziałam, że tak ciężko będzie to napisać... Poraz kolejny przeżywam wszystko co się działo... Itachi był najbardziej przywiązanym szczurkiem do mnie, najprawdopodobniej dlatego, że bardzo długo mieszkał sam. Jako jedyny szczur bardzo lubił siedzieć na ramieniu i pod bluzką, jako jedyny bawił się ze mną jak młode szczury - ja go gilałam i uciekałam, a on mnie gonił i 'też' mnie podgryzał a potem się chował, i tak w kółko... :) Zazwyczaj gdy go wyciągałam z klatki odrazu chciał iść zwiedzać i uciekał... Jednak zawsze gdy wracałam do domu smutna i brałam go na ręce żeby się wyżalić i przytulić, ten patrzył się na mnie jakby ze zdziwieniem i nie uciekał, zawsze wysłuchał do końca.
Był magicznym szczurkiem.
Lucek chyba miał najbardziej stereotypowy charakterek - po wyjściu z klatki odrazu uciekał w jakieś dziwne kryjówki i chomikował różne rzeczy, jedyny z moich ogoniastych, który gryzł kable, pod koniec życia przytyło mu się, ale mimo to nikt mu nie podskoczył i rozdzielał bijących się, żył w swoim własnym świecie... :)
Kolejne szczurki opiszę w następnym poście... Już bardziej optymistycznie...