Re: Rattie's Love -D-
: wt lis 20, 2012 11:07 pm
Podejrzeń powodu śmierci Dulce jest kilka.
Zaczęło się robić z nim źle od soboty 17 listopada(dnia moich urodzin zresztą...) choć jak mnie pamięć nie myli,jeszcze w piątek miał problemy z utrzymaniem jedzonka w łapkach(krzyżował je,jedzonko mu wypadało).Miał obniżoną temp. do 35kilku*.Widać było po nim osłabienie,był wychłodzony więc od razu został odseparowany od stada do transporterka i otulony w ciepłe szmatki.Temperatura w ciągu doby niewiele podniosła się,bo 18.11(niedziela) wynosiła dokładnie 35,8*.
Zaobserwowałam od dłuższego czasu(około + 1 miesiąc) obfity wyciek porfiryny z noska i oczu.
17.11 zaobserwowałam również problemy w poruszaniu się na wybiegu(łóżko),na którym nie zachowywał się całkiem swobodnie jak zwykle.Miał obniżoną część przednią ciała do podłoża,zauważyłam problemy z widzeniem,zmętniałą rogówkę oka.Z wybiegu potrafił ześliznąć się gdy rozpędził się do biegu.
Zarówno 17 jak 18.11 jadł mokry pokarm,który mu podawałam.W niedzielę 18.11 zachowywał się gorzej,był bardziej osłabiony,na wybiegu nie chciał biegać,stał w miejscu(z obniżoną przednią częścią ciała).
Mocz był w normie,bez zmian w kolorze.
W poniedziałek czyli wczoraj temperatura ciała wróciła już prawie do normy ,wynosiła 37,5*.Dulce sam utrzymywał ciepłotę ciała.
Wczoraj dwa razy byłam z nim w lecznicy przystanek ode mnie.Pobraliśmy Dulce krew,podano mu steryd,płyny(elektrolity+glukoza),został podłączony pod tlen podczas mojej nieobecności w lecznicy przez około 2 godziny.
Lekarka spanikowała,bo zaczął niby gorzej oddychać(miał przytkany nosek porfiryną,gęstą wydzieliną).
Po 30 min wdychania tlenu zabrałam go do domu otrzymując leki do podania w dniu następnym.
Jego stan pogorszył się pod wieczór(około 20:00,a do tej godziny lecznica była otwarta).Wcześniej dzwoniłam do Medicavetu w Warszawie w celu konsultacji i ewentualnych podejrzeń choroby.Zalecono zrobić RTG klatki piersiowej co uczyniliśmy.
Płuca czyste,na zdjęciu serce bez zmian,osłuchowo też wszystko w porządku(zaznaczam tylko,że to nie była lecznica dobra w leczeniu szczurów) ,częściowe wyniki krwi pod kątem niewydolności wątroby PONOĆ ok(potwierdzone przez Dr.Rzepkę z Medicavetu).Niestety pełnych wyników nie mieliśmy,bo laboranci mieli problem ze zrobieniem pełnej morfologii spowodowane małą ilością pobranej krwi.
Niestety pełne wyniki(udało im się dziś) morfologii otrzymałam dziś,już po zgonie szczurka.
Wczoraj pod wieczór przed drugą wizytą w lecznicy Dulce zaczął siusiać krwią.Przy każdym kolejnym oddawaniu moczu krew była ciemniejsza...Ponoć to jakiś szok organizmu(czy coś takiego,nie zapamiętałam dokładnie).
Kiedy zauważyłam około miesiąc temu wycieki porfiryny,podawałam Dulce i jego tacie(o tym zaraz napiszę) tylko wit C.
Ostatnio trochę wietrzyłam pokój(stopniowo zmniejszała się temp.) ale i mamy okres jesienno zimowy gdzie większość zwierząt(nie tylko szczurów) jest przeziębiona.Moje psy były i są również lekko pokichane,w tym i ja.
Na co zwrócić uwagę:
-obfity wyciek porfiryny
-wychłodzenie
-widoczne osłabienie
-problemy ze wzrokiem
-problemy w poruszaniu się(ostrożne poruszanie się)
-problemy z utrzymywaniem jedzenia w łapkach(krzyżowanie ich)
-obniżenie przedniej części ciałka
-oklapnięcie na boczki uszu(posmutnienie)
To główne objawy jakie zaobserwowałam i uprzedzam domki,w których jest reszta rodzeństwa aby zwracały uwagę na zachowanie szczurów.O każdym podobnym objawie proszę mnie informować.
Powracając do tematu taty Dżudżu.W tym samym momencie,kiedy zaobserwowałam wycieki porfiryny u Dulce,to samo działo i nadal dzieje się z jego tatą-Dżudżu.Jego stan jest dobry choć muszę zmierzyć mu temperaturę.
Chłopcy śpią w szmatkach z dłuższym włoskiem więc myślałam,że to od zalegania kłaczków w oczkach(rzadko wyciągam je im z oczu) to odnośnie porfiryny w oczkach.Pobranie krwi Dżudżu wymagałoby ogólnego znieczulenia,bo to specyficzny szczur.Nie udałoby nam się pobrać normalnie krwi,zapewniam.Mogę spróbować ale nie wiem czy coś wyszłoby z tego.Możemy również zrobić badania moczu aby wykluczyć problemy z nerkami(chyba,że badania krwi będą bardziej wiarygodne,spytam o to Dr.Rzepkę).
Informacje dotyczące również cioci maluchów,Sunny Bebesin.
Sunny jest leczona już 4ty raz na krwiomocz.Siusia krwią.Każde leczenie antybiotykiem,Uroseptem i wit C razem pomagało więc liczę na to,że i teraz pomoże.Pobranie od niej krwi też wymagałoby cudu(nie daję głowy uciąć,że nie udałoby się) aczkolwiek również mogę spróbować.
Badań tacie ani cioci w chwili obecnej nie jestem w stanie zrobić z powodu braku finansów i problemów finansowych jakie obecnie mam.W ciągu kilku tygodni również przeprowadzamy się z rodzicami oraz mam co najmniej jednego szczura obecnie w bardzo złym stanie.Mowa o Duke'u z nowotworem i jednocześnie ropniami w szczęce.Po prostu nie jestem w tej chwili w stanie tego wszystkiego zrobić.Dlatego proszę abyście uważnie obserwowali resztę rodzeństwa.
Dalila,Drusilla czują się bardzo dobrze.Dalila przeszła niedawno operację usunięcia gruczolaka.
Duggan,jest pokichany jak i całe to stado ale prócz tego czuje się bardzo dobrze.Jest bardzo dużym samcem(wizualnie).
Jeśli macie jakieś pytania,pytajcie proszę.Wyniki sekcji będą jutro.Dulce obecnie leży w lecznicy w lodówce ,a ja nie mogę znieść tej myśli...szczególnie myśli o sekcji
Przepłakałam cały wieczór i pół nocy,dziś przed wykładami też ryczałam.Zapewne poryczę sobie jeszcze ale postaram się wszystkie problemy zdrowotne Dulce wyjaśnić.
Dulcuniu ,misio kochany to dla Ciebie <*> Leć...
(pusto bez Ciebie ).
Był zawsze radosnym szczurkiem.Uwielbiał bawić się ze mną i pędzić susami przez całe łóżko...Był wyczekanym wnusiem,wielką niespodzianką.
Zaczęło się robić z nim źle od soboty 17 listopada(dnia moich urodzin zresztą...) choć jak mnie pamięć nie myli,jeszcze w piątek miał problemy z utrzymaniem jedzonka w łapkach(krzyżował je,jedzonko mu wypadało).Miał obniżoną temp. do 35kilku*.Widać było po nim osłabienie,był wychłodzony więc od razu został odseparowany od stada do transporterka i otulony w ciepłe szmatki.Temperatura w ciągu doby niewiele podniosła się,bo 18.11(niedziela) wynosiła dokładnie 35,8*.
Zaobserwowałam od dłuższego czasu(około + 1 miesiąc) obfity wyciek porfiryny z noska i oczu.
17.11 zaobserwowałam również problemy w poruszaniu się na wybiegu(łóżko),na którym nie zachowywał się całkiem swobodnie jak zwykle.Miał obniżoną część przednią ciała do podłoża,zauważyłam problemy z widzeniem,zmętniałą rogówkę oka.Z wybiegu potrafił ześliznąć się gdy rozpędził się do biegu.
Zarówno 17 jak 18.11 jadł mokry pokarm,który mu podawałam.W niedzielę 18.11 zachowywał się gorzej,był bardziej osłabiony,na wybiegu nie chciał biegać,stał w miejscu(z obniżoną przednią częścią ciała).
Mocz był w normie,bez zmian w kolorze.
W poniedziałek czyli wczoraj temperatura ciała wróciła już prawie do normy ,wynosiła 37,5*.Dulce sam utrzymywał ciepłotę ciała.
Wczoraj dwa razy byłam z nim w lecznicy przystanek ode mnie.Pobraliśmy Dulce krew,podano mu steryd,płyny(elektrolity+glukoza),został podłączony pod tlen podczas mojej nieobecności w lecznicy przez około 2 godziny.
Lekarka spanikowała,bo zaczął niby gorzej oddychać(miał przytkany nosek porfiryną,gęstą wydzieliną).
Po 30 min wdychania tlenu zabrałam go do domu otrzymując leki do podania w dniu następnym.
Jego stan pogorszył się pod wieczór(około 20:00,a do tej godziny lecznica była otwarta).Wcześniej dzwoniłam do Medicavetu w Warszawie w celu konsultacji i ewentualnych podejrzeń choroby.Zalecono zrobić RTG klatki piersiowej co uczyniliśmy.
Płuca czyste,na zdjęciu serce bez zmian,osłuchowo też wszystko w porządku(zaznaczam tylko,że to nie była lecznica dobra w leczeniu szczurów) ,częściowe wyniki krwi pod kątem niewydolności wątroby PONOĆ ok(potwierdzone przez Dr.Rzepkę z Medicavetu).Niestety pełnych wyników nie mieliśmy,bo laboranci mieli problem ze zrobieniem pełnej morfologii spowodowane małą ilością pobranej krwi.
Niestety pełne wyniki(udało im się dziś) morfologii otrzymałam dziś,już po zgonie szczurka.
Wczoraj pod wieczór przed drugą wizytą w lecznicy Dulce zaczął siusiać krwią.Przy każdym kolejnym oddawaniu moczu krew była ciemniejsza...Ponoć to jakiś szok organizmu(czy coś takiego,nie zapamiętałam dokładnie).
Kiedy zauważyłam około miesiąc temu wycieki porfiryny,podawałam Dulce i jego tacie(o tym zaraz napiszę) tylko wit C.
Ostatnio trochę wietrzyłam pokój(stopniowo zmniejszała się temp.) ale i mamy okres jesienno zimowy gdzie większość zwierząt(nie tylko szczurów) jest przeziębiona.Moje psy były i są również lekko pokichane,w tym i ja.
Na co zwrócić uwagę:
-obfity wyciek porfiryny
-wychłodzenie
-widoczne osłabienie
-problemy ze wzrokiem
-problemy w poruszaniu się(ostrożne poruszanie się)
-problemy z utrzymywaniem jedzenia w łapkach(krzyżowanie ich)
-obniżenie przedniej części ciałka
-oklapnięcie na boczki uszu(posmutnienie)
To główne objawy jakie zaobserwowałam i uprzedzam domki,w których jest reszta rodzeństwa aby zwracały uwagę na zachowanie szczurów.O każdym podobnym objawie proszę mnie informować.
Powracając do tematu taty Dżudżu.W tym samym momencie,kiedy zaobserwowałam wycieki porfiryny u Dulce,to samo działo i nadal dzieje się z jego tatą-Dżudżu.Jego stan jest dobry choć muszę zmierzyć mu temperaturę.
Chłopcy śpią w szmatkach z dłuższym włoskiem więc myślałam,że to od zalegania kłaczków w oczkach(rzadko wyciągam je im z oczu) to odnośnie porfiryny w oczkach.Pobranie krwi Dżudżu wymagałoby ogólnego znieczulenia,bo to specyficzny szczur.Nie udałoby nam się pobrać normalnie krwi,zapewniam.Mogę spróbować ale nie wiem czy coś wyszłoby z tego.Możemy również zrobić badania moczu aby wykluczyć problemy z nerkami(chyba,że badania krwi będą bardziej wiarygodne,spytam o to Dr.Rzepkę).
Informacje dotyczące również cioci maluchów,Sunny Bebesin.
Sunny jest leczona już 4ty raz na krwiomocz.Siusia krwią.Każde leczenie antybiotykiem,Uroseptem i wit C razem pomagało więc liczę na to,że i teraz pomoże.Pobranie od niej krwi też wymagałoby cudu(nie daję głowy uciąć,że nie udałoby się) aczkolwiek również mogę spróbować.
Badań tacie ani cioci w chwili obecnej nie jestem w stanie zrobić z powodu braku finansów i problemów finansowych jakie obecnie mam.W ciągu kilku tygodni również przeprowadzamy się z rodzicami oraz mam co najmniej jednego szczura obecnie w bardzo złym stanie.Mowa o Duke'u z nowotworem i jednocześnie ropniami w szczęce.Po prostu nie jestem w tej chwili w stanie tego wszystkiego zrobić.Dlatego proszę abyście uważnie obserwowali resztę rodzeństwa.
Dalila,Drusilla czują się bardzo dobrze.Dalila przeszła niedawno operację usunięcia gruczolaka.
Duggan,jest pokichany jak i całe to stado ale prócz tego czuje się bardzo dobrze.Jest bardzo dużym samcem(wizualnie).
Jeśli macie jakieś pytania,pytajcie proszę.Wyniki sekcji będą jutro.Dulce obecnie leży w lecznicy w lodówce ,a ja nie mogę znieść tej myśli...szczególnie myśli o sekcji
Przepłakałam cały wieczór i pół nocy,dziś przed wykładami też ryczałam.Zapewne poryczę sobie jeszcze ale postaram się wszystkie problemy zdrowotne Dulce wyjaśnić.
Dulcuniu ,misio kochany to dla Ciebie <*> Leć...
(pusto bez Ciebie ).
Był zawsze radosnym szczurkiem.Uwielbiał bawić się ze mną i pędzić susami przez całe łóżko...Był wyczekanym wnusiem,wielką niespodzianką.