Położyłam łapska na zdjęciach zrobionych przez tahti (a także mojego autorstwa, jak tahti uprzejmie ustawiła mi auto, bo ja tej maszynerii obsługiwać ni umiem
)
Kulki małe, w zgodzie śpiące:
(jak mają ruję któraś, jej, to jest widok... jak były po dwie to był spokój, teraz to sceny +18 regularnie mamy...)
Jedno z nielicznych zdjęć, na które załapała się Wala. Widać, jak jej mordka posiwiała, jakie białe plamki na grzbiecie porobiły... Moja bidula
.
Luizka. Zdecydowanie odważniejsza. Nie wobec mnie, ale Wala już jej nie podskakuje. Z tej bidnej sierotki, zgwałconej, przerażonej, wyszła teraz samica dominująca, co rozbraja mnie za każdym razem
.
Penelopa. Aka Rambo. Nie ma rzeczy, jakiej by nie zrobiła. Szpary, przez którą by się nie przecisnęła. Wysokości, na którą by nie wskoczyła. Nieustanna gimnastyka umysłowa - moja pomysłowość vs. jej pragnienie eksploracji świata...
Jej Kulkowatość!
Aczkolwiek rudziaki ostatnio też trochę się zaokrągliły. Tylko adhdowiec Wala zostaje tej samej objętości...
No i gwiazda wieczoru!
(Tahti, nie zabijaj, ale oboje macie tak cudne miny, że nie mogłam tego tu nie wrzucić
)
Po namyśle ruszamy w świat.
Chlebek. Tak, to coś, co zjemy tylko trochę mniej chętnie niż jogurt (za który damy sobie obciąć łapy, o tak.) Na zdjęcie załapał się też Louie, tj. miś (obdarzony dużą sympatią Speedy'ego
) i rzęski Escherichii Coli
(to-to żółte, zwisające
)
Od biedy na chwilę się zatrzymamy i damy pomiziać... (moje łapsko paskudne z rozcięciem by terrarium. Nigdy nie dawajcie ostrych rzeczy Enciakowi, o nie).
W niepewnej chwili schowamy się w ulubione miejsce... (i dziwić się, że mój mężczyzna jest zazdrosny?
)
W sumie u tahti też przytulnie...
Ale coby się łóżeczko nie ruszało, wybieramy w końcu przytulną nogę Louiego, opierając się o Enciakowy boczek.
I usypiaaaaamy: