Witam,
baraszkuję na forum od dłuższego czasu, ale postanowiłam w końcu zarejestrować się, ponieważ jest pewna kwestia, która mnie zastanawia.
Słowem wstępu:
Ostatnio adoptowałam ogonka. Ma około roczku. Jego historia jest całkiem smutna (przez co zresztą go przygarnęłam). Mianowicie ogonek przez poprzednią właścicielkę był zaniedbywany i głodzony. Do tego stopnia, że skończył z zapaleniem płuc i niewydolnością nerek, a jego towarzysz padł. Na razie maluch jest sam, ale w niedługim czasie planuję zakupić większą klatkę i znaleźć mu kompana.
Szczurek jest bardzo ułożony. Spokojny, daje się głaskać, puszczony luzem nie ucieka, wędruje. Kiedy jestem w domu otwieram mu klakę, żeby mógł wyjść kiedy tylko ma na to ochotę. Nie gryzie, nie drapie, nie piszczy. Nawet zaakceptował moją kotkę. (O kota się nie martwię, ponieważ miałam wiele małych zwierzątek, nawet łasicę i zawsze się zwierzaki zaprzyjaźniały. Oczywiście pilnuję kiedy dochodzi między nimi do kontaktu, ale ufam kotu)
Po króciutkim wstępnie przejdę do rzeczy. Próbuję przekonywać go do wychodzenia z klatki, jedzenia z ręki i ogólnie większego zaufania względem mnie i innych domowników. Maluch ma jakąś awersję do brania na ręce, ale myślę, że to dlatego, iż jego poprzednia właścicielka mogła w ogóle pominąć etap oswajania albo była całkiem niedelikatna. Próbuję dawać mu jogurtu czy utartej marcheweczki - poza klatką, ale mam wrażenie, iż zwierzak się strasznie stresuje. Był głodzony i nie wiem, czy przez ten fakt zabieranie mu z klatki miski z jedzeniem i nakłanianie go do wychodzenia, podchodzenia do mnie i jedzenia przy mnie - czy nie odniesie to odwrotnego skutku do zamierzonego.
Wszystkie przeciery i papki bardzo chętnie zje na łóżku, ale jak próbuję mu dać cokolwiek kiedy posadzę go sobie na kolanach - nie jest zainteresowany. Próbowałam dać mu gotowanej marchewki, ziemniaka czy wyłuskanego fistaszka (uwielbia te smakołyki) to podobnie - na kolanach, dłoni - nie chce. A gdy dam mu na łóżku wyrwie (najprawdopodobniej skutek głodzenia) i czmycha do klatki. Nawet jeśli miseczkę postawiłam poza klatką to zauważyłam, że podbiega do niej, pakuje ile może do pyszczka i wraca do klatki.
Oczywiście wiem, że będę musiała mu poświęcić dużo czasu i zamierzam.
Bo jest kochanym ogonkiem, ale właśnie przez kwestię tego, iż był głodzony przez większą część swojego życia, zastanawiam się, czy taki trening jest wskazany i czy może przynieść jakieś efekty.
Możliwe, iż ten odruch chomikowania i wyrywania jedzenia z czasem minie, ale nie wiem właśnie czy należy postępować dokładnie "podług instrukcji" czy może wymagana jest jakaś modyfikacja. Będę wdzięczna za każdą odpowiedź i wskazówkę
To mój pierwszy ogon (aczkolwiek od kilku miesięcy konsekwentnie poszerzałam wiedzę i zgromadzony asortyment), więc nie mam porównania. A myślę, że porównywać szczurzynkę z łasicą, kotem, chomikiem czy ptasznikami to tak niezbyt... ^^ Mam niestety słabość do pokrzywdzonych zwierzątek, którym próbuję (i nawet udaje mi się) dać kochający dom
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za każdą odpowiedź.