czy jestes...
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Re: czy jestes...
Od wczoraj nie jem mięsa. Znaczy, bardziej ze mnie jeszcze raczkujący wegetarianin, niż taki pełną gębą No ale kiedyś zacząć trzeba, nie?
Jak ja lubię się śmiać.. to takie ciekawe doświadczenie.
->Nasze Śliczne Paskudy:*<-
->Mini pociechy<-
->Nasze Śliczne Paskudy:*<-
->Mini pociechy<-
Re: czy jestes...
zazdroszczę tak troszeczkęzyberka pisze: i gotuje wegańskie obiady więc jak wracam z zajęć to mam na stole ciepły posiłek i wcale z nim wtedy nie rozmawiam tylko om nom nom
śniadania, mmmmm mój ulubiony posiłek w ciągu dniaalken pisze: ostatnio mi brakuje pomysłów na śniadanie/kolację...jem zwykle albo kanapki, albo owsiankę (na mleku sojowym, z owocami, amarantusem, odzynkami, orzechami).
na śniadania jadam owsianki z różnymi dodatkami (ostatnio posmakowała mi z dodatkiem kakao), kasze jaglaną, quinoa z ziarnami, owocami, orzechami, zależy co mam i na co mam ochotę, rzadziej kukurydzianą, różnego rodzaju placuszki/pancakes, czasami tosty z masłem orzechowym i bananem lub jakieś wypieki z płatków owsianych lub mąki gryczanej z bananem
a kolacje różnie to bywa, najczęściej też robię pasty. różnego rodzaju hummus (najbardziej chyba mi smakuję z dodatkiem marchewki), teraz jak chłodniej to jakiś pasztet upiekę, awokado, czasami jakieś burgery, często robię pastę z czerwonej soczewicy (soczewica + cebulka + trochę soli i pieprz) jak dla mnie pychota, albo sałatki z makaronem lub jakąś kaszą i warzywa jakie mam w lodówce + pestki
pamiętam jak ja zaczynałam i zawsze mówiłam, że na razie nie jem, zobaczę co będzie potem Ale potem z każdym kolejnym dniem coraz bardziej byłam szczęśliwa i w ogóle mnie nie ciągnęło do mięsamini pisze:Od wczoraj nie jem mięsa. Znaczy, bardziej ze mnie jeszcze raczkujący wegetarianin, niż taki pełną gębą No ale kiedyś zacząć trzeba, nie?
no i gratuluję podjętej decyzji
A co do okresu to ja zawsze miałam bolący i ciężko go przechodziłam. Co miesiąc musiałam brać tabletki przeciwbólowe bo inaczej nie mogłam funkcjonować normalnie. Teraz już nie biorę żadnych tabletek przeciwbólowych i lekarstw, jedyne tabletki teraz to suplement witaminy B12 i powiem szczerzę daje rade bez nich. Mam czasami bolesny okres, niestety nie należę do tych co mają 3 dni i do tego przechodzą go bezboleśnie, ale na pewno jest mniej bolesny niż wcześniej. I zastanawiam się czy to dzięki diecie czy może tabletki też robiły swoje i dlatego okres był taki ciężki
- szczurzyca.
- Posty: 1620
- Rejestracja: ndz sie 08, 2010 11:51 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: czy jestes...
ja nie jem mięsa dopiero od 4 m-cy, wcześniej jadłam same kurczaki i stopniowo z nich schodziłam. a dopiero w czerwcu zrezygnowałam z mięsa zupełnie. już domownicy są przyzwyczajeni do zup na bulionie warzywnym i częstych daniach bezmięsnych, ale czasami mam dwa obiady, np. kotlety sojowe i zwykłe. nie wyobrażam sobie wrócić do mięsa, mimo że od niedawna go nie jem to już czuję obrzydzenie i ani trochę mnie nie ciągnie do klopsików itp. ale mam koleżanki, które szczycą się wegetarianizmem, a jedzą ryby i zupy na mięsie.. ;/ a zapytane czy jedzą mięso odpowiadają zawsze, że nie, nigdy, fe.
['] Diuna Barnaba Misiek 2Kremówki Charlotte Chanel Foczka Beza Molly Coco Malina Bianka Ronia Rasta Delilah-Rattie'sLove Tequila Dżuma Duffy Ernest Cholera Apollo Coffee Missisipi Agusia Rosa ['] Beżyczka 1Kremówka <:3 )~~
Re: czy jestes...
Co do jedzenia ryb, to ja jeszcze z nich nie zrezygnuje, mimo wszystko niezdrowo jest porzucić na raz całe białko od zwierzęce. Nie chcę paść po miesiącu, albo mieć krwotoków z nosa, staram się podejść do tego na tyle mądrze i solidnie alby nie odbiło się to znacznie na moim zdrowiu.
Jak reagują inni? Michał, kiedy robi sobie coś do jedzenia, pyta, czy to i to chcę zjeść, a jeśli jest coś co mi nie odpowiada to albo zmienia skład, albo robi dla mnie osobną porcję Ja też zawsze, kiedy gotuję obiad myślę o nim, nie chce mu niczego narzucać i oczekiwać, że będzie akceptował ciągłe bez mięsne obiady.
Jak reagują inni? Michał, kiedy robi sobie coś do jedzenia, pyta, czy to i to chcę zjeść, a jeśli jest coś co mi nie odpowiada to albo zmienia skład, albo robi dla mnie osobną porcję Ja też zawsze, kiedy gotuję obiad myślę o nim, nie chce mu niczego narzucać i oczekiwać, że będzie akceptował ciągłe bez mięsne obiady.
Jak ja lubię się śmiać.. to takie ciekawe doświadczenie.
->Nasze Śliczne Paskudy:*<-
->Mini pociechy<-
->Nasze Śliczne Paskudy:*<-
->Mini pociechy<-
- szczurzyca.
- Posty: 1620
- Rejestracja: ndz sie 08, 2010 11:51 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: czy jestes...
ja ryb nigdy nie lubiłam, więc nie jem ich od bardzo dawna. ale tak jak Ty właśnie jadłam przez długi czas sam drób, żeby tak nie schodzić gwałtownie. tyle, że te koleżanki od roku czy niektóre dłużej ''nie jedzą mięsa''..mini pisze:Co do jedzenia ryb, to ja jeszcze z nich nie zrezygnuje, mimo wszystko niezdrowo jest porzucić na raz całe białko od zwierzęce. Nie chcę paść po miesiącu, albo mieć krwotoków z nosa, staram się podejść do tego na tyle mądrze i solidnie alby nie odbiło się to znacznie na moim zdrowiu.
['] Diuna Barnaba Misiek 2Kremówki Charlotte Chanel Foczka Beza Molly Coco Malina Bianka Ronia Rasta Delilah-Rattie'sLove Tequila Dżuma Duffy Ernest Cholera Apollo Coffee Missisipi Agusia Rosa ['] Beżyczka 1Kremówka <:3 )~~
Re: czy jestes...
To ja źle zrobiłam, bo od razu zrezygnowałam z białka zwierzęcego :/. Jakoś szczególnie nie zauważyłam zmian w organizmie, jednak jestem w okresie dojrzewania i powinnam bardziej przywiązać do tego uwagę... Zawsze jadłam mało mięsa, tylko kurczaki. Co do posiłków, to mama je ze mną wegetariańskie obiady .
Re: czy jestes...
Ja też gdy przestałam jeść mięso to mówiłam sobie, że to tak narazie, na próbę. Ale z każdym kolejnym dniem gdy zagłębiałam się w to bardziej wiedziałam, że już nie tknę mięsa ani niczego co ma oczy i co czuję. I tak z dnia na dzień odrzuciłam wszystko naraz i zaczęłam odżywiać się po wegańsku. Po prostu nie potrafiłam inaczej i powiem szczerze nie zauważyłam żadnych skutków ubocznych
Re: czy jestes...
nie ma znaczenia czy się odrzuci wszystko z dnia na dzień czy stopniowo odstawia. organizm w żaden szok nie wpadnie ani nic, to tylko kwestia nawyków żywieniowych i smaku (które często cięzko porzucić) a nie potrzeb organizmu dla człowieka jedzenie to kurczak, marchewka, tofu etc, a dla jego ciała liczą się białka, tłuszcze, węglowodany, witaminy i mikroelementy i generalnie obojętnie mu z czego to czerpie
mięso odstawiłam z dnia na dzień choć zjadłam jeszcze w pierwszym tygodniu wegetarianizmu rybę (bo zapomniałam powiadomić rodzinę o moim odżywianiu i na stole wylądował łosoś ) ale czułam takie obrzydzenie do samej siebie że raczej bym tego nie powtórzyła
mięso odstawiłam z dnia na dzień choć zjadłam jeszcze w pierwszym tygodniu wegetarianizmu rybę (bo zapomniałam powiadomić rodzinę o moim odżywianiu i na stole wylądował łosoś ) ale czułam takie obrzydzenie do samej siebie że raczej bym tego nie powtórzyła
ze mną: leszek, kendrick
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
Re: czy jestes...
U mnie przechodzenie było dłuuugie. Niestety. Ja chciałam od razu, jednak przekonać moich rodziców w moim wieku było bardzo trudno. Najpierw rezygnowałam z tego czego nie lubiłam, argument - bo nie lubiłam, więc jakoś to poszło. Potem kura odeszła z jadłospisu. Niestety z ryb nie dało się tak prędko zrezygnować bo przecież "to nie jest mięso", a zup gotowanych na mięsie długo nie mogłam mamy oduczyć. Na weganizm mam zamiar przejść, jestem zdecydowana na 100%, ale dopiero jak będę w stanie sama płacić za swoje jedzenie chociaż, bo rodziców nie na mówię na takie żywienie na pewno, a zdrowa chcę jednak być. Teraz uczę się powoli gotować wegańsko, mleka raczej nie piję, bo mój brzuch na nie źle reaguje. Ale z jogurtów naturalnych i kwaśnej śmietany jest mi trudno zrezygnować, tak samo ze słodyczy - to jest dopiero tragedia. Za jajami już nie przepadam (na początku wegetarianizmu jajko było dla mnie "świetnym" zamiennikiem mięsa i jadłam je non stop), trochę się przejadło, i jadam je jakoś raz, dwa razy na miesiąc góra, bo inaczej ojciec się wkurza, że z jaj też chcę zrezygnować - dla mnie mogłoby ich już nie być.
A co do okresu, to mięso (właśnie nie wiem jak to było z rybim mięsem) przestałam jeść zanim dostałam pierwszy i nigdy nie miałam bolesnych, więc nie mam porównania. Za to mam długie..
Mini i Szczurzyca, gratuluję przechodzenia/przejścia na wege! I zgadzam się z Alken, "szybkość" przechodzenia nie ma raczej znaczenia pod względem zdrowotnym, przy dostarczaniu wszystkich potrzebnych substancji. Mini, dla przyśpieszenia procesu "przejścia" polecam książkę "Milcząca Arka" - bardzo fajnie napisana, można zapoznać się z dużą ilością faktów. Ona właśnie ostatecznie przekonała mnie do tego, że przejdę na weganizm!
A co do okresu, to mięso (właśnie nie wiem jak to było z rybim mięsem) przestałam jeść zanim dostałam pierwszy i nigdy nie miałam bolesnych, więc nie mam porównania. Za to mam długie..
Mini i Szczurzyca, gratuluję przechodzenia/przejścia na wege! I zgadzam się z Alken, "szybkość" przechodzenia nie ma raczej znaczenia pod względem zdrowotnym, przy dostarczaniu wszystkich potrzebnych substancji. Mini, dla przyśpieszenia procesu "przejścia" polecam książkę "Milcząca Arka" - bardzo fajnie napisana, można zapoznać się z dużą ilością faktów. Ona właśnie ostatecznie przekonała mnie do tego, że przejdę na weganizm!
Re: czy jestes...
Maszka, jest ogrom weganskich słodyczy w sklepach, no chyba że myslisz o jakiś konkretnych nieweganskich które bardzo lubisz i cięzko by Ci było zrezygnować. a tak to można znaleźć mnóstwo ciastek, cukierków, czekolad itp. które nie mają w składzie nic zwierzęcego.
Ja nadal myslę o weganizmie pomimo powrotu do nabiału...tylko się zastanawiam jak to rozwiązać. Jak przestałam jeść nabiał to zaraz mi się przyplątały wzdęcia, gazy, a nigdy nie miałam z tym problemu nawet po strączkach (jedynie po brokułach miałam takie problemy) no i dodatkowo latałam do toalety wiele razy dziennie. Moja dieta się nie zmieniła poza odstawieniem nabiału, niczego nowego nie jadłam co mogłoby coś zmienić. Jak siedziałam głównie w domu w wakacje to nie robiło mi wielkiej różnicy ale jak zaczęłam wychodzić do ludzi że tak powiem, to zrobiło się to wyjątkowo niekomfortowe, ledwo wyszłam z domu już musiałam kibla szukać prędzej bym się spodziewała że mnie złamie jakas zachcianka, brak dostępu do wegańskiego jedzenia (w Norwegii żołądek przyrósł mi do kręgosłupa a po ser nie sięgnęłam ) albo czapialstwo ludzi, a tu takie coś
Ja nadal myslę o weganizmie pomimo powrotu do nabiału...tylko się zastanawiam jak to rozwiązać. Jak przestałam jeść nabiał to zaraz mi się przyplątały wzdęcia, gazy, a nigdy nie miałam z tym problemu nawet po strączkach (jedynie po brokułach miałam takie problemy) no i dodatkowo latałam do toalety wiele razy dziennie. Moja dieta się nie zmieniła poza odstawieniem nabiału, niczego nowego nie jadłam co mogłoby coś zmienić. Jak siedziałam głównie w domu w wakacje to nie robiło mi wielkiej różnicy ale jak zaczęłam wychodzić do ludzi że tak powiem, to zrobiło się to wyjątkowo niekomfortowe, ledwo wyszłam z domu już musiałam kibla szukać prędzej bym się spodziewała że mnie złamie jakas zachcianka, brak dostępu do wegańskiego jedzenia (w Norwegii żołądek przyrósł mi do kręgosłupa a po ser nie sięgnęłam ) albo czapialstwo ludzi, a tu takie coś
ze mną: leszek, kendrick
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
Re: czy jestes...
Alken, ja wiem, że jest Ale jest to bardzo drogie, a aktualnie rodzice mają taką sytuację finansową, że nawet na mleko sojowe z biedronki by się nie dali namówić na dłuższą metę A już z ich zgodą jako taką - nie ma mowy. Muszę poczekać niestety.
A czekolada i 3 bity to jest moja wieeelka słabość! Jak otworzę czekoladę to po sekundzie już jej nie ma. W zeszłym roku ze szkolnego automatu 3bity znikały przeze mnie w tempie natychmiastowym, aż ludzie się dziwili, że trzymam się w moim rozmiarze, zwłaszcza, że ogólnie jem bardzo dużo w porównaniu ze znajomymi, którzy najczęściej nic w szkole nie jedzą (nie wiem jak to możliwe? ). Jak np. idę do szkoły na 8, jestem tam do 15.15 to moje minimum śniadaniowe to oprócz skibki i zielonej herbatki w domu, mam jeszcze dwie podwójne w szkole + owoc/warzywo/jogurt + butelka wody No i generalnie dopiero wtedy wracając do domu nie czuję głodu. I o dziwo po tym wszystkim się mieszczę w drzwi! (mam 36 rozmiar przy 170-kilku cm wzrostu, jak nie ma 36 to od biedy 38 też może być, więc chyba nie jest tak źle jeszcze ze mną?) Ale np. siedząc w domu jem duużo mniej. Pochwalę się, że w tym roku szkolnym zjadłam dopiero 2 3bity! Przy moich osiągnięciach zeszłorocznych to wielki sukces. W końcu się obudziłam ile kasy na to wydaję...
Alken, a czy nie warto byłoby zmienić temat wątku na bardziej mówiący o czym on jest?
A czekolada i 3 bity to jest moja wieeelka słabość! Jak otworzę czekoladę to po sekundzie już jej nie ma. W zeszłym roku ze szkolnego automatu 3bity znikały przeze mnie w tempie natychmiastowym, aż ludzie się dziwili, że trzymam się w moim rozmiarze, zwłaszcza, że ogólnie jem bardzo dużo w porównaniu ze znajomymi, którzy najczęściej nic w szkole nie jedzą (nie wiem jak to możliwe? ). Jak np. idę do szkoły na 8, jestem tam do 15.15 to moje minimum śniadaniowe to oprócz skibki i zielonej herbatki w domu, mam jeszcze dwie podwójne w szkole + owoc/warzywo/jogurt + butelka wody No i generalnie dopiero wtedy wracając do domu nie czuję głodu. I o dziwo po tym wszystkim się mieszczę w drzwi! (mam 36 rozmiar przy 170-kilku cm wzrostu, jak nie ma 36 to od biedy 38 też może być, więc chyba nie jest tak źle jeszcze ze mną?) Ale np. siedząc w domu jem duużo mniej. Pochwalę się, że w tym roku szkolnym zjadłam dopiero 2 3bity! Przy moich osiągnięciach zeszłorocznych to wielki sukces. W końcu się obudziłam ile kasy na to wydaję...
Alken, a czy nie warto byłoby zmienić temat wątku na bardziej mówiący o czym on jest?
Re: czy jestes...
ale ja nie mówię o jakichś wypasionych bio żelkach za 10 zł i puddingach sojowych (w życiu nie jadłam ) czy batonikach sojowych tylko normalnych słodyczach supermarketowychMaszka pisze:Alken, ja wiem, że jest Ale jest to bardzo drogie, a aktualnie rodzice mają taką sytuację finansową, że nawet na mleko sojowe z biedronki by się nie dali namówić na dłuższą metę
na przykład, z moich ulubionych słodyczy weganskich - czekolady gorzkie (z orzechami szczególnie), chałwa z netto, marcepan z biedronki i lidla, ciastka owsiane (złotokłose i digestive), ciastka San, dużo ciastek w carrefourze, których jestem psychofanką (jabłkowo cynamonowe w cukrze, korzenne, owsiane, z orzechami ziemnymi i czekoladą), batoniki owocowe z rossmana, różne żelki bez żelatyny na wagę w tesco (tylko trzeba tak grzebać żeby nie brać czerwonych ) nic z w/w nie przekracza 4zł
do tego dochodza wszelkie bakalie i wypieki własne
Alken, a czy nie warto byłoby zmienić temat wątku na bardziej mówiący o czym on jest?[/quote]
może i tak, co nie zmienia faktu że spamujemy tu niemiłosiernie
ze mną: leszek, kendrick
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
Re: czy jestes...
No niby racja Ale z reszty produktów odzwierzęcych nie zrezygnuję na razie, przynajmniej jedząc przy rodzicach.
Żelki bez żelatyny istnieją? Boże, jakie szczęście! Byłam przekonana, że wszystkie żelki są z żelatyną, już nawet ich nie sprawdzałam. Jakbyś w jakiś sklepach jeszcze znalazła, to daj znać, bo wszelkie tesca są ode mnie dosyć znacznie oddalone. Chyba zacznę grzebać w necie i robić spisy wegańskich słodyczy na przyszłość
No dobra, dobra, to ja już kończę
Żelki bez żelatyny istnieją? Boże, jakie szczęście! Byłam przekonana, że wszystkie żelki są z żelatyną, już nawet ich nie sprawdzałam. Jakbyś w jakiś sklepach jeszcze znalazła, to daj znać, bo wszelkie tesca są ode mnie dosyć znacznie oddalone. Chyba zacznę grzebać w necie i robić spisy wegańskich słodyczy na przyszłość
No dobra, dobra, to ja już kończę
Re: czy jestes...
Hmm, wiem, że galaretka w czekoladzie "Mella" od Jutrzenki jest z pektyną, zamiast żelatyny. Mogę się obrzerać
Re: czy jestes...
ale szczerze mówiąc nie wymiatają te żelki (te z tesco) takie albo bardziej galaretowate, albo kleiste, do żelatynowych się nie umywają. kiedyś byłam pożeraczką żelków i myślałam że z tym będzie najtrudniej z przejściem na wege, ale nigdy mnie nie przycisnęła zachcianka na żelki, tak że nawet tych specjalnych wege żelków nigdy nie próbowałam.
ze mną: leszek, kendrick
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?